- Polska wznawia produkcję czołgów po kilkunastu latach przerwy, co stanowi kluczowy krok w odbudowie zdolności obronnych kraju.
- Inwestycje w Bumar-Łabędy o wartości 850 mln zł umożliwią produkcję różnych pojazdów, w tym Krabów, czołgów i Borsuków.
- Wiceminister Gołota podkreśla strategiczne znaczenie tych zmian dla przyszłości polskiej obronności i apeluje do młodych o dołączenie do sektora.
- Jakie wyzwania stoją przed polskim przemysłem zbrojeniowym i czy uda mu się odzyskać utracone kompetencje? Dowiedz się więcej!
Powrót do produkcji czołgów będzie stanowił nowy rozdział dla przemysłu zbrojeniowego – pod kątem technologii, inwestycji oraz prestiżu. Po wielu latach stagnacji i pracy wyłącznie przy remontach, polscy inżynierowie i zakłady ponownie stają przed ambitnym wyzwaniem.
- Cieszę się, że po kilkunastu latach odbudowujemy nasz przemysł zbrojeniowy, a te 850 mln zł to naprawdę wielka rzecz. Trzeba też pamiętać, że przemysł zbrojeniowy to nie jest plantacja – nie można planować z miesiąca na miesiąc. Każde zamówienie na maszyny, ich instalację czy planowanie procesów produkcyjnych wymaga miesięcy pracy. W obronności nie da się czegoś zrobić szybko – wszyscy by chcieli, ale to niemożliwe - podkreśla wiceminister MAP.
Uniwersalna koncepcja i Bumar-Łabędy
Dlaczego zawarcie umowy z Bumar-Łabędy trwało tak długo? Według Gołoty, decydująca była nie tylko kwestia środków i zamówień, ale także opracowanie uniwersalnej koncepcji produkcyjnej.
- Opracowaliśmy koncepcję uniwersalnej linii, która pozwoli na produkcję Krabów, czołgów i Borsuków – w zależności od potrzeb. Kluczowa była też umowa wykonawcza nr 2 na zakup czołgów przez Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej. Dopiero po jej podpisaniu mieliśmy podstawę do inwestowania. Przemysł obronny jest zawsze uzależniony od zamówień, a te z kolei – od dostępnych środków w danym roku budżetowym – wyjaśnia Gołota.
Zmiany w zarządach i rozliczenie z przeszłością
Proces zmian przemysłu zbrojeniowego w Polsce wiązał się również z oceną poprzednich decyzji władz. Gołota nie kryje krytyki względem dawnych rządów.
- Uwielbiam, gdy politycy PiS-u mówią, że coś można było zrobić, tylko z jakiegoś powodu sami tego nie zrobili. Trzeba było produkować amunicję 155 mm – nie zrobili. Zwiększyć produkcję amunicji małokalibrowej – nie zrobili. Inwestować w produkcję czołgów – również nie. Po zmianie rządu i wymianie nieefektywnych zarządów rozpoczęliśmy inwentaryzację procesów, a potem same inwestycje. Polska Grupa Zbrojeniowa oraz cały przemysł obronny od ponad roku bardzo intensywnie się zmieniają. Wolimy zrobić coś wolniej, ale mądrze – jak w piłce nożnej: nie chodzi o to, by dużo biegać, tylko by biegać mądrze. Odbudowujemy zdolności polskiego przemysłu obronnego w zakresie czołgów, domeny morskiej, dronów i innych zapóźnionych programów, ale w sposób przemyślany i kompleksowy - podkreśla.
Przemysł zbrojeniowy jako branża przyszłości
Minister Gołota chciałby, aby przemysł zbrojeniowy był bardziej konkurencyjny i przyciągał więcej nowych ludzi do pracy.
- Świetnym przykładem jest prezes PGZ Stoczni Wojennej Marcin Ryngwelski, który aktywnie promuje przemysł stoczniowy w mediach społecznościowych pod hasłem „Przemysł stoczniowy jest sztos”. Tak samo jest z całym przemysłem obronnym – to branża bardzo rozwijająca się, nowoczesna, oferująca perspektywy, inwestycje w badania i rozwój oraz poczucie misji, bo pracujemy na rzecz bezpieczeństwa kraju. Zachęcam młodych ludzi, by pukali właśnie do drzwi przemysłu zbrojeniowego – to sektor pełen wyzwań, innowacji i satysfakcji - mówi.
Cały wywiad w materiale wideo.
