• Zełenski odrzuca możliwość spełnienia rosyjskich żądań terytorialnych, powołując się na konstytucję i doświadczenie z Krymem.
• Ukraina oczekuje realnych gwarancji bezpieczeństwa, których zabrakło po Memorandum Budapeszteńskim z 1994 r.
• Kreml wciąż mówi o „rozwiązaniu podstawowych przyczyn konfliktu”, czyli podporządkowaniu Ukrainy Moskwie.
• W rozmowach Zełenskiego wspiera siedmiu europejskich liderów, przy czym w UE zarysowują się różnice co do kompromisów terytorialnych.
• Trump próbuje narzucić narrację o szybkim zakończeniu wojny, choć presja ustępstw kierowana jest głównie na Ukrainę, a nie na Rosję.
Kijów stawia na gwarancje bezpieczeństwa, nie na kompromisy
Jeszcze w niedzielę (17 sierpnia) Zełenski jasno przedstawił stanowisko w tej sprawie rosyjskich żądań terytorialnych: konstytucja ukraińska nie zezwala na akceptację takich żądań, a tym bardziej na oddanie Rosji tej części Donbasu (z Donieckiem włącznie), której Moskwie nie udaje się zająć. To warunek powtarzany przez Rosję od dawna, a miał go jakoby zaakceptować Trump w rozmowie z Putinem w piątek (15 sierpnia).
Dla Ukrainy kluczowe są gwarancje bezpieczeństwa - coś, czego zabrakło po podpisaniu Memorandum Budapeszteńskiego w 1994 r. Zełenski powtarza, że nie dopuści do powtórzenia tamtego błędu. W jego narracji Ukraina nie może być zmuszana do oddawania ziemi, bo każde ustępstwo - jak Krym w 2014 roku - staje się dla Kremla zachętą do kolejnej agresji. Podkreślając sukcesy ukraińskiej armii w obwodach donieckim i sumskim, Zełenski stara się pokazać, że Kijów wciąż zachowuje inicjatywę.
O przebiegu i treści rozmów na Alasce oficjalnie niewiele wiadomo. Po ich zakończeniu prezydenci złożyli do mediów oświadczenia. Putin mówił przez osiem, a Trump przez trzy minuty. I nic konkretnego nie wyjawili.
Kreml w oficjalnych komunikatach unika potwierdzania ustaleń, a sam Putin konsekwentnie mówi o „rozwiązaniu podstawowych przyczyn konfliktu”, co w praktyce oznacza deeskalację tylko w przypadku faktycznego podporządkowania Ukrainy Moskwie.
W ocenie m.in. Ukrainy Rosja pozoruje wolę zakończenia wojny. A jeśli do czegoś dąży, to do rozejmu, który byłby „pauzą operacyjną”, a nie końcem wojny lub nawet początkiem do jej zakończenia.

Silne wsparcie dla Ukrainy ze strony sojuszniczej Unii Europejskiej
W Białym Domu Zełenskiego ma wspierać siedmioro europejskich liderów. Ich obecność świadczyć może, że Trump uświadomił sobie, iż Europa musi mieć swój udział w procesie dążącym do zakończenia wojny.
Ukrainę mają wspierać
• przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen,
• sekretarz generalny NATO Mark Rutte,
• prezydent Francji Emmanuel Macron,
• kanclerz Niemiec Friedrich Merz,
• premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer,
•premier Włoch Giorgia Meloni i
• prezydent Finlandii Alexander Stubb.
Jakoby najpierw, przed rozmową z Trumpem, Zełenski ma spotkać z wymienionymi wyżej politykami.
Europejskim sojusznikom Kijowa zależy na tym, aby Ukraina nie stała się „strefą buforową” bez zdolności do samodzielnej obrony. To oznaczałoby trwałe zagrożenie dla wschodniej flanki NATO. Niemcy, Francja czy Włochy mogą być skłonne rozważać trudne kompromisy terytorialne, jeśli uzyskają stabilność i gwarancje wygaszenia wojny, ale kraje takie jak Wielka Brytania czy Finlandia naciskają na bardziej jednoznaczne wsparcie dla Ukrainy.
Bruksela - przez obecność Ursuli von der Leyen - uwiarygodnienia, że Unia jest integralną częścią procesu negocjacyjnego.Trump konsekwentnie próbuje narzucić własną narrację: wojna może zakończyć się „od ręki”, jeśli Zełenski na to przystanie.
To jakby powtórzenie jego mantry z czasów wyborów, że gdy zostanie prezydentem USA, to wojnę zakończy w 24 godziny. Teraz, jak widać, łaskawie podzieliłby się takim błyskawicznym sukcesem nawet i z Zełenskim.Prezydent USA nadal usiłuje wykreować się na „człowieka pokoju”. W drodze do historycznego uznania (patrz: Pokojowa Nagroda Nobla) gotów jest w tym celu rozmawiać nawet z „człowiekiem wojny”. A gdy ten ogrywa go na każdym kroku, Trump robi dobrą minę do złej gry.
Z plotkami w tle – rozmowy nie zapowiadają się na przełomowe
Jeśli nic się nie zmieni i pogłoski znajdą pokrycie w faktach, to w sierpniu ma dojść do kontynuacji rozmów rosyjsko-ukraińskich (w Moskwie). Mówi się, że blisko jest do rozmów Zełenski-Trump-Putin. Ile w tym prawdy, a ile pijaru - to się okaże.
Poniedziałkowe rozmowy są ważne, ale do przełomu raczej nie doprowadzą. USA starają się wywrzeć nacisk na Kijów, by ten przystał na rosyjskie warunki. Z drugiej strony Trump głosi, że obie strony wojny muszą pójść na ustępstwa. Rzecz w tym, że jak na razie wymaga ich od Ukrainy, a nie od Moskwy.
I na koniec jeszcze jedno. To plotka, podkreślam. W mediach amerykańskich krążą pogłoski (z tzw. dobrze poinformowanych źródeł), że Biały Dom poprosił Zełenskiego, by ten na rozmowy przyszedł ubrany w garnitur, a nie w paramilitarne przyodziewki. Bo jeśli nie przyjdzie garniturowo ubrany, to...
Jeśli faktycznie taki warunek postawił Biały Dom, to rodzi się pytanie: jak o poważnych sprawach można konferować w cyrkowej atmosferze?
Polecany artykuł: