Problemy Ukrainy
W ostatnich tygodniach dość dużo mówi się o dezercjach w ukraińskiej armii, które stają się coraz większym i częstszym problem po prawie trzech latach wojny.
Niedawno BBC pisało, bazując na danych ukraińskiej Prokuratury Generalnej, że od początku wojny na Ukrainie jest prowadzony ponad 95 tys. spraw karnych o dezercję i samowolne opuszczenie jednostki. A Biały Dom zaczyna naciskać na Ukrainę, by ta zmieniła prawo dot. mobilizacji i zamiast powoływać osoby od 25 roku życia to zacząć powoływać od 18 lat, ponieważ broń, którą chcą przekazać Stany Zjednoczone przed przyjściem Donalda Trump, będzie wymagać większej liczby żołnierzy. Nie mówiąc o tym, że Rosjanie sięgają po północnokoreańskich żołnierzy i cały czas uzupełniają straty, sięgają nawet po pięćdziesięciolatków. W tym samym czasie Ukraina boi się 18 – latków powołać, tłumacząc to utratą cennego kapitału z gospodarki.
Dezercje w ukraińskiej armii - problem, który rośnie
Jak podkreślił Financial Times, wzrost liczby dezercji utrudnia wysiłki Kijowa, by uzupełniać szeregi na froncie w czasie, gdy Rosja przejmuje kolejne tereny na wschodzie Ukrainy - podkreślił „FT”.
Gazeta podała przykład z końca października, gdy setki żołnierzy ukraińskiej 123. Brygady samowolnie opuściły pozycje w mieście Wuhłedar i wróciły do domów w obwodzie mikołajowskim. Tam część z nich zorganizowała publiczną demonstrację, domagając się większej ilości broni i amunicji.
„Przybyliśmy (do Wuhłedaru), mając tylko karabiny automatyczne. Powiedzieli, że będzie 150 czołgów, a było 20 (…) i nic, by nas osłaniać” – powiedział oficer z 123. Brygady, zastrzegając sobie anonimowość.
Część dezerterów ze 123. Brygady wróciła na front, inni się ukrywają, a niektórzy przebywają w aresztach – podał „FT”, powołując się na miejscowe władze.
Mężczyznom w wieku poborowym nie wolno opuszczać Ukrainy, ale niektórzy wykorzystują obozy szkoleniowe w krajach sojuszniczych, by uciec, będąc za granicą. Około 12 osób zbiega każdego miesiąca ze szkolenia w Polsce – podał „FT”, powołując się na anonimowego polskiego urzędnika.
Jak pisał w listopadzie radio RMF FM liczba ochotników gotowych do przystąpienia do szkoleń w Polsce w ramach Legionu Ukraińskiego nie przekraczała prawdopodobnie nawet 30 osób. Z kolei Ukraińcy twierdzili, że jest to 500 chętnych. To tylko pokazuje, że pomysł stworzenia Legionu Ukraińskiego poza granicami Ukrainy nawet w kraju, gdzie mieszka i pracuje duża ilość Ukraińców, to był strzał w stopę z tego względu, że część tych ludzi co uciekła przed wojną lub w trakcie, raczej nie zamierzają walczyć na Ukrainie, bo przecież z jakiegoś powodu opuścili kraj.
Postępy rosyjskiej armii - a rotacji brak
Dezercje dodatkowo pogłębiają trudną sytuację Ukrainy w wojnie. Od lata przewaga liczebna Rosjan pozwoliła im zajmować terytorium w największym tempie od 2022 roku. Według waszyngtońskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) Rosja zajęła w 2024 roku 2,7 tys. km kw., w porównaniu z zaledwie 465 km kw. w roku 2023.
Brak możliwości rotacji żołnierzy z tyłów i odpoczynku dla wycieńczonych walką żołnierzy na froncie prowadzi do strat w ludziach i zniechęca do służby mężczyzn, których w innych warunkach udałoby się zwerbować – ocenili analitycy.
