Szef frakcji parlamentarnej FDP Christian Dürr ponownie zaapelował o dostarczenie Ukrainie pocisków dalekiego zasięgu Taurus (Taurus KEPD 350, produkowany przez szwedzko-niemiecką spółkę TAURUS Systems GmbH), podtrzymując stanowisko swojej partii. Jednocześnie ostrzegł przed „pośrednim wspieraniem rosyjskiej narracji”, która sugeruje, że „każdy, kto dostarcza systemy broni dalekiego zasięgu, może sprowokować wojnę nuklearną w Europie”.
– Taka jest narracja Władimira Putina – powiedział Dürr.
Polityk wezwał Scholza, by za jego zapowiedziami dotyczącymi wsparcia dla Ukrainy poszły czyny.
– I to byłoby zapewnienie pokoju w Europie – powiedział Duerr.
Opozycyjna chadecka CDU/CSU ostrzegła kanclerza Scholza przed „sianiem paniki w debacie na temat dostawy broni do Ukrainy”. Polityk CSU Thomas Erndl powiedział, że „Olaf Scholz nie jest kanclerzem pokoju. Jest kanclerzem strachu. I ostatecznie zagrożeniem dla bezpieczeństwa Niemiec”.
Frakcja parlamentarna SPD poparła kanclerza w kwestii niedostarczania broni. Ralf Stegner z SPD tłumaczył, że sprzeciwia się dostarczeniu Ukrainie pocisków dalekiego zasięgu, bo „nie chce eskalacji wojny”.
Z kolei bardzo prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) wykorzystała debatę do skrytykowania polityki wobec Ukrainy.
– Dwie byłe republiki radzieckie są ze sobą w konflikcie z powodu roszczeń terytorialnych. To nie jest nasza wojna – powiedział poseł AfD Stefan Keuter.
W Niemczech od dawna toczy się debata na temat wykorzystania pocisków manewrujących Taurus w obronie Ukrainy przed rosyjską agresją. Olaf Scholz nie chce dostarczać pocisków, o które Ukraina wnioskowała w maju 2023 r.
Kilka zdań komentarza od powyższej infromacji
Niemcy, i z tego Ukraina winna się cieszyć, w ostatnich latach dokonały głebokiej metamorfozy. Od wysłania kilku tysięcy stalowych hełmów, przez dostarczenie konkretnej broni, po rozważania krążące wokół (ewentualnych) dostaw Taurusów. W osłabionych politycznie Niemczech, każdy gardłuje tak, jak mu to pasuje do realizacji swoich politycznych interesów. I obojętnie, kto to czyni, to trzeba sobie uświadomić, że sprawa ukraińska jest powiązana właśnie z tymi „politycznymi interesami”.
W takim kontekście należałoby analizować przekazy w rodzaju „każdy, kto dostarcza systemy broni dalekiego zasięgu, może sprowokować wojnę nuklearną w Europie”. To znaczy, że USA, Wielka Brytania i Francja chciałby „sprowokować wojnę nuklearną w Europie”? Czy te państwa, no i rzecz jasna Federacja Rosyjska, chciałby wojny jądrowej? W jakiej Europie?
Trzeba być pół-rozumnym politykiem, by uważać, że wojna nuklearna w Europie, ograniczyłaby się tylko do tego kontynentu. OK, niech dalej straszą zagładą wyborców. Zasadę „kija i marchewki” mają wpisaną w swoją profesję. Jednak co będzie z tym Taurusami? Dostaną ją Ukraińcy? Nieważne czy w prezencie czy na odroczoną płatność.
Można postawić dwa pytania (i każdy sobie może na nie odpowiedzieć). Po pierwsze: czy nie za późno jest na taki transfer? Po drugie: czy Olaf Scholz zmieni zdanie? Skoro wybory do Bundestagu planowane są na 23 lutego 2025 r., a kanclerz – zwany przez jednych kanclerzem strachu, przez innych pokoju – w listopadzie „cieszył się” 15-procentowym poparciem?