Ocenił też, że republikański kandydat na wiceprezydenta USA J.D. Vance nie będzie miał kluczowego wpływu na kształtowanie polityki zagranicznej w przypadku powrotu Trumpa do Białego Domu.
Kellogg, który za prezydentury Trumpa był sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Narodowego, wywołał niedawno dyskusję po opublikowaniu artykułu uznanego przez media za plan zakończenia wojny w Ukrainie. W tekście opublikowanym na stronie swojego think tanku America First Policy Initiative stwierdził, że należy doprowadzić do zawieszenia broni i rozpoczęcia negocjacji pokojowych, wywierając presję na obie strony i uzależniając od tego dalsze wsparcie Waszyngtonu dla Kijowa. Końcowym celem miałoby być zapewnienie długoterminowego bezpieczeństwa Ukrainie w drodze dwustronnych gwarancji.
W rozmowie z PAP Kellogg powiedział, że choć jego artykuł nie stanowił planu pokojowego per se, to cieszy się, że wzbudził uwagę mediów.
"Coś trzeba zrobić, bo obecna sytuacja jest nie do utrzymania. Mamy Rosję, która ma w Ukrainie 425 tys. żołnierzy, potężne zasoby, znacznie większe, niż Ukraina. A więc ktoś musiał to powiedzieć, że należy coś zmienić. To, co musimy zrobić, to "zresetować" pole walki i zrobimy to poprzez zawieszenie broni" - zaznaczył, dodając jednocześnie, że nie musi to oznaczać zgody Ukrainy na utratę terytorium.
Kellogg powiedział, że jego pomysł został przyjęty pozytywnie przez Trumpa, choć w ostatnim czasie nie rozmawiał z nim na ten temat.
"Ale podczas debaty Trump został zapytany, czy zgodziłby się na żądania Putina w sprawie ustępstw terytorialnych. Dwukrotnie powiedział: "Nie". Myślę, że to był znak, że myśli w podobny sposób, co my" - zaznaczył generał. Pytany o to, jak Trump skłoniłby Putina do zgody na zawieszenie broni, Kellogg odparł, że Trump zagroziłby, że w przeciwnym wypadku przekaże Ukrainie "potężną" ilość uzbrojenia.
"Mamy w naszych magazynach, w tym tylko w Niemczech, jeszcze mnóstwo rzeczy, których możemy się pozbyć. Ukraina dostała 31 czołgów Abrams, podczas gdy mamy ich setki. Mamy setki transporterów opancerzonych M113, samolotów A10 i wszystko to moglibyśmy przekazać Ukrainie" - wymieniał emerytowany wojskowy. "To, że Ukraina jest teraz w sytuacji, w której jest, to też efekt tego, że przy całej swojej retoryce, prezydent Biden spowalniał dostawy broni, nie dawał jej wszystkiego, co mógł" - dodał.
Kellogg jest jednym z szeregu doradców typowanych do objęcia najważniejszych ról w polityce zagranicznej ewentualnej drugiej administracji Trumpa. Wśród innych nazwisk są m.in. były ambasador USA w Niemczech Ric Grenell, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Robert O'Brien, czy były strateg Pentagonu Elbridge Colby. Każdy z nich prezentuje inne poglądy na politykę; Colby opowiada się np. za radykalnym przeorientowaniem na Chiny kosztem Europy, choć nie opowiada się jasno za ewentualną obroną Tajwanu, podczas gdy O'Brien chce zwiększyć obecność sił NATO na wschodniej flance i dalej wspierać Ukrainę.
Którego z tych głosów należy słuchać, by dowiedzieć się, czego spodziewać się po ewentualnej drugiej kadencji Trumpa? "Żadnego. Należy słuchać Trumpa, bo to on podejmuje ostateczne decyzje. Nikt inny nie wypowiada się w jego imieniu" - odpowiedział Kellogg. "Wiem, że wszyscy teraz starają się wróżyć z fusów. Mówię im: nie martwcie się. Jeśli to spartaczymy przez cztery lata, wrócimy do tych utartych schematów, które były przedtem" - dodał.
Pytany o wybór przeciwnika wsparcia Ukrainy J.D. Vance'a na kandydata na wiceprezydenta, generał stwierdził, że "równie dobrze można było wybrać Piotrusia Pana, czy Królewnę Śnieżkę, bo nie robi to żadnej różnicy".
Trump "wybrał kogoś młodego, bardzo charyzmatycznego, ale pamiętajmy: fakt jest taki, że osobą, która prowadzi politykę dotyczącą bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych jest prezydent Stanów Zjednoczonych" - powiedział Kellogg.
Zapewnił jednocześnie, że wbrew głosom krytyków i byłych współpracowników, w tym m.in. byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona, Trump nie zamierza wyjść z NATO.
"NATO się utrzyma. Ale na pewno pozostaje wiele do zrobienia, jeśli chodzi o wydatki sojuszników. Artykuł 3 traktatu mówi o tym, że państwa NATO muszą utrzymać odpowiednie zdolności wojskowe. I będziemy na to nalegać" - zapowiedział emerytowany generał.
PAP
Polecany artykuł: