• „Poradnik bezpieczeństwa” MSWiA opisuje, czym jest plecak ewakuacyjny (PE) i co powinno się w nim znaleźć – od dokumentów, wody, apteczki i żywności po odzież, narzędzia, środki higieniczne, elektronikę i osobiste pamiątki.
• Według autorów poradnika każdy domownik, także dzieci, powinien mieć własny PE z wyposażeniem pozwalającym przetrwać 72 godziny w razie konieczności natychmiastowej ewakuacji.
• Idea plecaka ewakuacyjnego wywodzi się z praktyki wojskowej („bug out”), a dziś bywa spłycana – gotowe zestawy z dyskontów są często symboliczne, a pełnowartościowy plecak kosztuje co najmniej kilkuset złotych.
Czy masz już spakowany swój osobisty plecak ewakuacyjny?
Nim będzie nieco o nim, o plecaku – nie o wicepremierze i ministrze obrony narodowej, polecam wejść na tę stronę i pobrać z niej „Poradnik bezpieczeństwa”. Ten 54-stronicowy plik to przydatna instrukcja, coś w rodzaju skróconego podręcznika surwiwalu. Przystępnie napisana, obrazkowo wyjaśniona. Można wydrukować dwustronnie. Koszt niewielki, a przydać się może.
Oby nie było takiej potrzeby, ale wiedzy nigdy za dużo i rady zawarte w „Poradniku bezpieczeństwa” mogą się przydać niekoniecznie w stanie wojny lub klęsk żywiołowych. Gdzie? A choćby na biwaku… To teraz przechodzimy do plecaka ewakuacyjnego i do tego, co o nim napisał dziennikarz PAP, który zapoznał się z treścią rządowej publikacji (dla jasności: też to uczyniłem i po raz kolejny zachęcam Czytelników Portalu Obronnego: ściągnijcie plik, wydrukujcie broszurę i zapoznajcie się na spokojnie z jej treścią).
Co zatem spakować do PE (plecaka ewakuacyjnego, takim skrótem będę się posługiwał)? Dokumenty, woda oraz filtry lub tabletki do jej uzdatniania, apteczka, leki, środki higieniczne, gotówka, latarka, radio na baterie lub na korbkę, żywność, scyzoryk, odzież, zapałki, kompas – to tylko część rzeczy, które powinny trafić do PE. Kto powinien mieć coś takiego? PAP za MSWiA wskazuje: powinien mieć każdy domownik, także dzieci.

Jaki plecak pomieścić może wszystkie ważne dokumenty rodzinnego archiwum?
Autorzy broszury podkreślają, że w PE w momencie wystąpienia zagrożenia i konieczności natychmiastowej samoewakuacji powinny się znaleźć rzeczy, które pozwolą przetrwać 72 godziny, a więc m.in. woda butelkowana, filtry lub tabletki do uzdatniania wody. Choć nie zapakuje się dużej ilości wody, sprawdzą się butelki małej pojemności.
Konieczne jest zapakowanie apteczki i leków osobistych, środków higienicznych i do dezynfekcji. W apteczce powinny znaleźć się rękawiczki lateksowe, koc termiczny (jedna sztuka dla każdego członka rodziny), opatrunki jałowe, jednorazowe chusteczki odkażające i ampułki soli fizjologicznej, maseczka do sztucznego oddychania, nożyczki, plastry różnej wielkości, bandaż, chusta trójkątna, plastry mocujące i opaska uciskowa... Uff, długa ta lista. Wśród lekarstw, oprócz tych osobistych, przydadzą się także leki przeciwbólowe, przeciwbiegunkowe i przeciwalergiczne.
Przydatne środki higieniczne to: mydło, pasta i szczoteczka do zębów, mały szampon, krem z filtrem UV, krem przeciw odmrożeniom, podpaski, tampony, chusteczki higieniczne i ręcznik szybkoschnący.
W plecaku muszą znaleźć się również dokumenty, w tym ich kopie na pendrivie. Ważne, aby wszystkie ważne dokumenty były w opakowaniu zabezpieczającym przed wilgocią. Wśród nich można wymienić:
• dowód tożsamości,
• akt własności mieszkania,
• wypisy z księgi wieczystej,
• podstawowe informacje medyczne,
• dowód ubezpieczenia,
• akty urodzenia, ślubu, zgonu,
• zaświadczenia o rentach, emeryturach i dochodach
• oraz pendrive ze skanami dokumentów. Oprócz tego trzeba mieć gotówkę w różnych nominałach (banknoty i monety).
