Kiesewetter podkreślił, że "nie widzi alternatywy dla rozmieszczenia na Ukrainie wojsk niemieckich po zakończeniu wojny". "Jako najsilniejsza gospodarka w Europie, Niemcy muszą być gotowe podjąć zdecydowane działania w celu utrzymania pokoju i europejskiego systemu bezpieczeństwa" - zaznaczył polityk, cytowany przez gazetę z południa kraju.
Przedstawiciel CDU podkreślił, że Niemcy muszą w tej kwestii działać w ramach szerszych inicjatyw pod auspicjami Unii Europejskiej i NATO. "Jeśli siły pokojowe staną się częścią transatlantyckiej i europejskiej architektury bezpieczeństwa, oznaczać to też będzie objęcie Ukrainy nuklearnym parasolem bezpieczeństwa" - ocenił Kiesewetter.
Z kolei kandydat na kanclerza z CDU Friedrich Merz nie wyklucza udziału Bundeswehry w siłach pokojowych na Ukrainie, oczywiście pod pewnymi warunkami jednym z nich jest, aby taki mandat został uzyskany przy zgodzie Moskwy, a nie w konflikcie z Rosją. Z kolei Kanclerz Olaf Scholz 4 grudnia wykluczył obecnie wysłanie niemieckich wojsk lądowych na Ukrainę. To „nie wchodzi w rachubę” – mówił Scholz podczas rządowego posiedzenia w niemieckim Bundestagu. A minister obrony Boris Pistorius w wywiadzie dla Funke Mediengruppe na krótko przed świętami Bożego Narodzenia, wskazał, że kwestia ta pojawi się dopiero wtedy, gdy warunki zawieszenia broni będą jasne. Stwierdził jednak również:
„Jedno jest pewne: jako największy kraj NATO w Europie i największa gospodarka w Europie, Niemcy nie mogą stać z boku niezaangażowane".
"Schwaebische Zeitung" przywołał wyniki ankiety, według której 56 proc. Niemców poparłoby rozmieszczenie na Ukrainie międzynarodowych sił pokojowych po uzgodnieniu zawieszenia broni między Kijowem i Moskwą. Jednak tylko 23 proc. Niemców opowiada się za udziałem Bundeswehry w takim przedsięwzięciu.
Wybory parlamentarne w Niemczech odbędą się 23 lutego. W sondażach przedwyborczych prowadzi obecnie CDU, a lider tej partii Friedrich Merz jest postrzegany jako faworyt do objęcia stanowiska nowego kanclerza Niemiec.
PM/PAP