Dlaczego konflikt na półwyspie koreańskim osłabi wschodnią flankę NATO? "Ryzyko wojny jest największe od 1953 roku"

2024-10-21 17:21

Stosunki na półwyspie koreańskim ulegają gwałtownemu pogorszeniu. W miniony piątek Korea Płd. postawiła w stan najwyższej gotowości swą marynarkę wojenną i siły, których zadaniem jest obrona wyspy Yeonpyeong, której status kwestionuje północnokoreański reżim. Bezpośrednią przyczyną podjęcia tego rodzaju decyzji było wykrycie, jak poinformowano, budzących wątpliwości ruchów ze strony północnokoreańskiej straży granicznej.

Korea

i

Autor: AP Photo/Dita Alangkara, Korean Central News Agency/Korea News Service via AP

Co się wydarzyło między Republiką Korei a Koreą Północną?

Nerwowość Seulu wywołana została też tym, że Pekin w trybie nagłym nakazał opuszczenie tego rejonu swych statkom rybackim, a także doniesieniami mediów północnokoreańskich o postawieniu „w stan gotowości ogniowej” ośmiu brygad artylerii stacjonujących w odległości strzału od linii rozgraniczającej siły obydwu krajów. Tego samego dnia nadzwyczajne posiedzenie dowództwa sił zbrojnych i służb wywiadu zwołał prezydent Yoon Suk Yeol, który powiedział publicznie, że doniesienia służb o tym, iż reżim Kimów ma zamiar wysłać na Ukrainę nawet 12 tys. żołnierzy, aby ci walczyli po rosyjskiej stronie, jest groźnym sygnałem i świadczy o pogorszeniu się sytuacji bezpieczeństwa nie tylko między obydwoma państwami koreańskimi, ale również w wymiarze globalnym.

W opinii południowokoreańskich ekspertów i polityków doniesienia na temat bezpośredniego zaangażowania Pjongjangu w wojnę na Ukrainie dają asumpt do przypuszczeń, iż współpraca wojskowa Korei Północnej z Rosją wchodzi w nową, groźną, fazę. Chodzi w tym wypadku o interpretację zapisów podpisanego w czerwcu br. między obydwoma krajami traktatu o współpracy wojskowej, który ma zawierać klauzulę o przyjściu z pomocą, jeżeli jedna ze stron umowy stanie się ofiarą agresji, „wszystkimi posiadanymi środkami”. Rosyjska i północnokoreańskie doktryny wojenne są na tyle pojemne, że uznają za formę obrony wyprzedzające uderzenie na siły państwa, które uznaje się za przeciwnika. W takiej sytuacji wysłanie przez reżim Kimów kontyngentu wojskowego na Ukrainę może oznaczać, iż w przyszłości będzie on mógł oczekiwać od Rosji „rewanżu”.

Pjongjang oskarża Seul o wysyłanie w jego przestrzeń powietrzną dronów wojskowych

Jest to tym bardziej niepokojące, że od początku października mamy do czynienia z pogarszaniem się w ekspresowym tempie relacjami między państwami koreańskimi. Pjongjang oskarża Seul o wysyłanie w jego przestrzeń powietrzną dronów wojskowych, które rozrzucają ulotki propagandowe nad stolicą kraju. Po ostatnim, czwartym, w ciągu dwóch tygodni, znalezieniu szczątków drona przedstawiciele północnokoreańskiego reżimu zapowiedzieli, iż powtarzające się tego rodzaju sytuacje będą interpretowane, jak oznajmił rzecznik północnokoreańskiego ministerstwa obrony, jako bezpośrednia agresja i uznane za akt wypowiedzenia wojny, co spotka się z „natychmiastowym uderzeniem odwetowym”.

W zeszłym tygodniu wojsko Korei Północnej wysadziło też w powietrze wszystkie połączenia drogowe i kolejowe z sąsiednim krajem. W odpowiedzi siły Korei Południowej oddały „strzały ostrzegawcze” na południu od linii demarkacyjnej, a Seul twierdzi również, że przywódcy Korei Północnej w ostatnich miesiącach wydali polecenie postawienia dziesiątek tysięcy min lądowych wzdłuż obszaru przygranicznego.

Garda: Instytut Lotnictwa

Kim Dzong Un realizuje program rozbudowy potencjału jądrowego Korei Północnej

Do tego dochodzą regularne próby rakietowe i program nuklearny Korei Północnej. Kim Dzong Un realizuje program rozbudowy swego potencjału jądrowego i środków przenoszenia mimo międzynarodowych sankcji nałożonych na jego kraj. Może to robić, bo zbliżenie z Moskwą umożliwiło wyjście Pjongjangu z międzynarodowej izolacji, w tym poprawę stosunków z Pekinem, który poparł sankcje na Koreę Płn. po jej próbach jądrowych. Stało się to możliwe, bo Xi Jinping nie chce dopuścić do sytuacji, w której relacje Kim Dzong Una i Putina będą lepsze niż na linii Pjongjang – Pekin.

Stosunki między obydwoma państwami na półwyspie zaczęły się pogarszać po tym, jak reżim północnokoreański pod koniec ubiegłego i na początku tego roku wykonał szereg posunięć, świadczących o tym, że ma zamiar odejść od wieloletniej polityki wobec Korei Płd. W grudniu w toku 8. Plenum Północnokoreańskiej Partii Komunistycznej Kim Dzong Un zapowiedział rewizję polityki swojego dziadka i ojca wobec Seulu i uznanie Korei Płd. za państwo wrogie.

Analizy amerykańskich ekspertów ze Stimson Center obserwujących sytuację na półwyspie w ramach projektu 38.north wskazywały na znaczenie zapowiedzianego w grudniowym przemówieniu i powtórzonego w styczniu w trakcie obrad północnokoreańskiego „parlamentu” zwrotu politycznego. Ich zdaniem wystąpienie Kim Dzong Una, w którym uznał on Koreę Płd. za państwo wrogie, nie zapowiada porzucenia przez północnokoreański reżim idei „narodowego zjednoczenia”, a zapowiedziana zmiana polega jedynie na przyjęciu nowej strategii. Teraz może ona być znacznie bardziej agresywna, a wachlarz działań inspirowanych przez Północ może obejmować akty dywersji, destabilizację sytuacji przez inspirowanie oraz wspieranie zamieszek i prób irredenty, a także otwartą interwencję o charakterze zbrojnym.

Korea Północna zmienia politykę wobec Korei Południowej. Co to oznacza?

Oznacza to odejście od polityki specjalnych relacji, ale też zapowiada strategiczne przeorientowanie polityki Pjongjangu, jako że Kim Dzong Un skrytykował w sposób zawoalowany, ale czytelny, politykę swoich dwóch poprzedników. Z ujawnionych fragmentów przemówienia północnokoreańskiego dyktatora wynika, że skrytykował on przyjętą jeszcze w 1973 roku tzw. strategię Trzech Zasad Zjednoczenia wypracowaną za czasów Kim Ir Sena (właściwie Kim Il Sunga). Mówiły one o suwerenności, polegającej na dążeniu do niwelowania wpływu sił zewnętrznych, idei Wielkiej Jedności Narodowej, której istotą było prowadzenie polityki przełamującej różnice ideologiczne i polityczne obydwu systemów oraz pokojowym charakterze zjednoczenia obydwu państw koreańskich.

Północnokoreański dyktator zapowiedział w grudniu rewizję tego podejścia, uzasadniając potrzebę zmiany tym, że „my działaliśmy w dobrej wierze, a druga strona nas oszukiwała”. Jednym z głównych argumentów, którymi posłużył się Kim Dzong Un, było jasno wyartykułowane przekonanie, że Korea Płd. uprawiała przez lata wrogą wobec Północy politykę, niezależnie od tego, kto dzierżył stery rządów w Seulu, a to oznacza, iż na Południu nie ma - jego zdaniem - sił politycznych zdolnych, w dobrej wierze, dążyć do zjednoczenia obydwu państw.

"Prawdopodobieństwo pełnoskalowej wojny jest największe od 1953 roku"

Obecne zaostrzenie relacji jest zatem realizacją sformułowanej na przełomie roku nowej strategii Korei Płn. wobec południowego sąsiada, zakładającej nawet odwołanie się do użycia siły i bezpośredniej agresji. To skłania wielu analityków śledzących sytuację między obydwoma państwami koreańskimi do formułowania tezy, iż jesteśmy w sytuacji zbliżającego się konfliktu, a prawdopodobieństwo pełnoskalowej wojny jest obecnie największe od podpisania w 1953 roku porozumienia rozejmowego.

Zaostrzenie sytuacji, co może skutkować incydentami zbrojnymi, z pewnością wpłynie na sytuację globalną, w tym związaną z amerykańską obecnością wojskową w Europie i zaangażowaniem w pomoc dla Ukrainy. Dlaczego? Powodów jest kilka, ale za najistotniejszy należy uznać znaczącą wojskową przewagę Korei Płn. nad Seulem. Nie chodzi w tym wypadku wyłącznie o potencjał jądrowy, ale przede wszystkim o zdolności konwencjonalne poparte wieloletnimi przygotowaniami Pjongjangu do rozpoczęcia wojny z zaskoczenia, bez okresu ostrzegawczego (warning time), który umożliwiłby Amerykanom dylokowanie dodatkowych sił na półwysep.

To oznacza, że w pierwszej fazie wojny Korea Płn. mogłaby osiągnąć znaczącą przewagę, a wymagające czasu przesuniecie sił sojuszniczych i przyjście Seulowi z pomocą mogłoby zostać uniemożliwione w związku z faktem dysponowania przez Północ potencjałem jądrowym.

Korea Północna zbudowała sieć podziemnych korytarzy, tuneli i bunkrów na wypadek wojny z sąsiadem?

