Tzw. plan zwycięstwa nie spotkał się z pozytywnym odbiorem u polityków zachodnich zwłaszcza w USA, które liczyły na konkretne działania strategiczne w wojnie czy nawet gotowość do jakiś negocjacji z Rosją. Plan zwycięstwa, który składa się z pięciu punktów i trzech niejawnych załączników budzi temat wielu dyskusji zwłaszcza w Polsce, ponieważ niejawne załączniki zostały przekazane USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Niemiec, ale zabrakło w tym gronie Polski, która dość mocno wspiera Ukrainę. Prezydent Ukrainy tłumaczył później, że "kraje, które nie pomagają Ukrainie w wojnie obronnej z Rosją, np. są przeciwne wspieraniu jej uzbrojeniem, nie widziały niejawnych załączników. Zełenski wyjaśnił, że załączniki "przekazano tym krajom, które konkretnie mają te punkty, aby wzmocnić Ukrainę". Jak dodał, "jeśli w danym kraju, nawet u naszych bliskich partnerów, tego nie ma, aby nas wzmocnić, to po co dawać załącznik? Ufamy im - ale po co?".
Pytaniem jednak otwartym zostaje to, co znajdowało się w tych niejawnych załącznikach? Jak się wydaje, poznaliśmy pewną część tego, ponieważ według doniesień „New York Times” powołującego się na anonimowego urzędnika USA, Ukraina poprosiła o pociski manewrujące Tomahawk, jak można było się spodziewać, amerykański urzędnik opisał prośbę Ukrainy jako całkowicie niewykonalną.
Cała sytuacja z ujawnieniem prośby Kijowa o pociski Tomahawki wywołała rozgniewanie i rozczarowanie Zełeńskiego o poufność takich informacji, i postanowił całą sytuację skomentować:
„Kiedy wiele krajów zaczęło wspierać plan zwycięstwa, widzicie, co dzieje się teraz w mediach - mówili, że Ukraina chce wielu pocisków, takich jak Tomahawki itp. Ale to były poufne informacje - między Ukrainą a Białym Domem. Jak rozumieć te wiadomości?”. Zełenski powiedział, że jest niezadowolony z faktu, że prośba o dalekiego zasięgu wyciekła do mediów. „Jak powinniśmy rozumieć te wiadomości? Czyli między partnerami nie ma nic poufnego?” – powiedział.
Tomahawki mogą pokonać odległość do 1500 kilometrów i według zamiarów Ukrainy mogły posłużyć do atakowania celów położonych głęboko w Rosji, jeśli USA wyraziłyby na to zgodę. W artykule „New York Times” zauważył, że wysocy rangą urzędnicy amerykańscy nie sądzili, aby władze Ukrainy przedstawiły przekonujące argumenty na temat tego, w jaki sposób zamierzają wykorzystać pociski dalekiego zasięgu do odwrócenia losów bitwy.
Jak dodali anonimowi urzędnicy w artykule, lista celów, którą Ukraina przedstawiła Stanom Zjednoczonym, znacznie przekracza liczbę rakiet, jakie armia amerykańska może przeznaczyć dla Kijowa, nie narażając potencjalnych potrzeb Bliskiego Wschodu i Azji.
Wysocy rangą urzędnicy w Kijowie, również byli zaskoczeni wyciekiem informacji przedstawiających tę sprawę w negatywnym świetle. Jak cytuje Politico jednego z urzędników ukraińskich: „Wiemy, że plan jest realistyczny. Wojsko USA go przestudiowało i stwierdziło, że jest realistyczny”.