Jak podaje egipska telewizja Al Qahera, która jako pierwsza doniosła o ataku, rakieta uszkodziła budynek miejscowej placówki medycznej mieszczącej ambulatorium i sąsiedni budynek mieszkalny. Ze względu na wczesną porę obyło się bez ofiar śmiertelnych. Brak jest informacji na temat pochodzenia pocisku. Strona egipska informuje, że trwa dochodzenie. Nie potwierdzono pochodzenia pocisku.
Turystyczne miasto Taba leży niemal na granicy Egiptu i Izraela. Dość prawdopodobnym celem ataku mogło być odległe o około 10 km izraelskie miasto Ejlat. Jest to ważny ośrodek turystyczny i port nad Morzem Czerwonym.
Oczywiście atak jest łączony z trwającym konfliktem palestyńsko-izraelskim, ale Taba i Ejlat leżą na przeciwległym, południowym krańcu granicy izraelsko-egipskiej, około 280 km od Strefy Gazy. Oznaczałoby to, że rakieta przeleciała nad terytorium Izraela niemal 300 km. Należy jednak odnotować, że Hamas w środę 24 października informował o tym, że przeprowadził atak rakietowy na Ejlat. Jak poinformowały siły zbrojne Izraela, pocisk faktycznie uderzył w peryferie, nie odnosząc istotnych skutków.
Oczywiście izraelskie systemy przeciwrakietowe, takie jak Iron Dome, zwalczają pociski balistyczne wystrzeliwane ze strefy Gazy, jednak warto zaznaczyć, że nie wszystkie. Ich liczba jest tak ogromna, że systemy szybko zostałyby przeciążone. Dlatego jedną z istotnych funkcji zintegrowanych systemów obrony jest obliczanie trajektorii, czyli toru lotu rakiet. Zwalczane są jedynie te, które mogą trafić w zamieszkane obszary, natomiast wiele palestyńskich pocisków pada na pustynie czy inne niezamieszkane tereny. Dzięki temu Iron Dome może znacznie wydajniej bronić miast i osiedli.
Możliwe jest więc, że w Tabar uderzyła rakieta, którą izraelska obrona przeciwlotnicza uznała za niestanowiącą zagrożenia. Wymaga to jednak potwierdzenia. Wątpliwości nie ulega natomiast to, że jest to prawdopodobnie najbardziej odległy cel, w jaki uderzył pocisk Hamasu. Kwestia ta z pewnością będzie jeszcze analizowana.