Ukraińcy dalej ma silną wolę walki i oporu
Jak poprzednia, tak i teraz ta rocznica jest okazją do skomentowania trzech lat wojny. Przewodniczący przemyskiego Związku Ukraińców w Polsce (ZUwP) Igor Horków nie kryje, że „Ludzie w Ukrainie są potwornie zmęczeni tą wojną. Mają jej dosyć. Społeczeństwo jest bardzo mocno straumatyzowane, a jednocześnie dalej ma silną wolę walki i oporu, ma bardzo duże nadzieje na sprawiedliwy pokój”.
Już nieco zapomnieliśmy, że Przemyśl był miastem, przez które przelały się rzesze wojennych uchodźców. Był czas, gdy do miasta docierało codziennie kilkadziesiąt tysięcy osób. Wówczas wolontariusze-tłumacze mieli ok. 100 sekund na wsparcie uchodźców w podjęciu decyzji: czy jadą dalej, czy chcą zostać na miejscu? „Potem ten okres się już wydłużył do około 4-5 minut, ale w pierwszym okresie najważniejsza była informacja i możliwość przynajmniej krótkiego wypoczynku” – przypomina przewodniczący Horków.
Gdy życie w wojnie tracą dzieci
Ci co zostali, szczególnie ci, którzy zdecydowali się żyć w strefie przyfrontowej, w tej atakowanej przez Rosjan, nie mieli tego życia łatwego. A wielu je tam straciło. Każda śmierć Bogu ducha winnego cywila jest straszna i tragiczna. A tym bardziej, gdy życie w wojnie tracą dzieci.
Ukraińska rzeczniczka praw dziecka Daria Herasymczuk podkreśla: „Każde dziecko w Ukrainie ucierpiało z powodu rosyjskiej wojny”. Ostrzały, alarmy, noce spędzone w łazience lub na korytarzu, lekcje pod ziemią, czekanie na powrót taty z frontu - to wojenna rzeczywistość ukraińskich dzieci. Dla tych, które żyją. Dla tych, które zostały ranne (do 19 lutego – 1762), ale już nie dla tych, które zginęły (599).
UNICEF raportując o sytuacji dzieci w Ukrainie w 2024 r. podał, że na początku 2022 r w 41-milionowym społeczeństwie Ukrainy było 7,3 mln dzieci. Teraz na obszarze będącym pod kontrolą Kijowa jest ich o 27 proc. mniej, bo stały się uchodźcami, albo wewnętrznie przesiedlonymi. Albo są w okupowanej części Ukrainy.
Ukraina ma więcej przyjaciół na świecie niż kiedykolwiek
Trzy lata temu Wołodymyr Zełenski miał nadzieję, że Rosjanie nie najadą na Ukrainę. Teraz powiedział: „24 lutego 2025 roku, trzy lata po rozpoczęciu trzydniowej specjalnej operacji wojskowej Putina, Ukraina żyje, walczy, a nasz kraj ma więcej przyjaciół na świecie niż kiedykolwiek. Tak jak wtedy, tak i dziś wszyscy wiemy, że jest to absolutnie niesprowokowana i zbrodnicza wojna Rosji przeciwko Ukrainie, wojna agresywna. Ważne jest także dzisiaj, aby tej wiedzy nie ukrywać i nazywać rzeczy po imieniu”.
Zełenski chce pokoju. Tylko, że to nie zależy od niego. Zełenski robi co może, by Ukraina wyszła z tej wojny nie tracąc więcej niż stracić musi. Nadal usilnie zabiega (USA ma się rozumieć) o gwarancje bezpieczeństwa dla istnienia ukraińskiej państwowości. Obstaje konsekwentnie przy tym, że jedyną pewną gwarancją jest członkostwo Ukrainy w NATO. O tym ani USA, ani tym bardziej Rosja, słyszeć nie chcą. A oświadczenia Zełenskiego, że gotów jest zrezygnować z przywództwa (czego domaga się Rosja), o ile tylko Ukraina znajdzie się w NATO główni (i jak na razie jedyni) negocjatorzy zbywają śmiechem.
Kiedy na froncie ucichną działa?
Trumpa albo Putina należy o to pytać. Bardziej tego drugiego, bo jego minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, nie owijając w bawełnę, oświadczył, że „Rosja jest gotowa do prowadzenia negocjacji, ale działania wojenne zakończą się tylko wtedy, gdy wyniki rozmów będą dla nas satysfakcjonujące”. A w ukraińskich elitach władzy żyje nadzieja, że wojna skończy się i nastanie pokój jeszcze w tym roku. Naród chciałby, aby stało się to jak najszybciej.
Andrij Sybiha, szef dyplomacji ukraińskiej, oświadczył był: „Żyjemy fundamentalnym celem osiągnięcia sprawiedliwego i rozsądnego pokoju dla Ukrainy. I jesteśmy przekonani, że w tym roku, w trzecim roku brutalnej agresji Rosji, naprawdę mamy szanse. Teraz mówimy wielu partnerom, że prawdopodobnie nadszedł czas, aby zapiąć dyplomatyczne pasy bezpieczeństwa. Nie możemy ulegać emocjom i mogę jasno powiedzieć, że mobilizujemy się na maksimum, zgodnie z wytycznymi prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego”.
Problem w tym, i tego w Kijowie są świadomi, choć tym nie chwalą się, że o tym jaki będzie ten pokój (patrz wyżej) zapewne decydować będzie Rosja.
Jeżeli Europa dostarczy broń, Ukraińcy będą nadal walczyć
A co będzie, gdy warunki pokoju nie będą odpowiadały Ukrainie? „Jeżeli będzie broń i amunicja, to Ukraińcy będą walczyć i się nie poddadzą”. Taką opinią podzielił się Mateusz „Exen” Wodziński, który od początku pełnoskalowej wojny angażuje się w pomoc ukraińskim żołnierzom, dostarczając im auta terenowe. Nie polityk, ale praktyk tak postrzega perspektywę zakończenia wojny: „Nie da się jej zakończyć z dnia na dzień, tak jak, by chciał prezydent USA Donald Trump. To jest absolutnie niemożliwe. Myślę, że raczej jest bardziej kwestią miesięcy niż dni, żeby zakończyć walki. Jeżeli Europa będzie dostarczać amunicję i broń, to będą walczyć. To jest ta niewiadoma. Jeżeli nie będzie, to nie będzie wojny. To jest sprawa oczywista. Natomiast jeżeli będzie broń i amunicja, to oni będą walczyć. Nie wiem, jak długo, ale na pewno będą i się nie poddadzą”. Jest tylko warunek: „jeżeli Europa będzie dostarczać…”.
Ukraina chciałaby dalej amerykańskiego wsparcia
Czas biegnie szybko i zmienia rzeczywistość. W listopadzie Zełenski przedstawił Trumpowi ofertę: damy wam udziały w eksploracji bogactw naturalnych w zamian za pomoc wojskową”. W ostatnich dniach sporo mówi się o tej umowie. Raz to nie odpowiada ona Waszyngtonowi, raz to Kijów ma do niej zastrzeżenia.
Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Bodnar ocenił tę ofertę następująco: „To nie jest transakcja handlowa. Chcemy współpracować, ale na partnerskich warunkach. To Ukraina zaproponowała współpracę w zakresie minerałów ziem rzadkich, ponieważ mamy surowce kluczowe dla nowoczesnych technologii. Jednak w żadnym wypadku nie oznacza to, że oddamy je bezwarunkowo”. Jakie jest prawdopodobieństwo, że Donald Trump przystanie na warunki ukraińskie, gdy nie będą pasowały do jego planów?
Nie ufać słowom Putina, ale patrzeć na jego czyny
Na koniec tego fragmentarycznego przeglądu (cytaty pochodzą z depesz PAP) okolicznościowych opinii pozwolę przytoczyć sobie jeszcze jedną. Ministra spraw zagranicznych Ukrainy. Otóż w przeddzień rocznicy, po zmasowanym rosyjskim ataku (z użyciem trzech rakiet balistycznych oraz 267 dronów) polityk powiedział był: „Unikanie nazywania Rosji agresorem nie zmienia faktu, że nim jest; społeczność międzynarodowa nie powinna ufać słowom Władimira Putina, ale patrzeć na jego czyny”...
