Homar-A, czyli wersja najbardziej Polska
Pierwsza i najbardziej rzucająca się w oczy różnica między M142 HIMARS a wyrzutnią Homar-A to umieszczenie jej na polskim podwoziu Jelcz. A dokładnie, jest to najnowszy wojskowy Jelcz 663.45 , który miał swoja oficjalną premierę podczas tegorocznego MSPO. Jest to pojazd należący do 3 generacji wojskowych ciężarówek firmy Jelcz w układzie 6x6 i tak właśnie należy rozszyfrować to oznaczenie.
Został on zbudowany zgodnie z nową konfiguracją, w której silnik nie znajduje się już pod kabiną, ale za nią. Dzięki temu nie tylko ułatwiono dostęp do systemu napędowego, który jak w innych pojazdach wojskowych, może zostać łatwo wymieniony jako cały power-pack. Upraszcza to obsługę i eksploatację, ale też powoduje, że kabina jest umieszczona niżej i zapewniono w niej lepszą widoczność do przodu oraz mniejsza martwą strefę. Mogłoby to zostać jeszcze poprawione gdyby nie dość szerokie słupki przednie opancerzonej kabiny, która otrzymała skośną część dolną, która ułatwia podjeżdżanie pod wysokie przeszkody terenowe. Napęd pojazdu stanowi silnik MTU OM460 LA Euro 3 z turbodoładowaniem. Generuje on moc 335 kW, czyli ponad 455 KM. Pojazd ma masę własną 18 ton, ładowność 6,5 tony oraz 2,25 m szerokości i 9,9 m długości.
Z punktu widzenia sił zbrojnych zmiany w nośniku są ważne. Ważniejsze jest jednak to, że wyrzutnia Homar-A, w odróżnieniu od pierwszy 20 wprowadzonych już do służby w Wojsku Polskim wyrzutni M142 HIMARS, otrzymały zautomatyzowany system kierowania ogniem Topaz. Jest on nie tylko polskim systemem, standardowym stosowanym od kilku dekad przez Wojska Rakietowe i Artylerii. Topaz to również system działający, w odróżnieniu od amerykańskiego, w ruchu i nie wymagający rozkładania namiotów czy w ogóle opuszczania pojazdu. Współpracuje on z bezzałogowcami Flyeye i może korzystać z z przekazywanych przez nie danych w czasie rzeczywistym. Znacznie zwiększa to mobilność wyrzutni i precyzję ognia oraz utrudnia przeciwnikowi jej eliminację.
HIMARS polski i amerykański
Podczas MSPO pozna było również zobaczyć dwie wyrzutnie M142 HIMARS w wersji „z półki”, czyli w wersji jaka dostarczana jest przez producenta, amerykański koncern Lockheed Martin. Są one umieszczone na pojeździe ciężarowym wysokiej mobilności FMTV w układzie 6x6 amerykańskiej firmy Oshkosh. Poza nośnikiem od Homara-A różnią się przede wszystkim systemem AFATDS (ang. Advanced Field Artillery Tactical Data System) który jest standardem amerykańskim, ale w odróżnieniu od polskiego Topaza, jego stanowisko dowodzenia nie jest mobilne ale składa się z pojazdów i rozkładanego namiotu, co tworzy połączenie stanowiska dowodzenia i węzeł łączności.
Co ciekawe. Jeden HIMARS znajdował się na ekspozycji Wojska Polskiego i pochodził z dstawy 20 egzemplarzy zamówionych w 2018 roku. Druga wyrzutnia znajdowała się na ekspozycji US Army i należy do sił USA stacjonujących w Polsce.
Rakiety na różne okazje
Mimo różnic wszystkie trzy wersje wyrzutni HIMARS przeznaczone są do strzelania tymi samymi typami amunicji, która nie jest ładowana pojedynczo, ale w specjalnych kontenerach startowych. Wyrzutnia posiada wbudowany system dźwigowy, który pozwala na załadowanie wyrzutni samodzielnie, bez pomocy żadnych pojazdów czy sprzętu dodatkowego. Taki „magazynek” z rakietami można po prostu zostawić w ustalonym miejscu na ziemi i wyrzutnia będzie w stanie samodzielnie uzupełnić amunicję.
Obecnie podstawowe uzbrojenie wyrzutni HIMARS to pociski kierowane GMLRS (ang. guided Multiple Launch Rocket System kalibru 227 mm o donośności do 80 km. Do słuzby wprowadzane są również ER GMLRS (ang. Extended Range GMLRS) o zasięgu 150 km. Oba warianty korzystają z naprowadzania na wskazane współrzędne w oparciu o nawigację satelitaną GPS z modułem ograniczającym wpływ systemów zagłuszających oraz uzupełniajacy układ bezwładnościowy.
Zasięg 150 km osiągają również pociski GLSDB (ang. Ground Launched Small Diameter Bomb), które składają się z silnika rakietowego wynoszącego na odpowiedni pułap i odległość bombę szybującą GBU-39 SDB używaną m.in. przez amerykańskie siły zbrojne. Rozwiązanie to opracował producent tych bomb, firma Boeing, wspólnie z koncernem Kongsberg. Każdy z trzech wymienionych systemów uzbrojenia w pojemniku startowym dla wyzutni HIMARS zawiera 6 rakiet kalibru 227 mm.
Alternatywne uzbrojenie to pojedynczy pocisk balistyczny ATACMS (ang. Army Tactical Missile System) kalibru 610 mm o donośności do 300 km. W 2024 roku do służby ma trafić następca tych pocisków, czyli rakieta balistyczna PrSM (ang. Precision Strike Missile) wyposażony w nowo zaprojektowaną głowicę bojową o działaniu obszarowym, system naprowadzania satelitarnego oraz napęd zapewniający donośność do 499 km. Co ciekawe, pomimo znacznie większego zasięgu od ATACMS w zasobniku startowym mieszczą się dwa pociski nowego typu.
Polska w systemach HIMARS i Homar-A ma wykorzystywać zgodnie z obecnymi zamówieniami pociski GMLRS oraz ER GMLRS, ale nie można wykluczyć, że w przyszłości zostaną również pozyskane rakiety balistyczne. Umowa ramowa z 11 września obejmuje pozyskanie z USA 486 wyrzutni zintegrowanych z systemem kierowania ogniem Topaz i umieszczonych na podwoziu Jelcz 3 oraz pakiety logistyczne, szkoleniowe i amunicję. Dostawy mają rozpocząć się w 2026 roku.