Na Ukrainie bez zmian. To znaczy: nie widać końca wojny

2025-09-26 19:00

Wołodymyr Zełenski nie jest zadowolony z reakcji NATO na rosyjskie dronowo-samolotowe naruszenia przestrzeni powietrznej Estonii, Danii, Polski, Rumunii, Norwegii. W jego ocenie odpowiedź była „za słaba”. W rozmowie z „Axios” podkreślił, że jeśli rosyjskie myśliwce naruszają przestrzeń Sojuszu, powinny być natychmiast „blokowane”. Co rozumie Zełenski przez „blokowanie”?

gołąbek pokoju, wojna, rozejm

i

Autor: Wygenerowane przez AI

• Kreml uważa, że rozmowy o zestrzeliwaniu rosyjskich maszyn są „nieodpowiedzialne”; Moskwa zaprzecza naruszeniom granic państw unijnych.

• Holandia udostępni hale produkcyjne ukraińskim firmom (m.in. drony Vampire), by przenieść linie produkcyjne poza Ukrainę.

• KE proponuje „pożyczkę reparacyjną” — 140 mld euro z zamrożonych aktywów rosyjskiego banku centralnego (Euroclear).

Bezpieczeństwo Ukrainy wymaga trwałych rozwiązań

Prezydent Zełenski nie ma wątpliwości: co narusza granice państw NATO, winno być zestrzelone. Od wielu miesięcy stara się przekonać sojuszników z Polski i Rumunii, by strzelali z własnych terytoriów do rosyjskich rakiet i dronów lecących nad zachodnią Ukrainą i mogących dolecieć poza jej granice. Zdaniem Zełenskiego wielu przywódców Zachodu obawia się zdecydowanej odpowiedzi na takie rosyjskie działania, bo „Rosja jest szalona”. Prezydent Ukrainy uważa, że jeśli Kreml raz zobaczy brak zdecydowanych reakcji na jego prowokacje, to będzie powtarzał takie działania coraz częściej.

Kreml natychmiast odpiera zarzuty. Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow określił zamiary NATO jako „nieodpowiedzialne” wszelkie rozważania o możliwości zestrzeliwania rosyjskich samolotów. Twierdzi, że Rosja nie narusza cudzej przestrzeni i że jej lotnictwo działa zgodnie z prawem międzynarodowym. Problem w tym, że fakty mówią co innego: trzy myśliwce MiG-31 wtargnęły niedawno nad Estonię, a w polską przestrzeń weszło ponad 20 rosyjskich dronów. Część została strącona przez siły NATO. Sekretarz generalny Sojuszu Mark Rutte potwierdził, że w razie potrzeby podobne akcje będą kontynuowane.

Na Zachodzie (wreszcie) rośnie przekonanie, że bezpieczeństwo Ukrainy wymaga trwałych rozwiązań. Holandia ogłosiła, że umożliwi ukraińskim firmom otwieranie fabryk broni na swoim terytorium. Mają tam powstawać m.in. drony Vampire, których produkcja w Ukrainie sięga już 5 tys. sztuk miesięcznie. To krok dalej niż decyzja Danii o uruchomieniu u siebie linii do produkcji paliwa rakietowego.

Ukraiński sektor obronny zatrudnia ponad pół miliona osób i dostarcza jedną trzecią uzbrojenia używanego przez armię. Jednak firmy potrzebują bezpiecznych lokalizacji poza zasięgiem rosyjskich rakiet. Holenderskie hale fabryczne mają dać im takie możliwości, a jednocześnie wzmacniają europejski przemysł obronny.

Rząd w Hadze tłumaczy, że nie chodzi tylko o doraźne wsparcie, ale o budowę „strategicznej autonomii”. Ukraina udowodniła, że potrafi produkować skuteczne systemy, lecz ryzyko ataków na infrastrukturę przemysłową jest ogromne. Holenderskie zaplecze daje pewność, że nawet przy nasilonych bombardowaniach dostawy sprzętu będą kontynuowane.

Garda: Krzysztof Gawkowski
Portal Obronny SE Google News

Ruszać zamrożone rosyjskie aktywa czy nie ruszać?

Wciąż toczy się spór o wykorzystanie zamrożonych rosyjskich aktywów. Komisja Europejska przedstawiła plan tzw. pożyczki reparacyjnej w wysokości 140 mld euro. Pieniądze miałyby pochodzić z aktywów rosyjskiego banku centralnego ulokowanych w belgijskim Euroclear. UE wzięłaby środki w ramach umowy pożyczkowej i przeznaczyła je dla Ukrainy, a formalnie dług obciążałby Rosję.

Koncepcja ma ten minus, że wymaga jednomyślnej zgody państw członkowskich i gwarancji spłaty w razie rosyjskich pozwów. Polska zadeklarowała gotowość udziału w takim mechanizmie, Belgia stawia warunek solidarności, a Niemcy – dotąd sceptyczne – zaczynają zmieniać stanowisko. Dla Moskwy propozycja KE to otwarta kradzież. Rosyjskie MSZ ostrzega, że zareaguje ostro na „pozbawienie jej prawa własności”.

Eksperci zwracają uwagę, że to pierwsza próba faktycznego wykorzystania rosyjskich miliardów na potrzeby Kijowa, a nie tylko czerpania odsetek. Ewentualny precedens może otworzyć drogę do sięgnięcia po inne aktywa rosyjskie na świecie, choć ryzyko batalii prawnych pozostaje wysokie.

Zachód wierzy w skuteczność sankcji nakładanych na Rosję. Nie są jednak tak piorunujące, skoro pakietów sankcji było juz kilkanaście i zapowiada się na ich ciąg dalszy. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze, część z nich mogłaby już być dawno nałożona. Dlaczego z opóźnieniem? A to już temat do osobnych analiz.

Putin straty ze sprzedaży ropy pokryje dewaluacją rubla

Tymczasem Michaił Chodorkowski, były oligarcha i dziś jeden z głównych krytyków Putina, twierdzi, że Zachód nie może opierać się wyłącznie na sankcjach.

W jego ocenie nawet ograniczenie rosyjskich dochodów z ropy o 40 mld dolarów rocznie nie zmusi Kremla do zmiany kursu. Putin może kompensować straty dewaluacją rubla i nie musi liczyć się z opinią publiczną.

„Putin wie, że społeczeństwo zniesie każdą biedę, byle władza utrzymała kontrolę” – argumentuje Chodorkowski. Dlatego – jak pisze w „Politico” – jedyną realną odpowiedzią powinno być trwałe zwiększanie potencjału militarnego NATO, gotowego odstraszać Moskwę nie tylko sankcjami, ale siłą.

Co tam w polityce, czyli Chińczycy trzymają się mocno

W tle wojny i wypatrywania jej zakończenia narasta spór o rolę Chin w tym procesie. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski stwierdził, że Pekin jako jedyny mógłby wymusić zakończenie wojny, ale nie jest tym zainteresowany, bo zarabia na handlu z Rosją. Chińskie MSZ odrzuciło te zarzuty, twierdząc, że to „inne podmioty” korzystają na wojnie.

Pekin deklaruje neutralność i wzywa do dialogu, ale dane celne pokazują, że w 2024 r. importował rekordowe ilości rosyjskiej ropy – 108,5 mln ton. To bezpośrednio pomaga Rosji utrzymać dochody na finansowanie wojny. W praktyce więc Chiny pozostają najważniejszym partnerem gospodarczym Moskwy, a jednocześnie kreują się na mediatora. Wiele wskazuje, że gołąbek pokoju z klatki szybko nie wyfrunie!

Sonda
Czy Ukraina powinna się zgodzić na oddanie terytoriów Rosji?