Spis treści
- Jaki był cel ataku USA na Iran?
- Jak Iran odpowie na amerykańskie uderzenia?
- Iran użył wielogłowicowej rakiety 3-ciej generacji Kheibar-Shekan
- Czy nastąpi eskalacja wojny, aby "wymusić" pokój na Bliskim Wschodzie?
- Strategiczny wymiar zaangażowania Stanów Zjednoczonych w wojnę
- Nowy układ sił między Stanami Zjednoczonymi i Chinami?
Jaki był cel ataku USA na Iran?
Po pierwsze, należy zapytać: jaki miał być cel ataku? Mowa jest o zniszczeniu, albo przynajmniej poważnym opóźnieniu irańskiego programu jądrowego i rakietowego. Ataki Izraela na centra w Natanz i Isfahanie, jak się uważa, w znacznym stopniu doprowadziły do zniszczenia tych ośrodków, jednak Fordow, podziemny ośrodek jądrowy pozostał praktycznie nieuszkodzony. Dążenie do jego ostatecznego zniszczenia uzasadniałoby wejście Stanów Zjednoczonych do wojny, ale nie rozwiązuje to automatycznie kwestii irańskiego programu jądrowego. Powściągliwe, „jednorazowe” zaangażowanie Stanów Zjednoczonych redukuje ryzyko wciągnięcia w kolejną niechcianą wojnę, ale z kolei limitowanie zaangażowania nie daje gwarancji zakończenia irańskiego programu jądrowego.
Pierwsze deklaracje Abbasa Aragczi, szefa irańskiego MSZ-u, wskazują na to, że Teheran nie ma zamiaru kapitulować i pod presją rezygnować ze swego planu rozwoju energetyki jądrowej. A to z kolei musi skłonić do postawienia kolejnych kwestii, wśród których najważniejsze są dwie – czy Iran, po nalotach i po zakończeniu wojny, będzie miał zdolności do relatywnie szybkiego wznowienia swego programu jądrowego i czy w wyniku izraelskich i amerykańskich uderzeń w kierownictwie państwa irańskiego nie nastąpi zmiana nastawienia na niekorzyść, co może oznaczać, że tym razem przekroczenie progu dzielącego cywilny od wojskowego programu jądrowego nastąpi i szybciej, i z większą determinacją.
Jeśli tak - to jedyną gwarancją, że Teheran nie będzie w relatywnie krótkim czasie wznowić swego programu nuklearnego może okazać się zniszczenie, w wyniku ataków z powietrza, gospodarki i infrastruktury kraju. Jednak dążenie do takiego rezultatu wyklucza „punktowe” uderzenia i oznacza eskalację konfliktu, czyli zaangażowanie Ameryki na znacznie większą skalę.
Jak Iran odpowie na amerykańskie uderzenia?
Drugą kwestią jest ewentualna odpowiedź Iranu na amerykańskie uderzenia. Nie chodzi w tym wypadku o ataki na amerykańskie bazy i placówki dyplomatyczne dokonywane zarówno przez siły irańskie, jak i sprzymierzone z Teheranem organizacje terrorystyczne w rodzaju Hamas czy Hezbollah. Znacznie poważniejszym pytaniem, na które nikt na Zachodzie nie ma odpowiedzi, jest to „ile Iran jeszcze wytrzyma”, jakie ma jeszcze do dyspozycji zasoby?
W 2022 roku generał Kenneth McKenzie, z Central Command odpowiadającej za rejon Bliskiego Wschodu, szacował irański potencjał na 3 tys. rakiet różnego typu. Ich część została zużyta, np. w czasie ataku na Izrael jesienią ubiegłego roku, kiedy siły irańskie wystrzeliły w jednej salwie około 200 rakiet różnych typów, jednak produkcja od tego czasu, jak uważa wielu ekspertów, została zintensyfikowana. W czerwcu premier Izraela Benajmin Netanjahu mówił o zwiększeniu przez Iran produkcji rakiet do poziomu 300 sztuk miesięcznie. Nawet jeśli te szacunki są przesadzone, to z pewnością Iran ma jeszcze zasoby rakietowe, przy użyciu których jest zdolny do atakowania Izraela i innych celów, potencjalnie nawet w Europie.
Polecany artykuł:
Iran użył wielogłowicowej rakiety 3-ciej generacji Kheibar-Shekan
Obecnie przyjmuje się, że w dyspozycji Teheranu pozostaje jeszcze przynajmniej 1560 pocisków rakietowych różnych typów i można też spotkać się z poglądem ekspertów, iż Iran nie odwołał się jeszcze do najnowocześniejszych konstrukcji, które są w jego arsenałach. Zmniejszenie intensywności irańskiego ostrzału rakietowego celów w Izraelu, bo ostatniej nocy wystrzelono jedynie 40 rakiet, może być zarówno wynikiem zniszczenia przez siły izraelskiej sporej liczby wyrzutni, jak również elementem świadomej strategii Teheranu. Miałaby ona polegać na wydłużaniu konfliktu i posługiwaniu się w jego kolejnych dniach, po tym jak zdolności przechwytywania systemu Iron Dome w związku z wyczerpywaniem się zasobów Izraela zostały osłabione, znacznie bardziej zaawansowanymi systemami.
Potwierdzeniem tej ostatniej tezy może być fakt użycia przez Iran, po raz pierwszy w tej wojnie, wielogłowicowej rakiety 3-ciej generacji Kheibar-Shekan. W tej strategii przedłużający się konflikt działa na niekorzyść Izraela, którego gospodarka podlegać będzie w związku z przedłużającymi się atakami, większym niż w przypadku Iranu napięciom, który ma też inaczej zlokalizowany „próg bólu”.
Czy nastąpi eskalacja wojny, aby "wymusić" pokój na Bliskim Wschodzie?
Pierwsze doniesienia o próbach ewakuowania się obywateli Izraela przez Egipt zdają się potwierdzać trafność tego rodzaju podejścia. Może się w związku z tym okazać, że w obliczu wyczerpywania się zdolności izraelskich i nieustępliwości władz Iranu jedyną opcją zakończenia wojny, z którą będzie musiał zmierzyć się Trump, będzie jej eskalacja, niezbędna po to, aby „wymusić” pokój, czyli de facto poddanie się Iranu.
Scenariusz eskalacyjny jest niebezpieczny co najmniej z dwóch innych powodów. Po pierwsze, nigdy nie można przewidzieć kierunku rozwoju wydarzeń. Wojna jest nieobliczalna, a jej przedłużanie może wywołać skutki o charakterze politycznym, tym bardziej, że już w obozie wspierającym Donalda Trumpa zarysował się podział na neokonserwatystów, wspierających zaangażowanie Stanów Zjednoczonych i znaczenie bardziej izolacjonistyczne nastawione „jądro” ruchu MAGA. Koszty polityczne interwencji w Iranie mogą się zatem okazać dla Waszyngtonu większe niż spodziewane korzyści, które uzależnione są zresztą od gotowości Iranu do rezygnacji ze swego programu jądrowego, której póki co Teheran nie sygnalizuje.
Strategiczny wymiar zaangażowania Stanów Zjednoczonych w wojnę
Strategiczny wymiar amerykańskiego zaangażowania po stronie Izraela jest znacznie poważniejszy. Jak do tej pory Chiny, jak się uważa, mogły przysłać Iranowi jedynie 3 transporty z bronią, podczas gdy zaangażowanie Stanów Zjednoczonych we wspieranie Izraela jest z pewnością większe. Jesienią 2024 roku oceniano, że Ameryka dostarczyła Tel-Awiwowi 50 tys. ton pomocy wojskowej, a rozszerzenie skali i zwiększenie intensywności konfliktu na Bliskim Wschodzie jeszcze pogłębi to zaangażowanie. Koszty wspierania wysiłku wojskowego Izraela i koszty własne, związane z udziałem sił amerykańskich, będą niemałe, skoro nieporównywalnie mniejsza akcja wymierzona w jemeńskich Houti kosztowała amerykańskiego podatnika miliard euro.
Amerykańskie zasoby nie są nieograniczone, podobnie jak zdolności przemysłu zbrojeniowego. Zaangażowanie się na Bliskim Wschodzie z pewnością negatywnie odbije się na zdolności do zaopatrywania Ukrainy, co może chcieć wykorzystać Władimir Putin. Zaostrzenie tonu wypowiedzi rosyjskiego prezydenta, który spotykając się z przedstawicielami zachodniej prasy przy okazji Petersburskiego Forum Ekonomicznego, powiedział, że „cała Ukraina” jest rosyjska. Podkreślił, że granice Federacji automatycznie rozszerzają się na tereny, „gdzie stanie noga” naszych żołnierzy i nie można wykluczyć zajęcia miejscowości Sumy, jest wyraźnym potwierdzeniem tego, iż Putin może uważać, że „czas pracuje” na jego korzyść.
Nowy układ sił między Stanami Zjednoczonymi i Chinami?
Podobnie niekorzystnie kształtować się będzie relacja sił między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, zwłaszcza że zasoby wojskowe Państwa Środka nie podlegały w ostatnich latach uszczupleniu w takim stopniu jak amerykańskie. Może się zatem okazać, że ceną za udział w wojnie na Bliskim Wschodzie po stronie Izraela, którą przyjdzie Trumpowi zapłacić, jeśli konflikt nie zakończy się szybko, będzie przegrana rywalizacja w rejonie Indo-Pacyfiku. To wyjaśnia, dlaczego Elbridge Colby, główny autor strategii obecnej ekipy, był gorącym przeciwnikiem amerykańskiego zaangażowania w starcie z Iranem. Trump postanowił zaryzykować i może w tej grze o wysokiej stawce wiele - bo globalną hegemonię - przegrać.
