Jej właściciel, często określanej mianem Grupy Wagnera, szeregowiec rezerwy Jewgienij Prigożyn od jakiegoś czas mocno krytykuje naczialstwo Sił Zbrojnych FR za to, że ma w poważaniu bojców Wagnera, którym brakuje amunicji do artylerii. Ba, nawet ostatnio wyzwał Putina od „dziadków”, co świadczy, że albo to jest ustawka, albo w Rosji jest demokracja, bo za Stalina za taką odwagę można było dostać i kulkę. W tyl głowy. Prigożyn w ostatnich filmach prezentuje się, jako hybryda patrioty i najemnika. Żali się, że jego kontraktowy są osamotnieni w walce, bo wojsko ucieka z frontu, a ostatnio do walki nie stanęła połowa batalionu ochotniczego Fakieł (Pochodnia) finansowanego przez… Gazprom. SWO (specjalna operacja wojskowa), to bardzo specyficzny konflikt wojenny. Specyficzny między innymi dlatego, że aktywnie uczestniczą w nim oddziały spoza resortu obrony FR, czyli komercyjne wojskowe przedsięwzięcia oraz finansowane przez wielki rosyjski biznes.
Z drugiej strony w Rosji od 2021 r. w Rosji realizowany jest projekt BARS (Bojewoj armejskij riezierw strany – Rezerwa Armii Bojowej Kraju). Można go w jakiejś mierze przyrównać do prl-owskiej ORMO, tylko w wersji wojskowej. Jakoś nie garną się do BARS „aktywni ambitni obywatele będący w rezerwie”, choć władza kusi ich całkiem atrakcyjnymi (jak na warunki rosyjskie) profitami. „Ci, którzy podpiszą umowę, mają zagwarantowane zachęty finansowe, uproszczone przyjmowanie na uniwersytety rosyjskiego Ministerstwa Obrony, rozwój kariery, zdobywanie umiejętności prowadzenia sprzętu wojskowego, strzelania ze wszystkich rodzajów broni, wykwalifikowaną opiekę medyczną i wiele więcej…” – zachęcają rekruterzy. Kaperowanie nie idzie podług planów i barsików – tak ich w FR określa się – jest za mało w stosunku do potrzeb, jakie generuje SWO. Dlatego też Kreml postawił na uczestnictwo w wojnie jednostek formalnie nie wchodzących ani w skład MO FR (armia), ani też MSW FR (Rosgwardia).
Według opozycyjnej „Nowej Gazety” (portal postawiony jest serwerach poza granicami FR) w wojnie z Ukrainą uczestniczą (w pierwszej linii lub w zabezpieczeniu tyłów) 52 bataliony ochotnicze sformowane w 33 regionach Rosji, w których służy od 9 do 30 tys. bojców. Ochotnicy otrzymali status rezerwistów i na kilka miesięcy zawarli krótkoterminowe kontrakty z Ministerstwem Obrony Federacji Rosyjskiej. W utrzymaniu/finansowaniu działalności batalionów (niektóe z nich to: Bajkał, Angara, Eden, Sibir, Tobol, Tajga, Ujanowsk, Batalion Czołgów Młot, Nadmorski Batalion Tygrys...) partycypują władze lokalne z regionów, w których je sformowano. Znamienita większość z tych oddziałów nie jest kierowana na linię frontu. Przeznaczone są do działań poza nim, tym samym luzując regularne wojsko od tych zadań i prywatne firmy wojskowe – również.
Na tzw. dzień dzisiejszy w Federacji Rosyjskiej działa (podobno tylko) dziesięć PKW, choć wedle rosyjskiego prawa działalność takich biznesów jest… zakazana. To znaczy: była zakazana do rozpoczęcia SWO i do tego czasu CzKW (prywatne kompania wojskowe – skrót z rosyjskiego) istniały, ale władza twierdziła, że nic o tym nie wie. Najbardziej znanymi w świecie (uznanymi w USA i we Francji za terrorystów) rosyjskimi psami wojny są wagnerowcy z PKW Wagner. Mniej znana firmy PKW Reduta (d. Wilk). Powstała na bazie jednej z brygad Specnazu. Przed SOW chroniła w Syrii infrastrukturę koncernu Strojtransgaz. Najstarszą prywatną firmą wojskową jest Grupa RSB (założona w 2005 r., Grupa Wagnera – w 2014 r.). Skrót RSB dotyczy Rosyjskich Systemów Bezpieczeństwa. Sama się określa, że „jest spółką realizującą zadania statutowe na wykonywanie swoich działań wojskowych (...) pomocy w zagrożeniu terrorystycznym...”. Dodać należy, że w świecie (dane z 2019 r.) działalność biznesową prowadziło ok. 3 tys. PMC (private military company).
Nie należy kojarzyć działalności rosyjskich PKW (jak wielu innych jej podobnych w świecie) wyłącznie z aktywnym, bojowym zaangażowaniem się w działania wojenne. Są firmy (nie tylko w Rosji) świadczące usługi z zakresu doradztwa, treningu i oferujące analizy operacyjne, strategiczne lub oferujące wyłącznie usługi o charakterze logistycznym i wsparcia technicznego. „W latach 2011–2018 rosyjskie PFW przeszły transformację. Przekształciły się z amatorskich grup najemników w siły sponsorowane i kontrolowane przez państwo. Rozszerzyły także swoją geograficzną strefę działania, która obejmuje obecnie ok. 30 państw na czterech kontynentach” – napisała (w 2022 r.) Natalia Olszanecka (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Wydział Nauk o Polityce i Bezpieczeństwie). Podkreśla, że wykorzystywanie prywatnych kontraktorów zamiast „zwykłych” jednostek wojskowych zmniejsza odpowiedzialność społeczną i prawną instytucji państwowych, która może nastąpić np. po śmierci żołnierza. Straty osobowe w siłach zbrojnych mają duże znaczenie dla społeczeństwa rosyjskiego, dlatego władze dążą do minimalizacji ich liczby. A Prigożyn rzuca mięsem i żąda, żeby dowództwo obudziło się, zaczęło doceniać przeciwnika, bo inaczej Rosję czeka tragedia...
Polecany artykuł: