Ćwierć miliona stron internetowych władza rosyjska zbanowała w 2022 r. Nie tylko za „dyskredytację armii”

2023-02-25 10:58

To normalne, że w państwie, które znajduje się w stanie wojny, wprowadza się cenzurę. Tylko, że Federacja Rosyjska nie prowadzi wojny, ale „specjalną operację wojskową” (SOW), mając się z państwo demokratyczne formalnie nie ma instytucji cenzury, ale 8,5 roku pobytu w karnej kolonii sąd wymierzył opozycyjnemu politykowi za to, że na swoim kanale w YouTube opowiadał o maskarze ludności cywilnej w Buczy. Za drutami można znaleźć się, gdy mówi się publicznie, że Rosja prowadzi wojnę. Spora grzywna jest za to pewna. Niepewne jest istnienie antyrządowych witryn internetowych, bo mogą być blokowane już od roku… 2012!

smartfon/internet

i

Autor: Mat prasowe

Na Zachodzie dziwią się, że mało kto protestuje w Rosji przeciwko wojnie. Łatwo dziwić się, gdy u siebie można demonstrować i do więzienia za taki przejaw aktywności obywatelskiej nie będzie się skierowanym. Rosja, to nie USA i lata sześćdziesiąte, gdy tysiące ludzi miało prawo protestować przeciw wojnie w Wietnamie. W FR, w ramach ichniego definiowania demokracji, takiej możliwości nie ma. I dlatego w ciągu roku na ulicach pojawiali się najodważniejsi, w pełni świadomi podejmowanego ryzyka.

W ciągu roku wojny siły bezpieczeństwa zatrzymały w Rosji ok. 20 tys. osób, które odważyły ​​się wygłaszać antywojenne wypowiedzi i protestować publicznie w w takiej czy innej formie. Wszczęto przeciwko nim około 450 spraw karnych. Jest widoczny postęp w demokratyzacji Rosji: za Stalina byłoby co najmniej 450 rozstrzelanych jako wrogów ludu. Zostawmy jednak sarkazm na boku. I przyjrzyjmy się, jak w FR cenzura walczy ze wszystkim, co nie jest zgodne z oficjalną linią rządu (chciałoby się dodać: i partii).

Ci, którzy nie godzą się z taką polityką, nie mogąc protestować na ulicy, zaczęli wyrażać swoje stanowisko w internecie. To też nie jest łatwe i bezpieczne, bo nad poprawnością polityczną w rosyjskiej (domena .ru) części netu czuwa Federalna Służba ds. Nadzoru w Sferze Łączności, Technologii Informacyjnych i Komunikacji Masowej, w skrócie: Roskomnadzor.

Adam Kobieracki: Władimir Putin mógłby zostać patronem NATO

Według oficjalnych statystyk Roskomnadzoru w do rejestru zakazanych stron dodano ponad 247 492 adresy URL. Stwierdzono, że wiele nakazów blokowania dotyczących niezależnych mediów i organizacji praw człowieka miało na celu cenzurowanie artykułów medialnych lub materiałów opisujących wydarzenia na Ukrainie. Do końca 2022 r. średnio miesięcznie banowanych było 19,4 tys. witryn. W grudniu zablokowano rekordowe 34,2 tys. zasobów – podano w raporcie Open Observatory of Network Interference (globalna społeczność mierząca cenzurę internetu na całym świecie) i projektu „Roskomswoboda” („Wolność od Roskomnadzoru”). Zakaz publikowania wydano nie tylko za „dyskredytowanie armii” (10 tys. zablokowanych stron). Blokowane są: strony ukraińskich i innych zagranicznych mediów, dotyczące spraw antykorupcyjnych, usługi VPN, strony z wyciekiem danych osobowych Rosjan, serwisy tematyczne LGBTQ+, witryny z anime, muzyką i klipami, a także... gry, które wspominały o wojnie na Ukrainie. „W sumie zablokowano strony z 28 różnymi kategoriami treści, co jest wszechobecnością cenzury Internetu w Rosji” – piszą autorzy badania.

Przypominają, że cenzurowanie internetu nie zaczęło się 24 lutego 2022 r., znacznie wcześniej, jeszcze w 2012 r. Wówczas przyjęto pierwszą ustawę o czarnej liście witryn i wprowadzono rejestr zasobów zabronionych w Rosji. W 2013 r. wspomniany Roskomnadzor otrzymał prawo blokowania stron bez decyzji sądu; wystarczyła zgoda Prokuratury Generalnej FR.

W 2022 r. w życie wszedł pakiet ustaw o cenzurze wojskowej, który przewiduje odpowiedzialność karną i administracyjną za krytykę sił zbrojnych oraz działań władz za granicą. Na podstawie „wojskowych” rozkazów Prokuratury Generalnej i Roskomnadzoru dziesiątki niezależnych rosyjskich i zagranicznych mediów, platform blogowych, agregatorów wiadomości, stron internetowych organizacji praw człowieka i organizacji charytatywnych oraz portali społecznościowych, takich jak Facebook, Instagram i Twitter, zostało zablokowanych.

Właścicielom FB nic się nie stanie, gdy im w Rosji zablokują dostęp do ich serwisu. Takiego komfortu nie mają prowadzący strony netowe w Rosji, na których przedstawiają zastrzeżenia co do polityki zagranicznej państwa. Zablokowanie takiej strony to najmniejsza z odczuwalnych sankcji. Od marca 2022 r., po nowelizacji kodeksu karnego, w FR „za rozpowszechnianie fałszywych informacji o operacji wojskowej, nawoływanie do sankcji i dyskredytowanie rosyjskich sił zbrojnych grozi kara od 100 tys. rubli do 15 lat więzienia”. Za za rozpowszechnianie „nierzetelnych informacji o znaczeniu społecznym”, np. o deprecjacji rubla, załamaniu gospodarki lub niewypłacalności również władza może ukarać…

Sonda
Padłeś kiedyś ofiarą internetowego oszustwa?