Rosja odrzuciła propozycję wznowienia rozmów w kwestiach rozbrojenia strategicznego
Precyzyjnie rzecz ujmując: chodzi o możliwość wypracowania nowego kształtu traktatu New – START, którego obowiązywanie kończy się w 2026 roku (Biden w 2021 roku, w pierwszym dniu swego urzędowania, przystał na propozycję Putina, aby o 5 lat przedłużyć jego ważność). Rosjanie co prawda wycofali się jednostronnie z tej umowy w 2023 roku, ale deklarują nadal gotowość przestrzegania ograniczeń ilościowych, jeśli chodzi o własny potencjał głowic na strategicznych środkach przenoszenia (umowa nie dotyczy potencjału taktycznego).
O motywach takiej decyzji mówił też w miniony czwartek Siergiej Ławrow na konferencji prasowej podsumowującej ubiegłoroczny rok rosyjskiej dyplomacji. Argumentację rosyjskiego ministra można w tej kwestii podzielić na dwie grupy – rutynowe antyzachodnie i antyamerykański filipiki i wypowiedzi wskazujące na rosyjski rachunek strategiczny. Przy czym nie lekceważyłbym tych pierwszych, bo one służą do określenia celów politycznych Moskwy, przy czym druga grupa deklaracji wskazuje raczej na środki, przy użyciu których Kreml będzie dążył do realizacji swych planów.
Ławrow: Problemy bezpieczeństwa euroazjatyckiego trzeba rozwiązać „bez udziału graczy zewnętrznych”
Ławrow powiedział, że cele formułowane przez Putina w grudniu 2021 nadal pozostają w mocy, co uzupełnił deklaracją, aby nie było wątpliwości jakiego rodzaju rozwiązania preferuje Kreml, iż problemy bezpieczeństwa euroazjatyckiego winny być rozwiązywane „bez udziału graczy zewnętrznych”. Są to jasne wypowiedzi wskazujące, że dalekosiężnym celem Moskali jest taka przebudowa systemu bezpieczeństwa, aby wypchnąć Stany Zjednoczone z Europy.
Ławrow powiedział też, co wydaje się również być istotnym elementem rosyjskiego stanowiska, że z punktu widzenia Moskwy „niedopuszczalne jest izolowanie pewnych kwestii od ogólnego kontekstu geopolitycznego”. Oznacza to, że Rosjanie mogą rozmawiać, ale jedynie o rozwiązaniu pakietowym, które obejmować powinno, ich zdaniem, „uregulowanie” kwestii Ukrainy, wycofanie sił wojskowych NATO na obszar Paktu Północnoatlantyckiego w granicach z 1997 roku, oraz ewentualne wznowienie dialogu w kwestiach stabilności strategicznej (broń jądrowa). Istotnym przesłaniem tej wypowiedzi jest nie tylko podtrzymanie przez Rosję celów wojennych, ale również, wskazanie, jakimi narzędziami chce doprowadzić do zmiany sytuacji w korzystnym dla siebie kierunku.
Otóż Ławrow powiedział w czasie konferencji prasowej, że Amerykanie składając propozycję wznowienia rozmów „chcieliby wyłączyć konwencjonalny element konfrontacji wojskowej z całego rachunku sił”. W świetle tej interpretacji, gdyby Moskwa zaczęła negocjacje nad nową redakcją traktatu New START, to dałoby to Amerykanom możliwość kontroli eskalacji na poziomie licytacji jądrowej, tym bardziej, że Waszyngton zaproponował wznowienie inspekcji instalacji nuklearnych i wymiany not związanych z tym obszarem.
Rosja kontra NATO. Odwrócenie sytuacji z czasów zimnej wojny
Ławrow, uzasadniając swoje stanowisko, napomknął też o przewadze wojskowej NATO nad Rosją, w zakresie systemów konwencjonalnych. Mamy w tym wypadku do czynienia z odwróceniem sytuacji z czasów zimnej wojny. Wówczas Amerykanie - dostrzegając przewagę konwencjonalną Paktu Warszawskiego - polegali bardziej na swym odstraszaniu nuklearnym, którego głównym celem miało być „zniechęcenie” przeciwnika do ewentualnego ataku. Mamy w tym wypadku do czynienia z kwintesencją polityki odstraszania. Obecnie Moskwa nie chce rozmów w sprawie kontroli potencjałów nuklearnych, bo to utrudniałoby jej grę, w której używa ona argumentu gotowości do eskalacji nuklearnej.
Celem tej retoryki jest powstrzymanie czy zniechęcenie Amerykanów przed podejmowaniem kroków niekorzystnych z rosyjskiej perspektywy (np. adekwatne do potrzeb uzbrajanie Ukrainy czy zaproszenie jej do NATO). Nie chodzi w tym wypadku wyłącznie o kwestie możliwości eskalacji, ale również mamy do czynienia z sugerowaniem przez rosyjskich polityków, iż w pewnych okolicznościach Moskwa może zgodzić się na proliferację, czyli udostepnienie swego potencjału i zdolności jądrowych innym państwom rewizjonistycznym.
