W Pradze 27 lutego odbył się szczyt Grupy Wyszehradzkiej (V4) z udziałem premierów Polski, Czech, Słowacji i Węgier - Donalda Tuska, Petra Fiali, Roberta Ficy i Viktora Orbana. Tematami rozmów były bezpieczeństwo energetyczne, strategiczna agenda UE i zapobieganie nielegalnej migracji.
Na wspólnej konferencji prasowej premierów Fiala przyznał, że między krajami V4 są różnice i "te różnice pozostają i są publicznie dobrze znane".
"Jednocześnie udało nam się ustalić, że są pewne kwestie, gdzie jesteśmy w stanie znaleźć konsensus, że są tematy, w których nasze kraje mogą współpracować (...). Panuje między nami zgoda (...) w temacie agresji Rosji w Ukrainie co do dwóch spraw - po pierwsze co do tego, że agresja rosyjska stanowi poważne naruszenie prawa międzynarodowego, jest to stanowisko podzielane przez wszystkie cztery nasze kraje. Drugi punkt, co do którego się zgadzamy, to to, że Ukrainie jest potrzebna pomoc, a my powinniśmy Ukrainie pomagać" - powiedział Fiala.
"Będziemy uczestniczyć w pomocy - my, wszystkie cztery nasze państwa. Różnimy się jednak, to jest tajemnicą poliszynela, jaką formę ta pomoc ma przyjąć z poszczególnych krajów" - przyznał czeski premier.
Jak mówił, Polska i Czechy udzielają pomocy również o charakterze militarnym, a Słowacja i Węgry w takiej pomocy nie uczestniczą. "Natomiast te dwa kraje są gotowe wspierać pomocą humanitarną, finansową i w innej postaci" - zaznaczył Fiala.
Dodał, że nie ukrawa też, iż kraje V4 różnią się również w poglądzie na to, co było przyczyną rosyjskiej agresji na Ukrainę i jak ta sprawa powinna zostać rozwiązana.
Premier Tusk podkreślał natomiast, że "był przy narodzinach" Grupy Wyszehradzkiej i ma ona dla niego wyjątkowe znaczenie. Ocenił, że ten format współpracy ma "niezwykle trwałe fundamenty", a "u jego narodzin" leżał wspólny opór przeciw sowieckiemu imperium.
Zaznaczył jednocześnie, że jest też przejęty teraźniejszością i przyszłością grupy. "Bardzo zależy mi na tym, a za kilka miesięcy będę przejmował od Petra (Fiali) prezydencję Grupy Wyszehradzkiej, żebyśmy pamiętali wszyscy z taką czułością, co legło u jej podstaw" - powiedział premier. Podkreślił, że w 1989 r. dzisiejszy premier Viktor Orban mówił, że zagłosowałby chętnie na rząd, którego pierwszym zadaniem będzie wyprowadzenie wojsk sowieckich z Węgier i z Budapesztu, a jemu te słowa zapadły w pamięć.
"Wszyscy mieliśmy wtedy podobne marzenia i mam nadzieję, że nic się w nas tak na serio nie zmieniło. Dzisiaj testem na naszą współpracę są nasze działania w UE, bo o przyjaźni między naszymi narodami nie musimy się zapewniać, one są oczywiste i ugruntowane" - podkreślił.
"Natomiast musimy ustalać w trudniejszych warunkach nasze wspólne interesy. To, co jest podstawą Grupy Wyszehradzkiej, co zapisaliśmy w naszej deklaracji, w naszych sercach - to powinno mieć zastosowanie do naszej wspólnej polityki wobec Ukrainy" - dodał.
Podkreślił, że w ramach V4 "są trochę różne podejścia" w tej sprawie. "Ale rozmawialiśmy o tym, jak można wspólnie działać na rzecz Ukrainy jako ofiary napaści rosyjskiej. Po tej rozmowie myślę, że jest możliwe zbudowanie przynajmniej fragmentarycznie takiej wspólnej pracy na rzecz pomocy Ukrainie, z różnymi może podejściami do sprawy, ale liczę na to, że po naszej dyskusji to wsparcie dla Ukrainy będzie takie bardziej jednoznaczne" – zaznaczył Tusk.
