Świat w przededniu Wielkiej Wojny. Od parudziesięciu lat w zabijaniu – w wojnach sprawiedliwych i niesprawiedliwych – doskonale sprawdzają się karabiny maszynowe...
Z cekaemem nie dało się biegać po polu walki
Mają jedną wadę: są ciężkie – zbyt ciężkie, by żołnierze mogli z nimi sprawnie poruszać się po polu walki i błyskawicznie zmieniać miejsce prowadzenia ognia. Miał to na uwadze, jak podają włoskie źródła, płk Abiel Bethel Revelli di Beaumont. W kwietniu 1914 r. opatentował przenośną broń automatyczną zasilaną amunicją pistoletową, czyli pistolet maszynowy.
To była nowość na skalę światową. Z tym, że był to pierwszy w świecie pistolet maszynowy, to nie bardzo zgadzają się Niemcy, bo dla nich pierwszym „prawdziwym” peemem był MP-18, który wszedł do użytkowania dwa lata po wielce dziwacznym M1915.
A na początku Villar-Perosa (VP) był bronią… lotniczą. Po prawdzie, jego twórca nie zamierzał tworzyć broni dla piechociarzy. Po wszystkich testach i pieczątkach przyłożonych na różnych dokumentach peem Villar-Perosa stał się bronią montowaną w samolotach i sterowcach. Nie bardzo sprawdził się w roli broni lotniczej, bo pistoletowy nabój 9 mm był mało skuteczny w walce powietrznej, a nadto ekstremalnie szybki peem opróżniał magazynek dosłownie błyskawicznie. Od 1916 r. VP zaczęto przekazywać na stan Regio Esercito, gdzie zaczęto ją wykorzystywać jako broń wsparcia piechoty lub obrony pozycyjnej.
Wyobraźcie sobie taką sytuację...
Jest rozkaz ataku na transzeje wroga. Wojsko atakuje z powtarzalnymi karabinami w rękach. Szturmujących nie można wspierać ogniem z cekaemów, bo znajdują się na linii strzału. Potencjał natarcia wzrasta, gdy kilku żołnierzy, odrzuciwszy pancerne osłony, atakuje z VP. Mogą wroga zasypać ogniem ciągłym. I jeśli mają magazynki na wymianę, to mogą kontynuować ostrzał…
Od 1917 r. w VP były wyposażone elitarne oddziały Arditi (z jęz. włoskiego ardire – „odważyć się”). Ich zadaniem było przełamywanie nieprzyjacielskich pozycji w warunkach wojny pozycyjnej, zwłaszcza na froncie włosko-austriackim. Tacy proto-specjalsi wykorzystywali VP do „czyszczenia okopów”. Prowadzili gwałtowny ogień podczas ataku, wywołując silny efekt psychologiczny na przeciwniku. Strach to się nazywa. Na marginesie: na ich umundurowaniu (czarne koszule, czarne berety, czarne spodnie) wzorowali się później… Kto? Tak, tak – włoscy faszyści.
W wojennej praktyce VP był wykorzystywany na rozmaite sposoby. Peem montowano na motocyklach, rowerach oraz w wersjach z pasami nośnymi, umożliwiającymi prowadzenie ognia w marszu. Była to broń zarówno szturmowa, jak i wsparcia, choć jej ergonomia i nadmierna szybkostrzelność ograniczały efektywność.

Dwulufowy dziwoląg w tandemowym układzie
Co dwie lufy, dwa magazynki – to nie jedna lufa i nie jeden magazynek. Tak dumał konstruktor, i było to logiczne rozumowanie, ale niepotwierdzone w praktyce. Teoria była słuszna: jeden żołnierz strzela z dwóch jednostek broni. Taki ognionośny tandem obejmował, jak widać na załączonym obrazku, dwa niezależne, sprzężone mechanizmy – każdy z własną lufą i oddzielnym 25-nabojowym magazynkiem. Ich opróżnienie trwało nieco ponad… sekundę. I to była jedna z największych wad pistoletu maszynowego Revelliego.
Oto pozostałe dane techniczne tej broni:
• Szybkostrzelność: 3000 strzałów na minutę (1500 z każdej lufy).
• Prędkość początkowa pocisku: 320 m/s.
• Długość całkowita: 533 mm.
• Długość luf: 320 mm (wykonane ze stali niklowej).
• Masa: ok. 6 kg (bez podstawy/tarczy).
• Kaliber: 9 mm; 9×19 mm Glisenti.
• Zasięg skuteczny: ok. 120 m.
Broń wykorzystywała system zamka swobodnego z opóźnieniem. To rozwiązanie zaczęto stosować w późniejszych konstrukcjach pistoletów maszynowych.
Do końca wojny wyprodukowano 14 564 egzemplarze VP i ponad 836 mln sztuk amunicji. Doświadczenia z użycia Villar-Perosa wykazały, że amunicja 9 mm jest za słaba, by taką bronią można było zastąpić karabiny maszynowe. Pociski miały zbyt małą szybkość wylotową i ograniczony zasięg rażenia. Choć na tle innych konstrukcji z tego okresu była stosunkowo lekka, to jej niezawodność pozostawiała wiele do życzenia. Nie wspominając już o tym, że wymagała systematycznej konserwacji – bo przy byle jakich zanieczyszczeniach, przy mega szybkostrzelności, najzwyczajniej się zacinała.
Po wojnie Villar-Perosa dała początek innym konstrukcjom
W 1918 r. większość VP została przebudowana na pistolet maszynowy Beretta M1918. Nowa broń powstała w zakładach Beretta i została przyjęta do uzbrojenia armii włoskiej jako Moschetto Automatico Beretta Mod. 1918. Nowy peem wykorzystywał większość podzespołów Villar-Perosa, ale miał drewniane łoże i stałą kolbę oraz mechanizm spustowy.
W 1920 r. firma Officine Villar Perosa rozpoczęła produkcję konkurencyjnego dla Beretty M1918 pistoletu maszynowego OVP. Podobnie jak w przypadku M1918, OVP wykorzystywał większość podzespołów Villar-Perosa M1915, miał stałą kolbę i nowy mechanizm spustowy.
Ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami VP M1915 stanowił przełom w rusznikarstwie. Jej obecność na polu walki wymusiła rozwój nowych taktyk szturmowych i miała duży wpływ na ewolucję broni automatycznej XX wieku. Dziś pierwsze na świecie pistolety maszynowe są przedmiotem pożądania kolekcjonerów. Majętnych. Egzemplarze VP w stanie użytecznym kosztują sporo. W październiku 2019 r. na aukcji Morphy Auctions egzemplarz Villar-Perosa 1915 (w bardzo dobrym stanie, z dwoma magazynkami i instrukcją) został sprzedany za 51 tys. USD (wliczając prowizję dla domu aukcyjnego). Cena wywoławcza wynosiła 20 tys. dolarów...
PS. W kolejnym odcinku przedstawimy Sturmgewehr 44 z... zakrzywioną lufą.
Polecany artykuł: