Spis treści
Świat w ostatnim czasie mocno przyśpieszył i wydaje się, że kolejny konflikt po wojnie na Ukrainie i w Izraelu wisi w powietrzu, tym razem w Ameryce Południowej. Chodzi tutaj dokładnie o konflikt między Wenezuelą a Gujaną. Bowiem to w niedziele (3 grudnia) w Wenezueli zorganizowano referendum w którym 95% głosujących zdecydowało w referendum poparcie pomysłu nad przejęciem części bogatej w ropę i minerały terytorium Gujany. Maduro nie wspomniał, jakie dalsze kroki Caracas może podjąć w sprawie Essequibo czyli części terytorium Gujany, ale pochwalił się dużą frekwencją. Na początku swojego wystąpienia określił referendum jako „konsultacyjne”. Według agencji AP w lokalach wyborczych przez cały okres głosowania można było zobaczyć niewielu wyborców, ale Krajowa Rada Wyborcza twierdzi, że głosowało ponad 10,5 mln wyborców. Prezydent zmagającej się z kryzysem gospodarczym Wenezueli Nicolas Maduro agitował za referendum w imię „antyimperializmu” i historycznych praw Wenezueli. W niedzielnym referendum głosujący mieli odpowiedzieć, czy zgadzają się na utworzenie w regionie Essequibo nowego państwa, nadanie jego ludności obywatelstwa wenezuelskiego i „wpisanie tego państwa na mapę terytorium Wenezueli?”
Głosowanie odbyło się pomimo wydanego 1 grudnia nakazu Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości dla Wenezueli, nakazującego powstrzymanie się od „podejmowania jakichkolwiek działań”, które zmieniłyby status quo regionu Essequibo, którym Gujana „administruje i sprawuje kontrolę”.
Rząd Wenezueli tygodniami promował referendum, uznając uczestnictwo za akt patriotyzmu i często łącząc je z okazaniem poparcia dla Maduro. W mediach mówi się, ze referendum jest taktyczną reakcją prezydenta Maduro mającą na celu wzbudzenie zapału nacjonalistycznego i odwrócenie uwagi od wezwań jak wolnych i uczciwych wyborów, które mają się odbyć w przyszłym roku. Jest to umowa za złagodzenie amerykańskich sankcji na wenezuelski przemysł naftowy.
Wenezuela od dawna utrzymuje, że sporne terytorium zostało skradzione podczas wyznaczania granicy ponad sto lat temu. Jednak Gujana uważa referendum za krok w kierunku aneksji części jej terytorium. Paul Reichler, amerykański prawnik reprezentujący Gujanę przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości, utrzymując, że Wenezuela przygotowuje się do gromadzenia wojska w regionie Essequibo na wypadek, gdyby chciała wyegzekwować wynik referendum. Z kolei jak donosi The New York Times jak dotąd Wenezuela nie rozmieściła na granicy żadnych dodatkowych sił. Zaś Financial Times zwraca uwagę, że Wenezuelskie wojska są już na granicy z Gujaną, „prowadząc działalność przeciwdziałającą nielegalnemu wydobyciu”
Polecany artykuł:
Spór o terytorium
Sporny obszar to gęsto zalesiony region Essequibo, zajmujący około dwóch trzecich terytorium Gujany. Na obszarze 160 000 km2 żyje około 200 000 Gujańczyków, którzy mówią głównie po angielsku i w językach tubylczych.
Wenezuela odrzuca orzeczenie międzynarodowych arbitrów z 1899 r., którzy ustalili przebieg granic, kiedy Gujana była jeszcze kolonią brytyjską. W 1966 roku rządy Wielkiej Brytanii, Gujany Brytyjskiej i Wenezueli podpisały Porozumienie Genewskie w celu rozstrzygnięcia sporu granicznego. Zgodnie z porozumieniem w przypadku impasu spór miałby zostać przekazany Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wenezuela twierdzi, że Amerykanie i Europejczycy spiskowali, aby oszukać swój kraj z ziemi i argumentują, że porozumienie z 1966 r. mające na celu rozwiązanie sporu skutecznie unieważniło pierwotny arbitraż.
Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, który od 2018 roku rozpatruje spór terytorialny między Wenezuelą i Gujaną był przeciwny referendum, jednak Wenezuela nie uznaje jego jurysdykcji w tej sprawie. Gujana twierdzi, że sąd jest właściwym miejscem rozstrzygnięcia sporu, natomiast Wenezuela nie uznaje jego jurysdykcji w tej sprawie. Spór nabrał dodatkowego ciężaru, kiedy niedawno odkryto na wodach Gujany pokłady ropy naftowej.
Bogate złoża ropy
Bank Światowy ocenia, że w Gujanie produkt krajowy brutto na osobę, który w 2020 roku wynosił 6,8 tys. USD, zaledwie dwa lata później wzrósł do niemal 19 tys. Niegdyś Gujana charakteryzowała się wysokim wskaźnikiem ubóstwa, ale przeszła szybką transformację od czasu odkrycia w 2015 r. złóż ropy naftowej u wybrzeży regionu Essequibo prowadzonych przez ExxonMobil i inne firmy na obszarach przybrzeżnych przecinających sporne terytorium. Rząd Wenezueli utrzymuje, że Gujana nie ma prawa do udzielania koncesji na obszarach morskich Essequibo. Zaledwie w zeszłym miesiącu Gujana ogłosiła „znaczące” nowe odkrycie ropy naftowej, zwiększające szacunkowe rezerwy na co najmniej 10 miliardów baryłek – więcej niż Kuwejt czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Dzięki tym zasobom kraj ma przewyższyć produkcję ropy naftowej Wenezueli i według prognoz do 2025 r. kraj jest na dobrej drodze , aby stać się największym na świecie producentem ropy naftowej w przeliczeniu na mieszkańca.
Exxon i jego partnerzy – amerykański Hess Corp i chiński CNOOC – są jedynymi aktywnymi producentami ropy w Gujanie. Oczekuje się, że do 2027 r. ich projekty osiągną poziom wydobycia 1,2 mln baryłek dziennie, co uczyni z Gujany jednego z najważniejszych producentów w Ameryce Łacińskiej, ustępując jedynie Brazylii i Meksykowi.
Czy referendum w Wenezueli może się przerodzić w konflikt?
Wynik referendum w Wenezueli może budzić poważny niepokój, obecnie nie jest jasne, w jaki sposób prezydent Maduro będzie egzekwował wyniki referendum. Jednak Gujana uważa referendum za krok w kierunku aneksji, a głosowanie niepokoi mieszkańców. Jak cytuje agencja AP, prezesa międzynarodowego sądu Joana E. Donoghuea, oświadczenia rządu Wenezueli sugerują, że „podejmuje on kroki w celu przejęcia kontroli nad spornym terytorium i administrowania nim. (…) „Co więcej, wenezuelscy urzędnicy wojskowi ogłosili, że Wenezuela podejmuje konkretne działania w celu budowy pasa startowego, który będzie służył jako „punkt wsparcia logistycznego dla integralnego rozwoju Essequibo”. Brazylijskie ministerstwo obrony przekazało agencji AFP, że „śledzi sytuację” a działania obronne zostały zintensyfikowane w północnym regionie przygranicznym kraju, „co doprowadziło do większej obecności wojskowej”. Według prasy brazylijskiej armia rzuciła pojazdy opancerzone i żołnierzy na granicę między trzema krajami. „Brazylia ma interesy gospodarcze w Gujanie”jak piszą media. USA, które utrzymują bliskie stosunki z Gujaną, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby zaapelował o pokojowe rozwiązanie sporu.
Czy w takim wypadku w tej części świata szykuje się nowy konflikt? Według wielu analityków, przyłączenie do państwa wenezuelskiego części Gujany zwanej Essequibo jest odległe. Nie jest jasne, jakie kroki podejmie rząd Wenezueli, aby zastosować się do wyniku referendum. Zwraca się także uwagę, że jakakolwiek próba dochodzenia roszczeń z pewnością spotkałaby się z międzynarodowym oporem. Prezydent Gujany zapewnił swoich obywateli, że ich kraj ma sile wsparcie międzynarodowe, a armia – co prawda nieliczna, bo ponad 3500 żołnierzy – jest zdeterminowana bronić granicy.
Mimo tego jak zwraca się uwagę, że siły zbrojne Wenezueli znacznie przewyższają siły Gujany, to Gujana może liczyć na swoich sojuszników zwłaszcza na USA. Jak podał Financial Times wyspecjalizowana grupa armii amerykańskiej odwiedziła w zeszłym tygodniu Gujanę i omówiła „procesy mające na celu zwiększenie gotowości wojskowej i zdolności obu krajów do reagowania na zagrożenia bezpieczeństwa” – oznajmiła ambasada USA w Georgetown.
Pamiętajmy jednak, że obecnie USA jest zaangażowane w pomoc na Ukrainie, a także Izraelowi, mimo normalizacji relacji z Chinami nadal należy monitorować sytuację na Indo-Pacyfiku. Nowy konflikt na pewno nie jest na rękę USA. Jednak bogaty w kraj ropę i minerały zapewne będzie mógł liczyć na pomoc Brazylii, która jest zdecydowanie bliżej i łączą ją z Gujaną interesy. Nie mówiąc o tym, że w interesie Brazylii jest to, by do konfliktu nie doszło przy jej granicach i by zasoby ropy nie wpadły w ręce Wenezueli.
Nie należy jednak bagatelizować sprawy o sporne terytorium. Wojna na Ukrainie i działania Putina wielu dyktatorów czy populistów na świecie ośmieliły do bardziej agresywnej retoryki. Świat także po początkowym wsparciu dla Ukrainy coraz bardziej „nudzi się konfliktem” na co zwracał niedawno prezydent Ukrainy. Pamiętajmy także o tym, że problemy wewnętrzne zwłaszcza gospodarcze i wynik referendum mogą wywrzeć presję na prezydencie Maduro, który w przyszłym roku będzie się ubiegał o reelekcję (jeszcze nie potwierdził ale jest to prawdopodobne) wywiązanie się z obietnic i wykonanie referendum. Wiadomo jednak, że populistyczna retoryka często jest tylko na użytek wewnętrzne i prezydent (mam nadzieje) wie, że przyłączenie części Gujany skłoniłoby Stany Zjednoczone do ponownego nałożenia sankcji, które właśnie zniósł Waszyngton na eksport ropy. Bo jak zwraca uwagę The New York Times prezydent Wenezueli Nicolás Maduro, obecnie znajduje się w tarapatach politycznych. Stany Zjednoczone wywierają na niego presję, „aby po latach autorytarnych rządów zorganizowali wolne i uczciwe wybory, pod groźbą przywrócenia wyniszczających sankcji gospodarczych (…) jednak jest mało prawdopodobne, aby zrezygnował z władzy i najprawdopodobniej przegrałby w wiarygodnych wyborach”.
Dlatego referendum jest pewien sposób odwróceniem uwagi od problemów wewnętrznych i rozgrzanie nacjonalistycznych pragnień. Czy to przyniesie oczekiwane rezultaty? Zobaczmy, trzeba mieć nadzieje, że populistyczne zagrywki na użytek wewnętrzny nie przerodzą się w kolejny konflikt, by uratować rozpadającą się gospodarkę Wenezueli, która przez złe zarządzanie, korupcję w sterowanie gospodarką nacechowaną socjalistyczną retoryką zniszczono kraj z jednymi największych zasobów ropy naftowej. Niektórzy doszukują podobieństwa działań Maduro do byłego prezydenta Argentyny Leopoldo Galtieriego, który nakazał inwazję na Falklandy w 1982 r. w obliczu spadku popularności. Został pokonany przez wojsko brytyjskie, co doprowadziło do jego odsunięcia od władzy. Może doświadczenia z przeszłości ostudzą zapędy wenezuelskiego przywódcy.
PM/PAP