Bundeswehra tworzy nową dużą jednostkę, która ma zabezpieczyć infrastrukturę i ważne obiekty wojskowe w Niemczech. W rezultacie liczba dywizji zwiększy się do czterech, przy zachowaniu obecnej liczebność armii na poziomie 180 tys. żołnierzy. To efekt decyzji ministra obrony Borisa Pistoriusa. Wiosną 2024 roku „dekretem z Osnabrück” zalecił nową strukturę Bundeswehrze. Pistorius zwrócił uwagę na zmienioną sytuację zagrożenia i potrzebę przetrwania militarnego w wojnie obronnej.
W przypadku napięcia i obrony lub w przypadku kryzysu, siły bezpieczeństwa wewnętrznego mają za zadanie ochronę portów, obiektów kolejowych i punktów przeładunku towarów, a także rurociągów, dróg do rozmieszczenia wojsk, mostów, węzłów transportowych i infrastruktury cyfrowej. Mają one również na celu zabezpieczenie roli Niemiec jako bazy operacyjnej i węzła NATO - podała agencja DPA, powołując się na informacje przekazane przez służby prasowe armii.
Przyszła dywizja obrony krajowej będzie składać się z rezerwistów oraz czynnych żołnierzy i będzie podlegać jednolitemu dowództwu.
W czasie pokoju siły obrony kraju mogą zostać rozmieszczone w celu zapewnienia pomocy administracyjnej w przypadku poważnych wypadków, sytuacji terrorystycznych lub pandemii.
W sytuacji zagrożenia istniejące dywizje mogłyby zostać rozmieszczone na zewnętrznych granicach NATO pod przywództwem Sojuszu jako środek odstraszający lub do obrony przed ewentualnym agresorem, tj. prawdopodobnie w Polsce, na Litwie lub w Estonii. Siły obrony kraju byłyby wówczas dostępne w Niemczech - stwierdziła DPA.
Jak przypomina niemiecki portal Tagesschau, do tej pory za obronę wewnętrzną odpowiadała rezerwa terytorialna Bundeswehry. Kompanie i pułki obrony podlegają regionalnym dowództwom, a rezerwiści zazwyczaj pochodzą z regionu, w którym mieszkają. Według Bundeswehry, obecnie istnieją cztery pułki obrony terytorialnej i 37 kompanii obrony terytorialnej złożonych z żołnierzy rezerwy.
Wcześniej źródła "Frankfurter Allgemeine Zeitung" podały, że rząd w Berlinie opracował tajny dokument, zwany "niemieckim planem operacyjnym" na wypadek inwazji wojskowej. Przypomniał o tym portal Moscow Times, zauważając, że w "planie" znajduje się algorytm postępowania na wypadek bezpośredniego starcia Rosji z NATO w Europie Wschodniej. W takim przypadku Niemcy powinny stać się węzłem transportowym dla żołnierzy, których trzeba będzie przewieźć na front, a także sprzętu wojskowego, żywności i leków. W połowie października szef niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej Bruno Kahl stwierdził, że Rosja może zaatakować NATO do 2030 roku.
CDU/CSU zasadniczo z zadowoleniem przyjęło to posunięcie. Jednak polityk CDU Henning Otte ostrzegł w „Rheinische Post”, że minister obrony Pistorius tworzy „puste struktury” bez zapewnienia odpowiednich zasobów kadrowych i materialnych. Otte wezwał do zwiększenia budżetu obronnego. „Minister Pistorius nie wyszedł poza zapowiedzi w żadnej z tych kwestii” - skrytykował. Polityk FDP Nils Gründer mówił o „kroku w dobrym kierunku”. „Połączenie rezerwistów i żołnierzy czynnych jest ważną częścią obrony narodowej i sojuszniczej”, powiedział Gründer, który jest członkiem Komisji Obrony Bundestagu i rzecznikiem grupy parlamentarnej FDP ds. przyszłości Bundeswehry. Personel i materiały muszą teraz zostać szybko zwiększone, „aby ta jednostka nie stała pusta”.
Wojskowi planiści liczą również na przywrócenie służby wojskowej zainicjowanej przez Pistoriusa. Plan ten został na razie zawieszony po upadku koalicji, ale przygotowania trwają. CDU/CSU wielokrotnie oświadczały, że chcą czegoś więcej niż model służby wojskowej zaproponowany przez Pistoriusa, której zasadniczym elementem jest ponowne zarejestrowanie młodych mężczyzn w celu ustalenia ich przydatności do służby wojskowej, co umożliwi rekrutację większej liczby personelu dla Bundeswehry. Kobiety są obecnie zwolnione z tego obowiązku ze względu na starą regulację niemieckiej konstytucji.
PM/PAP