Decyzja Trumpa o ataku na Iran. Jak to wyglądało od wewnątrz?

Jak przekazała stacja CNN, zanim prezydent Donald Trump pojawił się w piątek (20 czerwca) wieczorem w swoim klubie golfowym w New Jersey, samoloty miały już wzbić się w powietrze. Jak prezydent USA zachowywał się w dniu, w którym autoryzował naloty na trzy irańskie obiekty nuklearne?

Jak relacjonuje stacja CNN dla obserwatorów w klubie, Trump wykazał niewielki niepokój w związku ze swoją decyzją o autoryzacji nalotów na trzy irańskie obiekty nuklearne.

Kiedy Trump eskortował Sama Altmana, dyrektora generalnego OpenAI, na imprezę dla nowych członków odbywającą się w jednej z jadalni klubu, był luźny i - przynajmniej publicznie - w swobodnym nastroju, powiedzieli ludzie, którzy go widzieli.

Obserwacja operacji w Situation Room

Dwadzieścia cztery godziny później Trump znajdował się w piwnicy Situation Room w Białym Domu, obserwując, jak ataki, które zatwierdził kilka dni wcześniej, o kryptonimie „Operacja Midnight Hammer”, rozgrywają się w czasie rzeczywistym na ścianie monitorów obiektu.

Decyzja o ataku

Decyzja o przeprowadzeniu uderzeń bezpośrednio zaangażowała Stany Zjednoczone w konflikt na Bliskim Wschodzie. Według CNN Trump rozważał od kilku dni zaangażowanie USA i w ostatnich dniach nakazał swojemu sekretarzowi prasowemu przedstawienie dwutygodniowego harmonogramu dot. podjęcia ostatecznej decyzji. Jednak skłaniał się ku dołączeniu do izraelskiej kampanii wojskowej w prywatnych rozmowach z kadrą kierowniczą, podczas gdy jego wysłannik Steve Witkoff nadal podejmował wysiłki dyplomatyczne.

Trump podjął ostateczną decyzję w sobotę i nakazał sekretarzowi obrony Pete'owi Hegsethowi podjęcie działań, poinformował urzędnik na którego powołuje się CNN.

Trump miał podjął ostateczną decyzję „kilka minut przed zrzuceniem bomb”, powiedział wiceprezydent JD Vance 22 czerwca podczas występu w programie „Meet the Press” stacji NBC z Kristen Welker, dodając, że Trump „miał możliwość odwołania ataku aż do ostatniej chwili”.

Jednym z pilotów B-2 była kobieta

Sekretarz obony P. Hegseth powiedział w niedzielę, że „nasi chłopcy w tych bombowcach wracają teraz do domu”.

Jednak przedstawiciel władz USA poinformował agencję Associated Press, że wśród pilotów siedmiu bombowców B-2, które zrzuciły potężne bomby bunkrowe na irańskie obiekty nuklearne, znajdowała się kobieta. Urzędnicy powiedzieli, że każdy bombowiec miał na pokładzie dwóch członków załogi.

Jak przebiegała operacja ataku na Iran

Generał Dan Caine ujawnił szczegóły operacji podczas konferencji prasowej. Poinformował, że w piątek o północy z USA wystartował duży „bombowiec B-2”. Część tego bombowca skierowała się na zachód, na Pacyfik, „jako przynęta”.

„Główny pakiet uderzeniowy, składający się z siedmiu bombowców B-2 Spirit, każdy z dwoma członkami załogi, cicho przemieszczał się na wschód, z minimalną komunikacją przez cały 18-godzinny lot do obszaru docelowego” – powiedział Caine.

Po dotarciu nad ląd bombowce uzupełniały paliwo, po czym łączyły się z „samolotami eskortującymi i wsparcia w skomplikowanym, ściśle zaplanowanym manewrze wymagającym dokładnej synchronizacji”.

Tuż przed wkroczeniem samolotów w irańską przestrzeń powietrzną, około godziny 17:00 czasu wschodniego, amerykański okręt podwodny „wystrzelił ponad dwa tuziny pocisków manewrujących Tomahawk w kierunku kluczowych celów infrastruktury naziemnej w Isfahanie”.

Zastosowano także kilka taktyk oszustwa, w tym samolotów-wabików „na dużej wysokości i z dużą prędkością przed samolotem uderzeniowym”.

Około 2:10 rano czasu lokalnego (6:40 po południu czasu wschodniego) wiodący B-2 zrzucił dwie bomby GBU-57 Massive Ordnance Penetrator na „pierwszy z kilku punktów celowniczych w Fordo”. Łącznie 14 bomb znanych jako „bunker busters” zrzucono na dwa obszary docelowe broni nuklearnej.

Ataki na wszystkie trzy irańskie obiekty infrastruktury nuklearnej, czyli Fordo, Natanz i Isfahan, miały miejsce pomiędzy godziną 18:40 a 19:05 czasu wschodniego. Po atakach bombowce opuściły irańską przestrzeń powietrzną i rozpoczęły powrót do kraju.