Z tego artykułu dowiesz się...
• Po 1989 r. przyjęto pisownię „Powstanie Warszawskie” ze względów symboliczno-kulturowych, choć wcześniejsza forma nie jest błędem i stosują ją krytycy Powstania.
• Powstanie trwało spór: część historyków i społeczeństwa uważa je za dziejowy błąd z powodu słabego uzbrojenia i braku wsparcia sowieckiego, inni za konieczność w walce o niepodległość.
• Dramatyczny brak uzbrojenia AK i przewaga Niemców, a także błędne założenia o pomocy Armii Czerwonej, doprowadziły do katastrofalnej klęski i ogromnych strat ludzkich oraz materialnych.
• Zwolennicy powstania podkreślają, że bez niego doszłoby do jeszcze większej rzezi Warszawy, a także że zatrzymało ono na jakiś czas Armię Czerwoną, co miało ważny wymiar geopolityczny.
• Wokół Powstania narosły liczne legendy i mity (np. wizerunek dzieci z bronią), co nie ułatwia pełnego zrozumienia i oceny tego wydarzenia.
Wiedza o Powstaniu Warszawskim w narodzie jest powierzchowna
Według sondażu CBOS (z 2024 r.) 61 proc. Polaków uważało, że Powstanie Warszawskie było potrzebne i powinno było do niego dojść. 21 proc. uznało je za niepotrzebne lub błędne, a 17 proc. respondentów nie miało zdania w tej sprawie. I jak to z sondażami bywa, niektóre ich wyniki nie są zbieżne z innymi. Z przytoczonego sondażu wynika, że insurekcja warszawska w 2024 r. zdaniem 49 proc. badanych była ważna dla „wszystkich Polaków”, a 7 proc. stwierdziło, że ona „mało kogo interesuje”.
O Powstaniu Warszawskim (PW) napisano tysiące książek i naście razy więcej artykułów mniej lub bardziej naukowych. Zatem niczego nowego w tym tekście nie przedstawię. Warto przedstawić jednak główne argumenty zwolenników tezy o „dziejowym błędzie” oraz twierdzących, że była to „dziejowa konieczność”. Wątpliwe są dla mnie wyniki przytoczonego sondażu. A to dlatego, że powszechna wiedza o PW jest powierzchowna. Gdyby było inaczej, to wyniki sondażu mogłyby być inne. Bo jeśli poseł Dariusz Joński zapytany w 2012 r. przez dziennikarzy TVN24 jako datę wybuchu PW wskazał rok 1988 (sic!), to co wymagać od tzw. zwykłych ludzi?

Powstanie było w historii Polski „dziejowym błędem”
Krytykiem PW był emigracyjny historyk prof. Jan Ciechanowski (1930–2016). Zbieżne poglądy prezentował inny powstaniec – gen. Jerzy Kirchmayer (1895-1959). Pierwszy przedstawił je w pracy „Powstanie warszawskie: zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego”, a drugi w „Powstaniu warszawskim”. Co ciekawe – obie książki w Polsce wydano w roku 1984. Żeby nie wydłużać tego materiału, skupię się na opiniach prof. Ciechanowskiego. Wskazał, że do 14 lipca Komenda Główna AK nie brała pod uwagę wybuchu powstania w Warszawie. Ludzi i broń ekspediowano na wschód, dla wsparcia akcji „Burza”. Plany zmieniono nieomal w ostatniej chwili (co łączy się z tezami o „dziejowej konieczności”).
Niemcy wiedzieli o tych planach, a dramatyczny brak uzbrojenia po stronie AK nie ułatwiał ich realizacji. Ciechanowski, jako nastolatek, nacierał na gmach Sejmu. W jego kompanii było 170 ludzi. Mieli na stanie 3 karabiny, 7 pistoletów, peem, który strzelał tylko ogniem pojedynczym, i 40 granatów. Broni było, co na lekarstwo...
Uzbrojony był (jako tako) co 10. powstaniec. Niemcy pod koniec lipca mieli w Warszawie ponad 20 tys. żołnierzy, ciężką broń maszynową, artylerię, czołgi oraz wsparcie lotnictwa. Niedobory w powstańczym uzbrojeniu miała zastąpić wiara, że po trzech dniach walki do Warszawy wejdą Sowieci. Politycznie akcja była w nich wymierzona, więc pomoc Armii Czerwonej nie wchodziła w rachubę, czego KG AK nie zakładała, a założyć powinna.
Te czynniki, uważają krytycy, doprowadziły do klęski, zniszczenia Warszawy, śmierci setek tysięcy cywilów i tysięcy powstańców. Zdaniem prof. Ciechanowskiego była to „katastrofa i ruina, która nie dotknęła żadnej innej stolicy w Europie od czasu najazdu Hunów na Rzym”.
Powstanie było w historii Polski „dziejową koniecznością”
Przedstawicielem tej „opcji” jest profesor Akademii Obrony, Romuald Szeremietiew. „Wszystkie te opowieści, że gdyby nie było powstania – zniszczenia rzeczywiście straszliwe, ofiary rzeczywiście ogromne – Warszawa by stała, ludzie by żyli itd., to piramidalna bzdura, dlatego że po pierwsze Hitler wydał rozkaz, aby uczynić z Warszawy Festung Warschau. Ona miała być broniona również w okrążeniu, do upadłego”. W takiej sytuacji, uważa b. minister obrony narodowej, „po prostu byłaby to rzeź ludności Warszawy bez powstania i co gorsza, jeżeli byłby jakiś niezorganizowany opór, samorzutny, a więc skazany na przegraną. Utopiono by miasto we krwi…”.
Co więcej: prof. Szeremietiew jest głęboko przekonany, że Powstanie Warszawskie miało wymiar globalny. Zatrzymało do stycznia na linii Wisły Armię Czerwoną. „Gdyby Stalin, Rosja opanowała całe Niemcy, a nie daj Boże jeszcze i Francję, to nie byłoby żadnego NATO, nie byłoby żadnej Unii Europejskiej, nie byłoby Stanów Zjednoczonych w Europie…”.
Prof. Jan Żaryn (dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej) uważa, że niepodjęcie decyzji o wybuchu Powstania byłoby „zaniechaniem możliwości odzyskania przez Polskę niepodległości”, nawet jeśli była na to „bardzo nikła szansa, o czym do końca nikt wiedzieć wówczas nie mógł...”.
Tylko w Moskwie, Londynie i Waszyngtonie wiedzieli, że AK przegra bitwę o Warszawę
Nawet tuż po upadku Powstania każdy mógł być mądry i uprawiać prezentyzm historyczny. A tym bardziej, gdy oceny wystawiało się po latach. Powstanie wybuchło nie tylko dlatego, że na wezwanie Niemców do kopania rowów stawiło się kilkaset osób i warszawiakom groziła gigantyczna łapanka. To był element dodatkowy, jeden z wielu, w procesie podejmowania decyzji o ogłoszeniu godziny „W”. Powstanie ogłoszono z dwóch zasadniczych powodów.
Przyczyna pierwsza: znana, ale dopiero po upadku 63-dniowej batalii – polskie służby wywiadowcze, te w kraju, jak i poza jego granicami – nie wiedziały, że Europa jest już podzielona między sojusznikami, między zachodnimi a wschodnim. I to była klęska polskiego wywiadu.
Przyczyna druga: to już jest moja interpretacja – Sowieci sprytnie wmanewrowali AK w powstanie. Tuż przed 1 sierpnia polskojęzyczna radiostacja „Kościuszko” wzywała do zbrojnego wystąpienia. Udało im się „wkręcić” płk. Tadeusza Chruściela ps. Monter. Tenże dostrzegł pierwsze radzieckie czołgi na prawobrzeżnej Warszawie rankiem 31 lipca. Po powrocie na lewy brzeg zameldował o tym ok. 17:00 na odprawie Komendy Głównej AK. To wtedy zapadła decyzja o wyznaczeniu godziny „W” na 1 sierpnia, na 17:00. Sowieckie rozpoznanie wzięto w Komendzie za początek natarcia na Warszawę. Armię Czerwoną miała przywitać, w charakterze gospodarza, Armia Krajowa. Ciąg dalszy jest znany.
Z biegiem lat wokół Powstania Warszawskiego narastają legendy
Mało kto nie zna Pomnika Małego Powstańca, stojącego przy warszawskim Barbakanie. Zaprojektowano go w 1946 r. Odsłonięto w 1983 r. Ile lat mogło mieć dziecko w tym za dużym hełmie i przewieszonym przez ramię MP-40? Dziesięć, dwanaście?
Uważam, nie od dziś, że ten pistolet maszynowy u pomnikowego powstańca-dziecka jest zafałszowaniem powstańczej rzeczywistości. Broni nie było tyle, by dawać ją dzieciom. Dzieci nie walczyły z bronią w ręku. Nieletni, nawet takie berbecie, jak ten z pomnika, walczyły służąc w łączności. Zresztą, legendy i jednocześnie oceny rzeczywistości powstawały już podczas Powstania. Dowodem na to jest słynna powstańcza piosenka „Pałacyk Michla”. Oto jego pierwsza zwrotka:
„Pałacyk Michla, Żytnia, Wola, bronią jej chłopcy od „Parasola”, choć na Tygrysy mają visy — to Warszawiaki, fajne chłopaki — są!”. Na ciężkie czołgi pistolety kalibru 9 mm!
Niedawno w Kanale Zero wsłuchiwałem się w rozmowę dziennikarza z powstańcami.
Dwie kobiety – miały w 1944 r. po 17, 18 lat. I on – miał 8 lat, mniej niż pomnikowy powstaniec. Te prawie stulatki powiedziały, że czas był taki, że nastolatka, nastolatek stawali się dorosłymi. To fakt. Nie mogłem jednak zrozumieć, jak opowieści – ze szczegółami niczym z kronikarskiego zapisu – mógł spamiętać, wówczas, 8-letni chłopiec!
To jest naukowo udowodnione, że 8-letnie dziecko może mieć pamięć traumatycznych wydarzeń. Jednak ten mężczyzna, z widocznym tzw. parciem na szkło, przedstawiał takie szczegóły, których nijak nie mógł był zapamiętać. Mógł się z nimi zapoznać albo z przekazu dorosłych, gdy był już nastolatkiem, albo z lektury przeczytanych zanacznie później relacji.
Z całym szacunkiem dla tego pana, ale nie powinien on wypowiadać się w ramach – jak to określa się w psychologii – zniekształcenia retrospektywnego. Wokół Powstania Warszawskiego nie powinno się tworzyć legend. Wystarczy, że ono samo w sobie jest legendarne…
Polecany artykuł:
