Prezes PGZ Stoczni Wojennej: Po zrealizowaniu programu Miecznik możemy wejść do Ligi Mistrzów przemysłu obronnego

2025-02-25 8:00

Prezes PGZ Stoczni Wojennej Marcin Ryngwelski w rozmowie z Portalem Obronnym omawia strategiczną rolę przemysłu stoczniowego dla gospodarki i bezpieczeństwa Polski, transformację stoczni z zakładu remontowego w nowoczesny ośrodek budowy okrętów oraz mówi o wyzwaniach związanych z pozyskiwaniem wykwalifikowanych kadr. Perspektywy dla stoczni są bardzo dobre, jednak bardzo istotna jest kontynuacja realizowanych obecnie programów Miecznik i Ratownik. Jak powiedział w czasie rozmowy z Portalem Obronnym prezes Ryngwelski: "Nigdy nie należy przyjmować więcej zamówień, niż można zrealizować. Wiele stoczni popełniło ten błąd i źle na tym wyszło. Obecnie realizujemy dwa duże programy – Miecznik i Kormoran, a wkrótce rozpoczniemy trzeci – Ratownik. Do końca roku będziemy mieć trzy wielkie programy w realizacji".

Panie Prezesie, czym właściwie jest przemysł stoczniowy i jakie ma znaczenie dla gospodarki i bezpieczeństwa naszego państwa?

Marcin Ryngwelski Prezes PGZ Stoczni Wojennej: Przemysł stoczniowy zawsze był absolutną perłą w koronie polskiej gospodarki, szczególnie w obszarze eksportu. W czasach kiedy w Polsce funkcjonowały duże stocznie ulokowane w Szczecinie, Gdyni i Gdańsku, co roku z Polski wypływało 30-40 wielkich statków osiągających wielkość powyżej dwustu metrów, uznawanych za najlepsze na świecie. Co istotne, każdy pracownik przemysłu okrętowego generuje siedem dodatkowych miejsc pracy. W całym łańcuchu produkcyjnym uczestniczyły setki tysięcy ludzi – od fabryk Cegielskiego, przez FAMOR, TOWIMOR, FAMA Gniew, aż po Sezamor w Słupsku produkujący łańcuchy.

Niestety, po 2009 roku sytuacja drastycznie się zmieniła. Na szczęście udało się odbudować kilka stoczni, w tym naszą. Obecnie otwiera się przed nami nowa perspektywa – zarówno ze względu na sytuację geopolityczną, jak i na fakt, że Polska znów zwróciła się w stronę Bałtyku.

Ten przemysł jest niezbędny dla naszego kraju. Większość towarów importujemy drogą morską – od gazu i ropy (szczególnie po zamknięciu rurociągu Przyjaźń), po dobra codziennego użytku jak elektronika, meble czy samochody. Bez rozwiniętego przemysłu okrętowego nie ma mowy o dalszym rozwoju kraju. Jeśli chodzi o naszą stocznię, to taki zakład jest fundamentalny dla bezpieczeństwa państwa. Każde odpowiedzialne państwo buduje okręty wojenne we własnych stoczniach.

Jednak przemysł okrętowy w ostatnich latach nie miał najlepszej prasy, przede wszystkim przez niepowodzenie programu Gawron, którego symbolem była budowa przez osiemnaście lat korweta ORP Ślązak, który jest i tak tylko okrętem patrolowym.

Trzeba jedną rzecz powiedzieć sobie uczciwie, to nie była wina ani stoczni, ani stoczniowców. Historia pokazuje, że poprzedniczka naszej stoczni – Stocznia Marynarki Wojennej – padła ofiarą okoliczności zewnętrznych, nie z winy pracowników. Projekt korwety Gawron został przerwany z powodu ograniczeń budżetowych państwa, a nie przez problemy po stronie stoczni.

Portal Obronny SE Google News
Autor:

Jaka przyszłość czeka PGZ Stocznię Wojenną?

Perspektywy są bardzo obiecujące, pod warunkiem że kolejne okręty znajdą się w następnej fazie programu modernizacji sił zbrojnych na lata 2030-2045. Jednocześnie mamy poważne wyzwanie kadrowe – w ciągu najbliższych 15 lat 60% naszej wysoko wykwalifikowanej kadry technicznej odejdzie na emeryturę.