Podkreślił, że w ramach V4 wszyscy premierzy mają natomiast jednolity pogląd, że trzeba się w Brukseli "wspólnie nachylić nad tym, aby pomoc Ukrainie nie była równoznaczna ze stratami dla naszej gospodarki, a szczególnie dla naszego rolnictwa".
"Lepiej dla Polski, myślę że lepiej dla Czech, Węgier i Słowacji jest, aby Grupa Wyszehradzka była możliwie solidarna. Dzisiaj jest to trudniejsze może niż wcześniej, ale chciałbym żebyśmy wspólnie pracowali nad tym, aby przynajmniej część spraw była w naszej wspólnej agendzie i po dzisiejszym spotkaniu jestem umiarkowanym optymistą" - powiedział szef polskiego rządu.
Orban przyznał natomiast, że choć do tej pory brał udział w 52. szczytach Grupy Wyszehradzkiej, to wtorkowe rozmowy były jednymi z trudniejszych. Podkreślił, że historycznie V4 powstało w celu obrony wspólnych interesów jej członków i silniejszego głosu na forum Unii Europejskiej.
"Dzisiejsze spotkanie przekonało mnie, że Wyszehrad żyje, działa i jesteśmy w stanie zaakceptować nasze różnice. Węgry nadal są gotowe do kontynuowania tej współpracy" - oświadczył.
Odnosząc się do wojny na Ukrainie Orban zauważył, że choć kraje V4 mają "różne podejście do wojny", to łączą je także wspólne stanowiska. "Zgadzamy się, że Ukrainie należy pomóc i trzeba jej pomagać, to jest właściwe podejście" - dodał.
"Z punktu widzenia Węgier mamy jeszcze szczególny aspekt. Węgry nie chcą znowu mieć wspólnej granicy z Rosją. Mieliśmy kiedyś taką wspólną granicę i te wspomnienia nie są dobre" - podkreślił. "Chcemy żeby istniał podmiot, który będzie między nami a Rosją i również z tego powodu pomagamy Ukrainie" - podkreślił szef węgierskiego rządu.
Orban zaznaczył, że stanowisko Węgier nie uległo zmianie. Jak dodał, kraj nie wysyła na Ukrainę broni ani swoich wojsk, jednak jest w stanie udzielać wszelkiej pomocy humanitarnej, wysyłać lekarzy działających na polu walki, pomagać uchodźcom i w odbudowie ukraińskiej infrastruktury.
Wymieniając inne kwestie, w których między krajami panuje zgoda, węgierski premier przypomniał wspólny sprzeciw wobec nielegalnej imigracji, a także podnoszone w UE kwestie relokacji imigrantów, w ramach których "czeka nas współpraca na przyszłość". Orban wspomniał też o podobnym stanowisku ws. rolnictwa oraz bezpieczeństwa energetycznego, którego ważnym elementem jest energetyka jądrowa.
W kwestii wspierania Ukrainy Orbanowi wtórował premier Słowacji Fico. "Ja nie wierzę w to, że powinniśmy wspierać militarnie Ukrainę, uważam, że powinniśmy wspierać rozmowy pokojowe" - oświadczył. "Nie ulega jednak wątpliwości, że ta wojna skończy się za kilka lat, być może nas już nie będzie w polityce, niemniej jednak jestem przekonany, że Grupa Wyszehradzka nadal będzie miała znaczenie" - dodał.
Polecany artykuł:
Fico podkreślał, że przed krajami V4 stoją wyzwania w ramach współpracy regionalnej, w tym m.in. kwestia dot. rozszerzenia UE, co będzie miało ogromny wpływ na politykę rolną i budżet. "To są tematy, o których musimy dyskutować i szukać rozwiązań, które będą dobre dla nas i dla tych, którzy chcą dołączyć do Unii, tak jak np. Ukraina" - powiedział szef rządu w Bratysławie.
Słowacki polityk dodał, że podczas spotkania pojawił się również temat migracji. Zaznaczył, że stanowisko dotyczące paktu migracyjnego jest zbieżne, podobnie jak stanowisko w kwestii produktów rolnych z Ukrainy.
Przed szczytem pod pałacem Liechtenstein, w którym odbyły się obrady, zebrało się kilkadziesiąt protestujących, którzy przynieśli m.in. transparenty zarzucające premierom Słowacji i Węgier działanie w interesie Rosji i Władimira Putina.
PAP