Obszary arktyczne – Bałtyk. Kluczowa oś bezpieczeństwa NATO

2025-02-01 12:48

Iris A. Ferguson, która w amerykańskim Departamencie Obrony odpowiada za politykę arktyczną Stanów Zjednoczonych, powiedziała podczas konferencji zorganizowanej przez think tank strategiczny CSIS, że „nasilająca się kooperacja” między Rosją a Chinami oznacza narastające zagrożenie dla amerykańskich interesów na Dalekiej Północy, również na Alasce. W jej opinii Chińczycy „są nowym graczem w rejonie”, a to oznacza zarówno narastające zagrożenie, jak i zaostrzającą się rywalizację.

Morze Bałtyckie

i

Autor: Shutterstock Morze Bałtyckie

Spis treści

  1. Umowa między USA, Finlandią i Kanadą. Chodzi o lodołamacze
  2. Rośnie przewaga Rosji nad Stanami Zjednoczonymi
  3. Norwegia i Finlandia stworzą brygadę na granicy z Federacją Rosyjską
  4. Dlaczego Norwegia chce rozbudować zdolności sił zbrojnych na Dalekiej Północy?
  5. Rosja od wielu lat przygotowuje się do przejęcia kontroli nad obszarami arktycznymi
  6. Dlaczego Donald Trump żąda od Danii Grenlandii?
  7. Morze Bałtyckie i Daleka Północ stanowią funkcjonalnie jedno pole działania
  8. Nasilająca się kooperacja wojskowa między Rosją a Chinami
  9. Finowie wiążą obszary Morza Bałtyckiego i Dalekiej Północy

Umowa między USA, Finlandią i Kanadą. Chodzi o lodołamacze

Ferguson mogła mieć na myśli sytuację z lata 2023 roku, kiedy na międzynarodowych wodach okalających Alaskę pojawiło się 11 rosyjskich i chińskich okrętów wojennych, a Amerykanie - nie mając bazy US Navy na Alasce - musieli wysłać im „na spotkanie” cztery niszczyciele na co dzień stacjonujące w innych lokalizacjach. Równie groźna jest rosyjska przewaga, jeśli brać pod uwagę liczbę posiadanych lodołamaczy, w tym ciężkich, których znaczenie dla żeglugi na wodach Dalekiej Północy jest niekwestionowane.

W związku z rosyjską przewagą w czasie niedawnego szczytu NATO w Waszyngtonie podpisane zostało porozumienie określane mianem ICE Pact. Chodzi o umowę między Stanami Zjednoczonymi, Finlandią i Kanadą w kwestii budowy lodołamaczy i wspólnego używania tych, które są już w służbie. Staje się to istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa, jak i przede wszystkim kontroli ważnych tras żeglugowych.

Rośnie przewaga Rosji nad Stanami Zjednoczonymi

Federacja Rosyjska ma obecnie znaczącą przewagę nad Ameryką, jeśli chodzi o liczbę jednostek tego typu. Kreml może liczyć na 46 lodołamaczy, w tym 4 ciężkie, z których 2 są remontowane, a Waszyngton dysponuje jedynie 5, w tym 1 ciężkim. Jeśli weźmiemy pod uwagę deklaracje w zakresie budowy kolejnych lodołamaczy, to Rosja chce powiększyć swoją flotę o kolejnych 11 sztuk będących w budowie i następne 4 planowane, a Stany Zjednoczone w tym segmencie mają plany dotyczące zwiększenia swoich możliwości o 3 lodołamacze.

Jest to zdecydowanie zbyt mało, zwłaszcza w sytuacji pogłębiającej się współpracy rosyjsko-chińskiej, która dotyczy również rozwijania zdolności do żeglugi tzw. Północną Drogą Morską. Ta trasa jest dużo krótsza niż przez Kanał Sueski, ale uchodzi, z oczywistych względów, za bardziej niebezpieczną. Jednak zmiany klimatyczne, w tym zmniejszanie się powłoki wiecznego lodu, czyni ją bardziej dostępną, co mogą zacząć wykorzystywać Chińczycy, otwierając w najbliższych latach nowy morski kanał transportowy do Europy

Tego rodzaju perspektywa utrudni ekonomiczną blokadę Chin, a państwom Europy Zachodniej, w których mówi się dużo o „suwerenności strategicznej” - często rozumianej również jako uniezależnienie się od Stanów Zjednoczonych - da możliwości lawirowania, z pewnością uczyni je mniej podatnymi na amerykańską presję.

Portal Obronny SE Google News
Autor:

Norwegia i Finlandia stworzą brygadę na granicy z Federacją Rosyjską

Nie mniej ciekawe informacje związane z Daleką Północą napłynęły w ostatnim czasie z Norwegii i z Finlandii. Otóż jak podał portal Bering Observer Oslo, podjęło decyzję o budowie brygady, która miałaby stacjonować w miejscowości Kirkenes, położonej niemal na granicy z Federacja Rosyjską. Dlaczego jest to istotne? Otóż jak powiedział dziennikarzom Lars Lervik, dowódca norweskich sił lądowych, ten nowy związek taktyczny ma zadanie rozpoczęcia bliskiej współpracy z Finami.

Zarówno jej dyslokacja do Finnmarku, najdalej na północ wysuniętej części Norwegii, jak i kooperacja z Finami, oznacza, że Oslo podjęło decyzję o odejściu od wieloletniej polityki polegającej na nierozwijaniu swego potencjału wojskowego, w tym również unikaniu patrolowania przestrzeni powietrznej, w rejonach nadgranicznych z Federacją Rosyjską. Chodziło o to, aby w ramach takiego jednostronnego „gestu dobrej woli” nie dawać pola do spekulacjom, iż NATO szykuje się do jakiejś akcji wojskowej wymierzonej w Rosjan.

Dlaczego Norwegia chce rozbudować zdolności sił zbrojnych na Dalekiej Północy?

Lervik przyznał też, że plany rozbudowy zdolności, w tym potencjału kadrowego, norweskich sił zbrojnych przewidują zainwestowanie w najbliższym dziesięcioleciu 13,6 mld euro, z czego gros środków ma być skierowana na odbudowę zdolności do działania na Dalekiej Północy i utworzenie nowej brygady operującej na obszarach Finnmarku. W styczniu zaś wywiad Finlandii, w corocznym raporcie, zwrócił uwagę, że Rosjanie planują zwiększyć swój potencjał wojskowy na nadgranicznych obszarach podbiegunowych z obecnego poziomu 30 tys. docelowo do 80 tys. żołnierzy.

Na razie, póki wojna na Ukrainie trwa, nie jest to realne, bo wszyscy chcący walczyć, wysyłani są na front, ale zakończenie konfliktu zmieni tę sytuację. W ciągu maksimum 3 lat mogą oni, jak oceniają przedstawiciele wywiadu, rozbudować swe siły na granicy z Finlandią, co oznacza, że zagrożenia zacznie narastać. Kreml od lat konsekwentnie rozwija też i modernizuje swe zdolności w zakresie walki radioelektronicznej i obserwacji północnych obszarów państw NATO. Dobrym przykładem jest stacja radarowa w Iyvara czy bliźniacze instalacje w Zapolarnym.

W tym pierwszym przypadku Rosjanie zbudowali w latach 2018 – 2022 dwa nowe radary dalekiego zasięgu, umiejscawiając je na wzniesieniu, co zdaniem fińskich naukowców pozwala im znacznie lepiej „zajrzeć” w głąb północnych terytoriów państw NATO. Ich działania mają o tyle istotne znaczenie, że w odległości 70 km znajduje się baza wojskowa i lotnisko w Iwalo, 100 km od rosyjskiej granicy stacjonują, w Kirkenes, norwescy strażnicy graniczni, a nieco dalej, bo 190 km od rosyjskich instalacji jest poligon w Sodankyle.

Garda - Janusz Noga CRW Telesystem Mesko Sp. z o.o.

Rosja od wielu lat przygotowuje się do przejęcia kontroli nad obszarami arktycznymi

Rosjanie do rozgrywki o kontrolę nad obszarami arktycznymi zaczęli przygotowywać się już wiele lat temu. Jeśli mówimy o zagrożeniu rosyjskim atakiem na Dalekiej Północy, to warto pamiętać, że z politycznego punktu widzenia, tak uważa wielu ekspertów, może on być brany na Kremlu pod uwagę. Walka o prawie bezludne tereny polarne nie jest marzeniem państw członkowskich NATO, a to może oznaczać, że jedność sojuszu zacznie kruszeć, ujawnią się różnice interesów i Moskwa będzie mogła pokazać, że w praktyce art. 5 nie działa. Szantaż, a nawet sygnalizacyjne użycie taktycznej broni jądrowej jest też łatwiejsze w niezamieszkałych rejonach niż wtedy, kiedy zagrożone są duże skupiska ludności cywilnej.

Narastające zagrożenie zaczęła dostrzegać już administracja Joe Bidena, a stanowczość Donalda Trumpa w kwestii Grenlandii wskazuje na to, że Amerykanie są przekonani o potrzebie szybkich i zdecydowanych działań, które powinny prowadzić do umocnienia zdolności NATO, do działania w rejonie arktycznym. O sile argumentacji amerykańskiego prezydenta świadczy i to, że Mette Frederiksen, premier Danii, po rozmowie telefonicznej z nim „była blada jak ściana” - jak donosili mediom jej współpracownicy, a minister spraw zagranicznych mówił na konferencji prasowej o „największym od pokoleń” kryzysie międzynarodowym, z którym to skandynawskie państwo ma do czynienia.

Dlaczego Donald Trump żąda od Danii Grenlandii?

Marco Rubio, kierujący Departamentem Stanu, występując niedawno publicznie oświadczył, że „Trump nie żartuje”, i zakupienie, a nie wojskowe zdobycie wyspy, „jest interesem narodowym Stanów Zjednoczonych”. Z kolei wśród europejskich członków NATO pojawił się inny pomysł, w jaki sposób rozwiązać „kwestię Grenlandii”. Jego fundamentem są przyjęte jeszcze w 2023 roku na szczycie na Litwie nowe plany ewentualnościowe Sojuszu, które przewidują m.in. wzmocnienie wojskowej obecności Paktu w obszarach arktycznych.

W nowych realiach, w związku z rosnącą aktywnością rosyjskiej i chińskiej marynarki wojennej, a także po zapowiedziach Trumpa, można byłoby doprowadzić do budowy NATO-wskiego kontyngentu wojskowego, który zostałby wysłany na Grenlandię. To oznaczałoby, że na wyspie powstanie kolejna, obok amerykańskiej w Pituffik, baza wojskowa, której budową, utrzymaniem i kompletowaniem zajęliby się Europejczycy. Elina Valtonen, minister spraw zagranicznych Finlandii, przypomniała w mediach, że Grenlandia, obszar autonomiczny należący do Danii, jest również objęta gwarancjami bezpieczeństwa zawartymi w art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego. To, jej zdaniem, oznacza, że do obrony wyspy muszą być przygotowani wszyscy członkowie Paktu, tym bardziej, że zagrożenia zaczynają narastać.

Jej słowa można też odczytać jako delikatną forma krytyki „aneksyjnych” planów Trumpa i zwrócenie uwagi Waszyngtonu na fakt, że bezpieczeństwo w całym obszarze arktycznym i na Dalekiej Północy winne być objęte kolektywnym wysiłkiem sojuszników, a nie stanowi wyłącznie „problemu” jednego kraju. Helsinki, co ważne również dla nas, stoją na stanowisku, iż nie jest możliwe odseparowanie dwóch obszarów objętych protekcją Paktu Północnoatlantyckiego.

Morze Bałtyckie i Daleka Północ stanowią funkcjonalnie jedno pole działania

Ich zdaniem Morze Bałtyckie i Daleka Północ stanowią funkcjonalnie jedno pole działania, a to oznacza, że planiści wojskowi NATO muszą uwzględniać ten fakt w swych analizach. Jest to o tyle istotne, że w czasie niedawnego spotkania, które miało miejsce w Tallinie, w którym uczestniczyli m.in. reprezentanci Skandynawii, Bałtów, Wielkiej Brytanii, Polski i Niemiec analizowano, jak donosiły media, scenariusze rosyjskiego ataku.

Z relacji mediów wynika, że Finowie uważają, iż ewentualnemu uderzeniu na państwa bałtyckie towarzyszył będzie symetryczny atak w obszarach arktycznych wyprowadzony przez Rosjan z baz na Półwyspie Kola i w okolicach Murmańska. Niezależnie od tego, na którym kierunku Rosjanie uderzą z główną siłą, czy stanie się to w basenie Morza Bałtyckiego czy w rejonach polarnych, to drugi kierunek będzie miał charakter pomocniczy i jego celem może być uniemożliwienie koncentracji sił zdolnych do przyjścia zaatakowanym z odsieczą czy przynajmniej utrudnienie logistyki.

To z tego właśnie powodu na spotkaniu państw Morza Bałtyckiego, które miało miejsce w połowie stycznia w Helsinkach, poinformowano o porozumieniu państw regionu, które działając wraz z Kwaterą Główną NATO uruchamiają misję „Baltic Sentry”. Jej celem ma być stała obserwacja akwenu zarówno przez jednostki pływające, jak i samoloty oraz aparaty bezzałogowe, po to, aby dzięki temu lepiej chronić infrastrukturę krytyczną zagrożoną serią „dziwnych wypadków” mających miejsce w ostatnim roku.

Nasilająca się kooperacja wojskowa między Rosją a Chinami

Nasilająca się kooperacja wojskowa między Rosją a Chinami zmienia też sytuację strategiczną w rejonach arktycznych. Choćby z tego względu, że Rosjanie chcą rozwijać Północną Drogę Morską i kontrolować arktyczne szlaki żeglugowe przy użyciu siły. Z punktu widzenia Pekinu pojawienie się alternatywnych, a przy tym krótszych i w związku z ociepleniem coraz tańszych, tras eksportu towarów do Europy jest też korzystnym scenariuszem.

Stany Zjednoczone będą z kolei zainteresowane utrzymaniem i wzmocnieniem dwóch „pozycji ryglowych”. Pierwszą jest przestrzeń GUIK, czyli obszar Morza Północnego i północnej części Atlantyku, znajdujący się między Grenlandią, Wielką Brytanią i Islandią. W czasach zimnej wojny ta część północnego Atlantyku określana była „bramą” do tego akwenu i ten, kto ją kontrolował, mógł zagrozić żegludze na całym oceanie światowym.

Ta bariera musi być zatem szczelna, ale Rosjanie również o tym wiedzą i dlatego w ostatnich latach aktywność ich okrętów podwodnych na wodach północnej części Atlantyku była na poziomie - jak to zauważył w 2023 roku generał Cavolli - dorównującym obecności w czasie zimnej wojny.

Aby blokować Rosjan i być może współdziałających z nimi Chińczyków, trzeba też kontrolować pierwszą „pozycję ryglową”, czyli Spitsbergen i północne wybrzeża Finlandii oraz Norwegii. I dlatego w tej części świata NATO organizuje od dwóch lat intensywne manewry, ostatnio Northern Forrest 24, a Stany Zjednoczone podpisały w ekspresowym tempie porozumienia o współpracy wojskowej z rządem Finlandii i Szwecji, które w tym pierwszym kraju dają im możliwość dysponowania, nawet 16 - jeśli będzie taka potrzeba - bazami wojskowymi.

Finowie wiążą obszary Morza Bałtyckiego i Dalekiej Północy

Polityka Helsinek - mających i zasoby (lodołamacze), i korzystne położenie geograficzne, i znaczące doświadczenie, jeśli chodzi o walkę w trudnych warunkach klimatycznych - jest jednym z istotnych czynników, jeśli mówimy o wzmocnieniu NATO w tym rejonie świata. Amerykanie również zdają sobie z tego sprawę, co powoduje, że rola Finlandii, państwa relatywnie małego, ale położonego w kluczowym obszarze rywalizacji i dobrze przygotowanego, będzie rosła. Z naszej perspektywy korzystne jest to, że Finowie wiążą obszary Bałtyku i Dalekiej Północy, bo prowadzić to może do korzystnych, również i dla nas zmian, w systemie bezpieczeństwa wschodniej flanki.

Sonda
Uważasz, że rosyjskie groźby ataku na państwo NATO to blef?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki