Spis treści
- Polska – rekordowy klient, ale na kredyt
- Prawno-ustawowy kryzys
- Kredyty a sprawa wojska
- Korea straszy czy rozgrywa?
Polska – rekordowy klient, ale na kredyt
Według danych ministerstwa obrony Republiki Korei, na które powołuje się Yonhap News Agency w ubiegłym roku, kraj ten osiągnął rekordowy eksport broni o wartości 17,3 miliarda dolarów, czyli ponad dwukrotny wzrost względem „przedwojennego” roku 2021, gdy wyniósł on wówczas nieco ponad 7 miliardów dolarów. Jak zaznaczają koreańskie media, za „boomem” eksportowy stoi Polska, która podpisała umowy o wartości 13 miliardów dolarów z koreańskimi firmami na zakup czołgów K-2, samobieżnych haubic K-9, lekkich samolotów FA-50 i wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet K-239 Chunmoo. Są to ponad 2/3 ubiegłorocznych umów eksportowych.
Polecany artykuł:
W znacznym stopniu umowy te były kredytowane przez koreańskie banki, aby pomóc w sfinansowaniu transakcji, Korea Południowa pożyczyła Polsce ponad 12,6 mld dolarów. Do tego w 2022 roku po niemal 4,5 mld dolarów pożyczek i gwarancji udzieliły naszemu krajowi Eximbank i Korea Trade Insurance Corp.
Prawno-ustawowy kryzys
Na realizację kontraktów w 2023 roku Polska miała wnioskować do Korei o wsparcie kapitałowe na poziomie 2/3 planowanych kontraktów, czyli około 15 mld dolarów. Tu jak informuje "The Korea Herald", pojawia się problem. Instytucje finansowe osiągnęły limit kredytowania dozwolony przez prawe dla jednego klienta, który jak informuje koreański dziennik około 15 bilionów wonów, czyli około 11,2 mld dolarów. Dodatkowo bank nie może alokować w jednym kliencie więcej niż 40% środków. Oznacza to, że np. wymieniony wcześniej Eximbank może rządowi w Warszawie pożyczyć już nie więcej niż nieco ponad miliard dolarów. Podobnie wygląda sytuacja innych instytucji finansowych.
Władze w Seulu zdają sobie z tego sprawę i do parlamentu wpłynął projekt zwiększenia limitów dozwolonych dla pojedynczego klienta państwowego z 15 do 30-35 bilonów wonów, jak informuje "The Korean Herald". Jednako końca wiadomo dlaczego. Pewnym jest jednak, że Seulowi kończą się możliwości wsparcia finansowego najlepszego klienta.
Kredyty a sprawa wojska
Obecnie trudno jest ustalić, jaka realnie część zakupów została sfinansowana na kredyt i ile z planowanych umów ma kor ustawa ma problemy z przejściem przez parlament, a nadchodzące wybory mogą spowodować, ze trzeba będzie procedować go od nowa. Jak ostrzega dziennik, może to zagrozić nie tylko umowom, które powinny zostać zawarte w bieżącym roku, ale też realizacji już zawartych kontraktów.
Poprzednie kierownictwo MON początkowo odmawiało komentowania kwestii kredytów. W ostatnich dniach grudnia, były już wówczas minister obrony Mariusz Błaszczak mówił w TV Republika o umowie na zakup czołgów K2 – „Ten kontrakt zbrojeniowy z Koreą Południową był uzależniony od równolegle prowadzonych rozmów ws. kredytów. Przypomnę, że ówczesna opozycja negowała zasadność zawierania kredytów, mówiła, że skasuje pozabudżetowe finansowanie uzbrojenia. To byłby karygodny błąd. A więc o kredyty trzeba zabiegać”.
Obecnie MON i odpowiednie instytucje prowadzą dopiero audyt dotyczący finansowania wielu działań ministerstwa, w tym również kontraktów na nowe uzbrojenie. Trudno jest też uzyskać informacje jednoznaczne. Ministerstwo uspokaja jednak, że „umowy wykonawcze zawarte ze stroną koreańską realizowane są zgodnie z zapisami", jak również informuje, że jest w kontakcie z e wszystkimi obecnymi i potencjalnymi oferentami.
Trudno uznać to za wyjaśnienie sytuacji, ale też należy mieć na uwadze złożoną sytuację. Zakupy uzbrojenia mogą być bowiem finansowane nie tylko ze środków budżetowych ministerstwa, ale również z utworzonego w 2022 roku Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych (FWSZ), który jest obsługiwany przez państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego. Zadaniem jest właśnie pozyskiwanie środków na zakupy sprzętu wojskowego do roku 2026 na rynkach finansowych. Jeśli koreańskie instytucje udzieliły lub udzielą Polsce kredytów na zakup sprzętu, to środki te powinny przejść właśnie przez Fundusz Wsparcia SZ.
Korea straszy czy rozgrywa?
Należy jednak zachować spokój. Z jednej strony współpraca z Koreą na płaszczyźnie wojskowo-przemysłowej jest faktem i nie da się jej zerwać i przekreślić, jak w 2015 roku umowy na śmigłowce Caracal. Już sprzęt wprowadzony do służby wymagać będzie wieloletniej kooperacji i obie strony mają tego świadomość. Z drugiej strony, przemyślane i realistyczne inwestycje w uzbrojenie to dziś kluczowe zadanie MON. Ale wymaga świadomości faktycznej sytuacji, czemu służyć mają realizowane obecnie audyty.
Z trzeciej strony, warto mieć świadomość, że jest to kolejna już publikacja w koreańskich mediach dotycząca polityki, przemysłu i polskich zamówień zbrojeniowych. Nie można wykluczyć, że jest to element lokalnej polityki koreańskiej. Zarówno ze strony rządu czy opozycji, jak też przemysłu, który chroni swoje inwestycje i zyski w Polsce. Należy więc patrzeć na te informacje, układające się w pewną całość, jak na część polityczno-ekonomicznej sytuacji którą być może nie do końca rozumiemy.
Faktem jednak pozostaje to, że poprzedni rząd stawiał na wielkie, spektakularne kontakty, a często jedynie umowy ramowe. Może się okazać, że o ile większość z nich jest faktycznie potrzebna i oczekiwana, to tempo zakupów będzie niż zapowiadał poprzedni szef MON. Inaczej rozłożą się też priorytety. Szczególnie w sytuacji, gdy jego następca, minister Władysław Kosiniak-Kamysz, zapowiada wprost, że zakupy mają dotyczyć bardziej wyposażenia osobistego żołnierzy a mniej „błyszczących czołgów”.
Nie należy też zapominać, że poza zamówieniami z Korei plany na rok bieżący obejmują też m.in. zakontraktowanie śmigłowców uderzeniowych AH-64E Apache i inne ważne systemy uzbrojenia. Może więc nastąpić nie tyle spowolnienie modernizacji, co jej przekierowanie na inne kierunki niż koreański. Kwestia kredytowania to tylko jeden z czynników, który trzeba brać w tej kwestii pod uwagę. Warto jednak wiedzieć ile, na co i od kogo pożycza nasze państwo.