Ukraina wciąż nie tkwi realiach postsowieckich
Wśród ukraińskich uchodźców zewnętrznych nie brakuje uważających, że Zełenskiemu daleko do ideału demokraty. Na Zachodzie taka opinia może dziwić. Media i sytuacja polityczna uczyniły go tam symbolem oporu wobec Rosji. Bo – co by o Zełenskim nie mówić – to nie uciekł z Ukrainy, nawet gdy miał taką możliwość.
Nie wolno jednak zapominać, że choć Ukraina wyraźnie aspiruje do świata zachodniego, to wiele mechanizmów politycznych i instytucjonalnych wciąż tkwi w realiach postsowieckich.
Lojalność jest przed kompetencjami, prawo traktuje się często instrumentalnie, służby trzyliterowe i do nich zbliżone mają silną pozycję – niekoniecznie wynikającą z ich umocowania w systemie prawnym.
Jednak przede wszystkim na Zachodzie Ukraina wciąż jest postrzegana jako państwo skorumpowane, choć mówi się o tym niechętnie – z propagandowych względów. I ten właśnie wątek ukraińskiej rzeczywistości akcentuje dziennik „Financial Times”.
„FT”: władza ucisza liderów społeczeństwa obywatelskiego
„Zełenski i jego czołowi doradcy są oskarżani przez polityków, działaczy i dyplomatów o wykorzystywanie nadzwyczajnych pełnomocnictw nadanych na mocy stanu wojny w celu marginalizowania krytyków, uciszania liderów społeczeństwa obywatelskiego i konsolidowania władzy”.
„FT” o tym nie wspomina, ale należałoby zapytać, dlaczego dopiero teraz elity rządzące ostro krytykują swego prezydenta?
Dziennik podkreśla, że głosy krytyki nasiliły się po wtargnięciu w piątek (11 lipca) funkcjonariuszy Państwowego Biura Śledczego (DBR) do domu znanego działacza antykorupcyjnego Witalija Szabunina oraz po nalocie na dom b. ministra infrastruktury Ołeksandra Kubrakowa.
W obu przypadkach służby zajęły telefony i komputery. Władze twierdziły, że pierwsza akcja miała związek z podejrzeniem oszustwa i uchylania się od służby wojskowej, a druga ze śledztwami w sprawie korupcji.
Szabunin i Kubrakow twierdzą, że rewizje były motywowane politycznie. Podkreślili, że nie przedstawiono sądowych nakazów rewizji, a ich prawnikom nie dano czasu na przybycie.
„Zełenski wykorzystuje mój przypadek, by skierować komunikat do dwóch grup, które mogą stanowić dla niego zagrożenie. Jest on następujący: jeśli mogę publicznie wziąć się za Szabunina – pod okiem mediów i mimo wsparcia społecznego – to mogę wziąć się za każdego z was – powiedział Szabunin „FT”.
Pierwsza grupa to według niego dziennikarze i działacze ujawniający przypadki korupcji, a druga to wojsko.
15 tys. USD kosztował pełny „pakiet” ratujący przed mobilizacją
Taka inwestycja gwarantowała, że nie pójdzie się w okopy. Za 2-5 tys. dolarów można było stać się posiadaczem zaświadczenia lekarskiego, które oddało wizję życia na froncie. Jak ktoś nie chciał czekać na zakończenie wojny, to mógł spróbować (ze stosunkowo niewielkim ryzykiem niepowodzenia) czmychnąć za granicę. Taka usługa kosztowała w 2024 r. od 3 do 5 tys. USD. Służby ukraińskie szacują, że łącznie ponad 400 tys. mężczyzn podlegających mobilizacji mogło opuścić kraj korzystając z takich możliwości.
Skoro elity wskazują, że Zełenski nie jest taki krystaliczny, jak chce, by go postrzegano, to warto wiedzieć, że w 2024 r. sądy miały na wokandzie 1758 spraw z oskarżeń o korupcję. 98 proc. ze skazanych w tych rozprawach ukaranych zostało grzywnami, a 27 osobom (1,8 proc.) zasądzono kary pozbawienia wolności! A do więzień i tak wszyscy skazani nie trafili!
„FT”: Kliczko oskarża Zełenskiego o prześladowanie oponentów
W ocenie osób, które odwiedziły służby specjalne, rewizje w ich domach były zemstą za śledztwa „w sprawie korupcji, wszczęte w lipcu wobec bliskiego sojusznika Zełenskiego, wicepremiera Ołeksija Czernyszowa”.
Wcześniej władze nałożyły sankcje na kilku znanych polityków, w tym b. prezydenta Petra Poroszenkę (uważanego przez Ukraińców i Zachód za oligarchę – Portal Obronny), który jest ostrym krytykiem Zełenskiego.
Rząd nie mianował też funkcjonariusza Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU) Ołeksandra Cywinskiego na stanowisko szefa Biura ds. Bezpieczeństwa Gospodarczego, które bada przestępstwa gospodarcze. Cywinski został wybrany w sposób niezależny, ale rząd oznajmił, że nie jest on odpowiednim kandydatem, ponieważ jego ojciec mieszka w Rosji.
Redakcja najpopularniejszego w Ukrainie portalu Ukrainska Prawda oceniła, że „wykorzystując fakt trwania wojny, Zełenski stawia pierwsze, ale zdecydowane kroki w kierunku skorumpowanego autorytaryzmu”.
Rywal polityczny Zełenskiego, mer Kijowa Witalij Kliczko ostrzegł, że władze „pod płaszczykiem wojny władze prześladują osoby, które uznają za niewygodne: politycznych oponentów, władze lokalne, ekspertów, dziennikarzy i działaczy”.
Dyrektor wykonawcza NABU Daria Kałeniuk oceniła, że władze wykorzystują ustawę o mobilizacji, aby tępić krytykę, „zakładając, że Zachód jest zbyt zajęty, by to zauważyć”.
„FT”: nie należało krytykować Ukrainy, gdy walczy z Rosją
Gazeta zauważa, że ambasadorowie krajów G7, którzy niegdyś otwarcie krytykowali styl rządzenia Zełenskiego, dziś milczą.
„Naprawdę trudno krytykować Ukrainę, gdy znajduje się ona pod nieustannym rosyjskim ostrzałem” – powiedział gazecie jeden z ambasadorów. Inni wskazywali, że trzeba zachować delikatną równowagę między krytyką a wsparciem.
Jeden z zachodnich dyplomatów w Kijowie powiedział „FT”, że w biurze ukraińskiego prezydenta panuje przekonanie, iż Zachód, a przede wszystkim USA, „zmieniły priorytety”, a „praworządność i dobre rządzenie nie mają już takiego znaczenia”.
„FT” kończy swój tekst opinią Kałeniuk, że „jeśli instytucje mające gwarantować zachowanie równowagi politycznej zostaną przeobrażone w narzędzia polityczne, Ukraina może stracić demokratyczny rdzeń, o którego stworzenie walczyła od 2014 r.