Spis treści
- Czym jest CTF Baltic? O stworzenie takiej bazy ubiegała się Polska
- Dlaczego NATO-wskie centrum dowodzenia operacjami morskimi na Bałtyku powstało w Niemczech?
- Rozpoczęły się ćwiczenia Steadfast Noon związane z NATO-wskim potencjałem jądrowym
- Cztery myśliwce F-16 i 90-osobowy kontyngent wojskowy z Polski na Steadfast Noon
- Jak wzmocnić NATO-wskie odstraszanie nuklearne w Europie?
- "Rozbudowa sił konwencjonalnych wspierających odstraszanie jądrowe"
- Konieczne są poprawa i rozbudowa zdolności państw NATO w zakresie obrony przestrzeni powietrznej
Czym jest CTF Baltic? O stworzenie takiej bazy ubiegała się Polska
Ponadto "CTF Baltic" ma stworzyć całodobowy, w czasie rzeczywistym, obraz sytuacyjny wojskowego i cywilnego ruchu morskiego na Morzu Bałtyckim. To co interesujące z naszego punktu widzenia, to fakt, iż o stworzenie tego rodzaju bazy ubiegała się również Polska, ale ostatecznie przegraliśmy z Niemcami. Zapewne argumentem przesądzającym w tym wypadku było to, że w Rostocku ma swą siedzibę również dowództwo niemieckiej marynarki wojennej, co oznacza, iż nie trzeba będzie budować niczego „od podstaw”.
"Ostsee Zeitung", inny niemiecki dziennik regionalny, który napisał o tej decyzji, podkreśla, że w przyszłości wszystkie NATO-wskie operacje na Bałtyku mają być planowane i dowodzone z tej placówki, a także w przyszłości zbudowana zostanie sieć sensorów umożliwiająca w czasie rzeczywistym obserwowanie sytuacji na całym akwenie. Ciekawym smaczkiem w informacji na temat dowództwa NATO-wskiego w Rostocku jest to, że obok Pistoriusa w uroczystości jego otwarcia weźmie udział premier Meklemburgii, znana z prorosyjskich sympatii, Manuela Schwesig. Ani to, że przez lata robiła ona wszystko, aby umożliwić działanie Gazpromu, w tym to, co ujawniły przez niemieckie media, a mianowicie pozyskiwanie przez Rosjan informacji niejawnych związanych z ukształtowaniem dna morskiego i położeniem podwodnych instalacji, nie okazało się argumentem na rzecz przyznania Polsce, a nie Niemcom tego dowództwa.
Dlaczego NATO-wskie centrum dowodzenia operacjami morskimi na Bałtyku powstało w Niemczech?
"Ostsee Zeitung" pisze też o tym, że dowódcą będzie niemiecki admirał, jego zastępcą wojskowy ze Szwecji, a o udziale polskich oficerów dziennik dyplomatycznie milczy. Warto zastanowić się, co przesądziło o takiej decyzji Kwatery Głównej. Niewątpliwie Berlin zaczął odpowiednio wcześnie działać. Podjęto decyzję o rozbudowie marynarki wojennej. Do 5 korwet będących w służbie ma dojść 5 kolejnych. Oznacza to konieczność rozbudowy bazy Hohe Düne.
W 2022 roku niemieckie siły zbrojne przejęły też stocznię w Warnemünde i przekształciły ją w morski arsenał, co również oznacza rozbudowę, tym bardziej, że zapowiedziano już zwiększenie o 500 liczby etatów w tej bazie. W przyszłości ma tam też powstać jeden z „węzłów logistycznych” NATO. Nie można zatem wykluczyć, że przeważyły argumenty ekonomiczne i skłonność Niemców do inwestowania w Rostocku. Zmiana na stanowisku sekretarza generalnego NATO, tym bardziej, że Mark Rutte jest politykiem proniemieckim, zapewne pomogła.
Rozpoczęły się ćwiczenia Steadfast Noon związane z NATO-wskim potencjałem jądrowym
Piszę o tej decyzji, bo jednocześnie rozpoczęły się coroczne ćwiczenia Steadfast Noon, które są manewrami związanymi z NATO-wskim potencjałem jądrowym. Uczestniczy w nich 60 samolotów z 13 państw i 2000 żołnierzy. Ćwiczenia odbywają się w przestrzeni powietrznej Wielkiej Brytanii, Holandii, Belgii i Danii oraz, jak informują media, nad obszarem Morza Północnego.
Ważne jest to, że one w ogóle się odbywają, zwłaszcza po tym, jak Putin zapowiedział rewizję rosyjskiej doktryny użycia broni jądrowej, a Pieskow w specjalnym oświadczeniu stwierdził, że ich organizacja jest elementem zwiększającym napięcie. To, że Pakt Północnoatlantycki nie zrewidował swego planu ćwiczeń i realizuje je niezależnie od zaostrzającej się retoryki Rosjan, ma być dowodem na to, iż „szantaż nuklearny” Putina nie działa.
To dobra informacja, ale jest też kilka mniej optymistycznych nowinek. Po pierwsze tegoroczne manewry prócz miejsca, gdzie są przeprowadzane, nie różnią się niemal niczym od organizowanych w 2023 roku. Wówczas również uczestniczyło w nich 2 tys. żołnierzy i 60 samolotów różnych typów z 13 państw członkowskich. Dzieje się tak w sytuacji, kiedy w Europie coraz głośniej mówi się o konieczności wzmocnienia odstraszania nuklearnego, co związane jest nie tylko z deklaracjami Kremla, ale również z podjętymi przez Moskwę działaniami. Tegoroczne manewry Steadfast Noon nie sygnalizują gotowości NATO do wzmocnienia odstraszania nuklearnego, co wydaje mi się, zwłaszcza w obecnej sytuacji, błędem.
Cztery myśliwce F-16 i 90-osobowy kontyngent wojskowy z Polski na Steadfast Noon
Drugim powodem do niepokoju jest udział, a raczej skala tej obecności, polskiego lotnictwa w tych manewrach. Wysłaliśmy 4 myśliwce F-16 i 90-osobowy kontyngent wojskowy. Będą one realizowały zadania pomocnicze, głównie eskortowanie samolotów zdolnych do przenoszenia bomb nuklearnych. Nie chodzi w tym wypadku o nasze ambicje, bo zakładam, że mieliśmy większe, ale o postawę naszych sojuszników, w tym przede wszystkim amerykańskiego, który nie wydaje się być zainteresowanym - a charakter tegorocznych manewrów Steadfast Noon zdaje się to potwierdzać - przeformułowaniem siły odstraszania nuklearnego w Europie i zmianami w programie "Nuclear Sharing".
Nie jest możliwie włączenie do tego programu Polski, mimo składanych przez nasze władze oświadczeń w tym duchu, ale wzrost zaangażowania naszych sił w różnego rodzaju „działania towarzyszące” mógłby być potraktowany w kategoriach pierwszego kroku w pożądanym kierunku.
Jak wzmocnić NATO-wskie odstraszanie nuklearne w Europie?
O tym, w jaki sposób wzmocnić NATO-wskie odstraszanie nuklearne w Europie, piszą w raporcie opublikowanym właśnie przez renomowany Stimpson Center William Alberque i Artur Kacprzyk, kreśląc równocześnie realistyczną drogę zbliżania się Polski do zwiększenia naszego uczestnictwa.
Proponują oni takie kroki jak rozszerzenie certyfikowania samolotów F-35 będących w posiadaniu członków Sojuszu tak, aby kwalifikowały się one do przenoszenia broni jądrowej. Polskie myśliwce mogłyby zostać objęte również tego rodzaju działaniem, oczywiście po tym, jak wejdą do służby. Drugą propozycją jest rozbudowa liczby baz, w których mogą być składowane ładunki jądrowe i tych, z których lotnictwo może operować. Nawet jeśli fizycznie bomby nie zostaną dyslokowane do nowych magazynów, a nowe bazy operacyjne (takie jak choćby drogowe odcinki lotniskowe) będą używane sporadycznie, to i tak zwiększenie niepewności przeciwnika i dyspersji tych zdolności wydaje się być działaniem pożądanym. W Polsce te magazyny również mogłyby zostać umiejscowione.
"Rozbudowa sił konwencjonalnych wspierających odstraszanie jądrowe"
Kolejnym działaniem jest rozbudowa sił konwencjonalnych wspierających odstraszanie jądrowe. Jak argumentują autorzy raportu, krok ten „obejmuje również wsparcie pośrednie, takie jak transport strategiczny, paliwo, amunicję konwencjonalną, konserwację i naprawę, wsparcie baz (straż, żywność, medycyna, obrona chemiczna, biologiczna, radiologiczna i nuklearna), obronę powietrzną i przeciwrakietową oraz inne cybernetyczne, elektroniczne środki walki i środki wspomagające oparte na przestrzeni kosmicznej. Takie wsparcie może być dostarczane przez wszystkich sojuszników, w tym tych o ograniczonych możliwościach militarnych. Wzmocnienie tych możliwości jest również potrzebne do konwencjonalnej obrony Europy w przypadku konfliktu z Rosją.”
Proponują oni też poprawę NATO-wskiej „sygnalizacji strategicznej” przez częstsze odwoływanie się do posiadanego potencjału, jak również wzywają do demonstrowania faktu, iż jesteśmy przygotowani na każdy, w tym najgorszy, scenariusz. Demonstracje nie udadzą się, jeśli w istocie nie będziemy gotowi na np. rosyjski atak jądrowy czy przy użyciu innych rodzajów broni masowego rażenia, ale równie ważnym narzędziem odstraszania jest pokazywanie tej gotowości w odpowiednio często organizowanych manewrach i ćwiczeniach.
Konieczne są poprawa i rozbudowa zdolności państw NATO w zakresie obrony przestrzeni powietrznej
Trzeba wreszcie poprawić, co oznacza rozbudować, zdolności państw NATO w zakresie obrony przestrzeni powietrznej i położyć większy nacisk na planowanie nuklearne i ćwiczenia w tym zakresie. Generalnie Alberque i Kacprzyk proponują działania, których realizacja wzmocni odstraszanie nuklearne Paktu Północnoatlantyckiego w Europie. Mogą one okazać się wystarczającymi i wówczas rozszerzenie programu "Nuclear Sharing" być może nawet nie będzie konieczne. Nie ulega wątpliwości, że w Europie od wybuchu wojny na Ukrainie coraz intensywniej się na ten temat debatuje, iż odstraszanie Rosji, w tym nuklearne, jest zbyt słabe i musi zostać wzmocnione.
Jeśli jednak decyzje w kwestii umiejscowienia dowództwa operacji morskich na Bałtyku i rozmiarów ćwiczeń Steadfest Noon potraktować jako sprawdzian gotowości do przyjęcia ambitniejszej postawy i sygnalizowania gotowości Paktu do przesunięcia części swego potencjału na wschód, to nie wygląda to dobrze. Wszystko idzie nadal „po staremu”, Niemcy są punktem ciężkości NATO-wskiego systemu obrony Europy, a Polska i inne państwa wschodniej flanki nadal bronione są słabo i mają na swych obszarach jedynie siły o symbolicznym, z wojskowego punktu widzenia, potencjale. Nie ma zatem wielkich powodów do radości.