Spis treści
- Polska: Możliwość jest, ale nie dla wszystkich
- Ukraina: Brak dostępu, walka o praktykę
- Wojna zmienia wszystko – realia medycyny pola walki
- Wnioski i rady dla polskich Sił Zbrojnych
- Polska powinna korzystać z ukraińskich doświadczeń
- Podsumowanie
Z panią doktor rozmawialiśmy podczas konferencji poświęconej integracji zasobów cywilnych i wojskowych w doskonaleniu opieki medycznej w warunkach konfliktów i kryzysów. Podkreśla, że choć ćwiczenia na fantomach są przydatne, to jednak nie oddają w pełni realiów pracy z prawdziwym ciałem.
– Praca na fantomach jest dobra, ale praca na ludzkich zwłokach to zupełnie inne doświadczenie i nasi lekarze, medycy – zarówno wojskowi, jak i cywilni – powinni zrozumieć, jak to wygląda w rzeczywistości, bo to jest praca z prawdziwym ciałem - mówi.
Polska: Możliwość jest, ale nie dla wszystkich
W Polsce szkolenia na ludzkich zwłokach są możliwe, ale nie są powszechnie dostępne. Studenci medycyny obowiązkowo uczą się anatomii w prosektoriach, jednak specjalistyczne kursy praktyczne z zabiegów ratujących życie na zwłokach (tzw. cadaver lab) są ograniczone do wybranych ośrodków i niewielkiej grupy uczestników. Zajęcia takie organizowane są głównie w dużych miastach i dla osób już pracujących w zawodzie – lekarzy, ratowników czy laborantów sekcyjnych.
Jak podkreślają eksperci, tego typu praktyka pozwala lepiej przygotować się do pracy w warunkach bojowych i uczy podejmowania decyzji pod presją czasu. Jednak ze względu na ograniczoną dostępność, nie wszyscy medycy – zwłaszcza wojskowi – mają szansę na taką formę nauki.
Ukraina: Brak dostępu, walka o praktykę
Na Ukrainie, jak relacjonuje wojskowa lekarka, której tożsamości nie możemy ujawnić, możliwość ćwiczenia na ludzkich zwłokach praktycznie nie istnieje. – W naszym kraju to jest niemożliwe na niższym poziomie, a szkolenia często opierają się na fantomach i symulatorach. To duże utrudnienie, bo pierwsze zetknięcie z poważnym urazem, krwią czy amputacją w realnych warunkach bojowych, bywa szokiem dla młodych medyków — wyjaśnia.
Ukraińscy medycy, szczególnie ci, którzy trafiają na front, muszą więc bardzo szybko nabywać praktycznych umiejętności już w trakcie działań wojennych. – To jest bardzo trudne. Czasem, gdy nasz medyk po raz pierwszy widzi krew lub amputację, bardzo się denerwuje i nie widzi jasno sytuacji. Żeby się na to przygotować, musimy to zapewnić w naszym szkoleniu i edukacji – tłumaczy.
Wojna zmienia wszystko – realia medycyny pola walki
Anonimowa wojskowa lekarka nie ukrywa, że wojna wymusza zupełnie inne podejście do szkolenia i pracy medyków. – Medycyna pola walki mocno się różni od tej na co dzień praktykowanej w szpitalach. Inne są przede wszystkim warunki udzielania pomocy i spektrum obrażeń – potwierdzają polscy eksperci wojskowi.
Na froncie liczy się czas, odporność psychiczna i umiejętność podejmowania decyzji w sytuacjach ekstremalnych. – Pracujemy w ekstremalnych i niebezpiecznych warunkach – tamujemy masywne krwotoki, ratujemy urwane kończyny, przeprowadzamy amputacje, wyciągamy odłamki i stabilizujemy złamania często w prowizorycznych warunkach, przy niedoborach sprzętu i środków medycznych, pod ostrzałem i w skrajnym stresie – opowiada ukraińska żołnierka-lekarka.
Wnioski i rady dla polskich Sił Zbrojnych
Ukraińska wojskowa lekarka podkreśla, że kluczowe dla skuteczności pomocy na froncie są:
- Budowanie zaufania i bliskich relacji z żołnierzami: – Jeśli masz z żołnierzami relację opartą na zaufaniu, powiedzą ci o problemach zdrowotnych, także tych wstydliwych, których często nie zgłaszają „obcemu” lekarzowi. To pozwala szybciej reagować i lepiej pomagać.
- Szkolenie w warunkach maksymalnie zbliżonych do rzeczywistych: – Super ważne jest, by medycy mieli doświadczenie w szpitalnych oddziałach ratunkowych, a najlepiej także możliwość treningu na ludzkich zwłokach. To znacząco poprawiłoby ich przygotowanie do sytuacji krytycznych.
- Gotowość do transfuzji krwi i zaawansowanych zabiegów w terenie: – W naszej praktyce transfuzja krwi na froncie jest trudna, bo nie mamy prądu, lodówek ani podgrzewaczy. Uczymy się podawać krew bezpośrednio od dawcy do rannego, ale to wymaga specjalnych procedur i odwagi.
- Przygotowanie na masowe ofiary i działania wobec cywilów: – Na froncie pomagamy nie tylko żołnierzom, ale też dzieciom, kobietom w ciąży czy osobom starszym. Każdy powinien znać podstawy pierwszej pomocy, a nauka obsługi stazy powinna być obowiązkowa już w szkołach.
- Prolongowana opieka polowa: – Często nie możemy ewakuować rannych od razu, czasem czekają na transport nawet kilka dni. Medycy muszą być przygotowani na długotrwałą opiekę w trudnych warunkach.
Polska powinna korzystać z ukraińskich doświadczeń
Polscy eksperci nie mają wątpliwości, że lekcje z Ukrainy są bezcenne. – Ukraińskie doświadczenia z frontu są cenną lekcją dla wojskowych służb medycznych w Polsce, która zmienia podejście do zabezpieczenia medycznego na wypadek ewentualnego konfliktu – podkreśla gen. broni prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego.
W Polsce są możliwości szkolenia na ludzkich zwłokach, ale nie są one szeroko dostępne dla wojskowych medyków. Warto więc, by armia i uczelnie medyczne zwiększyły dostępność takich kursów, a także rozwijały współpracę z ukraińskimi partnerami w zakresie wymiany doświadczeń i wspólnych szkoleń.
Podsumowanie
Wojna w Ukrainie pokazuje jak ważna jest praktyczna nauka i gotowość do działania w skrajnych warunkach. – Możliwość pracy na ludzkich zwłokach znacząco poprawiłaby przygotowanie medyków – podkreśla anonimowa wojskowa lekarka z Ukrainy. Polska, mając dostęp do nowoczesnych ośrodków szkoleniowych, powinna szerzej wykorzystywać tę możliwość, by przygotować swoich medyków na wyzwania współczesnego pola walki.