Młodzi ludzie często nie rozumieją, jak wymagający technologicznie i prestiżowy jest zawód stoczniowca. Warto podkreślić, że przemysł obronny, Marynarka Wojenna jak i całe siły zbrojne zawsze wyprzedzają o kilkanaście lat rozwiązania, które później trafiają do zastosowań cywilnych.

Dlatego kluczowe jest dla nas odbudowanie szkolnictwa technicznego i zawodowego. Musimy także wzmocnić współpracę z uczelniami, w szczególności z Instytutem Okrętownictwa na Politechnice Gdańskiej oraz Instytutem Budowy i Eksploatacji Okrętów na Akademii Marynarki Wojennej, który kształci projektantów okrętów wojennych.

Musimy przełamać stereotyp, że zawody stoczniowe to ciężka, nienowoczesna praca. Współczesny spawacz, monter czy malarz to wysokiej klasy specjalista, obsługujący zaawansowane technologicznie urządzenia. To już nie jest spawanie elektrodą, jak pokazują to stare zdjęcia, ale precyzyjna, dobrze płatna praca z wykorzystaniem nowoczesnych maszyn.

Stocznia przeszła ogromną transformację w ostatnich latach. Jak różni się dzisiejsza PGZ Stocznia Wojenna od tej sprzed kilkunastu lat?

Aby taka transformacja mogła nastąpić, potrzebny był przełomowy projekt taki jak Miecznik. To samo wydarzyło się wcześniej w Remontowej przy programie Kormoran. Wielkie zamówienia rządowe na projekty zbrojeniowe całkowicie zmieniają podejście do zakładu pracy – wymuszają przygotowanie odpowiedniej infrastruktury.

Patrząc wstecz do 2010 roku, kiedy zaczęły się problemy z upadłością, mogę powiedzieć, że dzisiaj stocznia jest zmodernizowana w 85%. Gdy osiągniemy 100%, będzie to stocznia XXII wieku – jeden z najnowocześniejszych tego typu zakładów w Europie, jeśli nie na świecie.

PGZ Stocznia Wojenna

i

Autor: PGZ Stocznia Wojenna

Niedawno Stocznia zakończyła budowę hali kadłubowej i podpisała umowę na budowę magazynu dla komponentów fregat. Jakie są kolejne plany inwestycyjne?

Na tym etapie inwestycje będą koncentrować się już tylko na rozwoju kapitału ludzkiego. Obecne projekty infrastrukturalne, związane z programami Miecznik i Ratownik, zakończą się w tym roku. Ewentualne kolejne inwestycje będą związane z nowymi programami, ale na razie nie będę zdradzał szczegółów.

Mogę jednak powiedzieć, że prowadzimy rozmowy z zagranicznymi partnerami, którzy są zainteresowani współpracą z naszą stocznią. Warto przypomnieć, że tylko kilka stoczni na świecie buduje fregaty. Jeśli pomyślnie zrealizujemy program Miecznik, a pierwsza fregata powstanie w ciągu najbliższych czterech lat, to otworzy nam to drogę do „Ligi Mistrzów" przemysłu obronnego. Wiele krajów potrzebuje takich jednostek.

Dodatkowo liczę na to, że wzorem wiodących marynarek światowych, uda nam się jeszcze przed zakończeniem pierwszej fregaty podpisać umowę MRO (Maintenance, Repair and Operations), która zapewni pełne utrzymanie okrętów przez cały okres ich eksploatacji, z uwzględnieniem przeglądów klasowych i modernizacji mid-life upgrade. To dałoby naszej dywizji remontowej stabilne zamówienia na lata.

Program Miecznik przypomina nieco wcześniejszy program Gawron, który zakończył się niepowodzeniem. Co różni te dwa projekty i dlaczego tym razem powinno się udać?

Po analizie dokumentów źródłowych mogę powiedzieć, że Stocznia Marynarki Wojennej przy projekcie Gawron również miała wielkie nadzieje na rozwój. Niestety, program został wstrzymany z powodów budżetowych. Warto jednak zauważyć, że wbrew obiegowej opinii, realna budowa okrętu trwała 5-6 lat, a nie 15-18 lat, jak się często mówi.

Podobieństwa między projektami są takie, że oba opierają się na projektach zewnętrznych partnerów – Gawron bazował na projekcie Meko od Thyssen Krupp Marine Systems, a Miecznik na Arrowhead 140 od Babcocka. Współpraca z zagranicznymi partnerami układała się dobrze zarówno wtedy, jak i teraz.

PGZ Stocznia Wojenna jest jednak w innej sytuacji niż jej poprzedniczka. Wyciągnęliśmy wnioski z historii i dokładniej analizujemy ryzyka. Jedynym czynnikiem, który mógłby zagrozić projektowi, byłoby zatrzymanie finansowania. Przy płynnym finansowaniu nie widzę zagrożeń – mamy już zakupione i przygotowane wiele komponentów.

Wyzwaniem jest zmiana mentalności organizacyjnej. Przez wiele lat stocznia zajmowała się głównie remontami i modernizacjami, a teraz realizuje nowe budowy, co wymaga innego podejścia do planowania i organizacji pracy. Widzę jednak ogromne zaangażowanie naszych pracowników, którzy robią wszystko, by projekt zakończył się sukcesem.

Co więcej, przy obu projektach polski przemysł miał coraz więcej do powiedzenia. Gdy zaczynaliśmy program Kormoran, większość sprzętu trzeba było importować. Teraz, dzięki doświadczeniom zdobytym przy projektach Kormoran, Holownik, Ślązak, mamy coraz więcej polskich komponentów i specjalistów rozumiejących specyfikę okrętownictwa wojskowego.

Garda: kmdr Witkiewicz o Orce
Wizualizacja fregaty wielozadaniowej Wicher w ramach programu Miecznik

i

Autor: PGZ

Mieczniki bazują na brytyjskim projekcie Arrowhead 140. Czy kolejne okręty mogłyby już być budowane według polskiego projektu?

Trzeba uściślić, że Arrowhead 140 jest tylko projektem bazowym. Miecznik to nie jest kopia Arrowheada ani brytyjskiego Type-31. Na podstawie projektu koncepcyjnego opracowaliśmy projekt techniczny dostosowany do wymagań polskiej marynarki wojennej.

Miecznik ma szereg modyfikacji, na przykład ster strumieniowy na dziobie, zwiększoną liczebność załogi czy znacznie mocniejsze uzbrojenie niż Arrowhead 140, czy Type-31. Dla porównania Brytyjczycy budują w Rosyth prawdziwie uzbrojone jednostki Type-26, które są już niemal niszczycielami.

Czy będziemy w stanie sprzedawać fregaty jako nasze? Jestem dużym optymistą w tej kwestii. Ponadto uważam, że warto wykorzystać licencję na MEKO 100, którą polska ma od tkMS. Moglibyśmy w ramach programu Murena zbudować szybkie okręty rakietowe bazujące na projekcie Ślązaka/Gawrona.

Warto pamiętać, że same fregaty nie wystarczą polskiej marynarce. Okręty wojenne działają w zespołach – kiedy płyną samotnie, stają się łatwym celem. Dlatego niezwykle ważne jest pozyskanie okrętów podwodnych, a także budowa mniejszych jednostek nawodnych.

Marynarka Wojenna potrzebuje również okrętów wsparcia. Czy Stocznia może prowadzić równolegle więcej programów niż obecnie realizowane?

Nigdy nie należy przyjmować więcej zamówień, niż można zrealizować. Wiele stoczni popełniło ten błąd i źle na tym wyszło. Obecnie realizujemy dwa duże programy – Miecznik i Kormoran, a wkrótce rozpoczniemy trzeci – Ratownik. Do końca roku będziemy mieć trzy wielkie programy w realizacji.

Jeśli pojawią się środki na modernizację ORP Ślązak, naturalnym wyborem byłaby nasza stocznia, ponieważ to my go budowaliśmy i mamy specjalistów, którzy znają tę jednostkę. Dodatkowo prowadzimy modernizację okrętów rakietowych typu Orkan – pierwszy zostanie przekazany marynarce w czerwcu, a cały program zakończy się do końca 2026 roku.

Biorąc pod uwagę wszystkie te zobowiązania, uważam, że do 2029 roku stocznia nie powinna przyjmować dodatkowych dużych projektów, aby zapewnić terminową realizację obecnych zamówień. Najważniejsze jest dla nas budowanie własnego potencjału – rozwijanie kompetencji pracowników i Ośrodka Elektroniki i Uzbrojenia, a nie poleganie na kooperantach i dostawcach.

Nie podpiszę żadnego kontraktu, wiedząc, że stocznia nie będzie w stanie go zrealizować. Jestem odpowiedzialny za tę stocznię, za jej rozwój oraz pracowników. Zbyt wiele stoczni w Europie zbankrutowało w ostatnich 15 latach z powodu nadmiernego obciążenia zamówieniami.

Nasza stocznia powinna opierać się na dwóch filarach – nowych budowach oraz modernizacjach i remontach. Dlatego tak ważne jest podpisanie z Marynarką Wojenną lub Agencją Uzbrojenia umowy na utrzymanie okrętów przez 40 lat ich służby. Każda poważna marynarka tak postępuje. Warto pamiętać, że utrzymanie okrętu przez cały okres jego eksploatacji kosztuje znacznie więcej niż sama budowa.

PGZ Stocznia Wojenna

i

Autor: PGZ Stocznia Wojenna

Jakie zadania będzie realizował okręt Ratownik? Czy oprócz ratownictwa morskiego będzie mógł monitorować i chronić infrastrukturę krytyczną?

Okręt będzie wyposażony w systemy umożliwiające takie działania. Harmonogram został zaplanowany tak, że jeśli w tym roku rząd podejmie decyzję o budowie okrętów podwodnych, to gdy zakończymy budowę Ratownika w 2029 roku, Marynarka Wojenna będzie miała około dwóch lat na szkolenie załogi i opanowanie sprzętu. W 2031 roku powinien dotrzeć pierwszy okręt podwodny, a Ratownik będzie dedykowany do jego obsługi.

Głównym celem projektu jest zastąpienie wysłużonych jednostek ORP Lech i ORP Piast, które mają już po 50 lat. W standardowej praktyce planowanie budowy następcy rozpoczyna się, gdy okręt osiąga wiek 25 lat, a nie czeka się do ostatniej chwili. Polska ma swoje zadania w NATO i zarówno 3. Flotylla w Gdyni, jak i 8. Flotylla w Świnoujściu powinny dysponować najnowocześniejszym sprzętem.

Czy widzi Pan miejsce dla PGZ Stoczni Wojennej w programie Orka? Niedawno gościliście przedstawicieli Hanwha Ocean.

Jeśli chodzi o budowę okrętów podwodnych, w Polsce nie ma odpowiednich kompetencji i nie miałoby sensu ich budowanie. Takie umiejętności rozwija się przez jedno lub nawet dwa pokolenia. Skoro partnerzy zagraniczni już mają te kompetencje, próba dublowania ich byłaby marnotrawstwem czasu i środków.

Moim zdaniem, pierwszy okręt powinien być dostarczony w całości przez zagranicznego partnera. Stocznia może wykonać pewne prace pomocnicze, ale konstrukcja jest tak skomplikowana, że lepiej, aby zajęli się nią doświadczeni specjaliści.

Co istotne, moglibyśmy wysłać naszych specjalistów na wiele miesięcy do partnera, aby uczestniczyli w budowie i uczyli się konstrukcji okrętu. Dzięki temu, gdy jednostka wejdzie do służby, będziemy gotowi do jej utrzymania i serwisowania. Nie wyobrażam sobie, aby te okręty nie były modernizowane w naszej stoczni – przygotujemy zakład do ich obsługi.

W przypadku drugiego i trzeciego okrętu model mógłby być podobny, z ewentualnym rozszerzeniem zakresu prac dla polskich specjalistów. Kluczowe będą negocjacje z wybranym partnerem. Kiedy już wiadomo będzie, kto to będzie, usiądziemy z nim do rozmów, aby zaplanować przygotowanie stoczni do późniejszego remontowania i modernizowania tych jednostek. To będzie proces wymagający lat przygotowań.

Sonda
Jaka przyszłość czeka Polski przemysł stoczniowy?