• Ukraińscy eksperci analizują prognozy niemieckiego „Bilda” o możliwym ataku Rosji na Polskę latem 2025 r.
• Najbardziej realistyczny scenariusz zakłada atak z terytorium Białorusi, w rejonie „korytarza suwalskiego”.
• W przypadku ataku uruchomiony zostałby artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, angażując NATO w obronę Polski i państw bałtyckich.
• Eksperci wojskowi uważają, że Rosja nie dysponuje wystarczającymi zasobami politycznymi, wojskowymi ani logistycznymi, by przeprowadzić taki atak.
• Polska przygotowuje się na potencjalny konflikt, prowadząc regularne ćwiczenia z sojusznikami z NATO i zwiększając swój potencjał obronny.
Realne i teoretyczne zagrożenia dla Polski i krajów nadbałtyckich
Tekst jest długi, ale w wersji polskojęzycznej, więc kto chce w nim w pełni się zapoznać, tego odsyłam do tej strony. A teraz krótkie streszczenie rzeczonego artykułu, polemizującego z treściami zaprezentowanymi w „Bildzie”.
Ukraińcy wskazują, że nie można do końca wierzyć w to, co „Obraz” (po niemiecku: Bild) podaje. Z drugiej strony, też to podkreślają, jego publikacje należy traktować poważnie. Choćby dlatego, że „w okresie od grudnia 2021 do lutego 2022 roku ten sam dziennik wielokrotnie ujawniał plany przygotowywanego przez Rosję ataku na Ukrainę – łącznie z mapą kierunków uderzeń”.
Komentator polityczny portalu UA.News, Mykyta Traczuk, wraz z ekspertami, postanowił przeanalizować przypuszczenia (prognozy, spekulacje itd.) „Bilda”.
Lato za kilka dni skończy się, więc wariant najprostszy, że Rosja zaatakuje od strony Ukrainy, jest całkowicie niemożliwy, chyba że za kilka lat i pod warunkiem, że Moskwa zajmie całą Ukrainę, aż po Bug. Komentatorzy rozkładają na czynniki pierwsze taki wariant sytuacyjny. Pomijam go; zainteresowanych odsyłam do tekstu źródłowego.
Już bardziej realny jest atak z terytorium Białorusi, która może być przyczółkiem Rosji do ataku na Polskę. Komentatorzy uważają, że z terytorium (de facto) wojskowego satelity Moskwy „możliwy byłby atak na Polskę w rejonie tzw. korytarza suwalskiego – wąskiego pasa ziemi o szerokości około 65 km, który łączy Białoruś (a więc także Rosję) z rosyjskim eksklawem w Europie – obwodem kaliningradzkim”.

Ryzyko konfliktu w Europie 2025: Polska, Rosja i artykuł 5 NATO
Ukraińscy analitycy zauważają, że w takiej sytuacji uruchomiony zostałby 5. artykuł Traktatu Północnoatlantyckiego, więc Rosja musiałaby stanąć do wojny nie tylko z Polską, Litwą, Łotwą i Estonią, ale z resztą NATO, na czele z USA.
Komentatorzy uważają, że Rosji nie udałby się blitzkrieg na Litwę, więc siły zbrojne Federacji Rosyjskiej (a możliwe, że i Białorusi) znalazłyby się w wojnie prowadzonej na trzech frontach.
„A to już nie tylko katastrofa dla rosyjskiej armii – to strategiczne szaleństwo. Nawet przy masowej mobilizacji w Rosji kraj ten najprawdopodobniej nie byłby w stanie prowadzić wojny jednocześnie z trzema państwami. Dlatego ten scenariusz pozostaje wyłącznie teoretyczny”.
W ukraińskim materiale sporo uwagi poświęca się temu, jak Polska przygotowuje się na konflikt z Rosją. Bardziej potencjalny, czy bardziej realny? „Bild” – wskazuje raczej na ten drugi.
Powtarzać danych o tym, ile PKB idzie na zwiększenie obronnego potencjału, jaką broń i gdzie kupujemy oraz i tak dalej. „W Polsce regularnie odbywają się ćwiczenia z udziałem sojuszników z NATO – w tym Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemiec oraz państw bałtyckich. Warszawa intensywnie przygotowuje się na ewentualność wojny totalnej i nie polega wyłącznie na iluzorycznym bezpieczeństwie zbiorowym”.
W przestrzeni informacyjnej, w sferze debaty politycznej (nie tylko w Polsce) dominuje przekaz o Rosji zagrażającej państwom europejskim. Padają daty, w których Rosja ma ruszyć na NATO, kompletnie nie obawiając się skutków takiego działania. „Co by było”, gdyby doszło już nie tego lata, ale w tym roku, do rosyjskiej inwazji na Polskę? Co na to ukraińscy komentatorzy?
To zacytuję opinię (w której użyto czasu przyszłego, a warto byłoby dodać tryb przypuszczający – to tak na marginesie):
„Będzie to początek największego kryzysu geopolitycznego dla Zachodu od 1945 roku. Przyćmi on nawet wojnę w Ukrainie, ponieważ warunki wyjściowe będą zupełnie inne. NATO będzie zmuszone w taki czy inny sposób (w jaki? – Portal Obronny) uruchomić artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego i najprawdopodobniej rozpocząć działania zbrojne przeciwko Federacji Rosyjskiej. Taki rozwój sytuacji ma wszelkie podstawy, by przerodzić się w globalne starcie między państwami nuklearnymi, ponieważ Moskwa nie będzie w stanie wytrzymać konwencjonalnej wojny przeciwko całemu Sojuszowi – i co do tego panuje konsensus nawet wśród rosyjskich ekspertów. W takich warunkach odstraszanie jądrowe może się okazać jedyną gwarancją, że eskalacja nie doprowadzi do całkowitego zniszczenia cywilizacji. To scenariusz, którego starali się unikać wszyscy uczestnicy nawet w najgorszych czasach zimnej wojny”.
Analiza ryzyka: Rosja, Polska i geopolityczne ograniczenia Moskwy
Z tymi gwarancjami płynącymi z Traktatu różnie może być, choć politycy głoszą, że zasada: „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” nadal obowiązuje. Polityk nigdy nie podda jej w wątpliwość, ale analitycy mogą założyć, że „istnieje też ryzyko drugiej skrajności – że NATO de facto nie odpowie na inwazję na kraj członkowski”. Skutki? Lepiej nie rozwijać tej hipotetycznej możliwości rozwoju sytuacji politycznej.
Ekspert wojskowy, pułkownik Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w stanie spoczynku Ołeh Starikow, uważa możliwość ataku Rosji na Polskę za bardzo mało prawdopodobną.
„Zanim państwo podejmie decyzję o tym, kogo zaatakować, musi odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Po pierwsze – jakie zagrożenia płyną ze strony Polski? Żadne. Rosja nie ma wobec Polski żadnych roszczeń terytorialnych, w przeciwieństwie do Ukrainy. Jedynym źródłem niezadowolenia może być Rzeszów, ponieważ znajduje się tam centrum logistyczne dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Ale jeśli wojna w Ukrainie się zakończy, Rzeszów przestanie pełnić tę funkcję. To znaczy, nie ma interesu, by go atakować.
Drugie pytanie – kalkulacja geopolityczna. Polska nie ma dla Rosji żadnych zasobów, istotnych szlaków logistycznych, niczego takiego... Trzecie pytanie – gotowość wojskowa. Czy Rosjanie mają siły na taki atak? Bardzo w to wątpię. Zgodnie z rosyjską doktryną wojskową mogą oni prowadzić „półtorej wojny”: jedną nuklearną (globalną) i jedną regionalną. Regionalną wojnę w Ukrainie już prowadzą. Powinni raczej z niej się wycofać, a nie angażować się w kolejną”.
Ekspert wojskowy Ołeh Żdanow uważa, że atak Rosji na Polskę jest możliwy – choć na razie tylko w teorii.
„Wszystko zależy od sytuacji w Ukrainie. Teoretycznie taki atak może nastąpić pod koniec lata. Jeśli nastąpi całościowe i stabilne zawieszenie broni w Ukrainie, Rosja może rozpocząć przerzucanie wojsk na Białoruś w kierunku granicy z Polską. Operacja związana z korytarzem suwalskim może wtedy stać się całkiem prawdopodobna. Czyli – teoretycznie tak. Ale w praktyce wszystko zależy od tego, czy wojna w Ukrainie się zakończy. Na razie nie widzę przesłanek, by mogło to nastąpić nagle”.
Podsumowując: scenariusz rosyjskiego ataku na Polskę w 2025 roku pozostaje czysto teoretyczny i skrajnie mało prawdopodobny. Operacja na taką skalę wymagałaby pełnej kontroli nad Ukrainą, przygotowanego zaplecza na Białorusi, gigantycznych zasobów wojskowych oraz gotowości do rozpoczęcia otwartej wojny z NATO.
„Polska jest najtrudniejszym celem agresji w Europie – zaraz po Ukrainie. Kreml po prostu nie ma ku temu wystarczających środków: ani politycznych, ani wojskowych, ani ekonomicznych. Wszystkie ewentualne korzyści zostałyby natychmiast zniwelowane przez kolosalne ryzyka. Na chwilę obecną to raczej gra w eskalację informacyjną niż realne zagrożenie militarne” – napisano w artykule „Scenariusze nowej wojny: czy Rosja może zaatakować Polskę już latem 2025 roku?”. Jednak z weryfikacją tych konkluzji trzeba będzie poczekać kilka dni. Lato kończy się 22 września; chyba że Kreml zarządzi inaczej...
Polecany artykuł: