Spis treści
- Trump: Wojna musi się zakończyć
- Potencjalny plany strefy zdemilitaryzowanej na Ukrainie
- Ukraina utraciła 20% swojego terytorium
- Czy Ukraińcy są gotowi oddać swoje terytorium w zamian za pokój?
Trump: Wojna musi się zakończyć
W lutym 2025 roku będzie już trzy lata wojny na Ukrainie, a końca wojny raczej nie widać. Co prawda jak się pytają Donalda Trumpa, co zamierza zrobić? To tylko odpowiada, że wojna musi się zakończyć. Podczas wydarzenia zorganizowanego przez ośrodek America First Policy Insitute w Mar-a-Lago na Florydzie 15 listopada powiedział:
"Musimy ciężko pracować w sprawie Rosji i Ukrainy. To musi się skończyć. Rosja i Ukraina muszą to skończyć (…) "Przeczytałem dziś raport. Tysiące ludzi zginęło w ciągu ostatnich trzech dni. (...) Niektórzy byli żołnierzami, ale niezależnie od tego, czy są żołnierzami, czy (cywilami), będziemy nad tym pracować" – zadeklarował.
Potencjalny plany strefy zdemilitaryzowanej na Ukrainie
Nadal jednak nie wiadomo, jaki plan ma Trump, by tę wojnę zakończyć. Od ogłoszenia wyników wyborów w Stanach Zjednoczonych mamy w zasadzie karuzelę pomysłów jego doradców. Newsweek przekazał, bazują na doradcach Trumpa, że plany są takie, by „zamrozić” konflikt ukraińsko-rosyjski i stworzyć ponad 1200-kilometrową strefę zdemilitaryzowaną. Z kolei na początku listopada "WSJ" pisał, że trampowski obóz zakłada utrzymanie rosyjskiej kontroli nad 20 proc. terytorium Ukrainy, ustanowienie ponad 1200-kilometrowej strefy zdemilitaryzowanej oraz zablokowanie na 20 lat starań Ukrainy o wejście do NATO. Według "Newsweeka" doniesienia te potwierdził prezydent Czech Petr Pavel, który powiedział 9 listopada, że za ochronę wschodniej flanki i strefy zdemilitaryzowanej ma odpowiadać Europa.
Z kolei The New York Times napisał, że Ukraina w rozmowach pokojowych z Rosją, zapowiadanych przez prezydenta elekta USA Donalda Trumpa, będzie przede wszystkim stawiać na gwarancje bezpieczeństwa, a nie integralność terytorialną. „"Kwestia terytorialna jest niezmiernie ważna, ale jest nadal drugorzędna" - powiedział gazecie ukraiński urzędnik chcący zachować anonimowość. Zaznaczył, że "najważniejsze są gwarancje bezpieczeństwa". Kijów ostrożnie podchodzi do zobowiązań pokojowych Rosji, co jest w pełni zrozumiałe, zważywszy, że w 2014 i 2015 roku obietnice Moskwy okazały się fałszywe, a sporadyczne walki toczyły się przez następne osiem lat, po czym nastąpiła pełnowymiarowa inwazja - przypomniał "NYT". Nie możemy także zapominać o gwarancjach danych Ukrainie w ramach Memorandum Budapeszteńskiego, które okazały się także nic nieznaczące. Ukraina więc jeśli chce ponownie dostać gwarancje, to muszą to być gwarancje, które w zasadzie wzmocnią Ukrainę np. uzbrojeniem amerykańskim, tak by Rosja kiedy ponownie by zaatakowała, napotkała jeszcze bardziej zaciekły opór i poniosła zdecydowanie większe straty niż obecnie.
Ukraina utraciła 20% swojego terytorium
Od 2014 roku Ukraina straciła około 20 proc. swojego terytorium, którego granice zostały jasno zdefiniowane w deklaracji niepodległości z 1991 roku. Po rewolucji godności w 2014 roku Ukraina została zaatakowana na wschodzie przez separatystów wspieranych przez Rosję, wówczas doszło do aneksji Krymu. Pełnowymiarowa rosyjska agresja z 24 lutego 2022 roku przyniosła kolejne straty terytorialne.
Mimo że od tego czasu Kijów zdołał odzyskać część zajętego przez rosyjskich najeźdźców terytorium, to nadal duża część znajduje się w rękach rosyjskich. Operacja w obwodzie kurskim, którą Kijów rozpoczął w sierpniu tego roku, miała dać Ukrainie lepszą pozycję przy stole negocjacyjnym. Jednak Moskwa nie będzie chciała oddać tego terytorium.
Ponadto zdaniem rosyjskiego biznesmena bliskiego Kremlowi Konstantina Małofiejewa Rosji będzie trudno dojść do jakiegokolwiek porozumienia, ponieważ nawet najbardziej ustępliwa wersja porozumienia zakłada, że Ukraina odda jej jeszcze część swojego terytorium.
Były minister obrony Ukrainy Andrij Zahorodniuk zwrócił uwagę, że póki Rosja jest w natarciu, Ukrainie będzie bardzo trudno uzyskać przychylne jej porozumienie. Dodał, że rosyjscy negocjatorzy nie będą skorzy zadowolić jedynie zajętymi przez nich terytoriami.
"Ktokolwiek jest na zwycięskiej pozycji, narzuca reguły gry" - podsumował Zahorodniuk.
Czy Ukraińcy są gotowi oddać swoje terytorium w zamian za pokój?
