Spis treści
- Wysłanie żołnierzy na Ukrainę ciągłym tematem rozmów
- Ochrona powietrzna nad Ukrainą
- Portugalia gotowa wysłać żołnierzy na Ukrainę
- Turcja także gotowa do wysłania żołnierzy
- Rosja mówi ciągle - "nie"
Wysłanie żołnierzy na Ukrainę ciągłym tematem rozmów
Mimo tego, że kwestia wysłania wojska z krajów europejskich na Ukrainę jest nadal w planach i nie wiadomo tak naprawdę jak to wszystko ma wyglądać, to kolejne państwa po Wielkiej Brytanii oraz Francji wyrażają gotowość wysłania swoich żołnierzy na Ukrainę po osiągnięciu ewentualnego pokoju. Agencja AFP 6 marca napisała, powołując się na przedstawiciela brytyjskiego rządu, że Londyn rozmawiał z przedstawicielami dwudziestu państw zainteresowanych zaangażowaniem się w utrzymanie pokoju w Ukrainie w wypadku podpisania przez walczące strony porozumienia o zawieszeniu broni. AFP wyjaśniła, że te rozmowy odbyły się w środę (5 marca), a mieli w nich uczestniczyć przedstawiciele państw europejskich oraz wchodzących w skład Wspólnoty Narodów. Nie wiadomo jednak, jak miałoby wyglądać zaangażowanie tych państw w utrzymanie pokoju w Ukrainie.
Ochrona powietrzna nad Ukrainą
„Guradian” informował 6 marca, że brytyjscy eksperci wojskowi opracowali plan ochrony powietrznej nad Ukrainą niezależnie od NATO; przewiduje wykorzystanie 120 myśliwców. Według brytyjskiego dziennika, projekt zakłada rozmieszczenie samolotów bojowych, które zabezpieczyłyby przestrzeń powietrzną nad Kijowem i zachodnią Ukrainą, przed atakami rosyjskich dronów i atakami rakietowymi.
Autorzy planu "Sky Shield" twierdzą, że ta europejska strefa ochrony mogłaby stanowić potencjalną część "rozejmu w powietrzu", zaproponowanego w tym tygodniu przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Obejmowałaby ona trzy działające elektrownie jądrowe w Ukrainie oraz miasta Odessa i Lwów, ale nie linię frontu ani wschodnią część kraju. Do grona zwolenników inicjatywy należą m.in. Philip Breedlove, generał Sił Powietrznych USA i były naczelny dowódca NATO w Europie oraz Richard Shirreff, generał armii brytyjskiej i były zastępca naczelnego dowódcy NATO.
"Wdrożenie programu "Sky Shield" byłoby ważnym elementem działań Europy, gwarantujących bezpieczeństwo Ukrainy w sposób skuteczny i wydajny" – stwierdził w oświadczeniu Gabrielius Landsbergis, były minister spraw zagranicznych Litwy.
"Guardian" poinformował, że "Sky Shield" został opracowany przez byłych strategów sił powietrznych Wielkiej Brytanii (RAF), którzy pracowali wspólnie z przedstawicielami ukraińskich sił zbrojnych. Plan miał zostać omówiony przez europejskich ministerstw obrony. "Jednak ci nie wyrazili rzeczywistej chęci zatwierdzenia patroli ukraińskiego nieba w czasie trwania wojny" – podał brytyjski dziennik.
"Osoby zaangażowane w projekt uważają, że tempo wydarzeń w ostatnim tygodniu oznacza, że pomysły dotyczące ochrony części ukraińskiej przestrzeni powietrznej mogą teraz zostać ponownie rozpatrzone, choć plan ten służy również podkreśleniu, jak ważna i skuteczna byłaby ochrona powietrza w ramach gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa w przypadku zawieszenia broni" – czytamy na łamach gazety.
Dziennik zauważył, że wśród zachodnich polityków panuje obawa, że mogłoby to doprowadzić do bezpośredniej konfrontacji między samolotami bojowymi NATO a Rosji. Prognozuje się, że może to też doprowadzić do eskalacji działań wojennych w przypadku np. zestrzelenia samolotu którejkolwiek ze stron.
Stronnicy projektu twierdzą, że "ryzyko dla pilotów uczestniczących w "Sky Shield" jest niskie", ponieważ od początku 2022 r. Rosja nie odważyła się latać swoimi myśliwcami poza liniami frontu.
Portugalia gotowa wysłać żołnierzy na Ukrainę
Obecnie grono państw gotowych wysłać żołnierzy powiększa się. Premier Luis Montenegro po zakończeniu nadzwyczajnego szczytu przywódców UE w Brukseli ogłosił, że Portugalia jest gotowa do wysłania swoich wojsk na Ukrainę w ramach misji stabilizacyjnej.