Konflikt między Izraelem a Hamasem zwiększył jeszcze obawy amerykańskich planistów wojskowych, czy Stany Zjednoczone byłyby w stanie - bez odpowiednio wczesnego wzmocnienia swego kontyngentu stacjonującego w Korei Płd. - wesprzeć obronę sojusznika. Tal Beeri, dyrektor izraelskiego centrum badawczego Alma Research and Education Center, jeszcze w ubiegłym roku zwrócił uwagę na system podziemnych bunkrów, magazynów, pozycji ogniowych i łączących je korytarzy, jakie na południu Libanu zbudował Hezbollah.

W jego opinii jest on znacznie rozleglejszy i lepiej skonstruowany, niż ma to miejsce w przypadku „palestyńskiego metra” - podobnych umocnień wzniesionych przez Hamas w Gazie. Tylko w okolicach niewielkiej rzeczki Litani, jego zdaniem, Hezbollah zbudował 600 bunkrów, schronów dowodzenia, magazynów żywności i uzbrojenia. Są one połączone korytarzami, z których niektóre pozwalają na przemieszczanie się ciężarówek.

Na południu Libanu zidentyfikowano co najmniej kilka takich podziemnych „systemów” połączonych ze sobą tunelami, w których zbudowano też stanowiska ogniowe, pozwalające odpalać rakiety i szybko wycofywać się na nowe pozycje. W opinii izraelskich ekspertów ekstremistyczne organizacje z Bliskiego Wschodu (co najmniej od lat 80-tych ubiegłego stulecia) korzystały z wiedzy inżynierów z Korei Płn., co pozwala zrozumieć, jakiego rodzaju podziemne państwo zbudowali Koreańczycy u siebie. Budowa tego rodzaju systemów rozpoczęła się w Północnej Korei jeszcze w latach 60-tych i miała być jednym z narzędzi pozwalających komunistycznej Północy wygrać przyszłą wojnę z Południem.

Amerykańscy eksperci: Reżim Kim Dzong Una dysponuje co najmniej trzema podziemnymi lotniskami

Obecnie, jak oceniają amerykańscy eksperci, reżim Kim Dzong Una dysponuje co najmniej trzema podziemnymi lotniskami w Wonsan, Jangjin and Onchun. Południowokoreańscy eksperci wojskowi są również zdania, że w ostatnich dziesięcioleciach Pjongjang zbudował co najmniej 48 tuneli pod granicą, w tym takie, które prowadzą do centrum Seulu. Mają one umożliwić uderzenie z zaskoczenia o skali wielokrotnie przewyższającej to, co obserwowaliśmy w październiku 2023 roku w czasie ataku Hamasu na Izrael. Inne podziemne bunkry są w gruncie rzeczy bazami wojskowymi.

W 2004 roku zbieg z Korei Płn. ujawnił, że tamtejsze władze zbudowały w pobliżu strefy zdemilitaryzowanej tylko w jednej lokalizacji system bunkrów, w którym przebywać może od 1500 do 2 tys. w pełni uzbrojonych żołnierzy. Inne służą szybkiemu przemieszczaniu i zajmowaniu podziemnych stanowisk ogniowych przez północnokoreańskie systemy rakietowe i artyleryjskie. Są one trudne w lokalizacji, a Zachód dysponuje ograniczoną liczbą specjalistycznych rakiet zdolnych do penetrowania bunkrów i bomb umożliwiających ich burzenie. To oznacza, że w razie ataku Korea Płn. może mieć nie tylko przewagę ogniową i związaną z liczebnością swojej armii, ale będzie również w stanie wykorzystać element zaskoczenia, wyprowadzając natarcie ze swego „podziemnego państwa”.

"Jedyną szansą jest wzmocnienie amerykańskiego kontyngentu wojskowego w Korei Południowej"

Jedyną szansą na uniknięcie najczarniejszego scenariusza jest odpowiednio wczesne wzmocnienie amerykańskiego kontyngentu wojskowego w Korei Płd. Obecnie Amerykanie posiadają, jak wynika z grudniowego (2023 rok) raportu dla Kongresu, liczące 28,5 tys. żołnierzy, zgrupowanie w tym kraju. Zaostrzenie sytuacji i perspektywa wojny może skłonić Waszyngton do zwiększenia tej liczby, co w obliczu napięć kadrowych i ryzyka wybuchu wojny regionalnej na Bliskim Wschodzie może wzmocnić te środowiska w amerykańskim establishmencie strategicznym, które opowiadają się za redukcją obecności wojskowej w Europie.

Innymi słowy: zaostrzenie sytuacji w Korei - tym bardziej, że w świetle prowadzonych w ubiegłych latach analiz i gier wojennych, jeśli wybuchnie tam wojna, to w przeciwieństwie do konfliktu wokół Tajwanu, będzie ona miała charakter starcia przede wszystkim sił lądowych z dużym zaangażowaniem artylerii - będzie oznaczało zmniejszenie możliwości wspierania przez Amerykę Ukrainy. Niewykluczone, że zwrot reżimu Kima i agresywna postawa ma właśnie na celu wywołanie tego rodzaju reorientacji i postawienie Stanów Zjednoczonych wobec ryzyka wojny na kilku frontach, co może ułatwić Moskwie dokończenie jej „specjalnej operacji” na Ukrainie.

Sonda
Czy Korea Północna odważyłaby się użyć broni jądrowej?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki