W Hotelu Bellotto odbyła się konferencja Portalu Obronnego pt: "Zdolności marynarki wojennej RP i ochrony infrastruktury krytycznej na Bałtyku. Bezpieczeństwo w dobie zagrożeń konwencjonalnych i hybrydowych".
Wśród gości konferencji znajdą się m.in. Wicepremier i Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, Podsekretarz Stanu w MON Stanisław Wziątek, Minister Energii Miłosz Motyka, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych Konrad Gołota, Dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi BBN gen. dyw. Adam Rzeczkowski, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Marek Sokołowski czy Inspektor Marynarki Wojennej wiceadmirał Jarosław Ziemiański.
W piątym drugim pt: "Potrzeby operacyjne współczesnej Marynarki Wojennej" moderatorem był Tomasz Smura, członek zarządu, dyrektor w Programie Bezpieczeństwo i Obronność Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, a panelistami byli:
- generał broni Marek Sokołowski, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych
- komandor Tomasz Witkiewicz, szef oddziału operacyjnego COM-DKM
- wiceadmirał Jarosław Ziemiański, Inspektor Marynarki Wojennej
- Arild Skoge, business development manager, Strategic Naval Projects KONGSBERG
Budowanie siły na Bałtyku
W trakcie tego panelu Tomasz Smura pytał gen. Marka Sokołowskiego o gotowość Marynarki Wojennej RP do wykonywania zadań wynikających z dokumentów strategicznych państwa i czy czasy jej zaniedbania są już przeszłością.
„Zdolności są budowane na określoną miarę (…). Jeżeli dojdziemy do tego etapu – nie wstępnego, bo wstępny się zaczął – ale końcowego, będziemy znaczącą siłą na Morzu Bałtyckim. Co jest najważniejsze, jakie zdolności pozyskać? To jest przede wszystkim rozpoznanie i rażenie. Przypominam, że Marynarka Wojenna, czyli oddziaływanie na Bałtyku, nie jest tylko domeną wojskową. To jest również domena cywilna, która pozwala nam chronić nasze granice i strefę odpowiedzialności państwa polskiego na Morzu Bałtyckim. Czy zaniedbana [red. Marynarka Wojenna]? Myślę, że może trochę zapomniana, budujemy teraz nowe zdolności, w szczególnie po konflikcie na Ukrainie. Pozwoliło to nie tylko wojskowym, ale też tej części politycznej otworzyć oczy. Na pewne rzeczy musimy i będziemy budować Marynarkę Wojenną, siłę na Bałtyku” - tłumaczył gen. Sokołowski.
Prowadzący panel pytał również, na ile Marynarka Wojenna i jej rozwój jest kluczowy dla Polski i jak może ona kontrybuować do innych sił zbrojnych?
„Marynarka jest bardzo znacząca, szczególnie dla Polski. To, co dzisiaj mówił minister [red. Władysław Kosiniak-Kamysz] odnośnie ilości nawet dopływu gazu, utrzymania światłowodów, utrzymania wszystkiego tego, co jest na Bałtyku – jest bardzo znacząca. Oczywiście mamy – może niewiele, ale mamy – pewne obszary, które musimy wypełnić, żeby być tą siłą na Bałtyku. W tej chwili jest też dużo inicjatyw natowskich i tu również wspólnie z naszymi przyjaciółmi, którzy znajdują się wokół Bałtyku w tzw. kontrybucji. Ogólnie to nie jest tak, że wszyscy mają wszystko. Wypełniamy niektóre elementy, tzw. gapsy zdolnościami innych państw, bo jesteśmy wszyscy w NATO” – wyjaśnił gen. Sokołowski.
Pytany również o gotowość Marynarki Wojennej oraz o jej plany rozwojowe wadm. Jarosław Ziemiański, Inspektor Marynarki Wojennej mówił z kolei: „Tak, jak mój dowódca, gen. Sokołowski wspomniał, staramy się budować Marynarkę Wojenną taką, która będzie odpowiadała na zagrożenia, które występują w tej chwili, ale również te, które są zdefiniowane przez nas, albo jesteśmy w stanie je przewidzieć w perspektywie – krótko, średnio i długoterminowej - to trochę wróżenie z fusów, niemniej jednak każde z państw próbuje je [red. zagrożenia] definiować. Przez wiele lat marynarka – delikatnie mówiąc – była niedoinwestowana. Przed ponad 20 lat domena morska przegrywała z domeną lądową z racji tego, że nie jesteśmy państwem morskim, które chwali się własnymi osiągnięciami historycznymi”. Tutaj wadm. Ziemiański wspomniał m.in. o 1918 roku, wojnie 13-letniej, Zakonie Krzyżackim, a także Bitwie pod Oliwą.
„Staramy się tworzyć zrównoważoną Marynarkę Wojenną, która będzie odpowiadała na zagrożenia, o których wspominałem. Skupiamy się na takich obszarach, jak funkcja policyjna, militarna i dyplomatyczna – głównie. A systemy funkcjonalne, którymi się posługujemy przy planowaniu rozwoju i modernizacji technicznej Marynarki Wojennej i całych sił zbrojnych, to przede wszystkim – o czym wspomniał gen. Sokołowski – rozpoznanie szeroko rozumiane. Nie tylko morskie w postaci okrętów nawodnych, okrętów podwodnych, ale również systemów autonomicznych – zarówno nawodnych, podwodnych, jak i powietrznych, które byłyby tutaj uzupełnieniem działań Marynarki Wojennej i są koniecznością, patrząc na rozwój wojny na Morzu Czarnym. (…) Odstraszanie i obrona, o czym też było wspomniane, to jest właśnie ten obszar, na którym powinniśmy się skupić. Nie tylko ze względu na to, że mamy to zapisane w dokumentach sojuszniczych, ale ze względu na interes narodowy”.
Wadm. Jarosław Ziemiański dodał również: „Budowanie Marynarki Wojennej zrównoważonej we wszystkich domenach – na morzu, nad powierzchnią morza, w toni wodnej, rozwój jednostek brzegowych Marynarki Wojennej, bo o nich również nie zapominamy i budowanie siły Marynarki Wojennej w tych obszarach rozpoznania, rażenia, logistyk i tutaj ten balans bardzo ważny – jakość vs. Ilość. Musimy pamiętać, że posiadanie i budowa nawet najnowocześniejszych okrętów różnych klas nie oznacza, że jesteśmy w stanie reagować w obszarach zainteresowania naszego państwa – tam, gdzie powinniśmy bronić interesów państwa. Mam na myśli morze terytorialne przede wszystkim, ale również wyłączną strefę ekonomiczną, która jest obszarem wód międzynarodowych i tam również jest ten obszar, gdzie powinniśmy działać”.
„W połączonej operacji obronnej, zadaniem Marynarki Wojennej jest współdziałanie z innymi rodzajami sił zbrojnych – bezwzględnie. Te siły w systemie rażenia, które posiadamy na lądzie, jak i siły okrętowe – nawodne, podwodne, plus lotnictwo (…) będą tym elementem, który będzie działał na rzecz tutaj głównego komponentu, który tutaj niewątpliwie z racji potencjału bojowego i liczebności będą wojska lądowe” - dodał wadm. Ziemiański.
Polecany artykuł:
Okręty podwodne dla Polski
W dalszej części panelu Tomasz Smura zwrócił się do kmdr Tomasza Witkiewicza, szefa oddziału operacyjnego COM-DKM, z pytaniem o cechy okrętów podwodnych, które powinny być priorytetowe dla Polski.
„Na pytanie, jakie okręty nie odpowiem, bo nie jest ani forum, ani moja rola, żeby wskazywać konkrety. Nastała nowa, „zimna wojna”, jak niektórzy mówią. Musimy więc być gotowi do tego, żeby nasze okręty były gotowe do działania tam, gdzie będą walczyć w przyszłości – oby do tej walki oczywiście nie doszło. W związku z tym okręt, który potrzebujemy, powinien być optymalny na Bałtyk, a szczególnie na wschodni Bałtyk i to definiuje go w całej jego rozciągłości. Bałtyk jest regionem, jak wszyscy mówili przez wiele lat – trudnym, ale bardzo wdzięcznym dla okrętów podwodnych, ale stawiającym też wiele wymagań dla okrętów podwodnych – dość unikalnych. To jest w mojej opinii – najtrudniejszy akwen w NATO do działania okrętów podwodnych, dlatego że czym innym jest północny Atlantyk, czym innym jest Morze Śródziemne, a cym innym jest wschodni Bałtyk, gdzie wystąpią wszystkie możliwe zagrożenia w postaci jednostek nawodnych, podwodnych, min, systemów lotniczych, brzegowych, lotnictwa i bliskości baz rosyjskich. W związku z tym te wyzwania są największe przed okrętami podwodnymi i one będą operowały w środowisku zdominowanym przez wroga i to je definiuje” – wyjaśnił kmdr Witkiewicz.
Przypomniał również, że obecnie okręty podwodne należy postrzegać jako pierwszą linię obrony państwa „Marynarka przestała być formacją broniącą wyłącznie wybrzeża. Współcześnie, w dobie pocisków manewrujących o zasięgu ponad dwóch tysięcy kilometrów, jak rosyjskie Kalibry, jej rola rozszerzyła się na obronę całego terytorium – od Gdyni po Kędzierzyn-Koźle” – podkreślił kmdr Witkiewicz.
W kontekście okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej RP nie zabrakło również tematu ORP Orzeł i luki zdolnościowej, jaka istnieje w związku z brakiem następców jednostki. Według kmdr Witkiewicza ta luka wynosi do 10 lat. „Tę lukę należy na początku łatać, myślę, że zdolnościami sojuszniczymi, bo możemy liczyć na wsparcie flot naszych sojuszników i te okręty bywają na Bałtyku. Nie będę mówił o szczegółach, ale one są. To nie jest tak, że Bałtyk nie jest przez państwa NATO pod wodą kontrolowany, tudzież monitorowany. Druga rzecz to jest parę rozwiązań kwestii, co między nową Orką, a tym, co mamy. Nie chciałbym o tym mówić, bo czasami lepiej nie mówić zbyt dużo na temat programów, które mogą się wydarzyć, czy opcji, które mogą się wydarzyć. (…) Na pewno każde przyspieszenie zdobycia nowego okrętu, każde skrócenie czasu jest warte wysiłku” - dodał.
W tej dyskusji głos zabrał również Arild Skoge, business development manager, Strategic Naval Projects KONGSBERG. Wskazał on na operacyjne podobieństwa między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym.
„Pod pewnymi względami Morze Bałtyckie jest podobne do tego, co dzieje się na Morzu Czarnym. Pod innymi względami - nie. W niektórych aspektach wygląda to tak, że mamy ograniczony obszar, na którym toczyłaby się walka, jeśli do wojny by doszło. Wykorzystanie zdolności polegających na tym, że jedynym miejscem, gdzie można się jeszcze ukryć, jest pod wodą - i podjęcie przez was tego kroku, powrót do domeny podwodnej - jest naprawdę imponujące. Uważam, że to bardzo ważne, aby Polska zrobiła ten krok. Ale również rozwój segmentu bezzałogowego, moim zdaniem, jest naprawdę użyteczny dla przyszłej współpracy między Polską a Norwegią. Widzimy podobne wyzwania u wybrzeża Norwegii, ale także to, co obserwujemy na Morzu Czarnym i na Bałtyku. Myślę, że współpraca między państwami – robiliśmy to już wcześniej – może być kontynuowana, aby działać razem” – mówił Arild Skoge.
„Kolejny element to przykłady ukraińskie, o których wszyscy mówią – i uważam, że bardzo ważne jest wprowadzanie innowacji do sił zbrojnych, robienie tego szybciej, sprawniejsza implementacja, ale należy też pamiętać o potrzebie standaryzacji. Myślę, że jednym z wyzwań, które widzimy na Ukrainie – sam bywałem tam wiele razy – jest to, że otrzymują oni bardzo różnorodny sprzęt i nie są w stanie zapewnić standaryzacji przy odbudowie marynarki na Morzu Czarnym. Teraz faktycznie podjęli decyzję, aby to robić, i myślę, że to samo widzimy w Polsce. Łączenie wysiłków państw i przemysłu – uważam, że właśnie tak należy działać, aby rozwiązać ten problem” – dodał.
Przedstawiciel firmy KONGSBERG odniósł się również do pytania o to, jak widzi możliwości współpracy w zakresie badań i rozwoju, na przykład z polskimi firmami w ramach struktur Unii Europejskiej, ale również poza nimi, na zasadzie dwustronnej?
„Myślę, że w ramach programu SAFE mamy współpracę również z innymi państwami. Tak, jesteśmy poza UE, ale uważam, że wszystkie państwa europejskie w obecnych czasach muszą działać ramię w ramię. Posiadanie parasola NATO jest bardzo ważne, ale nawet będąc poza UE, współpracujemy intensywnie z państwami członkowskimi. To decyzja polityczna i nie chcę wchodzić w te szczegóły. Ale jesteśmy częścią programu SAFE i innych programów unijnych, które realizujemy we współpracy z innymi państwami. Na przykład w obszarze pojazdów opancerzonych dla armii współpracujemy z różnymi państwami. Oczywiście możemy to przełożyć także na domenę morską. Z niektórymi państwami bałtyckimi już taką współpracę w ramach tego programu nawiązaliśmy. Myślę, że włączenie do tego również instytutów badawczych ma ogromną wartość dodaną. Przemysł, użytkownicy i instytuty badawcze - to daje dodatkową wartość, ponieważ wszystkie środki, które inwestujemy w badania w ramach różnych projektów Europejskiego Funduszu Obronnego, muszą przynieść efekty. Musimy widzieć rezultaty w postaci realnych zdolności w siłach zbrojnych, jako wynik badań i inwestycji, które realizujemy” - przekazał Arild Skoge.
Na koniec panelu Tomasz Smura zwrócił uwagę, że Norwegia jest pozytywnym przykładem rozbudowy własnej bazy przemysłowej i zapytał przedstawiciela firmy KONGSBERG: „Obecnie jesteście jednym z największych europejskich producentów amunicji ciężkiej. Gdzie - twoim zdaniem - jesteśmy w Europie?”.
„Ogólnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o zaspokajanie popytu na produkcję amunicji i wyposażenia, zważywszy że stajemy wobec zapotrzebowania związanego zarówno z wojną na Ukrainie, jak i możliwym kryzysem między Rosją a NATO w przyszłości, uważam, że jesteśmy wiele kroków za tym, gdzie powinniśmy być - żeby jasno nakreślić nasz stan. Myślę jednak, że istnieje możliwość faktycznego zmniejszenia tej przepaści. Widzimy teraz, że dużo środków trafia do Europejskiego Funduszu Obronnego oraz do różnych innych projektów, i potrzebne są partnerstwa między państwami. Jako przykład budowy przemysłu obronnego w Norwegii mogę powiedzieć, że wszystko opiera się na partnerstwach. W Norwegii wykorzystaliśmy duże programy i znaczące inwestycje, aby zwiększyć potencjał przemysłu obronnego. Widzę, że podobne procesy zachodzą też w Polsce. W kryzysie i wojnie to, co obserwujemy dziś w Europie, to nie tylko działania pojedynczych państw, lecz również partnerstwa międzypaństwowe. Uważam, że jest to konieczne - szczególnie w kontekście produkcji amunicji, rakiet i podobnych systemów. Spotykamy się z tym na co dzień i widzimy to codziennie na Ukrainie. Ale jeśli coś się wydarzy - a widzieliśmy już zdarzenia na granicy Polski, Estonii i Litwy - oraz widzieliśmy chaos pod Kopenhagą i na lotnisku, otrzymujemy sygnały, że nie chcemy zestrzeliwać pewnych obiektów. Powinniśmy jednak zadać sobie pytanie: czy mamy odpowiednie środki, by na to odpowiednio zareagować? I czy mamy właściwe pozycje, aby podjąć odpowiednie działania i osiągnąć zamierzone cele? Szczerze mówiąc, potrzebujemy więcej partnerstw między państwami, aby to osiągnąć” – odpowiedział Arild Skoge.
