Spis treści
- Chaos i obrazy przejętego czołgu
- Izrael odzyskuje inicjatywę ale nadal jest źle
- Dobrze zaplanowana operacja sił Hamasu
- Kto zyska na tym co się dzieje?
- Wnioski
Atak Hamasu na Izrael rozpoczął się w sobotę nad ranem. Ze Strefy Gazy wystrzelono zdaniem izraelskich źródeł około 2,2 tys. rakiet. Bojownicy Hamasu mówią nawet o 5 tys. rakiet. Bojownicy przeniknęli do niektórych miast na południu Izraela i pojmali nieznaną liczbę Izraelczyków do niewoli. Obecnie trwa akcja specjalna izraelskiej armii, która ma na celu odbijanie zajętych terenów przez siły Hamasu. Według Times of Israel, liczba ofiar śmiertelnych ataku Hamasu na Izrael przekroczyła 600. W niedzielę BBC podało, że Hamas w zamian za izraelskich zakładników chce uwolnienia palestyńskich bojowników siedzących w izraelskich więzieniach. Wszystko to dzieje się w czasie, kiedy cały czas na Ukrainie trwa wojna, a między Izraelem a Arabią Saudyjską trwały rozmowy na temat normalizacji stosunków saudyjsko-izraelskich.
Izraelski minister bezpieczeństwa Itamar Ben Gwir ogłosił w kraju stan wyjątkowy, który rozpoczął się w sobotę wieczorem i będzie obowiązywał w całym kraju poza promieniem 80 kilometrów od granicy ze Strefą Gazy, gdzie kontrolę sprawuje wojsko. Stan wyjątkowy będzie obowiązywał przez najbliższe 48 godzin. Izraelski Gabinet Bezpieczeństwa w nocy z soboty na niedzielę zdecydował, że kraj oficjalnie jest w stanie wojny. Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że jego kraj jest obecnie w stanie wojny z Hamasem i zapowiedział "srogą zemstę". "Wszystkie miejsca, w których ukrywa się i skąd działa Hamas, zamienimy w ruiny, wynoście się stamtąd natychmiast" - ostrzegł w drugim przemówieniu, dodając, że "ta wojna zajmie trochę czasu".
Wielu publicystów czy komentatorów porównuje wydarzenia, które się wydarzyły w sobotę (7 października) do sytuacji z wojny Jom Kipur, jednak to nie jest to samo. Jednym wspólnym mianownikiem jest zaskoczenie, które udało się uzyskać Hamasowi, nad Izraelem. Więc co zawiodło? Wydaje się, że wiele czynników: problemy wewnętrzne Izraela, wyciągnięcie wniosków przez Hamas, który zapewne bacznie obserwował wojnę na Ukrainie oraz mógł się pojawić trzeci gracz jak Iran, któremu mogło zależeć, by nie doszło do normalizacji stosunków saudyjsko-izraelskich. A przypomnijmy Arabia Saudyjska jako państwo arabskie jest pewnym rzecznikiem kwestii palestyńskiej.
Chaos i obrazy przejętego czołgu
W mediach społecznościowych, bardzo mocno przebiły się obrazy przejętych przez siły Hamasu, sprzętu wojskowego Izraela i przejęcie czołgu Merkawa. Jest to na pewno pewna wizerunkowa porażka, izraelski czołg uważany za jeden z lepszych, i znalazła się w rękach bojowników Hamasu. Do tego doszło do przejęcia samochodów HMMWV oraz ambulansów i innej broni z posterunków izraelskich sił bezpieczeństwa. Abu Obaida, rzecznik Brygad Al-Kassam Hamasu przekazał, że wyniku ataku na Izrael schwytanych miało zostać "dziesiątki izraelskich oficerów i żołnierzy", a także cywile. Uprowadzenie przez Hamas kilkudziesięciu Izraelczyków jest problematyczne dla Izraela, który w swojej historii dokonywał nierównych wymian, by sprowadzić pojmanych obywateli do domu, np. w 2011 r. wymienił jednego pojmanego za 1000 palestyńskich więźniów. Obecnie dochodzi do odbijania przez żołnierzy Sił Obronnych Izraela (IDF) zakładników przetrzymywanych przez bojowników Hamasu, tam gdzie się da.
