Ukraina po wojnie. Potencjał wojskowy i opcje strategiczne

2025-12-17 12:03

Z wypowiedzi Keira Starmera w Izbie Gmin wynika, iż państwa tworzące tzw. koalicję chętnych uzgodniły już formułę działania europejskiego kontyngentu stabilizacyjnego na Ukrainie. Z jego słów można wnioskować, że plany obejmują przede wszystkim ochronę przestrzeni powietrznej i działanie marynarek wojennych, a „jeśli zajdzie potrzeba” - to również może mieć miejsce rozmieszczenie kontyngentu sił lądowych. Trudno na podstawie jego wypowiedzi wnioskować, o jakim zaangażowaniu może być mowa. Raczej należy zakładać świadome unikanie odpowiedzi na tego rodzaju pytania, choćby z tego powodu, że formuła „jeśli zajdzie potrzeba”, oznacza analizę sytuacji i adekwatne reagowanie, a nie określanie „z góry” poziomu zaangażowania.

USA-Ukraina-Rosja

i

Autor: Pixabay.com
  • Państwa europejskie uzgodniły formułę działania europejskiego kontyngentu stabilizacyjnego na Ukrainie, obejmującą ochronę przestrzeni powietrznej i działania marynarek wojennych.
  • Plan przewiduje wsparcie dla Ukrainy w utrzymaniu 800 tys. żołnierzy oraz utworzenie wielonarodowych sił wspierających odbudowę sił zbrojnych i bezpieczeństwo morskie.
  • Amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa nie przewidują wysłania wojsk, lecz wsparcie lotnicze i rakietowe w przypadku wznowienia agresji, bez prewencyjnych ataków.
  • Jakie są strategiczne opcje Ukrainy po wojnie, aby skutecznie odstraszyć Rosję i zapewnić sobie bezpieczeństwo?

Europa chce zapewnić Ukrainie "solidne gwarancje bezpieczeństwa"

Te deklaracje korespondują z tekstem oświadczenia przyjętego przez przywódców państw europejskich, którzy spotkali się na początku tygodnia w Berlinie. Mowa w nim o „solidnych” gwarancjach bezpieczeństwa i odbudowy dla Ukrainy, które powinny przybrać formułę wsparcia dla działań Kijowa po to, aby utrzymać potencjał kadrowy sił zbrojnych w czasie pokoju na poziomie 800 tys. żołnierzy, a także zapowiadają „Dowodzone przez Europę „wielonarodowe siły na Ukrainie”, utworzone z wkładów państw chętnych w ramach Koalicji Chętnych i wspierane przez Stany Zjednoczone. Będą one wspierać odbudowę sił zbrojnych Ukrainy, zabezpieczanie przestrzeni powietrznej Ukrainy oraz wspieranie bezpieczeństwa na morzu, w tym poprzez działania na terytorium Ukrainy".

Warto skupić się na interpretacji tego ostatniego punktu, bo ma on znaczące konsekwencje. Po pierwsze Amerykanie nie zaangażują się bezpośrednio, choć będą wspierać działanie tego kontyngentu. Tego rodzaju stanowisko Waszyngtonu potwierdza również dziennik "The New York Times", którego dziennikarze piszą o dwóch dokumentach gwarancyjnych dla Ukrainy – jednym ogólniejszym zawierającym sformułowania „w stylu art. 5” i drugim znaczenie bardziej precyzyjnym - opisującym reagowanie w sytuacji wznowienie wojny przez Rosję w przyszłości.

Kto utworzy siły stabilizacyjne na Ukrainie?

Drugim elementem oświadczenia, na który warto zwrócić uwagę, to mówiący, że siły stabilizacyjne na Ukrainie mają być utworzone przez „koalicję” chętnych, co oznacza dobrowolne zaangażowanie państw sygnatariuszy, czyli realne zaangażowanie wojskowe nie musi pokrywać się z listą uczestników „koalicji chętnych”.

Po trzecie wreszcie mowa jest o „wsparciu” dla odbudowywanych ukraińskich sił zbrojnych, co oznacza raczej zaangażowanie szkoleniowe i niezbyt ambitne (w zakresie skali), a nie przyjęcie formuły, która znalazła zastosowanie w momencie ogłoszenia zawieszenia broni na półwyspie koreańskim. Wysiłek państw europejskich koncentrował się będzie zapewne na „zabezpieczeniu przestrzeni powietrznej Ukrainy”, stąd wzmianka o europejskich myśliwcach stacjonujących w Polsce w pierwotnej 28-punktowej wersji planu pokojowego i patrolowaniu Morza Czarnego (co wyjaśnia znaczenie zaangażowania się w to przedsięwzięcie Turcji).

Mechanizm monitorowania i weryfikacji zawieszenia broni ma być „pod przewodnictwem USA”, a gwarancje bezpieczeństwa winny zostać udzielone zarówno przez państwa europejskie, jak i Stany Zjednoczone. Wydaje się zatem, że samodzielne zaangażowanie Europy obejmowało będzie wyłącznie dwa pierwsze punkty.

Jakie państwa stworzą "koalicję chętnych"?

Co do tej pory wiemy o charakterze „koalicji chętnych”? Po pierwsze nie wszystkie państwa wspierające politycznie Ukrainę zdecydowały się na udział w kontyngencie wojskowym. Finlandia, jak deklaruje rząd premiera Orpo, weźmie udział w ustaleniach dotyczących bezpieczeństwa Ukrainy, ale „nie udzieli” Kijowowi gwarancji bezpieczeństwa. Już w marcu rząd w Helsinkach deklarował, że nie wyśle na Ukrainę swych sił, co jest pochodną faktu, iż tego rodzaju ruch wymagałby zmian w ustawodawstwie zabraniających dyslokowania poborowych poza granice kraju, ale też wynika z poczucia zagrożenia.

Jak oświadczył premier Finlandii przed spotkaniem państw wschodniej flanki NATO, zakończenie wojny na Ukrainie spowoduje „uwolnienie” części sił rosyjskich i automatyczny wzrost zagrożenie na graniach Paktu z Federacją. Ta oczywista prawda wzmacnia ostrożność Finlandii.

Estonia zadeklarowała udział w kontyngencie stabilizacyjnym, ale zważywszy, że kraj ten nie dysponuje lotnictwem, a zdolności jego marynarki wojennej są ograniczone, oznacza to najprawdopodobniej jedynie symboliczne zaangażowanie. W sierpniu premier Kristen Michal sygnalizował gotowość wysłania na Ukrainę jednej kompanii, co traktować należy raczej w kategorii wsparcia politycznego niż wojskowego.

USA deklarują "platynowe" gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy

Z kolei amerykańskie „platynowe”, jak je określają negocjatorzy, gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy nie uwzględniają opcji wysłania kontyngentu wojskowego na Ukrainę. Polityka „no boots on the ground” w świetle anonimowych źródeł dyplomatycznych ma zostać utrzymana, a ewentualne zaangażowanie Waszyngtonu ma obejmować przede wszystkich ochronę, już po zawieszeniu broni, przestrzeni powietrznej. Jeśli Rosjanie zdecydowaliby się naruszyć zawieszenie broni, atakując ponownie Ukrainę, to wówczas, w świetle tych informacji Amerykanie mieliby rozważyć użycie swego lotnictwa (w tym F-35) i potencjału rakietowego (Tomahawki) po to, aby powstrzymać rosyjskie natarcie.

Nieujawnione źródła dyplomatyczne, na które powołują się dziennikarze 'The Telegraph", piszący o amerykańskich gwarancjach dla Kijowa, sugerują jednak, że atak uprzedzający, który mógłby nastąpić w sytuacji, kiedy Rosjanie zaczęliby koncentrować siły w pobliżu strefy zdemilitaryzowanej nie jest brany pod uwagę ze względu na zbyt eskalacyjny charakter tego rodzaju kroku. Oznacza to zatem, że ewentualną rosyjską ofensywę lądową siły ukraińskie musiałyby powstrzymać samodzielnie lub przy niewielkim zaangażowaniu państw sojuszniczych. Otwiera to pole rozważań na temat ich wielkości i uzbrojenia, jakim muszą dysponować, aby stanowić realną zaporę, a zatem mieć też zdolności odstraszające, przed wznowieniem w przyszłości przez Rosjan działań wojennych.

Garda: Rosjanie ćwiczą ataki na Polskę

Operacyjne założenia amerykańskich sił zbrojnych

Odpowiedzi na to pytanie szukała Jeniffer Cavanagh z think tanku Defence Priorieties, który uchodzi za jeden z wiodących ośrodków w szeroko rozumianym ruchu MAGA. Jej zdaniem Ukraina potrzebuje sił zbrojnych, które liczyłyby 600 tys. żołnierzy, co pozwala nam też zrozumieć, skąd tego rodzaju parametry znalazły się w pierwotnym planie pokojowych Trumpa. Obliczenia Cavanagh oparte są na operacyjnych założeniach amerykańskich sił zbrojnych, które przewidują, że obszar odpowiedzialności jednej czterobrygadowej dywizji, zakładając ukompletowanie każdej z brygad na poziomie 4 tys. żołnierzy i oficerów, obejmuje 50 km odcinek „linii rozgraniczenia”.

Jeśli brać pod uwag, że średnia długość wschodniego frontu wynosi 1000 km, oznacza to konieczność dysponowania potencjałem 20 dywizji sił lądowych, łącznie ok. 245 tys. żołnierzy. Zakładając rosyjskie zdolności uderzeniowe na poziomie 500 tys. zgrupowania, tego rodzaju potencjał pozwala na utrzymanie konserwatywnej relacji sił na poziomie 2:1. Jednak nie oznacza to, w przypadku Ukrainy, zdolności do realizacji tradycyjnej formuły obrony by denial, a raczej należy założyć, iż Rosjanie wejdą w głąb ukraińskiego terytorium i obrońcy będą, wycofując się w zorganizowany sposób, realizowali strategię „czas za terytorium”, czyli model podobny do systemu obrony Finlandii.

Tego rodzaju podejście umożliwia wybór ekonomicznie tańszej strategii, polegającej na utrzymywaniu sił zawodowych, których potencjał byłby jednak ograniczony do 100 tys. żołnierzy i wyszkolonej, pozostającej w gotowości, rezerwy liczącej 275 tys. osób, czyli łącznie 375 tys. żołnierzy. Potencjał liniowy, który winna być w stanie utrzymać Ukraina, jest sumą sił niezbędnych do ochrony wschodniej granicy (275 tys.) i pasa północnego gdzie - w opinii amerykańskiej ekspert - zagrożenie będzie relatywnie mniejsze, a to umożliwia dyslokowanie na tym kierunku 100 tys. sił lądowych.

Rezerwy sił zbrojnych Ukrainy w dużej gotowości

Warunkiem skuteczności tego rodzaju systemu obrony jest utrzymanie dużej gotowości sił rezerwowych, które w razie zagrożenia muszą być w stanie wejść do działania w czasie nie dłuższym niż 48 godzin. Jest to jednak opcja tańsza z ekonomicznego punktu widzenia, a przez to łatwiejsza do zastosowania w przypadku Ukrainy, państwa, które nie będzie dysponowało nadmiarem środków finansowych. Tego rodzaju siły muszą zostać uzupełnione przez wojska drugiego rzutu, pełniące też funkcję wojsk terytorialnych (100 tys.), marynarkę wojenną i lotnictwo (łącznie na obecnym poziomie ok. 50 tys.), 15-tysięczne siły obrony przestrzeni powietrznej i 50 tys. wojsk tyłowych.

Łącznie Ukraina winna mieć 590 tys. ludzi „pod bronią”, z czego 235 tys. sił aktywnych i 345 tys. wyszkolonych i utrzymywanych w wysokiej gotowości rezerwistów. Z finansowego punktu widzenia tego rodzaju zdolności, w opinii Cavanagh, winny być również w zasięgu możliwości powojennej Ukrainy. Szacuje ona, że żołd dla sił zbrojnych o tym potencjale (w formule mieszanej, a zatem tańszej niż w 100 % siły zawodowe) pochłaniałby rocznie ok. 6 mld dolarów, oczywiście przy założeniu, iż wypłaty nie wzrosną w najbliższych latach znacząco ponad obecny poziom.

Amerykańska ekspert zakłada, że w czasie pokoju Ukraina nie będzie w stanie utrzymać obecnego poziomu wydatków na siły zbrojne (30 % PKB), ale 10 % PKB jest realne, co przy obecnej wielkości jej gospodarki da jej budżet na poziomie ok. 20 mld dolarów rocznie. Jeśli Ukrainie uda się osiągnąć amerykańskie wskaźniki rozdysponowania budżetu wojskowego, które oznaczają wydawanie na koszty osobowe ok. 25 % środków, jakimi dysponuje Pentagon, to „przy niewielkim wsparciu Europejczyków” sfinansowanie sił zbrojnych o takim potencjale osobowym może okazać się możliwe.

Ukraina powinna dysponować „setkami tysięcy” min lądowych

Osobną kwestią jest wyposażenie. W tym przypadku Cavanagh zakłada szereg ograniczeń niezbędnych, aby w ogóle porozumienie pokojowe mogło zostać zawarte. Rosja - jej zdaniem - nie zrezygnuje z próby ilościowego i jakościowego limitowania ukraińskich zdolności wojskowych, ale Stany Zjednoczone powinny być w stanie wynegocjować poziom wyposażenia, który gwarantowałby zdolności do powstrzymania ewentualnej rosyjskiej agresji w przyszłości.

O czym mowa? Amerykańska ekspert zakłada, że Ukraina powinna dysponować „setkami tysięcy” min lądowych i niezbędnymi zapasami materiałów budowlanych, aby w sytuacji zagrożenia być w stanie szybko umocnić linie obrony. Ponadto jej siły zbrojne winny mieć co najmniej 1 200 tradycyjnych systemów artyleryjskich, nie mniej niż 1,2 mln dronów różnych typów, 5 mln pocisków o kalibrze 155 mm (z czego co najmniej 1 mln własnej produkcji), 10 tys. wyrzutni rakietowych pocisków przeciwpancernych i 200 tys. sztuk tego rodzaju rakiet, 15 do 20 systemów Patriot, 5 SAPM/T i 15 IRIS-T. Potencjał ten uzupełniałby zasób 10 do 15 tys. rakietowych pocisków przechwytujących cele powietrzne, „tysiące” Stingerów, 20 systemów NASAMS, ok. 100 rakiet własnej konstrukcji do zwalczania celów morskich, „setki tysięcy” min morskich, 145 rakietowych wyrzutni własnej konstrukcji i ok. 60 tys. rakiet o zasięgu taktycznym, również własnej konstrukcji.

Jeśli chodzi o transportery opancerzone to narzucony Ukrainie ich limit nie powinien być mniejszy niż 2,2 tys., w przypadku czołgów winien wynosić nie mniej niźli 1,4 tys. sztuk. Ten potencjał uzupełniałoby 5 do 6 szwadronów lotnictwa bojowego (ok. 100 maszyn) i do 10 tys. dronów dalekiego zasięgu oraz „mniej niż 500” rakiet dalekiego zasięgu własnej konstrukcji.

Ukraina po wojnie będzie musiała pozostać neutralna?

Tak wyposażone siły zbrojne Ukrainy byłyby w stanie, w opinii amerykańskiej ekspert, realizować „strategię jeżozwierza” w obronie i skutecznie oddalić w związku z tym zagrożenie związane z wznowieniem rosyjskiej agresji. Ukraina, w takim modelu, byłaby państwem o znaczącym, choć przede wszystkim defensywnym, potencjale wojskowym. Musiałaby, jak uważa Cavanagh, przyjąć status państwa neutralnego, a przynajmniej nie należącego do bloków wojskowych. Takie warunki zapewne postawi Rosja, która będzie dążyła do ograniczenia kooperacji wojskowej między Kijowami a stolicami państw NATO.

W formule „pozablokowego” funkcjonowania Ukrainy znacząca pomoc wojskowa, w tym bilateralne porozumienia mające charakter sojuszy wojskowych, byłaby wobec sprzeciwu Rosji wykluczone, choć misje szkoleniowe mogłyby zostać zapewne utrzymane. To, na co warto w przypadku raportu amerykańskiego think tanku zwrócić uwagę, to fakt, iż powojenna Ukraina - nawet jeśli miałaby utrzymać swe zdolności wojskowe - nie jest traktowana w kategoriach elementu w „zachodnim” systemie powstrzymywania Rosji. Nie będzie miała znaczących zdolności ofensywnych, a to z kolei oznaczać będzie ograniczone możliwości w zakresie wiązania sił rosyjskich.

Na razie, jak się wydaje, przedstawiciele państw europejskich myślą o innej, niż nakreślona przez Cavanagh formuła bezpieczeństwa dla powojennej Ukrainy, ale każde niepowodzenie w zakresie wdrażanie „planu Europejczyków” (w tym związane ze sprzeciwem Rosji) może oznaczać powrót do pierwotnych planów Waszyngtonu, które przewidywały - jak się wydaje - przekształcenie naszego sąsiada w państwo co prawda uzbrojone i zdolne do odparcia ewentualnej agresji, ale jednak nie budujące wspólnie ze wschodnią flanką NATO wzmocnionego systemu odstraszania Rosji.

Portal Obronny SE Google News
Sonda
Jak oceniasz politykę Trumpa względem doprowadzenia do zakończenia wojny na Ukrainie?