Jak więc widzimy, kwestia terytoriów będzie dość newralgiczną kwestią, która może w przyszłości doprowadzić do napięć na Ukrainie i stworzenia frakcji np. wojskowych, która będzie obwiniać polityków za utratę ziem ukraińskich, które de facto należą do Ukrainy, ale zostały bezprawnie zagrabione przez Rosję na podstawie „zgniłego pokoju”, który co prawda zaprowadził zawieszenie broni czy pokój, ale z niekorzystnym skutkiem dla Ukrainy. Bo to Ukraina została zaatakowana i najprawdopodobniej utraci swoje ziemie, więc na co było to poświecenie? Będą się zastanawiać ludzie.
Minister obrony Ukrainy Rustem Umerow 15 listopada dał jasno do zrozumienia, że Ukraina walczy o wyzwolenie wszystkich terytoriów. "Ukraina walczy o wyzwolenie wszystkich terytoriów zajętych przez Rosję w ciągu ostatniej dekady. Wszelkie twierdzenia, że kraj ten zmienia priorytet swojej wojny, stawiając bezpieczeństwo ponad ziemię, są fałszywe" „Integralność terytorialna jest częścią naszych wartości” – powiedział ukraiński minister na wspólnej konferencji prasowej ze swoim norweskim odpowiednikiem w Oslo. Zapytany o doniesienia o tym, że Ukraina zmienia cel swojej wojny, Umerow stwierdził, że są to nieprawdy i część rosyjskiej propagandy. „Naszym priorytetem jest nadal ochrona ludzi, ochrona narodu, wyzwolenie ludzi spod prawie 10-letniej tymczasowej okupacji, więc Krym i Donbas są częścią Ukrainy” – powiedział. Dodał, że ludzie zamieszkujący terytoria kontrolowane przez Rosję czekają na wyzwolenie.
No właśnie, ale czy sami Ukraińcy są gotowi oddać swoje terytoria w zamian za pokój? Na to pytanie postanowił odpowiedzieć Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii, który przeprowadził sondaż we wrześniu-październiku 2024 roku. Według sondażu odsetek Ukraińców gotowych na ustępstwa terytorialne na rzecz Rosji w zamian za zawarcie porozumień pokojowych wzrósł do 32%, podczas gdy 58% obywateli Ukrainy sprzeciwia się jakimkolwiek ustępstwom terytorialnym na rzecz Rosji. Z sondażu wynika, że około 46% Ukraińców byłoby gotowych zaakceptować rezygnację z Donbasu i Krymu, a 39% uważa, że kompromis byłby trudny.
Wyniki sondażu pokazują, że po maju 2023 r. stopniowo wzrastał odsetek osób gotowych na ustępstwa terytorialne wobec Rosji. Tak więc pod koniec 2023 r. gotowość na ustępstwa wzrosła do 19%, w lutym 2024 r. do 26%, a w maju 2024 r. do 32%. W badaniu zwraca się uwagę, że sytuacja nie zmieniła się między majem a początkiem października 2024 r., co oznacza, że obecnie 32% obywateli jest gotowych na ustępstwa terytorialne na rzecz Rosji.
Z sondażu wynika, że wśród tych, którzy godzą się na znoszenie wojny przez kilka miesięcy lub pół roku, 59% jest gotowych na ustępstwa terytorialne, wśród tych, którzy są gotowi znieść ją przez rok – 43%, a wśród tych, którzy są gotowi znieść ją tak długo, jak będzie trzeba – 21%. Jednocześnie odsetek tych, którzy są kategorycznie przeciwni jakimkolwiek ustępstwom, wzrósł z 34% do 69%.
Z sondażu wynika, że ci, którzy nie ufają prezydentowi i uważają, że Zachód chce niesprawiedliwego pokoju z Ukrainą, są najbardziej gotowi na ustępstwa (56% jest gotowych na ustępstwa, 38% jest zdecydowanie przeciwnych).
Jeśli ankietowani mają „mieszane” poglądy (nie ufają prezydentowi, ale wierzą w poparcie Zachodu lub odwrotnie), gotowość do ustępstw jest już niższa, a ponad połowa jest zdecydowanie przeciwna ustępstwom.
Jednocześnie ci, którzy zachowują zarówno zaufanie do prezydenta, jak i zaufanie do Zachodu, są najmniej gotowi na ustępstwa. Spośród nich 69% jest kategorycznie przeciwnych ustępstwom (przeciwko 24%, którzy są gotowi na ustępstwa terytorialne).
Widać wyraźnie, że jeśli do zawieszenia broni lub pokoju doszłoby w przyszłym roku, to raczej nie spodoba się to Ukraińcom, zwłaszcza że to oni zostali zaatakowani, a wygranym może się okazać Rosja, jak jest więc sprawiedliwość? Zapewne będzie żadna, bo znając życie Putin i Rosjanie uczestniczący w zbrodniach nie odpowiedzą za swoje czynny, a świat zachodni jakby nigdy nic wróci po pewnym czasie do kontaktów z Rosją, co będzie hipokryzją do kwadratu, a największym przegranym będzie tego wszystkiego Ukraina niestety. Ale czy Europa jest gotowa na scenariusz, w którym Ukraina się staje Izraelem Europy albo państwem upadłym? Zapewne nie, ale warto taki scenariusz już mieć w głowie.
PM/PAP
Polecany artykuł: