• Flota cieni przewozi rosyjską ropę, często bez bandery i ubezpieczenia, omijając sankcje.
• Brak odpowiedzialności ze strony armatorów w razie awarii grozi katastrofą ekologiczną i kosztami dla państw.
• Współpraca państw i informowanie opinii publicznej są kluczowe dla bezpieczeństwa Bałtyku.
Spotkanie zorganizowano w zabytkowym Palazzo Mattei di Giove. Współorganizatorami były ambasady Polski, Estonii i Danii oraz think tank European Council on Foreign Relations (ECFR). Wydarzenie odbyło się w ramach rzymskiego Festiwalu Dyplomacji.
Wśród uczestników byli wiceminister spraw zagranicznych Estonii Kerli Veski, admirał Massimiliano Lauretti ze sztabu generalnego włoskiej marynarki wojennej oraz kontradmirał Marco Casapieri, dowódca unijnej operacji EUNAVFOR MED IRINI na Morzu Śródziemnym.
W dyskusji udział wziął także b. ambasador RP Ryszard Schnepf, który zwrócił uwagę, że od 2024 r. nasiliły się rosyjskie działania hybrydowe wobec Polski – od cyberataków i sabotażu po naruszenia przestrzeni powietrznej. Podkreślił również znaczenie obecności włoskich żołnierzy na wschodniej flance NATO i wyraził wdzięczność za ich wsparcie.
Rozmowy zdominował temat floty cieni. Dzięki zmianom bander i fałszywym dokumentom umożliwia ona obchodzenie restrykcji nałożonych na Rosję przez Unię Europejską i kraje G7 po agresji na Ukrainę.
Wiceminister spraw zagranicznych Henryka Mościcka-Dendys zwróciła uwagę, że wiele jednostek należących do floty cieni jest w złym stanie technicznym i nie posiada ubezpieczenia. W razie awarii lub wycieku ropy nikt nie wziąłby odpowiedzialności za szkody, a skutki ekologiczne mogłyby być katastrofalne.
Zaznaczyła również, że w ciągu ostatniego roku na Bałtyku doszło do trzech przypadków uszkodzenia kabli podmorskich. W każdym z nich w rejonie incydentu znajdowały się statki płynące z Rosji lub do Rosji. Według Mościckiej-Dendys rosyjskie służby systematycznie zbierają dane o infrastrukturze krytycznej, co należy traktować jako poważne ostrzeżenie.
Flota cieni to – jak wskazała – nie tylko problem ekologiczny, lecz także zagrożenie egzystencjalne dla bezpieczeństwa regionu.
Wiceminister spraw zagranicznych Estonii Kerli Veski uznała, że konsekwencje ewentualnej awarii tankowca na Bałtyku byłyby wyjątkowo kosztowne, ponieważ morze jest płytkie i zamknięte. Zwróciła uwagę, że coraz więcej statków floty cieni pływa bez bandery lub pod fałszywą, co uniemożliwia ustalenie odpowiedzialności w razie katastrofy.

Admirał Massimiliano Lauretti przypomniał, że bezpieczeństwo na Bałtyku wymaga współpracy i solidarności państw europejskich. Kontradmirał Marco Casapieri zauważył, że incydenty w regionie – od sabotażu po naruszenia przestrzeni powietrznej – nie są przypadkowe i tworzą spójny obraz rosyjskiej presji.
Uczestnicy debaty zgodzili się, że równie ważne jak działania dyplomatyczne i militarne jest informowanie europejskiej opinii publicznej o tym, co dzieje się na Bałtyku i jak poważne konsekwencje może mieć działalność rosyjskiej floty cieni.
Flota cieni to nieformalna sieć statków wykorzystywanych do omijania sankcji nałożonych na Rosję po agresji na Ukrainę. Składa się głównie ze starych, przestarzałych jednostek, często w złym stanie technicznym, bez ubezpieczenia.
Statki te transportują towary objęte restrykcjami, przede wszystkim rosyjską ropę i produkty naftowe, zmieniając bandery lub posługując się fałszywymi dokumentami. Dzięki temu trudno ustalić właściciela lub kraj odpowiedzialny za ewentualne szkody.
Flota cieni stwarza poważne zagrożenie dla środowiska – wycieki ropy lub wypadki mogłyby doprowadzić do katastrof ekologicznych o dużych rozmiarach. Jednocześnie jej działalność ma wymiar hybrydowy, wpływając na bezpieczeństwo morskie w regionie, w tym w rejonie Morza Bałtyckiego, gdzie operacje te zakłócają infrastrukturę krytyczną i zwiększają ryzyko incydentów. W odpowiedzi państwa europejskie monitorują jednostki i rozważają dalsze sankcje.