„Armia dronowa”. O indywidualnym wymiarze trwającej rewolucji

2025-09-23 11:46

W 2022 roku amerykańskie siły lądowe zainicjowały program "Armia 2030", którego celem jest zarówno zmiana indywidualnego wyposażenie żołnierzy, jak i tego, w jaki sposób będą oni walczyć. W opublikowanym wówczas materiale informacyjnym zawarto główne cele nowego programu. Mowa jest o budowie sieci załogowych i bezzałogowych sensorów, dzięki którym wzrośnie świadomość sytuacyjna walczących, bezzałogowych systemach robotycznych, których proliferacja zwiększy siłę ognia, nowej broni osobistej i laserach oraz broni mikrofalowej.

  • Program "Armia 2030" zmienia wyposażenie i taktykę żołnierzy, stawiając na mobilność i nowe technologie.
  • Korpus Marines tworzy jednostki Attack Drone Team, uzbrojone w drony FPV i amunicję krążącą, zwiększając zasięg ataku z 1 km do 20 km.
  • Wojna dronowa wymusza zmiany w obronie przed dronami, schronach i szkoleniu żołnierzy, przekształcając całą armię w "armię dronową".
  • Dowiedz się, jak te zmiany wpłyną na przyszłość pola walki i co oznacza to dla każdego żołnierza!

Koncepcje „żołnierza przyszłości”

Ta „generacyjna zmiana” - jak określono przygotowywane zmiany - ma na celu uczynienie walczących bardziej mobilnymi, odpornymi i śmiercionośnymi, a także rozwiązać, wraz ze zmniejszeniem ryzyka strat, problem rekrutacyjny, z którymi borykają się wszystkie armie pogrążonych w kryzysie demograficznym państw Zachodu.

Koncepcje „żołnierza przyszłości” - choć odwoływano się w nich do systemów bezzałogowych - wydaje się, że nie doceniły tzw. dronów, których rola w czasie wojny na Ukrainie znacząco wzrosła. Pisano o nich głównie w kategoriach użytecznego narzędzia zwiększającego zdolność do rozpoznania środowiska walki, co jest oczywiście prawdą, ale nie dostrzegano skali zmian, które nastąpią wraz z masowym pojawieniem się dronów. Zmian na poziomie zarówno wyposażenia, jak i taktyki walki żołnierzy piechoty. Warto zatem choć pobieżnie zasygnalizować trendy, które już się zarysowały, bo w kolejnych latach będziemy mieć do czynienia z pogłębianiem się zjawiska.

Attack Drone Team - eksperymentalna jednostka

W maju tego roku korpus Marines poinformował o powołaniu eksperymentalnej jednostki o nazwie Attack Drone Team. Żołnierze, prócz tradycyjnej broni strzeleckiej, mają być wyposażeni w drony FPV i posługiwać się też będą amunicją krążącą, co w świetle pomysłodawców tego przedsięwzięcia ma zwiększyć siłę oddziaływania zespołu operatorów Marines, którzy będą w stanie uderzać na odległość do 20 km, a nie jak obecnie, w przypadku posługiwania się przez nich tradycyjną bronią strzelecką, w promieniu 1 km.

W oficjalnym oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej Marines przywoływana jest wypowiedź majora Alejandro Tavizona odpowiedzialnego za wdrożenie tego projektu, którego celem jest, jak zaznaczył, „szybka integracja dronów FPV w Fleet Marine Forces, co ma zwiększyć skuteczność (lethality) małej jednostki i zapewnić zwiększenie dziś organicznych możliwości, których brakuje obecnie żołnierzom”.

Liczą się też koszty budowy nowych zdolności, bo w przypadku dronów FPV mowa o wydatkach rzędu 5 tys. dolarów na jednego żołnierza, co jest znaczącym atutem. Alternatywy kosztują znacznie więcej. To zresztą nie jedyny eksperymentalny program, którego celem jest wyposażenie żołnierzy liniowych, na szczeblu drużyn i plutonów, w indywidulane środki walki w postaci dronów. W 2024 roku firma Teledyne podpisała z Marines wartą 249 mln dolarów umowę przewidującą dostawy na początek 127 systemów amunicji krążącej, które testowane były na Ukrainie i dają żołnierzom, w świetle oświadczenia dowództwa, możliwość „operowania i rażenia celów poza linią wzroku”.

Jak Amerykanie wykorzystują doświadczenia Ukraińców?

Podobne zmiany mają też miejsce w amerykańskich siłach lądowych, które zaczęły wprowadzać na wyposażenie jednostek piechoty systemy amunicji krążącej. Zawarta latem 2024 roku 5-letnia umowa z firmą AeroVironment o wartości 990 mln dolarów przewiduje wyposażenie formacji spieszonych w tego rodzaju rozwiązania, po to aby, zwiększyć w ten sposób zarówno siłę, jak i promień ich oddziaływania.

Amerykanie wykorzystują doświadczenia Ukraińców, ale również Rosjan, którzy formują jednostki liniowe Rubikon wyposażone w drony bojowe. Ich zadaniem jest i będzie nie tylko atakowanie formacji czołowych przeciwnika, ale również niszczenie logistyki, w promieniu do 20 km od linii styczności wojsk. W świetle deklaracji Andrija Biełousowa formowanie i szkolenie tych oddziałów ma się zakończyć w III kwartale 2025 roku.

Drony stają się współczesnym odpowiednikiem broni strzeleckiej, o czym świadczą też informacje na temat nowych, eksperymentalnych rozwiązań opracowywanych przez ukraińskich konstruktorów. W maju 2024 roku ukraińskie Ministerstwo Obrony pokazało nagrania filmowe przedstawiające testy bezzałogowego statku powietrznego strzelającego do pozycji wroga z karabinu maszynowego. Inny wariant konstrukcji zaopatrzony został w granatnik. Z kolei Rosjanie wypuścili drona Perun-F, do którego podwieszony został pocisk przeciwpancerny 9K111 Fagot. Z kolei amerykańska firma Feloni Aero wypuściła na rynek i dostarczyła je Ukrainie, konstrukcje FelonX i Felon 1.0. Są to drony uzbrojone zarówno w broń maszynową kalibru 5,56, jak i pociski rakietowe.

Czy powstanie hybryda drona i broni strzeleckiej?

Wydaje się zatem, że tylko kwestią czasu jest pojawienie się nowych konstrukcji będących hybrydą drona i broni strzeleckiej, które umożliwią żołnierzom w pierwszej linii prowadzenie ognia strzeleckiego na znacznie większych dystansach i niewykluczone, iż bardziej precyzyjnego. Indywidualne drony FPV czy wyposażone w broń strzelecką będą odgrywały też coraz większą rolkę w przechwytywaniu bezzałogowych systemów przeciwnika, szczególnie o obszarze styczności walczących stron, gdzie stosowanie systemów „na światłowodzie” zmniejsza skuteczność środków walki radioelektronicznej.

Jeśli jednak zastanawiać się, jak pojawienie się na masowa skalę tanich systemów autonomicznych FPV wpłynęło i wpłynie na indywidualne wyposażenie współczesnego żołnierza, to wydaje się, iż większy nacisk od zdolności ofensywnych będzie kładło się w przyszłości na obronę przed dronami przeciwnika. Jednym z podstawowych już obecnie realizowanych zadań jest odpowiednio wczesne wykrycie zagrożenia, tak, aby dać żołnierzowi czas na reakcję.

Osobiste detektory dronów na ukraińskim froncie

Na ukraińskim froncie używa się kilku modeli osobistych detektorów dronów. Są to kompaktowe sensory, które analizują spektrum radiowe i pozwalają wykryć obecność oraz aktywność systemów bezzałogowych. Większość modeli działa w pasmach charakterystycznych dla systemów FPV, a także reaguje na sygnały analogowe i cyfrowe transmisji wideo oraz telemetryczne. Takie urządzenia mogą sygnalizować zagrożenie prostymi powiadomieniami dźwiękowymi lub wibracyjnymi albo dostarczać rozbudowane informacje np. pokazywać częstotliwość, identyfikować typ sygnału, wyświetlać przechwycone obrazy lub nawet wskazywać orientacyjny kierunek, w którym znajduje się źródło przechwyconych sygnałów.

Zaletą stosowanych rozwiązań jest prostota ich obsługi, większość z nich ma jedynie funkcję włącz – wyłącz, jednak trzeba też mieć świadomość ograniczeń. Po pierwsze urządzenia te nie są w stanie wykryć dronów światłowodowych, które nie emitują sygnałów. Drugim problemem jest szybkie „starzenie” się używanych detektorów, co ma związek z wprowadzaniem nowych konstrukcji.

Wojna jest wyścigiem technologicznym

Jak wiadomo wojna jest też wyścigiem technologicznym, którego celem jest zaskoczenie przeciwnika, „obejście” jego systemów. Początkowo najpopularniejsze ukraińskie detektory osobiste dronów takie jak „Cukierek” pracowały na częstotliwości 900 MHz, bo takiej używali Rosjanie, ale stopniowo rozszerzali oni swoje możliwości i obecnie rosyjski drony pracują w paśmie 150 – 900 MHz.

Detektory, których celem jest wykrywanie emitowanych przez drony przeciwnika sygnałów, są też mniej przydatne w przypadku systemów FPV, które w przeciwieństwie do dronów rozpoznawczych nie „wysyłają” sygnałów zwrotnych do operatora. Ich wykrywaniu służą systemy wideo, które przechwytują sygnał wideo z drona przesyłany na innych częstotliwościach. Wyświetlają na ekranie tabletu, w który wyposażony jest żołnierz, obraz, co daje możliwość zrozumienia w czasie rzeczywistym, gdzie znajduje się urządzenie przeciwnika, w jakim kierunku się porusza i czy stanowi zagrożenie. Te rozwiązania też mają swoje ograniczenie, np. nie są w stanie przechwycić zaszyfrowanego sygnału z drona FPV, choć sam fakt jego lotu jest zauważalny.

Garda: Krzysztof Gawkowski

Żołnierze o specjalnościach radiotechnicznych

W opinii ukraińskich ekspertów nie ma, jak do tej pory, uniwersalnych rozwiązań w zakresie indywidualnych detektorów systemów bezzałogowych. Aby prawidłowo przygotować wyposażenie oddziałów liniowych, trzeba najpierw - jak argumentują - zbadać, jakie częstotliwości dominują na danym odcinku frontu, a także mieć zdolności do stałego analizowania zmian. To zwiększa znaczenie stałej obecności na froncie żołnierzy o specjalnościach radiotechnicznych, ale przede wszystkim zwiększa znaczenie komunikacji, zarówno między dowódcami liniowymi i instruktorami, jak również między walczącymi na pierwszej linii a producentami sprzętu.

Prócz decyzji o tym, jakie pasma transmisji ma „pokrywać” detektor dronów dostarczony żołnierzom, dowódca liniowy musi rozstrzygnąć czy będzie to wyłącznie wyposażenie indywidualne, czy również potrzebne będą większe, mobilne detektory zamontowane na samochodach czy pracujące w ziemiankach. Osobnym wyzwaniem jest zapewnienie sprawnych zdolności do ładowania baterii i akumulatorów, a także „upgradowania” oprogramowania, co jest niezbędne w związku z pojawianiem nowych wersji sprzętu i rozwiązań stosowanych przez przeciwnika.

W świetle ukraińskich doświadczeń każdy dowódca liniowy powinien zostać zatem przeszkolony, aby być w stanie analizować, z punktu widzenia tego rodzaju środka walki, środowisko, w którym będzie działał. Obecność linii wysokiego napięcia, ukształtowanie terenu czy konstrukcje metalowe znajdujące się w pobliżu mogą zniekształcić sygnał i ograniczyć sprawność działania posiadanych detektorów. Rozstrzygać też trzeba będzie w warunkach polowych, czy polegać na jednorodnych rozwiązaniach sprzętowych czy budować „sieci” złożone z kilku uzupełniających się modeli.

Program obsługi indywidualnych systemów detekcji dronów na Ukrainie

Pojawienie się tych nowych wyzwań wpływa na charakter szkolenia, w tym podstawowego. Na Ukrainie rozlegają się głosy o potrzebie objęcia wszystkich żołnierzy, w ramach szkolenia przygotowawczego, programem obsługi indywidualnych systemów detekcji dronów. Innym postulowanym rozwiązaniem jest stworzenie specjalnych kursów podoficerskich, tak, aby ich absolwenci byli w stanie instruować w warunkach frontowych podległych im żołnierzy.

Jednak wykrycie drona przeciwnika nie oznacza jego automatycznego zniszczenia czy unieszkodliwienia, co z kolei oznacza konieczność wyposażenie żołnierzy liniowych w indywidualne środki walki z systemami bezzałogowymi. Prócz rozwiązań z zakresu indywidulanych systemów walki radioelektronicznej, których jest zresztą w realiach ukraińskiego frontu zawsze niedobór, stosuje się rozwiązania w postaci specjalnych strzelb, indywidualnych wyrzutni rakiet czy karabiny maszynowe z nabojami specjalnie przystosowanymi do walki z systemami bezzałogowymi.

Pojawiły się też wyrzutnie sieci, systemy „Ptak” czy „Mitla”, które zasadą działania przypominają pistolet pneumatyczny lub startowy. Są one w stanie wystrzelić siatkę z odległości 25-30 metrów. Siatka o wymiarach 3,5 na 3,5 metra blokuje śmigła drona, powodując jego upadek.

Portal Obronny SE Google News

Specjalistyczna "amunicja antydronowa"

Odwoływanie się do tych rozwiązań jest jednak ryzykowne co najmniej z dwóch powodów – po pierwsze siatka może doprowadzić do eksplozji ładunku wybuchowego, a zablokowanie zdolności do lotu dronu przeciwnika, przez unieruchomienie śmigieł, oznaczać może jego upadek w bezpośredniej bliskości miejsca schronienia broniącego się żołnierza.

Fundacja Come Back Alive ujawniła w ostatnich miesiącach swe wysiłki w zakresie skonstruowania specjalistycznej „amunicji antydronowej”. W świetle dostępnych informacji wylewka wkładu wykonana jest ze wzmocnionego ołowiu, w którym znajdują się trzy mosiężne kulki o średnicy 5 mm. Jedną z kluczowych zalet tych nabojów jest duża prędkość uderzających elementów – 800 m/s. Stosuje się też strzelby gładkolufowe, które wystrzeliwują jednak pociski z mniejszą prędkością (400 m/s) co zmniejsza siłę oddziaływania i atakowanie przy ich użyciu celów latających wymaga, zdaniem ukraińskich oficerów, specjalistycznego treningu strzeleckiego.

Ukraina inwestuje też w drony przechwytujące i jak się wydaje jest tylko kwestią czasu, kiedy wejdą one na wyposażenie żołnierzy walczących na pierwszej linii.

Pojawienie się micro-dronów gruntownie zmienia charakter wojny miejskiej

Już obecnie uważa się, że pojawienie się micro-dronów gruntownie zmienia charakter wojny miejskiej. Stosowane zarówno na otwartej przestrzeni, jak i w budynkach redukują one przewagę broniących się wynikającą z ukrycia. Gwarantują też stałą obserwację otoczenia i zdolność do podejmowania właściwych decyzji przez dowódców bez ryzykowania strat w ludziach. Trudno wyobrazić sobie działanie sił operacji specjalnych bez posługiwania się systemami bezzałogowymi. Trend ten, jak się wydaje, ulegnie w najbliższych latach wzmocnieniu i rozszerzeniu na żołnierzy wszystkich formacji.

"Nowa taktyka wroga wymusiła radykalne przemyślenie podejścia do fortyfikacji"

Pojawienie się na masową skalę dronów wymusiło zmiany i w innych dziedzinach, jak choćby w sposobie budowy schronów i umocnień. „Nowa taktyka wroga wymusiła radykalne przemyślenie podejścia do fortyfikacji – powiedział mediom w czerwcu 2025 roku minister Rustem Umerow - teraz nacisk kładziony jest na kompaktowość, mobilność i ochronę przed dronami”. W praktyce oznaczało to odejście od sowieckiego modelu budowy umocnień liniowych, charakteryzującego się dążeniem do budowy twierdz batalionowych i kompanijnych czemu towarzyszyły długie, mające od 2 do 5 km szlaki komunikacyjne.

Realia wojny dronowej wymusiły budowę schronień dla mniejszych grup żołnierzy, które połączone są znacznie krótszymi, liczącymi od 50 do 70 metrów, liniami okopów komunikacyjnych. Są one osłonięte też specjalnymi „siatkami atydronowymi”, aby uniemożliwić penetrację siłom przeciwnika. Siatkami chronione są też linie komunikacyjne (drogi) w bezpośredniej bliskości frontu. Używa się w tym celu albo sieci rybackich, rozwieszanych na prowizorycznych systemach mocowania, albo produkowanych już przez wyspecjalizowane firmy siatek poliamidowych i poliprenowych, które charakteryzują się większą trwałością i mniejszą wagą.

Wojna dronowa wymusiła nowe wyposażenie żołnierzy

Realia wojny dronowej wymuszą zmiany również w wyposażeniu indywidualnym żołnierzy, którzy będą musieli nauczyć się, jak rozpoznawać systemy bezzałogowe przeciwnika, jak stosować taktyczne środki walki elektronicznej, jak je niszczyć, jak posługiwać się dronami, aby zwiększyć nie tylko własną świadomość sytuacyjną, ale również zdolność do atakowania wrogich celów. Zmiany muszą być powszechne i obejmować wszystkich żołnierzy. A to oznacza, że w przyszłości nie wystarczy powołanie służb czy formacji systemów bezzałogowych z własnym dowództwem, systemem szkolenia i pozyskiwania sprzętu. Reformie, również jeśli chodzi o wyposażenie indywidualne, podlegać będzie cała armia, która, aby zwyciężać, musi stać się „armią dronową”.

Sonda
Czy wojska dronowe powinny być samodzielnym rodzajem wojsk?