Jak podała państwowa chińska stacja CGTN, niszczyciele rakietowe, fregaty rakietowe zebrały się na południowym wybrzeżu Chin, aby wziąć udział we wspólnych w ćwiczeniach. Jak podała China Central Television (CCTV) strona chińska wysyła niszczyciel typu 052D Nanning, fregaty typu 054A Xianning i Dali, okręt zaopatrzeniowy typu 903 Weishanhu oraz śmigłowce pokładowe i piechotę morską, podczas gdy strona rosyjska wysyła korwety Gromkij i Rezkij, a także tankowiec Irkut.
Ćwiczenia Joint Sea-2024 mają na celu "zademonstrowanie determinacji i zdolności obu stron do wspólnego radzenia sobie z zagrożeniami dla bezpieczeństwa morskiego oraz zachowania globalnego i regionalnego pokoju i stabilności" - podał chiński resort obrony.
Manewry będą "pogłębiać kompleksowe strategiczne partnerstwo koordynacyjne między Chinami i Rosją w nowej erze" - napisano w oświadczeniu, w którym zaznaczono, że ćwiczenia wynikają z założeń rocznego planu współpracy militarnej obu państw.
Według ministerstwa, Joint Sea-2024 jest częścią regularnej współpracy obronnej, na którą zgodziły się oba państwa. „Ta nowa runda ćwiczeń morskich jeszcze bardziej pogłębi wszechstronne strategiczne partnerstwo Chin i Rosji w zakresie koordynacji w nowej erze” – powiedział Zhang Xiaogang, rzecznik chińskiego Ministerstwa Obrony.
Miasto Zhanjiang, położone w południowej prowincji Guangdong w Chinach, leży nad Morzem Południowochińskim, spornym szlakiem wodnym, na którym Chiny prowadzą liczne spory terytorialne z sąsiednimi krajami, w tym z Filipinami. Ćwiczenia te są pierwszymi, jakie oba kraje przeprowadziły w Zhanjiang, mieście o randze prefektury nad zatoką Morza Południowochińskiego, od wybuchu wojny na Ukrainie w lutym 2022 r. Chiny i Rosja przeprowadziły ostatnie ćwiczenia w tym rejonie w 2016 r.
Jednak Japonia wyraziła poważne obawy dotyczące wspólnych działań w pobliżu swoich granic, powołując się na względy bezpieczeństwa narodowego. Tymczasem w swoim corocznym dokumencie obronnym, opublikowanym 12 lipca, Japonia przestrzegała przed rozlaniem się wojny na Ukrainie na region Indo-Pacyfiku, „szczególnie w Azji Wschodniej”. Obserwatorzy stwierdzili, że odnosi się to do niebezpieczeństw związanych z napiętymi stosunkami Pekinu z Tajpej, gdzie doszło do eskalacji ćwiczeń powietrznych i morskich. „Z powodu wzrostu aktywności militarnej nie możemy wykluczać możliwości wzrostu napięć” – głosi dokument. Japonia również nazwała militarne ambicje Chin „największym wyzwaniem strategicznym” dla świata i wskazała Rosję i Koreę Północną jako powody do obaw.
Manewry wojskowe w Chinach są najnowszymi z serii wspólnych działań armii chińskiej i rosyjskiej w ostatnich dniach.
Wspólny patrol Chin i Rosji
Jak napisał chiński dziennik Global Times, chińskie Ministerstwo Obrony ogłosiło również w niedzielę (14 lipca), że chińsko-rosyjska formacja okrętów wojennych rozpoczęła niedawno czwarte wspólne ćwiczenia morskie na wodach zachodniego i północnego Oceanu Spokojnego, które nie są wymierzone w stronę trzecią i nie są związane z obecną sytuacją międzynarodową lub regionalną. Okręty wojenne biorące udział we wspólnym patrolu w większości różnią się od tych, które brały udział we wspólnych ćwiczeniach, zgodnie z informacjami rosyjskiej agencji informacyjnej TASS z 4 lipca na temat wspólnego patrolu, w którym stwierdzono, że we wspólnym patrolu wzięły udział rosyjska korweta Sowershenny, niszczyciel marynarki wojennej Chin typu 052D Yinchuan, fregata typu 054A Hengshui i okręt uzupełniający typu 903 Weishanhu. Jak wynika z raportu opublikowanego na początku lipca przez Instytut Unii Europejskiej ds. Studiów nad Bezpieczeństwem, oba kraje regularnie organizują wspólne ćwiczenia wojskowe, jednak poziom ich interoperacyjności jest znacznie niższy od poziomu zachodniego sojuszu wojskowego NATO.
Chińska armia ćwiczy przy granicy z Polską
Z kolei od poniedziałku w okolicach Brześcia na Białorusi, przy granicy z Polską, prowadzone są białorusko-chińskie "ćwiczenia antyterrorystyczne", które mają potrwać do 19 lipca.
W reakcji na te ćwiczenia MSZ w Warszawie w wysłanym PAP oświadczeniu przekazało, że "z zaniepokojeniem przyjmuje" zacieśnianie współpracy wojskowej Pekinu z Rosją i Białorusią, a także "uważnie obserwuje wieloletnią współpracę między Pekinem i Mińskiem jako czynnik o potencjalnym wpływie także na bezpieczeństwo Polski".
Rzecznik chińskiego MSZ komentując oświadczenie strony polskiej, stwierdził, że ćwiczenia wynikają z "normalnej wymiany wojskowej i nie są wymierzone w żaden kraj".
Jak zauważył w rozmowie z PAP analityk PISM Wojciech Lorenz, chińsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe na Białorusi w czasie trwania szczytu NATO ewidentnie pokazują, że Chiny nie bawią się w jakąś subtelną grę; w ich interesie jest podważenie systemu międzynarodowego przy wykorzystaniu Rosji i innych reżimów autorytarnych.
W jego ocenie działania te mają pokazać, że kraj ten wspiera Rosję w celu obalenia zachodniej, amerykańskiej hegemonii i tworzenie przy udziale Rosji wielobiegunowego systemu międzynarodowego.
Według Lorenza "ewidentnie w ich interesie jest to, żeby ten system międzynarodowy został podważony przy wykorzystaniu Rosji i innych autorytarnych reżimów, także Białorusi".
W ocenie analityka PISM jeszcze kilka lat temu Zachód mógł się łudzić, że wysłanie przez ChRL okrętów wojennych na wody Bałtyku w ramach trwających w 2017 r. wspólnych rosyjsko-chińskich ćwiczeń morskich było "jakąś błędną kalkulacją".
"Jednak teraz z tymi ćwiczeniami na Białorusi mamy jasny i czytelny sygnał, że - gdyby doszło do wojny między Rosją a NATO - to Chiny mogłyby podejmować też różnego rodzaju działania w sąsiedztwie Europy czy w samej Europie, które by odciągały zasoby i uwagę państw członkowskich od głównego przeciwnika, z którym trzeba walczyć. I to trzeba po prostu wziąć pod uwagę" - zaznaczył.
PM/PAP
Polecany artykuł: