Pełnoskalowa wojna w Ukrainie, od momentu jej rozpoczęcia 24 lutego 2022 r., pochłonęła wiele sprzętu wojskowego, w tym liczne czołgi. Straty te dotyczą każdej ze stron, chociaż wydaje się, że to Rosja ma zdecydowanie większe ambicje, ale też i możliwości, aby odbudować zasoby swoich wojsk pancernych. Według szacunków analityków tzw. białego wywiadu z portalu Oryx Rosja od początku konfliktu w Ukrainie straciła około 4 tys. czołgów. Dziennik "Le Figaro" podkreśla, że tak ogromne straty są bezprecedensowe w historii wojen, w których brały udział tego typu maszyny. Mimo to, rosyjskie fabryki pracują na pełnych obrotach, produkując nowe czołgi i remontując te, które przez lata były wycofane z użytku.
Dane Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (International Institute for Strategic Studies, IISS) wskazują, że Rosja dostarcza swojej armii około 1500 czołgów rocznie, a około 80 proc. z nich to maszyny zmodernizowane i bazujące na starszych, poradzieckich modelach, w tym T-54, T-55, T-62, T-64, T-72, T-80 i T-90. Zyskują one m.in. nową optykę, pancerz, systemy ochrony, czy kontroli ognia. W praktyce oznacza to blisko 300 nowych T-90M i 1200 odnowionych sowieckich czołgów.
Rosyjska gospodarka postawiona w tryb wojenny
Rosyjskie media donoszą natomiast, że Moskwa gotowa jest wyprodukować 1000 nowych czołgów do połowy 2028 r., a dalsze plany zakładają dalsze zwiększanie produkcji i osiągnięcie poziomu 3000 czołgów do połowy 2035 r. Czy rosyjska gospodarka jest w stanie wytrzymać takie obciążenie i produkować więcej czołgów pomimo sankcji i utrudnionej dostępności komponentów? W rozmowie z Portalem Obronnym prof. Władimir Ponomariow, zwraca uwagę, że „zgodnie z przewidywaniami, wraz z objęciem stanowiska przez nowego ministra obrony Rosji Andrieja Biełousowa rozpoczęło się przyspieszenie procesu przekształcania rosyjskiej gospodarki w gospodarkę wojennej”.
Zdolność do szybkiej mobilizacji przy wprowadzeniu mechanizmów rynkowych nie została utracona. Polityka nowego ministra obrony jest ukierunkowana przede wszystkim na radykalne zwiększenie dyscypliny organizacyjnej, kontraktowej i finansowej w gałęziach przemysłu obronnego, gdzie główną rolę odegrała walka mająca na celu znaczne zmniejszenie korupcji w finansowaniu realizacji państwowych zamówień obronnych, w tym budowy nowych mocy produkcyjnych. Dało to znaczne oszczędności środków. Oprócz tego gwałtownie wzrósł udział wydatków wojskowych - do 40% - w budżecie państwa dzięki relokacji środków i zmniejszeniu finansowania pozycji budżetowych o znaczeniu społecznym, tj. poprzez obniżenie ogólnego poziomu dochodów ludności. Zintensyfikowano drukowanie pieniędzy, co spowodowało wzrost inflacji, która w 2024 r. osiągnęła dwucyfrowe wartości. Masowe przyciąganie migrantów z Azji Środkowej zmniejszyło niedobór siły roboczej. W wielu przypadkach trzecia zmiana produkcyjna jest praktycznie w całości obsadzona przez migrantów - wyjaśnił prof. Ponomariow.
Zdaniem eksperta wszystkie te czynniki przyczyniły się do obniżenia kosztów produkcji wojskowej. „Jeśli chodzi o wskaźniki finansowania wydatków wojskowych, to mowa tu o utrzymujących się możliwościach sprzedaży węglowodorów. Walka z nielegalnymi dostawami jest prowadzona słabo, a ceny ropy, choć spadają, pozostają na poziomie znaczącym dla uzupełnienia budżetu. Udział sektora niepaństwowego w gospodarce pozwala znacznie zmniejszyć presję na możliwości - w kierunku zmniejszenia - budżetu państwa w zakresie finansowania wydatków wojskowych” - dodał.
Recesja, która czai się za rogiem
Rosyjskie plany związane z przemysłem zbrojeniowym są ambitne, ale mogą znaleźć się w cieniu potencjalnej recesji. Minister gospodarki Maksim Reszetnikow stwierdził niedawno, że Rosja stoi „na krawędzi recesji”. Na forum odbywającym się w Sankt Petersburgu Reszetnikow podkreślił, że chłodzenie gospodarki przez wysokie stopy procentowe i wydatki wojenne sprawiły, iż wskaźniki są teraz wstępnie negatywne. Dodał jednak, że recesja nie jest jeszcze przesądzona. Napięcia w gospodarce dostrzegła również szefowa banku centralnego Rosji Elwira Nabiullina. O zbliżającej się recesji mówi także prof. Ponomariow.
Tempo wzrostu gospodarczego spada, w ostatnich kwartałach do nieco ponad jednego procenta rocznie. Kraj zbliża się do recesji. Zmusiło to Putina do nieznacznego ograniczenia wydatków wojskowych. Jednak możliwości prowadzenia wojny są nadal wystarczające. Czynnik ekonomiczny nie jest na razie wystarczający, aby odegrać decydującą rolę w podjęciu decyzji o kontynuacji wojny i braku chęci zawarcia pokoju - powiedział ekspert.
Według prof. Ponomariowa kwestia kontynuacji wojny jest bardziej złożona i nie chodzi tutaj tylko o jej opłacalność. „Po pierwsze, nie ma poważnej woli zakończenia wojny nie tylko ze strony Rosji, ale także Ukrainy ze względu na kwestię zajętych terytoriów, które Rosja nie tylko okupowała, ale przyłączyła do pozostałej części terytorium Federacji Rosyjskiej. Ukraina nie może ich uznać de iure, a bez takiego uznania nie może być mowy o traktacie pokojowym, a jedynie o rozejmie. Poza tym, co Putin ma zrobić z rozbudowanym kompleksem militarnym i jak przekonująco wyjaśnić Rosjanom i elitom, dlaczego w warunkach ofensywy - powolnej, ale jednak ofensywy - wstrzymano działania wojenne? Nie należy również zapominać, że strategicznym celem Rosji nie jest część terytorium Ukrainy, ale zniszczenie niepodległej Ukrainy, a także wojna przeciwko Europie w celu cofnięcia granic NATO do poziomu z 1997 roku” - jak wyjaśnił.
Rosja wytrzyma „pięć minut dłużej” w wojnie na wyczerpanie?
Wysoki rangą francuski wojskowy w rozmowie z „Le Figaro” powiedział: „Każdego miesiąca zasoby czołgów T-90M wzrastają o 20 maszyn”. Jak zostało już wspomniane, rocznie Rosja zyskuje 1500 nowych maszyn. Ponadto Rosjanie mieli „odłożyć” co najmniej 500 czołgów, aby zasilić swoją rezerwę strategiczną.
Francuscy wojskowi mają obawiać się również, że dzięki licznym zasobom sprzętu i ludzi Rosja będzie w stanie wytrzymać „o pięć minut dłużej w tej wojnie na wyczerpanie. Czołgi zaś mogą okazać się kluczowe w przypadku załamania frontu, wspierając punktowe uderzenia. Czy faktycznie rosyjski przemysł zbrojeniowy i rosyjska gospodarka pozwoli Kremlowi wytrzymać „pięć minut” dłużej?
Należy zrozumieć, że wojna przeciwko Ukrainie stała się możliwa ze względu na oczywistą słabość NATO, dlatego francuscy wojskowi powinni w pierwszej kolejności liczyć nie czołgi Rosjan, ale ilość uzbrojenia w krajach NATO, które są w stanie przeciwstawić się potencjalnej agresji Rosji w Europie – wtedy Rosja nie zdecyduje się na atak na Europę. Słabość zawsze prowokuje agresora. Nie wspominając już o tym, że to nie czołgi, ale nowoczesne technologie informacyjne i drony, jak udowodniła Ukraina, zastąpią broń z czasów II wojny światowej - zauważył prof. Ponomariow.