Według oficjalnego komunikatu United States Air Force (USAF), samoloty przydzielenie do 9. Ekspedycyjnej Eskadry Bombowej przybyły we wtorek (31 października) do bazy lotniczej Incirlik w Turcji, aby zatankować paliwo na gorąco z włączonymi silnikami tzw. „hot-pit” w ramach długo planowanej misji szkoleniowej grupy zadaniowej bombowców. Baza Incirlik to jedna z największych instalacji wojskowych w Turcji, a jej strategiczne położenie sprawia, że jest to węzeł integracji NATO i obrony południowej flanki NATO. Co ciekawe w bazie lotniczej Incirlik znajdują się bomby nuklearne B61, choć nie ma tam żadnych samolotów, które mogłyby ich użyć. Same samoloty B-1 nie są zdolne jednak do użycia tej ani żadnej innej broni nuklearnej.
Samolot przebywał w bazie przez niecałe dwie godziny, po czym wyleciał na misję szkoleniową z tureckimi siłami powietrznymi w tym F-16 Fighting Falcon i KC-135R Asena. W komunikacie USAF podkreśla się, że misja szkoleniowa była zaplanowana z dużym wyprzedzeniem w celu przećwiczenia procedur Joint Terminal Attack Controller (JTAC) i misji szkoleniowych w zakresie wsparcia z powietrza.
Samoloty B-1B Lancer Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych z bazy Dyess Air Force Base w Teksasie, obecnie są rozmieszczone w RAF Fairford w Wielkiej Brytanii, 26 października 2023 roku, wykonywały misję Bomber Task Force, ściśle współpracując z samolotami sojuszników NATO z Czech i Węgier nad Europą Wschodnią. Samolot wykonał także przelot nad bazą lotniczą Mihail Kogalniceanu w Rumunii, zaznaczając wsparcie.
Bombowiec B-1B Lancer są bombowcami dalekiego zasięgu i są w amerykańskiej armii od drugiej połowy lat osiemdziesiątych. Bombowce te w porównaniu z B-52H czy B-2A nie są zdolne do przenoszenia broni jądrowej, mogą jedynie przenosić bomby konwencjonalne. Samolot ma zdolności przenoszenia ładunku o masie do 34 000 kilogramów. Samolot może wykorzystywać pociski manewrujące JASSM-ER o zasięgu ponad 900 km. Według oficjalnych danych na stanie USAF znajduje się 45 tych samolotów, a pewna liczba jest także zakonserwowana, by mogła zostać użyta w potrzebie.
Obecność samolotów może nie być przypadkowa
Mimo komunikatu, że przybycie samolotów było zaplanowane, ich przybycie zbiega się w czasie kiedy rośnie napięcie między Turcją a Izraelem, czyli dwoma ważnymi dla USA sojusznikami – chociaż Turcja w ostatnich latach skręciła z drogi bliskiego sojusznika, na bardziej nieprzewidywalnego zwłaszcza po próbie zamachu stanu, dobrych relacji Erdogana i Putna i przedłużającej się decyzji ws. akcesji Szwecji w NATO.
Wracając jednak do głównego tematu. Turcja jak i prezydent Recep Tayyip Erdogan głośno w ostatnim czasie od wojny Hamasu z Izraelem opowiadali się za obroną praw narodu palestyńskiego i potępiali działania Izraela wobec ludności Palestyńskiej, zwłaszcza atakowania celów cywilnych. W wyniku zdecydowanego potępienia przez Turcję działań Izraela w Gazie, Izrael zdecydował wszystkim swoim dyplomatom w Turcji powrót do domu w ramach protestu przeciwko działaniom Ankary.
Dzień po wizycie amerykańskich samolotów do Turcji, przybyła delegacja irańskich dyplomatów na czele z ministrem spraw zagranicznych Hosejnym Amir Abdollahijanem aby omówić stosunki dwustronne. Turcja wezwała do zawieszenia broni w konflikcie i starała się zająć pozycję potencjalnego mediatora po wojnie. Ankara popiera perspektywę przyszłego dwupaństwowego rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Amir-Abdollahian podczas swojej wizyty w Ankarze powtórzył groźby Iranu, mówiąc, że Izrael i Stany Zjednoczone „będą odpowiedzialne, jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli, o ile nie zapobiegnie się wojnie”. Iran cały czas apeluje by powstrzymać izraelskie ataki na Strefę Gazy oraz ostrzega, że działania Izrael doprowadzą do eskalacji konfliktu. Duchowo-polityczny przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei wezwał w środę kraje muzułmańskie do wstrzymania eksportu ropy i żywności do Izraela, by powstrzymać izraelskie ataki na Strefę Gazy.
Z kolei USA obawiają się, że działania Izraela mogą ośmielić Iran w przeprowadzania coraz śmielszych działań, które mogą przerodzić się w wojnę regionalną. Jak na razie od 17 października grupy powiązane z Iranem przeprowadzili ponad dwadzieścia ataków rakietowych i dronowych na pozycje wojskowe USA w Iraku i Syrii.