Zacieśnia się współpraca między Rosja z Koreą Północną w obszarze zbrojeń jądrowych. USA zaniepokojone
Pranay Vaddi powiedział też na spotkaniu w CSIS, waszyngtońskim think tanku strategicznym, że amerykańskie władze obserwują i są zaniepokojone zacieśniającą się współpracą w obszarze zbrojeń jądrowych między Rosją a Koreą Płn., która już osiągnęła bezprecedensowy, nigdy nie notowany historycznie, stan zaawansowania. Jak zauważył, w nadchodzącej dekadzie wpłynie to na skokowe zwiększenie północnokoreańskiego potencjału w tym obszarze, co z kolei wymusi zmiany w amerykańskiej i sojuszniczej polityce odstraszania.
Modelowo odstraszanie obejmuje zarówno zdolności jądrowe, jak i konwencjonalne, nie zapominając o zobowiązaniach politycznych. Wzrost zagrożenia ze strony Korei Płn. może wymusić zarówno zmiany w amerykańskiej polityce w kwestiach jądrowych, jak również projekcji sił konwencjonalnych. Zarówno Seul, jak i Tokio - obawiając się nuklearnych zdolności północnokoreańskiego reżimu - w sposób nie budzący wątpliwości domagają się od amerykańskiego sojusznika zwiększenia obecności konwencjonalnej, jak i zmiany charakteru gwarancji nuklearnych. Wymuszenie tego rodzaju dostosowania może albo osłabić siłę związków Waszyngtonu z Japonią i Koreą, albo w obliczu ograniczeń ilościowych, osłabić amerykańską obecność wojskową w Europie, co oznacza - z perspektywy Moskwy - sytuację typu win – win.
Tak samo należy ocenić ostatnie doniesienia napływające z Białorusi. Aleksandr Łukaszenka już kilkakrotnie w ostatnim czasie mówił o przekazaniu mu przez Rosjan systemów rakietowych uzbrojonych w głowice jądrowe. Minister obrony Chrenin wspomniał niedawno o nowej doktrynie obrony, która ponoć jest już gotowa i ma zostać przyjęta w tym roku. Ma ona obejmować procedury związane z użyciem stacjonującej na Białorusi broni jądrowej. Nie jest istotne, czy deklaracje przedstawicieli reżimu odpowiadają prawdzie, czy raczej mamy do czynienia z „myśleniem życzeniowym”.
Wspólna strategia Moskwy i stolic państw sojuszniczych
W moim odczuciu mamy w tym wypadku do czynienia z celową ambiwalencją, wspólną strategią Moskwy i stolic państw sojuszniczych. Jak się wydaje w interesie Rosji jest wysyłanie sygnału, że dalsza konfrontacja może doprowadzić do uzbrojenia przez Rosjan reżimów w rodzaju północnokoreańskiego, białoruskiego czy irańskiego w potencjał, w tym jądrowy, którymi niektóre z nich jeszcze nie dysponują.
Możemy mieć w tym wypadku do czynienia zarówno z sygnalizowaniem krzepnięcia „osi” państw rewizjonistycznych, ale również z sugerowaniem, iż na międzynarodowej scenie politycznej mogą pojawić się gracze jeszcze bardziej nieobliczalni niż Kreml, ale bardziej zdeterminowani i w rozstroju światowego porządku, upatrujący szans na swoje przetrwanie. To zaś może oznaczać, że przedłużająca się wojna na Ukrainie niekoniecznie będzie oznaczała wyłącznie ugrzęźnięcie Rosji i wyczerpywanie jej zasobów, co miałoby prowadzić do jej strategicznej porażki, ale równie dobrze może przyjąć kształt proliferacji czy wręcz prowokowania konfliktów inicjowanych przez dyktatorów w rodzaju Łukaszenki czy Kim Dzong Una.
Tego rodzaju strategia ma też inny cel, mianowicie sygnalizowania, iż Rosja może być - paradoksalnie - czynnikiem stabilizującym sytuację w wielu regionach świata, oczywiście o ile uwzględni się jej interesy. Rosjanie dają również do zrozumienia, odmawiając negocjacji w kwestiach jądrowych, że nie przyjmą konfrontacji na polu wyznaczonym im przez Zachód i w obszarze sił konwencjonalnych, gdzie Ameryka i jaj sojusznicy są wyraźnie silniejsi, ale są w stanie są w stanie zdobyć się na groźne i zaskakujące ruchy, tak aby rozstrzygająca bitwa z Zachodem przebiegała na ich warunkach.