Spis treści
- Minister Macierewicz i „Karkonosze”
- Tankowanie i transport
- Wynająć czy kupić?
- Do kogo należą brytyjskie Voyagery?
- Nie musi być nowy, ale musi być nowoczesny
Minister Macierewicz i „Karkonosze”
Warto na początek przypomnieć, że Polska mogła już od niemal dekady dysponować udziałem w rosnącej flocie europejskich latających tankowców Airbus A330 MRTT. Chodzi o udział w inicjatywie pięciu krajów UE, która ruszył w 2014 roku w celu wspólnym zakupem i eksploatacją samolotów do tankowania w locie klasy MRTT (Multi Role Tanker Transport). Co ważne, wraz z Norwegią i Holandią byliśmy jednym z liderów tego projektu.
Pierwszy samolot Airbus A330 MRTT trafił do sformowanej dzięki temu programowi jednostki międzynarodowej w czerwcu 2020 roku, jednak Polska nie skorzysta na tym, gdyż MON zrezygnowało z udziału w programie w dość osobliwych okolicznościach. Minister Antonii Macierewicz podjął decyzje o wycofaniu się z tego projektu na kilka dni przed podpisaniem dokumentów, które miało odbyć się podczas szczytu NATO w Warszawie, w lipcu 2016 roku. Spowodowało to konsternację pozostałych uczestników projektu, gdyż podpisanie było zwieńczeniem niemal dwuletnich negocjacji.
Zamiast międzynarodowej inicjatywy 15 lutego 2017 ogłoszono narodowy program Karkonosze, dotyczący samodzielnego zakupu samolotów transportowo-tankujących dla Sił Powietrznych RP… który do dziś nie doprowadził do pozyskania tej zdolności. Można więc powiedzieć, ze ministrowi Macierewiczowi zawdzięczamy co najmniej siedem lat opóźnienia. Polska musi wynajmować samoloty do transportu i nadal nie posiada żadnych samodzielnych zdolności w zakresie tankowania w powietrzu.
Tankowanie i transport
Należy na początek wyjaśnić, że samoloty do tankowania w powietrzu powstają na bazie komercyjnych maszyn transportowo-pasażerskich i dzięki temu, oprócz ogromnego zapasu paliwa, mogą też zabierać ładunki lub pasażerów, transportując na ogromne, nawet międzykontynentalne odległości. Służą one np. do ewakuacji obywateli czy żołnierzy z niebezpiecznych krajów, czy transportu poważnie rannych. Oczywiście kiedy akurat nie tankują innych maszyn, co jest ich główny zadaniem.
Tankowanie może odbywać się za pomocą sztywnego bomu, który umieszczony jest pod tylną częścią kadłuba, lub dzięki holowanym, miękkim przewodom, które zwykle wysuwane są z zasobników pod skrzydłami. Samoloty bojowe zwykle dostosowane są do jednej z tych metod. Każda z nich ma swoje zalety i wady.
Bom zapewnia większą szybkość, ale wymaga, aby pilot pobierający paliwo utrzymywał bardzo stabilną pozycją, a operator w tankowcu musi precyzyjnie trafić w gniazdo znajdujące się na górnej części kadłuba. Przewód elastyczny pozwala tankować znacznie wolniej, ale jednocześnie mogą być zasilane dwa a czasem więcej samolotów. W tym przypadku to pilot maszyny tankującej musi trafić specjalną sondą do tankowania w „kosz”, którym zakończony jest przewód, co stabilizuje jego lot i ułatwia połączenie. Z tej metody mogą też korzystać śmigłowce.
Wynająć czy kupić?
Samoloty do tankowania w powietrzu są zasobem bardzo ważnym, o czym niejednokrotnie pisałem. Są one „mnożnikiem siły”, gdyż pozwalają maszynom bojowym zabierać większy ładunek, operować dłużej i latać dalej. O wszystkim tym pisałem już kilka miesięcy temu, odsyłam więc państwa do tamtej publikacji o zaletach i wadach tankowców powietrznych.
Jeśli chodzi o polskie lotnictwo, to do korzystania z tankowców są przede wszystkim maszyny myśliwskie F-16C/D Block 52+ Jastrząb. Również F-35A, które już w 2026 roku mają znaleźć się w Polsce, posiadają taką możliwość. Oba typy korzystają ze standardowego dla US Air Force systemu z bomem. Do zasilania z miękkiego przewodu mogą zostać dostosowane maszyny FA-50 oraz śmigłowce S-70i, podobnie jak samoloty transportowe C-130 obu wariantów. Jest więc spore zapotrzebowanie na tankowanie w polskim lotnictwie. Obecnie, z braku własnych zdolności, skazani jesteśmy na pomoc sojuszników, ale w przypadku zagrożenia takie możliwości mogą być niedostateczne, gdyż priorytetem będą ich własne maszyny bojowe.
Potrzebujemy więc samodzielnych zdolności. W jakie formule? Jak powiedział minister obrony, Władysław Kosiniak-Kamysz - „Chciałbym, żebyśmy uzyskali dostęp do samolotów w ramach najpierw np. leasingu, bo to jest możliwe i na ten temat rozmawiamy.” Dopytywany o perspektywę czasową pozyskania takich samolotów powiedział, że leasing będzie szybszy niż zakup. Oczywiście jest to fakt… ale nie do końca.
Faktycznie, leasing tankowców, przynajmniej w teorii, jest szybki. Trzeba znaleźć operatora, który oferuje takie usługi, wynegocjować odpowiednią umowę, zapłacić i voila, mamy tankowce. Zgodnie z moją wiedzą są obecnie firmy, które oferują Polsce usługi tankowania w powietrzu. Takie propozycje trafiły do Ministerstwa Obrony Narodowej. Nie jest to wbrew pozorom sytuacja wyjątkowa, choć takich operatorów nie jest wielu.
Do kogo należą brytyjskie Voyagery?
Większość z czytelników nie zdaje sobie na przykład sprawy, że Royal Air Force nie dysponują własnymi samolotami do tankowania i transportu A330MRTT Voyager. W barwach brytyjskiego lotnictwa latają maszyny leasingowane od spółki AirTanker, która jest spółką producenta tych maszyn, koncernu Airbus Defence and Space oraz firm takich jak Babcock, Thales i Cobham.
Również część tankowców KC-135 używanych przez US Air Force należy do prywatnego operatora. Oznacza to nieco większe koszty eksploatacji, ale przenosi na operatora kwestie posiadania odpowiedniej liczby maszyn czy ich obsługi technicznej. Jednak możliwości użycia tego typu maszyn jest prawnie ograniczone i może generować pewne prawne i proceduralne problemy.
Nie musi być nowy, ale musi być nowoczesny
Takich problemów nie powoduje zakup samolotu, ale oznacza znacznie większe wydatki jednostkowo. Trzeba nabyć odpowiednią liczbę samolotów, aby możliwe było stałe realizowanie zadań, zapewnić im obsługę, serwis, załogi itp. Oczywiście na samolot nowy trzeba czekać, a zakup używanego tankowca nie jest rozwianiem optymalnym. Czas oczekiwania na fabrycznie nowy samolot to kilka lat i wymaga rozwiązania pomostowego, czyli jak kto woli „tymczasowego”.
Od pewnego czasu istnieje też szybsza metoda pozyskania tankowca, na którą zdecydowała się na przykład Hiszpania. Jest to zakup samolotu cywilnego, komercyjnego i przebudowa na latający tankowiec-transportowiec.
W 2021 roku wspomniana wcześniej Hiszpania zdecydowała się na taki krok, pozyskując z linii Iberia maszyny pasażerskie Airbus A330-200. Koszt był dość niski, gdyż linie lotnicze przeżywały załamanie rynku związane z pandemią. Przebudowę tych komercyjnych A330-200 na samolot do tankowania i transportu Airbus A330 MRTT realizowały zakłady koncernu Airbus Defence w Getafe. Przebudowa każdego z nich zajęła około dziewięciu miesięcy.
Są również inni operatorzy na świecie oferujący przebudowę cywilnych samolotów na tankowce-transportowce. Na przykład maszyny marki Boeing mogą być dostosowane do nowych zadań nie tyko w USA, ale również w izraelskim koncernie Israel Aerospace Industries, który uzyskał od producenta specjalne certyfikaty.
Tak więc wybór przed którym stoi dziś MON w kwestii tankowców jest dość ciekawy. Możliwy jest leasing, wykupienie usług, zakup fabrycznie nowej maszyny lub przebudowa samolotu komercyjnego na wojskowy. Należy dokładnie przeanalizować zarówno wybór wariantu jak też konkretnego typu samolotu.
W wypowiedzi ministra obrony słychać koncepcję dwuetapową, gdy mówi - „chciałbym, żebyśmy uzyskali dostęp do samolotów w ramach najpierw np. leasingu”. Sugeruje to zakup maszyn w dalszej perspektywie lub inny sposób ich pozyskania. Warto, o ile to możliwe, dokonać wyboru docelowej maszyny wcześniej i również w ramach leasingu pozyskać ten sam typ samolotów, aby płynnie wejść w proces eksploatacji. To jednak całkiem osobny temat.
Listen on Spreaker.