Mimo sankcji rosyjski sektor produkcji militarnej pracuje pełną parą

2024-08-03 10:10

Wojna to przede wszystkim zmagania gospodarek, ze szczególnym uwzględnieniem przemysłu zbrojeniowego takich państw. II WŚ wygrali alianci, bo gospodarka USA nie dość, że była efektywniejsza od niemieckiej, to była na tyle silna, że mogła wspierać sowieckiego sojusznika. Dziś Stany są sojusznikiem Ukrainy, a rosyjska gospodarka – na którą nałożono multum sankcji – zamiast upaść (co spotkało niemiecką w czasie I WŚ), pracuje na pełnych obrotach. Choć… Pewnie w Moskwie nie wiedzą, jak długo…

Bomby lotnicze FAB-500 UMPK pod skrzydłami Su-34

i

Autor: mil.ru

ZACHODNIE OBRABIARKI W ROSYJSKI FABRYKACH ZBROJENIOWYCH

Fakty są, czy się komuś to podoba czy nie, że gospodarka rosyjska przestawiła się na bieg wojenny (w czym historycznie państwo rosyjskie ma spore doświadczenie). I jakoś toczy się torami, na przekór sankcjom i z pomocą… zachodniej techniki. Zachodniej? A tak, tak…

W latach 90. wiele państw zaczęło ograniczać budżety kompleksu wojskowo-przemysłowego i przemysłu. Począwszy od trzeciego roku rządów Władimira Putina (dzięki rosnącym cenom ropy) Rosja zaczęła masowo wyposażać swój przemysł w nowoczesne obrabiarki, przede wszystkim produkcji europejskiej, a od 2010 r. sprowadzane z Azji Wschodniej. Wraz z oprogramowaniem. Dzięki temu rosyjski przemysł obronny nie jest tak zacofany, jak to się (tu i ówdzie) słyszy.

Funkcjonuje więc względnie dobrze, bo nie tylko pracuje pełną parą, przez całą dobę i siedem dni w tygodniu. Ma się tak, bo Kreml nie skąpi na jego finansowanie. Analitycy podkreślają, że dzieje się to kosztem przejadania rezerw, sprzedawania surowców poniżej cen rynkowych itd. W Rosji władza się tym nie przejmuje, bo toczy wojnę z Ukrainą także na ekonomiczną wytrzymałość. Rosja ma z czego się odchudzać. A Ukraina? Zanim gruby schudnie, to chudy może umrzeć...

BARTOSIAK O UKRAINIE: Rosjanie wygrają tę wojnę!

ROSJA WYDA NA WOJSKO CO NAJMNIEJ 140 MILARDÓW DOLARÓW

Wydatki raczej na prowadzenie wojny niż na obronność, systematycznie wzrastają. Pod koniec ub. roku szwedzki SIPRI wskazywał:

„Wydatki Rosji na wojsko i wojnę mają gwałtownie wzrosnąć w 2024 r. zgodnie z nowymi federalnymi planami budżetowymi na lata 2024–2026 podpisanymi przez prezydenta Władimira Putina 27 listopada. Plany sugerują, że rząd rosyjski jest zdeterminowany, aby doprowadzić wojnę do pomyślnego zakończenia, ale opierają się na wątpliwych założeniach ekonomicznych, zgodnie z nową analizą. Raport szacuje, że przy 12 765 miliardach rubli (ok. 140 miliardów dolarów amerykańskich) planowane (oficjalne) wydatki wojskowe Rosji w 2024 r. będą o 29 procent wyższe w ujęciu realnym niż w 2023 r., co stanowi 7,1 proc. produktu krajowego brutto i 35 procent wszystkich wydatków rządowych…”.

Sam Putin (według Moscow Times) mówił, że w „kompleksie wojskowo-przemysłowym” (to ok. 6 tys. firm różnej wielkości) pracuje 3,5 mln osób; tj. 2,5 proc. populacji, a od początku SWO (specjalnej operacji wojskowej w rosyjskiej nomenklaturze) w tej branży przybyło 520 tys. miejsc pracy. To mówił w listopadzie 2023 r. , więc tych miejsc jest pewnie jeszcze więcej. Chętnych do pracy nie brakuje, bo płace są na tyle wysokie, że robotnicy wysoko wykwalifikowani mają się lepiej od tzw. białych kołnierzyków. Poza tym dla roczników poborowych praca w tym sektorze wiąże się także z odroczeniem od (ewentualnej) służby wojskowej.

GOSPODARKA KAŁASZNIKOWA MA OGRANICZONE MOŻLIWOŚCI

Eksperci think tanku Royal United Services Institute wymyślili ładne określenie rosyjskiej gospodarki: „gospodarka Kałasznikowa”. Jest ona „całkiem nieskomplikowana, ale trwała, stworzona do użytku na szeroką skalę i w konfliktach”. Wiele z tych tysięcy zakładów tworzących sektor zbrojeniowy przed 2022 r. było deficytowych, a mimo to miały się dobrze, bo rząd, czyli podatnicy, je dotują. Czy coś się zmieniło w tej materii?

Raczej nie. Tym bardziej, że straty w technice wojskowej w prowadzeniu SWO są znacznie, znacznie wyższe od początkowych założeń. Choć więc sektor pracują na maksa, choć ze zbrojeniówki wychodzi nowa produkcja, to nie jest ona w stanie zniwelować do zera tych strat.

Międzynarodowy Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) szacuje, że Rosja straciła 3000 pojazdów opancerzonych (czołgów, bwp, transporterów...) w 2023 r. i blisko 8800 od początku wojny.

„Rosyjskie fabryki twierdziły, że dostarczyły w tym roku (2023 – Portal Obronny) 1500 czołgów podstawowych, z czego 1180 do 1280 zostało reaktywowanych z magazynów. Te liczby, wraz z reaktywowanymi transporterami opancerzonymi i bojowymi wozami piechoty, oznaczają, że Rosja „będzie w stanie utrzymać swój atak na Ukrainę przy obecnych wskaźnikach wyniszczania przez kolejne dwa do trzech lat, a może nawet dłużej”.

Dodać trzeba, że Moskwa może liczyć na wsparcie od tych państw, które jeszcze nie tak dawno zabiegały o rosyjskie poparcie.

ROSJANIN MOŻE JEŚĆ KASZĘ NA OKRĄGŁO, GDY ZAJDZIE TAKA KONIECZNOŚĆ

Dlaczego zachodnie państwa niechętnie patrzą na polską propozycję zwiększania wydatków na obronność do 3 procent? Z prostej przyczyny: boją się reakcji społeczeństwa, obawiającego się, że coś takiego może pogorszyć ich poziom życia (konsumpcyjnego). Więcej amunicji, mniej masła. To na Zachodzie budzi społeczny opór.

Czegoś takiego nie ma w Rosji, bo skoro 80 proc. społeczeństwa popiera politykę Putina, to trudno spodziewać się, by ono miało obawy zbliżone do prezentowanych w zachodnich społeczeństwach.

Poza tym Rosjanie, w szerokich masach, charakteryzują się, nazwijmy to tak, wysoką odpornością na trudy życia. Tę cechę mają wręcz wrodzoną, bo władza ją kształtuje w nich od wieków. Jeśli więc trzeba będzie jeszcze więcej wysiłku (cokolwiek to oznacza) dla doprowadzenia do zwycięstwa w SWO, to taki Ruski będzie gotów żywić się wyłącznie kaszą i pogodzi się z tym, że będzie mu „gorzej”. Takiego poświęcenia nie należy spodziewać się od bogatych, „noworuskich”. Im nie zabraknie wiary w zwycięstwo i pieniędzy na kawior oraz szampany…

Sonda
Dasz przyzwolenie, by płacić specjalny podatek na finansowanie zbrojenia Wojska Polskiego?