Kolejną grupą rzeczy są narzędzia: l
• latarka i radio na baterie lub na korbkę,
• scyzoryk lub multitool,
• zapalniczka, zapałki i kompas.
Z elektroniki należy pamiętać o naładowanym telefonie i powerbanku, ładowarce, pasujących kablach i o zapasowych bateriach. Należy zabezpieczyć się także w alternatywną łączność (np. walkie-talkie).
W PE powinna się znaleźć również gotowa do spożycia żywność wysoko odżywcza. Są to na przykład batony energetyczne, suszone owoce i bakalie.
Każdy powinien mieć też spakowane ubranie dopasowane do pory roku i odzież przeciwdeszczową. Ważne jest również, aby mieć bandanę, arafatkę lub najprostszą maskę przeciwpyłową. Pozwolą one odizolować układ oddechowy w sytuacji wystąpienia zadymienia. Trzeba pamiętać o śpiworze, karimacie, mapie topograficznej i o workach na śmieci.
I na koniec jeszcze jedna rada zaczerpnięta z „Poradnika bezpieczeństwa”: w każdym PE powinna znaleźć się również ważna rzecz osobista, np. zdjęcie czy pamiątka rodzinna. To tyle tytułem informacji o plecaku ewakuacyjnym, który małych rozmiarów nie będzie miał, jeśli tyle wszystkiego trzeba doń załadować!
Plecak „na dziś”, czyli od rządowych zaleceń do codziennej praktyki
PE ojców ma wielu. Podczas wojny koreańskiej (1950-53) amerykańscy żołnierze mieli wyznaczane pozycje na wypadek, gdyby przyszło im się wycofać. Takie „z góry upatrzone pozycje”. Gdy dochodziło do takiej sytuacji, żołnierze dostawali rozkaz „bug out”, czyli uciekaj. T
en termin przedostał się do świata cywilnego, specjaliści od zarabiania na zagrożeniu (trwała zimna wojna i straszenie jądrową apokalipsą było wpisane w tamten czas) postanowili lansować BOB-y. Pomogli im w tym wydatnie preppersi, czyli osobnicy, którzy byli przygotowani na przetrwanie nawet gdyby doszło do końca świata.
W obecnych czasach został na tyle spopularyzowany, że sprzedaje go nawet popularny dyskont. To, czy jego zawartość zapewni trzy doby przetrwania w warunkach wskazywanych w „Poradniku bezpieczeństwa”, jest już mocno dyskusyjne. Podobnie jak niektóre zalecenia z broszury MSWiA.
Należy podziwiać, że resort chce uwierzyć (i dlatego tak radzi), że każdy domownik winien mieć spakowany swój osobisty PE. Panowie urzędnicy, naprawdę?
Naprawdę dajecie wiarę w to, co radzicie? Że 90-letnia babcia i 10-letni prawnukowie, ich rodzice i rodzice ich rodziców, że wszyscy zafundują sobie po plecaku?
Ten z dyskontu kosztuje ok. 150 zł i jest plecakiem, ale czy ewakuacyjnym, to śmiem wątpić. Żeby nie był atrapą, trzeba wydać co najmniej kilkaset złotych. Będzie droższy, jeśli uwzględni się w zestawie namiot lub trap (o których w broszurze nie wspomina się). A szkoda, bo widać, że dla autorów „Poradnika bezpieczeństwa” ważniejsze jest, by wziąć zdjęcie rodziny niż coś, pod czym można biwakować.
Ze swej strony do zestawu zalecanego przez MSWiA (i oferowanego przez sklepy militarne) proponuję zaopatrzyć się w solidne noże w wersji full tang. Mogą zastąpić siekierę, a i w innych ekstremalnych sytuacjach też mogą być przydatne. Oczywiście, jest to rada całkowicie subiektywna, jak subiektywnych jest tych kilka zdań komentarza do ministerialnych zaleceń...