Agencja Associated Press napisała po rozmowach z ukraińskimi dwoma dezerterami, trzema prawnikami i tuzinem ukraińskich urzędników i dowódców wojskowych, że wielu dezerterów nie wraca po otrzymaniu zwolnienia lekarskiego. „Zmęczeni do szpiku kości ciągłością wojny, są naznaczeni psychicznie i emocjonalnie. Czują się winni, że nie potrafią zebrać woli walki, złoszczą się na sposób prowadzenia wojny i frustrują się, że wydaje się ona nie do wygrania”.
Inny dezerter powiedział agencji AP:
„Najlepszym sposobem na wyjaśnienie tego jest wyobrażenie sobie, że siedzisz pod ostrzałem i z ich (rosyjskiej) strony leci w twoją stronę 50 pocisków, podczas gdy z naszej strony tylko jeden. Potem widzisz, jak twoi przyjaciele są rozrywani na strzępy i zdajesz sobie sprawę, że w każdej chwili może to przydarzyć się tobie. Tymczasem chłopaki (ukraińscy żołnierze) 10 kilometrów dalej wydają wam rozkaz przez radio: 'No dalej, przygotujcie się. Wszystko będzie dobrze'” – powiedział.
Oficer ze 123. Brygady powiedział „FT”, że przez prawie trzy lata wojny w jego jednostce nie przeprowadzono ani jednej rotacji. Zwykle oznaczałoby to powrót do bazy na cztery tygodnie, w czasie których żołnierze mogliby odpocząć, trenować z nowymi rekrutami i naprawić uszkodzony sprzęt.
„Nikt (…) nie potrzebował Wuhłedaru” – powiedział ten oficer, podkreślając swoje stanowisko wulgaryzmem. Jego zdaniem miasto było już całkowicie zniszczone i nie było potrzeby wysyłania jego ludzi do jego obrony. „Tylko ich zabijają, zamiast pozwolić im na rehabilitację i odpoczynek” – dodał.
Opinię oficera podzielają dziesiątki żołnierzy z obwodów mikołajowskiego i zaporoskiego, którzy w rozmowach z „FT” opowiadali o zmęczeniu, frustracji i problemach ze zdrowiem psychicznym. Podkreślili, że choć ukraińscy cywile nie chcą, by ich kraj się poddał, to jednak wielu z nich nie jest przygotowanych, by samemu walczyć.
Najwięcej dezercji ma miejsce wśród wycieńczonych walką kombatantów, w tym żołnierzy piechoty – przekazał urzędnik ukraińskiego sztabu generalnego.
Duża liczba dezercji sprawia, że wymiar sprawiedliwości nie jest w stanie nad nimi zapanować – ocenił „FT”. Ukraiński parlament przegłosował w listopadzie plan rozluźnienia przepisów, by zachęcić dezerterów do powrotu na stanowiska. Przewidziano m.in. możliwość wycofania zarzutów przeciwko osobom, które dopuściły się tego po raz pierwszy.
Jak więc widzimy, problem jest poważny i będzie się tylko nawarstwiał. Jeśli wojna będzie jeszcze trwać kolejny rok albo dwa, to Ukraina może spotkać się z ogromnym problemem dezercji i nie będzie miała jak uzupełnić tych braków, ponieważ nie stosuje wzorców ani pomysłów rosyjskich z czasów II wojny światowej, jak na tyłach armii były rozlokowane odziały NKWD, które otwierały ogień do dezerterów wycofujących się z pola walki. Rosja według mediów także teraz stosuje podobne metody. A pomysł wcielania 18 – latków także raczej nie przyniesie rozwiązania, a wręcz przeciwnie może doprowadzić do masowych protestów z czasem, a nawet bardzo szybkiej śmierci osób całkowicie niegotowych do walki, bo nie oszukujmy się, szkolenie, by uzupełnić dezercje zapewne będzie krótki.
PM/PAP
Polecany artykuł: