Spis treści
- Nie będzie kolejnych Apachy
- Wojna zmienia kontekst użycia śmigłowców
- Współpraca bezzałogowców z platformami załogowymi
- Same śmigłowce nie wygrają wojny
- Sygnał dla opinii publicznej
Nie będzie kolejnych Apachy
W ostatnich miesiącach w Korei Południowej zapadła jedna z bardziej symbolicznych decyzji w sferze modernizacji sił zbrojnych, plan zakupu dodatkowych 36 śmigłowców bojowych AH-64E Apache Guardian został w praktyce anulowany, co stanowi odwrotną koncepcję, jaką wybrała Polska. Z formalnego punktu widzenia środki finansowe na ten cel zostały niemal w całości wykreślone z budżetu obronnego na bieżący rok, a symboliczna, pozostawiona na papierze kwota jest zbyt mała, żeby projekt mógł wejść w fazę realizacji. To oznacza, że Seul na pewien czas kończy z rozbudową swojego parku ciężkich śmigłowców szturmowych tego typu.
Pod względem wojskowym zakup nowych Apache miał być kontynuacją strategii, która w Korei Południowej obowiązywała przez ostatnią dekadę, która polegała na budowaniu wysoce mobilnych, silnie uzbrojonych jednostek lądowych zdolnych do szybkiego reagowania na ewentualną agresję ze strony Korei Północnej.
Śmigłowce szturmowe miały pełnić rolę broni przełamania i działać z ukrycia, z niskiego pułapu zapewniając wsparcie ogniowe dla wojsk pancernych i piechoty zmechanizowanej, a w razie potrzeby także niszczyć opancerzone kolumny przeciwnika, jego pozycje artyleryjskie czy fortyfikacje w trudno dostępnych terenach górzystych.
Wojna zmienia kontekst użycia śmigłowców
Dotychczasowe doświadczenia z flotą Apache, które Korea Południowa już posiada, były oceniane pozytywnie, jednak zmienił się kontekst strategiczny i technologiczny. W ostatnich latach wojskowi analitycy coraz głośniej zwracali uwagę na to, jak bardzo zmieniło się środowisko operacyjne dla śmigłowców bojowych. Wojna w Ukrainie stała się studium przypadku, w którym pokazano w praktyce, jak szybko śmigłowce szturmowe, nawet dobrze opancerzone i wyposażone w zaawansowane systemy samoobrony, mogą padać ofiarą przenośnych zestawów rakietowych typu MANPADS, amunicji krążącej lub rozbudowanych systemów obrony przeciw lotniczej.
Obrazy z frontu, przedstawiające rosyjskie Ka-52 Alligator czy Mi-28 były zestrzeliwane przez ukraińskie oddziały korzystające z nowoczesnych, przenośnych wyrzutni rakietowych, trafiły na stoły sztabowców nie tylko w Kijowie i Moskwie, ale również w Seulu. Dla armii, która od dekad przygotowuje się do wojny z sąsiadem dysponującym w miarę dobrze rozbudowaną obroną przeciwlotniczą, taki sygnał musiał być alarmujący.
Oprócz obserwacji z wojny w Europie Wschodniej znaczenie miały także trendy, które można zauważyć w największych armiach świata, zwłaszcza w amerykańskiej. Wojska Stanów Zjednoczonych, które są kluczowym sojusznikiem Seulu, również rewidują swoją koncepcję użycia śmigłowców bojowych. Stany Zjednoczone od kilku lat stawiają coraz mocniej na bezzałogowce, trwa tam m.in program Future Vertical Lift, w ramach którego rozwijane są całkiem nowe platformy pionowego startu i lądowania, a jednocześnie rośnie nacisk na integrację sił załogowych i bezzałogowych.
Polecany artykuł:
Współpraca bezzałogowców z platformami załogowymi
Zamiast kosztownych, załogowych maszyn narażonych na stratę razem z wyszkoloną załogą, coraz większą rolę mają pełnić drony bojowe i rozpoznawcze, które mogą operować w strefach o wysokim zagrożeniu bez ryzyka strat osobowych. Dzięki dronom i koncepcji „manned-unmanned teaming” (współpraca platform załogowych i bezzałogowych), piloci śmigłowców lub załogi naziemnych stanowisk dowodzenia mogą sterować rojem dronów wykonujących misje obserwacyjne, lub uderzeniowe. W ten sposób najważniejsze zasoby ludzkie i kluczowe maszyny są chronione przed bezpośrednim ostrzałem, a koszt prowadzenia operacji jest mniejszy.
W Korei Południowej od lat mówiło się, że jeżeli kraj ma utrzymać wysoką gotowość do obrony, to musi inwestować nie tylko w broń ofensywną, ale też w systemy, które zwiększają przeżywalność sprzętu i ludzi. W tej logice wydanie olbrzymich pieniędzy na dodatkowe Apache stało się nie do końca racjonalne — zwłaszcza że w tym samym czasie koreański przemysł obronny rozwija programy własnych dronów bojowych, a także projekt lekkiego śmigłowca uzbrojonego (LAH). Ten nowy typ maszyny ma być tańszy w zakupie, tańszy w utrzymaniu i przede wszystkim — bardziej wszechstronny w działaniach na ograniczonym, trudnym terenie, jakim jest Półwysep Koreański.
Symboliczne znaczenie ma również to, że decyzja o odłożeniu zakupu 36 Apache nie była narzucona przez budżetowy kryzys w sensie dosłownym. Korea Południowa, mimo że mierzy się z presją inflacyjną i wyzwaniami gospodarczymi, ma relatywnie stabilne finanse publiczne i jeden z największych budżetów obronnych w regionie. Chodziło więc bardziej o priorytetyzację wydatków przesunięcie środków z drogich platform, które mogą się szybko zdezaktualizować, na technologie, które odpowiadają na realia nowoczesnego pola walki.
Same śmigłowce nie wygrają wojny
Dodatkowo w Seulu rośnie świadomość, że same śmigłowce, nawet najlepsze, nie wygrywają wojen. Kluczowe jest to, co je osłania: nowoczesne systemy obrony powietrznej, sensory dalekiego zasięgu, sieciocentryczne systemy dowodzenia, rozpoznanie satelitarne i zdolność do walki elektronicznej. Dlatego znaczna część zaoszczędzonych pieniędzy ma zostać zainwestowana w rozwój zdolności dronowych, rozbudowę systemów wykrywania i neutralizacji bezzałogowców przeciwnika, a także w programy sztucznej inteligencji, które mają pozwolić na szybsze podejmowanie decyzji na poziomie taktycznym i operacyjnym.
Nie bez znaczenia są także sygnały polityczne. W Korei Południowej trwa dyskusja nad tym, jak utrzymać równowagę między zakupami gotowych, amerykańskich systemów uzbrojenia, a wzmacnianiem rodzimego przemysłu obronnego. Import Apache to kolejny wielki kontrakt z Boeingiem, który wiąże się z kosztami logistycznymi, serwisowymi i uzależnieniem od dostaw części z USA.
Jednocześnie Korea ma ambicję rozwijać własne technologie lotnicze, w tym samoloty myśliwskie jak program KF-21 Boramae, śmigłowce i drony. Anulowanie dużego importu może więc dać więcej przestrzeni budżetowej na własne projekty, a w dłuższej perspektywie zwiększyć konkurencyjność krajowego sektora zbrojeniowego na rynkach eksportowych.

i
Sygnał dla opinii publicznej
Dla opinii publicznej i części polityków z opozycji jest to sygnał, że rząd szuka elastycznych rozwiązań, nie rezygnując z bezpieczeństwa, ale budując zdolności w sposób bardziej adekwatny do wyzwań XXI wieku. Z kolei dla dowódców wojsk lądowych jest to impuls do szybkiego dostosowania doktryny i szkoleń: mniej nacisku na klasyczne formacje śmigłowcowe, więcej ćwiczeń z integracją dronów, zwiadu satelitarnego i walki w środowisku, gdzie zagrożenie od pocisków przeciwlotniczych jest stałe.
Nie można wykluczyć, że w przyszłości temat Apache wróci — być może w zmniejszonej skali lub w nowej konfiguracji. Jednak na dziś Korea Południowa wysyła sygnał, że chce wyprzedzać zmiany technologiczne, a nie kupować platformy, które mogą być w pełni wykorzystywane tylko w środowisku zdominowanym przez zachodnią przewagę powietrzną, co w przypadku wojny na Półwyspie Koreańskim wcale nie jest oczywiste.
Z perspektywy regionalnej ta decyzja może stać się punktem odniesienia dla innych krajów, które także posiadają flotę śmigłowców szturmowych lub planowały ich zakup. W Azji rośnie świadomość i przekonanie, że drony, amunicja krążąca i systemy C-UAS (Counter-Unmanned Aircraft Systems) zmieniają reguły gry. W przyszłości może to oznaczać mniej wielkich kontraktów na klasyczne śmigłowce, a więcej wspólnych projektów bezzałogowych lub hybrydowych rozwiązań bojowych.
W ten sposób decyzja o skreśleniu zakupu 36 Apache staje się nie tylko oszczędnością budżetową, ale także testem dojrzałości. Pokazuje, że Seul nie boi się stawiać trudnych pytań: czy stare, sprawdzone platformy faktycznie odpowiadają na realne wyzwania? Czy nie lepiej budować zdolności modułowe, adaptacyjne i mniej kosztowne w razie utraty sprzętu? Korea Południowa sygnalizuje tym samym, że chce nie tylko mieć liczebną armię, ale armię nowoczesną, elastyczną i gotową na konflikty, które coraz mniej przypominają tradycyjne bitwy pancerne i zmasowane uderzenia śmigłowcowe sprzed dekad.
