- Szef Pentagonu, Pete Hegseth, ogłasza rewolucyjną zmianę w misji amerykańskiego Ministerstwa Wojny, stawiając na pierwszym miejscu przygotowanie do wojny i zwycięstwa.
- Nowa doktryna ma zapewnić pokój poprzez odstraszanie i zakłada odejście od dotychczasowej polityki różnorodności, a także wprowadzenie surowych standardów fizycznych i wyglądu dla żołnierzy.
- Hegseth nie szczędzi krytyki poprzednim decyzjom i zapowiada, że nowe standardy będą bezkompromisowe – sprawdź, co to oznacza dla kobiet w armii i czy "toksyczne przywództwo" zostanie zdefiniowane na nowo.
Nowa doktryna Pentagonu: Wojna jako środek do pokoju
W przemówieniu do setek generałów w bazie w Quantico pod Waszyngtonem, Pete Hegseth jasno określił nową misję Pentagonu. Podkreślił, że dotychczasowe podejście do obronności ulega fundamentalnej zmianie. „Od tej chwili jedyną misją nowo odrodzonego Ministerstwa Wojny jest prowadzenie wojny, przygotowywanie się do niej i przygotowywanie się do zwycięstwa, [red. będziemy] nieustępliwi i bezkompromisowi w tym dążeniu” – powiedział Hegseth.
Ta radykalna zmiana ma na celu przekształcenie amerykańskich sił zbrojnych w maszynę nastawioną na maksymalną efektywność bojową. Celem jest również zniechęcenie potencjalnych przeciwników do jakichkolwiek działań wojennych, a tym samym zachowanie globalnego pokoju. Według Hegsetha, to właśnie gotowość do wojny ma być najskuteczniejszym sposobem na jej uniknięcie.
Krytyka wcześniejszych decyzji, ale nie tylko
Podczas swojego wystąpienia sekretarz obrony USA ostro krytykował to, co nazwał „dekadami upadku” spowodowanymi polityką promującą różnorodność i inkluzywność w armii amerykańskiej. „Lekkomyślni i nierozsądni politycy wyznaczyli zły kurs i zgubiliśmy drogę” - powiedział Hegseth. Jego krytyka została objęła również wygląd żołnierzy z nadwagą. Jak donosi Reuters Hegseth podkreślał: „To całkowicie nie do przyjęcia, by widzieć grubych generałów i admirałów w korytarzach Pentagonu”. Zapowiedział też, że wszystkie testy sprawnościowe zostaną dostosowane wyłącznie do męskich norm i podkreślił wagę przestrzegania standardów wyglądu.
Hegseth stwierdził, że żołnierze będą musieli spełniać wymagania dotyczące wzrostu i wagi oraz dwa razy w roku przechodzić testy sprawnościowe. Będą musieli wykonywać ćwiczenia fizyczne każdego dnia podczas służby. „Większość jednostek już to robi, ale wprowadzamy regulacje” podkreślił.
„Koniec z brodami, długimi włosami, powierzchownym indywidualnym wyrażaniem siebie” - zapowiedział. „Będziemy się strzyc, golić brody i przestrzegać standardów”. Jeśli ktoś chce mieć brodę, to „niech wstąpi do sił specjalnych” – dodał. „Nie mamy armii pełnej nordyckich pogan, ale niestety mieliśmy dowódców, którzy albo odmawiali nazwania rzeczy po imieniu i egzekwowania standardów, albo czuli, że nie wolno im tego robić” - stwierdził. „Era nieprofesjonalnego wyglądu się skończyła” - ogłosił Hegseth. „Koniec z brodaczami”.
W jego wypowiedzi nie zabrakło wątku kobiet. Sekretarz obrony USA stwierdził, że jeśli nowe wojskowe standardy uniemożliwią kobietom służbę w jednostkach bojowych, „tak po prostu będzie”. Jak wyjaśnił: „Nie chodzi o to, by uniemożliwiać kobietom służbę”. Dodał: „Bardzo doceniamy wkład żołnierek. Nasze oficerki i podoficerki są absolutnie najlepsze na świecie. Ale w przypadku każdej funkcji, która wymaga siły fizycznej do wykonywania zadań bojowych, standardy muszą być wysokie i neutralne pod względem płci”.
„Jeśli kobiety im sprostają – doskonale. Jeśli nie – tak po prostu będzie. Jeśli oznacza to, że żadna kobieta nie zakwalifikuje się do niektórych ról bojowych, trudno. To nie jest celem, ale może być skutkiem – i trudno… To będzie także oznaczać, że słabi mężczyźni również się nie zakwalifikują, bo tu nie ma miejsca na zabawę. To walka. To życie albo śmierć” – mówił.
Hegseth i jego wysokie standardy armii
Sekretarz obrony USA stwierdzi, że utrzymywanie i egzekwowanie wysokich standardów „nie jest toksyczne”.
„Prowadzenie żołnierzy w kierunku wysokich, neutralnych pod względem płci i bezkompromisowych standardów, aby stworzyć spójny, potężny i śmiercionośny Departament Wojny, nie jest toksyczne”.
Hegseth wyjaśnił też, że według niego „toksycznym przywództwem” byłoby narażanie na niebezpieczeństwo „podwładnych o niskich standardach” lub awansowanie ludzi bez względu na ich zasługi. „Dlatego dzisiaj, pod moim kierownictwem, przeprowadzamy kompleksowy przegląd definicji tak zwanego toksycznego przywództwa, mobbingu i znęcania się w departamencie, aby umożliwić liderom egzekwowanie standardów bez obawy przed odwetem lub wątpliwościami” - wyjaśnił.
Hegseth oznajmił, że nowe zmiany oznaczają „dzień wyzwolenia” dla wojowników, zapowiedział również zwolnienia tych, którzy przyczyniali się do dotychczasowej polityki, i wezwał tych, którym nie podobają się jego słowa, do złożenia rezygnacji. „Jeśli słowa, które dziś wypowiadam, sprawiają, że czujesz się zawiedziony, to powinieneś postąpić honorowo i zrezygnować” – zaznaczył.
