Kandydat chadecji na kanclerza Friedrich Merz po wstępnych rozmowach CDU/CSU z SPD stwierdził, że "środki na naszą obronę narodową i sojuszniczą muszą zostać teraz znacznie zwiększone".
Na konferencji prasowej z liderami CSU i SPD w Berlinie Merz ogłosił, że frakcje parlamentarne CDU, CSU i SPD chcą złożyć wniosek w Bundestagu, który zmieniłby ustawę zasadniczą tak, aby wydatki na obronę przekraczające jeden procent produktu krajowego brutto były zwolnione z ograniczeń hamulca zadłużenia.
Niemcy liczą na to, że USA będą nadal dotrzymywać wzajemnych zobowiązań sojuszniczych w przyszłości. "Ale wiemy również, że środki na naszą obronę narodową i sojuszniczą muszą zostać teraz znacznie zwiększone" - podkreślił lider CDU.
Jednak uda się to osiągnąć jedynie, gdy gospodarka powróci na stabilną ścieżkę wzrostu w możliwie najkrótszym czasie. W tym celu należy poprawić infrastrukturę. Ma więc zostać utworzony nowy specjalny fundusz w wysokości 500 miliardów euro na wydatki infrastrukturalne na okres dziesięciu lat, ogłosił Merz.
Sekretarz generalny SPD Lars Klingbeil sprecyzował, że 100 mld euro z tej kwoty zostanie udostępnione krajom związkowym - relacjonuje portal tagesschau.
„Tagesspiegel”: cezura w powojennej historii Niemiec
„Porozumienie między CDU/CSU i SPD w sprawie inwestycji w bezpieczeństwo i infrastrukturę jest cezurą w powojennej historii Niemiec” – ocenił Daniel Friedrich Sturm w „Tagesspieglu”. Komentator podkreślił, że niespełna dziesięć dni po wyborach do Bundestagu partie dążące do utworzenia koalicji zapowiedziały zmianę konstytucji, której skala uważana była jeszcze kilka tygodni temu za niewyobrażalną. „Nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych środków” – pisze Sturm.
„Zbroimy się” – cytuje szefa CSU Markusa Soedera redakcja i zaznacza, że to zdanie jest „starzałem w dziesiątkę”. Rozsądnym rozwiązaniem jest wyjęcie wydatków na wojsko z ograniczeń wynikających z „hamulca zadłużenia” czyli zapisanego w konstytucji zakazu powiększania zadłużenia. „Stawką jest bezpieczeństwo Niemiec. Bezpieczeństwo Europy jest od dawna atakowane przez Rosję prowadzącą wojnę przeciwko Ukrainie. Stany Zjednoczone Trumpa, Vance’a i Muska dały Europie kopniaka w tyłek i łaszą się do Rosji. Z tego powodu Niemcy muszą wzmocnić Bundeswehrę i znacznie zwiększyć pomoc wojskową dla Ukrainy” – pisze Sturm. „Wydaje się, że kanclerzem jest już Friedrich Merz. To paradoks – poprzedni rząd istniał trzy lata i prawie nie rządził. Chadecy i socjaldemokraci nie są jeszcze rządem, a już rządzą” – pisze w konkluzji komentator „Tagesspiegla”.
„Sueddeutsche Zeitung”: Trump akuszerem sukcesu przyszłego niemieckiego rządu
Planowana reforma zasad zadłużenia zapewni Bundeswerze wystarczające finansowanie – pisze Daniel Broessler. Niemcy mogą podczas szczytu NATO w czerwcu w Brukseli zdecydować o zwiększeniu budżetu na wojsko w dwóch do 3,5 proc. PKB. „Trzeba działać z rozmachem” – podkreślił. Akuszerem porozumienia będącego podstawą sukcesu przyszłego niemieckiego rządu jest Donald Trump. „Jego niszczycielska działalność przeciwko wspólnocie zachodnich państw i jego zdrada Ukrainy są straszne, ale nadeszły z punktu widzenia rozmów sondażowych w Berlinie w optymalnym czasie” – ocenił komentator. Nikt nie wie, czy NATO w obecnej formie przetrwa. Przeprowadzić Niemcy przez niepewne lata może jedynie tylko taka koalicja, która jest gotowa na najgorsze. Broessler wyraził nadzieję, że posłowie Zielonych poprą zmianę konstytucji.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung”: gigantyczny dług obniży presję na reformy
W kampanii wyborczej Merz zapowiadał, że najpierw ustali nowe zasady gospodarcze, zanim zajmie się problemem brakujących pieniędzy. Stało się odwrotnie – część wyborców może czuć się zawiedziona – pisze Manfred Schaefers.Nowa koalicja rządowa powstanie na fundamencie długów, które mogą sięgnąć biliona euro. „Sytuacja bezpieczeństwa dramatycznie zaostrzyła się. Ameryka pod rządami Trumpa oddala się od Sojuszu, który zapewniał demokratycznemu Zachodowi przez dziesięciolecia wolność i bezpieczeństwo.(…) Niemcy muszą dużo zainwestować w swoją zdolność do obrony” – czytamy w „FAZ”. Gigantyczne nowe długi obniżą presję na reformy – ostrzegł komentator.
Telewizja publiczna ARD: sygnał do Trumpa i Putina
Przyszły niemiecki rząd wysłał sygnał „Z Niemcami trzeba się liczyć” w dwie strony: na Zachód do Donalda Trumpa i na Wschód do Władimira Putina. Jest jasne, że nie możemy już liczyć na USA jako największego partnera w NATO, przynajmniej w najbliższych latach. CDU/CSU i SPD porozumiały się w sprawie pożyczonych wielkich pieniędzy. To niewyobrażalne sumy. Ten wielki krok jest słuszny. Pole manewru w budżecie na obronność pozwoli wreszcie przekształcić Bundeswehrę w prawdziwą armię, która jest w stanie chronić Niemcy i ich partnerów. Ważny jest też fundusz na infrastrukturę doprowadzoną przez oszczędzanie do ruiny nie tylko przez obecny rząd, ale i przez 16 lat rządów Angeli Merkel.
Niemcy chcą uniezależnić się od USA?
Najwięksi niemieccy przedsiębiorcy, tacy jak przewodniczący rady nadzorczej Airbusa René Obermann, ekonomista Moritz Schularick, były dyrektor generalny Airbusa Tom Enders i przedsiębiorca Jeanette zu Fürstenberg w liście, który cytuje Spiegel, wezwali do zwiększenia wydatków na obronność do 3,5 procent PKB.
Jak piszą w apelu:
„Sytuacja bezpieczeństwa w Europie i Niemczech uległa zasadniczej zmianie, w szczególności na skutek agresywnej wojny Rosji i malejącej wiarygodności gwarancji bezpieczeństwa transatlantyckiego” – piszą w apelu.
Zdaniem ekspertów, przyszłe inwestycje powinny koncentrować się bardziej na potencjale strategicznym i nowoczesnych obszarach technologicznych. Jednocześnie, zgodnie z treścią apelu, według nich należy rozszerzyć istniejące możliwości. W tym kontekście autorzy wymieniają m.in. artylerię, której należałoby zwiększyć skuteczność dzięki dronom i oprogramowaniu, a także wyposażenie jej w europejskie pociski średniego zasięgu.
Według nich globalny wyścig o technologiczną dominację nasila się. „Oznacza to natychmiastowe uruchomienie dużych programów zbrojeniowych z naciskiem na nowe technologie i suwerenne wewnętrzne zamówienia europejskie”. Eksperci ostrzegli przed planowanym zakupem amerykańskich myśliwców F-35 dla niemieckich sił zbrojnych. Według nich obsługa samolotów wymagałaby regularnych aktualizacji oprogramowania i konserwacji, które byłyby kontrolowane przez USA, co „prowadziłoby do ciągłej zależności”.
W liście zawarto również konkretne środki, które zdaniem sygnatariuszy można wdrożyć w ciągu sześciu miesięcy do maksymalnie pięciu lat. Jak piszę autorzy, jest to ""mur dronów" nad wschodnią flanką NATO” oraz europejskie systemy obrony przeciwrakietowej i przeciwdronowej. Wspominają także o wzmocnieniu nadzoru podwodnego w krajach bałtyckich w celu „zapobiegania rosyjskiej wojnie hybrydowej w obszarze infrastruktury krytycznej” wraz z krajami partnerskimi. Jeśli chodzi o odstraszanie nuklearne, uczestnicy zalecają ściślejszą współpracę z Francją i Wielką Brytanią. Naukowcy i menedżerowie nie uważają jednak, aby dyskusja na temat samej liczby czołgów i samolotów była produktywna.
Raimund Neuss na łamach Rundschau Online w tekście pt: Trump lässt Europa im Stich - und was tun wir jetzt? (Tłum. Trump porzuca Europę – co teraz zrobimy?) napisał, że państwa europejskie należące do NATO oraz ich partnerzy, tacy jak Kanada, Australia i Japonia, mają w najlepszym razie kilka lat na osiągnięcie takiej pozycji gospodarczej, technologicznej i militarnej, która "umożliwi im przeciwstawienie się zagrożeniom ze strony Rosji, Chin i niestety również Stanów Zjednoczonych".
Według niego:
"Europejczycy muszą skoordynować swoją produkcję obronną. Po pierwsze, w celu obniżenia cen zakupu dla wszystkich uczestniczących państw. Po drugie, aby wspólnie rozwijać systemy uzbrojenia, których im obecnie brakuje, takie jak pociski średniego zasięgu czy myśliwce piątej i szóstej generacji. I tak, muszą zrobić to, co Scholz zawsze odrzucał: mówić o europejskim parasolu nuklearnym. Wszystkie rozważania prowadzą zawsze do tego samego: sojusznicy porzuceni przez USA, zwłaszcza najsilniejszy gospodarczo kraj UE, Niemcy, muszą skoncentrować wszystkie dostępne zasoby na zapewnieniu sobie przetrwania jako suwerennych i demokratycznych państw. Z hazardzistą takim jak Trump nie ma pewnych porozumień".
Można sądzić po tym apelu niemieckich ekonomistów i przedsiębiorców oraz tekstów niemieckich autorów oraz wypowiedzi polityków w prasie niemieckiej, że będą coraz częściej pojawiać się głosy "autonomii strategicznej Europy", gdzie główny tandem zapewne będą odgrywać Niemcy i Francja być może we współpracy z Wielką Brytanią jako państwem nuklearnym, by uniezależnić się od uzbrojenia i ochrony z USA. Ostatnie dni pokazały, że Trump jest politykiem kierującym się emocjami w stosunku do Zełenskiego oraz mającego inną perspektywę na pomaganie sojusznikom, bardziej brutalną jak wstrzymanie pomocy Ukrainie, by wymusić na niej pokój z Rosją.
Już się pojawiają głosy, by Europa inwestowała we własne technologie wojskowe oraz być może zrezygnowała z zakupu amerykańskiego uzbrojenia na rzecz europejskiego. W całej tej obawie należy jednak zachować zdrowy rozsądek, obecnie nie da się zamknąć relacji z USA lub się na nie obrazić z powodu zachowania Donalda Trumpa. Niestety, ale Europa jest sama sobie winna uzależnienia od Stanów Zjednoczonych, redukując swoje siły zbrojne i przemysł zbrojeniowy w ostatnich latach. Jednak dla Europy ostatnie wydarzenia powinny być sygnałem ostrzegawczym oraz możliwością budowania własnych zdolności w Europie. Będzie to oczywiście bardzo trudne przez rozdrobnienie Europy. Ameryka ma łatwiej jeśli chodzi o budowanie swoich zdolności ze względu na to, że jest bogatym państwem, który w głównej mierze rozwija swoje zdolności produkcyjne samodzielnie lub z partnerami. Europa takiej swobody nie ma, ponieważ pojedyncze państwa jak Francja, Niemcy, Włochy czy nawet Wielka Brytania (poza UE, ale aktywny gracz NATO) nie są tak bogate czy technologicznie zaawansowane, by pozwolić sobie na taką produkcję jak USA.
Jednak zapewne będą próby, by Europa miała większą samodzielność technologiczną i militarną, by nie być skazana na Stany Zjednoczone, które jak widać, okazały się krajem mało wiarygodnym wobec Ukrainy, pytaniem otwartym jest czy będzie tak samo gdy nam zagrozi Rosja?
PM/PAP