Montenegro w rozmowie z rodzimymi mediami sprecyzował, że Lizbona nie zawaha się skierować na Ukrainę swoich żołnierzy, "jeśli zajdzie taka potrzeba". Wyjaśnił, że Portugalia, kierując się zasadą solidarności będzie stać u boku swoich sojuszników z Unii Europejskiej, aby dać Kijowowi gwarancje bezpieczeństwa po zakończeniu wojny z Rosją.
"W sytuacji wysłania przez państwa europejskie wojsk na Ukrainę, nasi żołnierze również się tam pojawią" - powiedział Luis Montenegro.
Premier Portugalii podkreślił, że jego kraj nie pozostanie bierny, aby zapewnić trwały pokój na Ukrainie. Dodał, że decyzje w sprawie ewentualnego udziału Portugalczyków w kontyngencie wojsk europejskich będą jednak "podejmowane etapami".
Turcja także gotowa do wysłania żołnierzy
Kolejnym państwem, które ogłosiło gotowość wysłania swoich żołnierzy, jest Turcja. Ministerstwo obrony w Ankarze, cytowane przez AFP przekazało, że Turcja jest gotowa wysłać swoje wojska na Ukrainę, jeśli będzie to konieczne. Tureckie jednostki stałyby się częścią kontyngentu sił pokojowych, którego rozmieszczenie jest obecnie przedmiotem dyskusji.
Władze tureckie rozważały taką ewentualność od końca lutego. Jak informowała agencja Bloomberga, prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan rozmawiał o tym z przywódcą Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem podczas osobnych spotkań w Ankarze. Wcześnie źródła Bloomberga przekazały, że Turcja nie będzie członkiem żadnej misji pokojowej, jeśli nie będzie mogła uczestniczyć we wszystkich rozmowach i przygotowaniach dotyczących jej powołania.
Pod koniec lutego minister spraw zagranicznych Turcji Hakan Fidan mówił, że Turcja będzie odgrywać kluczową rolę w zaprowadzeniu pokoju i utrzymaniu zawieszenia broni na Ukrainie.
"Turcja to silne i ważne państwo w regionie. Zdecydowanie będzie ogrywać ważną rolę w implementacji i kontynuowaniu pokoju i w utrzymaniu zawieszenia broni" - podkreślił Fidan na konferencji prasowej ze swoją gruzińską odpowiedniczką Maką Boczoriszwili.
Jak dodał, Ankara chce, by wojna na Ukrainie zakończyła się "jak najszybciej". "Wspieramy inicjatywy obejmujące obie strony (konfliktu) i powtarzam, że jesteśmy gotowi, by okazać każdy rodzaj wsparcia, w tym możemy gościć rozmowy pokojowe" - poinformował, cytowany przez serwis Hurriyet Daily News.
Gotowość do wysłania żołnierzy przez Turcję na Ukrainę jest bardzo ważnym sygnałem z tego względu, że Turcja posiada po Stanach Zjednoczonych największą armię w NATO, która liczy ponad 800 tys. żołnierzy, w tym rezerwistów. Po drugie od początku wojny na Ukrainie Turcja opowiada się za terytorialną integralnością Ukrainy i sprzeciwia się demonizacji Rosji. Po trzecie, obecność tureckiej armii działałaby na Rosję odstraszająco z tego względu, że posiada nie tylko znaczne siły zbrojne, ale także z tego względu, że Ankara balansuje w swojej polityce między wschodem a zachodem. Mimo tego, że Turcja skorzystała na izolacji Rosji poprzez zakup surowców czy zaciśnięcia relacji gospodarczych, to Turcja pomaga Ukrainie, wysyłając uzbrojenie m.in drony czy blokując przepływ rosyjskich okrętów przez swoje terytorium. Turcji także pośredniczyła w mediacjach między Ukrainą, a Rosja.
Niedawno szef MSZ Hakan Fidan oświadczył, że jego kraj nie jest przeciwny członkostwu Ukrainy w NATO. Szef MSZ Fidan wziął udział w londyńskim szczycie na temat wojny na Ukrainie i bezpieczeństwa.
Prof. Deniz Tansi z Uniwersytetu Yeditepe w Stambule w rozmowie z PAP powiedział, że dla Turcji, by wysłać wojska na Ukrainę "istnieje tylko jeden warunek", pod którym mogłaby to zrobić. "Głównym czynnikiem decydującym jest rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ; oznacza to również poparcie przez Rosję" - wyjaśnił. Jak zaznaczył, w innym wypadku skierowanie przez Ankarę sił na Ukrainę mogłoby wywołać "poważny kryzys między Turcją i Rosją". "Myślę, że to nie jest pomocne ani praktyczne, jeśli chodzi o uzyskanie długofalowego pokoju" - podsumował.
Jak przestrzegał ukraiński ekspert Mychajło Jakubowycz, cytowany przez agencję Ukrinform - Ukraina nie powinna raczej liczyć na prawdziwe gwarancje bezpieczeństwa od Turcji. Według niego Ankara, mówiąc o możliwej misji pokojowej na Ukrainie, demonstruje swoje wpływy militarne. "Możliwe, że zmieniają się poglądy tureckich władz w sprawie ich roli w naszej wojnie i wspólnocie partnerów Ukrainy" - czytamy w artykule.
"Kraj pozycjonuje siebie nie tylko jako pośrednik, ale jako potężny gracz, próbuje pokazać, że odgrywa rolę we wszystkich negocjacjach" - podkreślił Jakubowycz. To, że Turcja jest od dawna członkiem NATO, "pozwala jej grać na tym froncie" - uważa ekspert.
Bloomberg pisał po "awanturze" w Białym Domu, czyli spotkaniu Zełenski - Trump, że Turcja, która posiada drugą największą armię w NATO, jest bardzo istotna w całej układance o bezpieczeństwo Ukrainy tylko żąda za to słonej ceny - pisała agencja. Jak stwierdził niedawno prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, “tylko pełne członkostwo Turcji we Wspólnocie może uratować Unię Europejską przed impasem, w jakim się znalazła, zarówno pod względem gospodarczym, jak i obronnym”.
Rosja mówi ciągle - "nie"
Jedna deklaracje państw Europy to jedno, a realne wysłanie to drugie, ponieważ Rosja nadal nie zgadza się na obecność żołnierzy z Europy na Ukrainie. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział 6 marca, że Moskwa uzna rozmieszczenie europejskich sił pokojowych na Ukrainie za oficjalne zaangażowanie sił NATO w wojnę z Rosją. Dodał, że Rosja nie dopuszcza w tej sprawie "żadnych kompromisów".
Podczas swojego wystąpienia Ławrow ocenił jako zagrożenie dla Rosji oświadczenie prezydenta Francji Emmanuela Macrona, że Paryż rozważa objęcie europejskich państw NATO ochroną w postaci francuskiego arsenału nuklearnego.
"Jeśli Francja uzna nas za zagrożenie, zgodzi się na spotkanie szefów sztabów generalnych krajów europejskich i Wielkiej Brytanii, uzna za konieczne użycie broni nuklearnej, a także przygotuje się do użycia broni jądrowej przeciwko Rosji, to jest to, oczywiście, zagrożenie" – powiedział Ławrow.
Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył 6 marca, że jego kraj powinien wybrać pokój na Ukrainie, który zapewni Rosji długoterminowe bezpieczeństwo oraz zrównoważony rozwój - podała agencja Reutera.
"Musimy wybrać dla siebie opcję pokojową, która będzie nam odpowiadać i zapewni naszemu krajowi pokój w długiej perspektywie" – powiedział Putin podczas spotkania z kobietami, które straciły członków rodziny na wojnie. Podkreślił, że warunkiem pokoju i bezpieczeństwa Rosji jest jej stabilny rozwój.
Zapytany, czy siły rosyjskie wycofają się z zajętych terytoriów Ukrainy, odparł, że tego nie zrobią.
Putin nawiązał też do środowego przemówienia prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który powiedział, że Rosja stała się zagrożeniem dla Francji i Europy, oraz wspomniał o ewentualnym objęciu sojuszników parasolem jądrowym Francji.
"Wciąż są ludzie, którzy chcą wrócić do czasów Napoleona, zapominając o tym, jak się skończyły" – powiedział Putin, nie wymieniając nazwiska Macrona.
Wcześniej rosyjskie MSZ oznajmiło, że w wypowiedzi Macrona wyraźnie było słychać "nuty szantażu nuklearnego". "Ujawniły się całe ambicje Paryża, by stać się nuklearnym patronem Europy" – ocenił rosyjski MSZ, cytowany przez agencję Reutera.
W opinii rosyjskiego resortu "oczywiście nie doprowadzi to do zwiększenia bezpieczeństwa ani Francji, ani jej sojuszników".
Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow oświadczył, że nuklearna retoryka Macrona "stwarza zagrożenie dla Rosji".
Macron zapowiedział w środę, że w następnym tygodniu w Paryżu odbędzie się spotkanie szefów sztabów generalnych państw gotowych gwarantować pokój na Ukrainie. Podkreślił, że Rosja "stała się zagrożeniem dla Francji i Europy" oraz że "konflikt na Ukrainie ma już wymiar globalny", ponieważ Moskwa angażuje żołnierzy z Korei Północnej i wykorzystuje sprzęt z Iranu.
"Odpowiadając na historyczny apel przyszłego kanclerza Niemiec (najprawdopodobniej Friedricha Merza) zdecydowałem się otworzyć debatę strategiczną na temat ochrony, poprzez nasze odstraszanie nuklearne, naszych partnerów na kontynencie europejskim" - powiedział Macron. Zastrzegł, że decyzje dotyczące francuskiej broni pozostaną w rękach prezydenta Francji.