Jeśli chodzi o stronę palestyńską, to palestyńskie ministerstwo zdrowia przekazało, że co najmniej 313 Palestyńczyków zostało od soboty zabitych, a blisko 2 tys. odniosło obrażenia w wyniku izraelskich ataków na Strefę Gazy.
Izrael odzyskuje inicjatywę ale nadal jest źle
Po kilku godzinach siły izraelskie odzyskały inicjatywę i jak podała izraelska armia w niedziele rano w ośmiu miejscach trwają starcia z bojownikami Hamasu na południu Izraela. Według armii izraelskiej w starciach zginęły setki „palestyńskich bandytów”, a dziesiątki zostały wzięte do niewoli. Źródło w palestyńskich siłach bezpieczeństwa powiedziało BBC, że izraelskie samoloty od początku ataków odwetowych trafiły w 150 celów, w tym kilka budynków, gdzie - jak się sądzi - przebywali przywódcy Hamasu. Brygady al-Kassima podały, że walki trwają nadal w kilku miejscach przylegających do okupowanej przez Izrael Strefy Gazy, w tym w miastach Sederot i Ofakim oraz w kibucach Kefar Azza i Be’eri.
Izrael został dodatkowo ostrzelany w trzech punktach na spornym odcinku granicy izraelsko-syryjskiej wzdłuż okupowanych przez Izrael wzgórz Golan. Do ataku przyznała się szyicka organizacja Hezbollah, która dokonał ataku przy użyciu „dużej liczby pocisków artyleryjskich i rakiet kierowanych” z terytorium Libanu.
Widać wyraźnie, że coś poszło nie tak w izraelskiej obronie. Czy Izrael poczuł się zbyt pewny swojej obrony? Czy może zawiódł izraelski wywiad? A może Izrael pogrążony w kryzysie wewnętrzny związany z reformą sądownictwa i protestami obywateli, nie zauważył zagrożenia z zewnątrz? Na razie trudno na to pytanie odpowiedzieć. Będzie to na pewno badane przez komisję w Izraelu. Co nie zmienia faktu, że obrazy i sytuacje jak informował serwis „Haarec”, gdzie Izraelscy żołnierze zmobilizowani w sobotę na południu musieli godzinami czekać w punktach zbiórki na przybycie transportu, a w wielu przypadkach rodzice i ochotnicy musieli osobiście transportować żołnierzy na tereny objęte ostrzałem i atakami rakietowymi. Pokazuje, że zawiodło wiele czynników nie tylko wywiadowczych. I będzie to prześladować Izrael przez długi czas, by ponownie do czegoś takiego nie doszło.
W izraelskich mediach padają oskarżenia względem armii, że na granicy ze Strefą Gazy nie było wystarczającej liczby żołnierzy i dlatego bojownikom palestyńskim względnie łatwo udało się przedostać z lądu i z powietrza na terytorium Izraela. "Wojsko umieściło bardzo szeroką zaporę pełną czujników przy granicy, ale infiltracja była możliwa ze względu na niewielką liczebność sił wzdłuż linii granicznej" - ocenił portal Walla. "Nawet kilka godzin po infiltracji na granicy nadal nie było wystarczającej liczby żołnierzy, których prawdopodobnie odesłano do domu na święto Sukot, podobnie jak przed wojną Jom Kipur 50 lat temu - pisał komentator portalu Ynet.
Dobrze zaplanowana operacja sił Hamasu
Akcja, której dokonał Hamas, nie była czymś spontanicznym ale dobrze zaplanowaną operacją, która była jak się wydaje planowana od dawna. Przywódca zbrojnego skrzydła Hamasu, Mohammed Deif, wyjaśnił, że atak nazwany „Nawałnicą Al-Aksa” był odpowiedzią na 16-letnią blokadę Strefy Gazy, izraelskie naloty na miasta na Zachodnim Brzegu w 2022 r., rozbudowę osiedli na terenach palestyńskich i przemoc na terenie meczetu Al-Aksa w Jerozolimie. Co ciekawe izraelski portal Ynet informował, że kilka dni temu, że wysocy rangą wojskowi uspokajali rząd, że Hamas nie jest zainteresowany eskalacją. A izraelski wywiad, nie miał informacji wywiadowczych na temat przygotowań do takiej operacji. Z tego też powodu jak podała stacja stacja BBC, powołując się na anonimowe źródła izraelskie, władze Izraela wszczęły na szeroką skalę dochodzenie w związku z tym, że służbom wywiadowczym nie udało się przewidzieć masowego i dobrze skoordynowanego ataku Hamasu.
Jak piszą izraelskie media, rząd jest ostro krytykowany za to co się wydarzyło, winą jest także obarczane wojsko i wywiad. Zapytany przez reporterów, jak Hamasowi udało się zaskoczyć armię, rzecznik izraelskiej armii, podpułkownik Richard Hecht, odpowiedział: „To dobre pytanie”.
Bojownicy Hamasu użyli do ataku na Izrael materiałów wybuchowych, by przebić się przez płot graniczny otaczający palestyńską półenklawę, a następnie przeprawili się przez wybrzeże na motocyklach, półciężarówkach, paralotniach i łodziach motorowych, był to bardzo szybki rajd.
Uzbrojeni hamasowcy wtargnęli do 22 miejsc na terytorium Izraela, w tym do miast i kibuców znajdujących się 24 kilometrów od granicy. W niektórych miejscach godzinami jeździli w pick-upach, strzelając do cywilów i żołnierzy, podczas gdy izraelska armia zbierała siły, by przeprowadzić kontratak. Do Hamasu przyłączyła się palestyńska grupa zbrojna, Islamski Dżihad, i poinformowała o wzięciu kilku izraelskich żołnierzy w charakterze zakładników.
Jak podał dziennik "The Telegraph" na podstawie informacji przekazanych przez Hamas, bojownicy przeniknęli do Izraela między innymi też za pomocą paralotni oraz innych tego typu urządzeń. Na filmiku, który ukazał się w sieci widać bojowników przekraczających granicę z Izraelem przy użyciu paralotni. Na filmie widać emblemat zbrojnego skrzydła Hamasu oraz palestyńską flagę. Inne filmiki paralotni widać na nagraniach na Tik Toku. Na filmikach widać też bojowników przelatujących nad murem oddzielającym Strefę Gazy od właściwego terytorium Izraela. Po wylądowaniu uzbrojeni ludzie atakują budynki z wymalowanymi na nich gwiazdami Dawida.
Kto zyska na tym co się dzieje?
Konflikt, który się wydarzył nie był dziełem tylko Hamasu ale musiał być wspierany też z zewnątrz i miał także pozwolenie zewnętrzne. Jak można przypuszczać, Iran mógł być odpowiedzialny za wsparcie Hamasu w przeprowadzeniu tak dużej operacji dostarczając sprzęt i zapewne ludzi. Iran bardzo mocno wspiera finansowo Hamas. A jak powiedział rzecznik prasowy Hamasu Ghazi Hamad "Iran udzielił wsparcia palestyńskim bojówkom w przeprowadzeniu ataku". Co może wskazywać, przyzwolenie Iranu na to.
A dlaczego Iranowi na rękę mogło być przeprowadzanie przez Hamas takiej operacji? Wydaje się, że działania zmierzające do normalizacji stosunków Izraela z Arabią Saudyjską i tym samym przystąpienie do Arabii Saudyjskiej do Porozumień Abrahamowych, było nie na rękę Iranowi. Co prawda Iran i Arabia Saudyjska, przywróciły stosunki dyplomatyczne zerwane między krajami w 2016 roku - w czerwcu Iran otworzył ponownie ambasadę w Arabii Saudyjskiej. Jednak od tamtego czasu nastała pewna cisza w relacjach, a nawet mówiło się o ponownym napięciu. Iran bardzo liczył na saudyjskie inwestycję, które by pobudziły gospodarkę, ale też na współprace w wielu dziedzinach. Co prawda jak podała agencja AP powołując się na wysokiego rangą urzędnik Białego Domu, który powiedział, że na razie jest zbyt wcześnie, aby stwierdzić, czy Iran jest "bezpośrednio zaangażowany" w atak bojówek Hamasu na Izrael, a Stany Zjednoczone "nie mają w tej chwili żadnych wskazówek". Jednak doradca ajatollaha Alego Chameneiego pogratulował "palestyńskim wojownikom" i zapewnił o wsparciu do momentu wyzwolenia Palestyny, mówiąc: "gratulujemy palestyńskim wojownikom; będziemy ich wspierać, aż do momentu pełnego wyzwolenia Palestyny i Jerozolimy" - powiedział Rahim Safavi.
Nie możemy także zapominać o Rosji w tym wszystkim, której zależy na destabilizacji regionu. Zwłaszcza, że nowe konflikty niosą za sobą kolejne fale uchodźców, które będą angażować Unię Europejską. Nie mówiąc o kolejnym konflikcie, który odwróci uwagę od Ukrainy.
Przypomnijmy, że w ostatnich lat delegacje Hamasu odwiedziły Moskwę. Była wśród nich delegacja wyższego szczebla pod przewodnictwem szefa biura politycznego Hamasu Isma'ila Haniyi we wrześniu 2022 r. oraz jego wcześniejsza delegacja, z marca 2020 r., podczas której spotkał się z ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem. Podobnie jak podczas poprzednich wizyt, Hamas podkreślił swoje „prawo” do przeprowadzania operacji terrorystycznych przeciwko Izraelowi – czyli „wszelkiego oporu wobec izraelskiej okupacji” – i wyraził poparcie dla polityki reżimu rosyjskiego. Rosja nie uważa Hamasu za organizację terrorystyczną, a urzędnicy jej Ministerstwa Spraw Zagranicznych, tacy jak wiceminister spraw zagranicznych Bogdanow, utrzymują z tą organizacją regularny kontakt.
Chiny co prawda, nie musiały by zaangażowane jednak, jednak oświadczenie chińskiego MSZ może być zastanawiające, ponieważ przedstawiciel izraelskiej ambasady w Pekinie Juwal Waks oświadczył, że Izrael oczekiwał od Chin "silniejszego potępienia" działań Hamasu. "Gdy ludzie są mordowani, zabijani na ulicach, to nie jest momenty, by wzywać do rozwiązania dwupaństwowego". Rozwiązanie dwupaństwowe to idea utworzenia niepodległego państwa palestyńskiego obok Izraela.
Wnioski
Na razie przyjdzie nam czekać na wnioski, można się spodziewać że najbliższe dni będą niespokojne, a Izrael który został mocno upokorzony dokona odwetu i być może nie odpuści nawet kosztem polepszenia stosunków z krajami arabskimi, kwestii normalizacji z Palestyną. Pytaniem otwartym jest czy w konflikt zaangażują się też inni jak Hezbollah czy inne arabskie organizacje. Na zaangażowanie państw trzecich nie ma co liczyć, jednak nie należy wykluczyć ostrych reakcji niektórych państw arabskich na odwetowe działania Izraela. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że będzie to dla Izraela ważna data, i wiele osób na ważnych stanowiskach odpowie za poniesioną klęskę i ofiary.
Nie można wykluczyć tego, że Izraela będzie chciał dokonać zemsty za to co się wydarzyło i politycy za wszelką cenne będą chcieli pokazać swoim obywatelom, że sprawców spotka kara i to bolesna. Ponieważ nic tak nie łączy jak wróg, który spowodował śmierć i rany wielu obywatelom Izraela. Oczywiście sprawi to także, że po drugiej stronie, a mianowicie Palestyny i świata arabskiego będzie jeszcze większa determinacja do nienawiści względem Żydów.