Przedłużająca się kontrofensywa i brak wielkich sukcesów po raz kolejny każe zapytać o to, czy Ukraina nie powinna zacząć myśleć o zawieszeniu broni bądź o warunkach pokoju. Nie ulega bowiem wątpliwości, że broniącemu się państwu powoli kończy się potencjał co do kolejnego naboru żołnierzy, zaś dostawy z Zachodu i Stanów Zjednoczonych również mają swoje granice. Zdaniem Marka Budzisza, negocjacje pokojowe będą musiały, prędzej czy później, nadejść. - Pojawia się pytanie o możliwości Ukrainy dotyczące mobilizacji, bo z tym jest coraz trudniej, te straty, porównując potencjał demograficzny, są już odczuwalne. Być może istnieje jakaś perspektywa rozpoczęcia rozmów pokojowych, o czym również się mówi. W środowisku eksperckim, różne warianty są analizowane - stwierdził gość Huberta Biskupskiego.
Jak podkreślił, kontynuowanie wojny nie jest na rękę Ukraińcom, bo Zachód nie dostarcza broniącemu się państwu tyle uzbrojenia, ile ono potrzebuje. - Amerykanie trzymają się jasnej linii: wysyłają sprzęt, ale nie chcą przekazać uzbrojenia, które mogłoby doprowadzić do eskalacji konfliktu. Z drugiej strony Rosjanie sygnalizują możliwość i chęć do kontynuowania wojny. Kolejne mobilizacje, pozyskiwanie sprzętu z własnego sektora, jak i z importu. To jest zapowiedź przygotowania do długiej wojny.
Zdaniem Marka Budzisza, obie te opcje oznaczają jedno: na ten moment Ukraina, siadając do negocjacji z Rosją, musiałaby zgodzić się na warunki pokojowe narzucone przez Władimira Putina.