„Bohaterowie operacji specjalnej”. Putin stworzył nową elitę, ale naród widzi w niej zagrożenie

2025-10-16 15:22

Rosyjska propaganda państwowa intensywnie pracuje nad budowaniem pozytywnego wizerunku żołnierzy walczących na Ukrainie, których Władimir Putin określał mianem „nowej elity” kraju. Jednak najnowszy sondaż przeprowadzony przez Centrum Lewady ujawnia zaskakujące wyniki: blisko 40% Rosjan postrzega tych „bohaterów operacji specjalnej” - jak się określa wojnę na Ukrainie - jako osoby psychicznie okaleczone, przewidując wzrost przestępczości i konfliktów po ich powrocie z frontu. To stawia pod znakiem zapytania skuteczność propagandowych działań Kremla i ujawnia głębokie obawy społeczne.

  • Rosyjska propaganda buduje wizerunek "nowej elity" z żołnierzy, lecz sondaż Centrum Lewady ujawnia, że blisko 40% Rosjan obawia się wzrostu przestępczości po ich powrocie.
  • Społeczeństwo postrzega powracających żołnierzy jako psychicznie okaleczonych i skłonnych do przemocy, a młodsze pokolenia są szczególnie krytyczne.
  • Władimir Putin obawia się, że powrót weteranów z Ukrainy może doprowadzić do destabilizacji kraju i powtórki sytuacji z lat 90.

Z badania Centrum Lewady wynika, że społeczeństwo rosyjskie ma bardzo krytyczny stosunek do żołnierzy powracających z wojny. Aż 41% respondentów jest zdania, że wojna „okaleczyła dusze” tych, którzy w niej uczestniczyli. Co więcej, 19% ankietowanych uważa, że uczestnicy wojny stali się „okrutni i skłonni do przemocy”, a 11% postrzega ich jako „obojętnych i cynicznych”.

Co ciekawe, negatywne opinie na temat żołnierzy są najbardziej rozpowszechnione wśród młodzieży i osób w średnim wieku. Jak podaje sondaż:

  • 23-24% respondentów w wieku od 18 do 39 lat mówiło o „skłonności do przemocy”.
  • Wśród osób powyżej 55. roku życia odsetek ten wynosił 15%.

Te dane pokazują, że młodsze pokolenia Rosjan są bardziej krytyczne wobec konsekwencji wojny i jej wpływu na psychikę żołnierzy.

Przestępczość i destabilizacja: Czego obawia się społeczeństwo i Kreml?

Jedną z najbardziej niepokojących konkluzji badania jest przewidywanie wzrostu przestępczości. Aż 39% ankietowanych przez Centrum Lewady spodziewa się fali przestępczości po powrocie „bohaterów specjalnej operacji wojskowej”. Chociaż 44% respondentów uważa, że kraj czeka raczej „wzrost porządku publicznego i zgody społecznej”, a 17% „miało trudności” z odpowiedzią, to jednak znaczny odsetek osób wyrażających obawy jest alarmujący.

ROSJA POZWALA SOBIE NA CORAZ WIĘCEJ. GDZIE SIĘ ZATRZYMA?

Nawet wśród osób popierających wojnę (35%) oraz tych, którzy czerpią informacje z propagandowych kanałów telewizyjnych (27%), dostrzega się zagrożenie ze strony powracających z frontu. Jak zauważa politolog Abbas Gallamow w rozmowie z Moscow Times:

„Biorąc pod uwagę ogromne zasoby, jakie reżim zainwestował w kreowanie pozytywnego wizerunku ‚bohatera wojny", wyniki badania Centrum Lewady można uznać za katastrofalne dla władz”.

Gallamow podkreśla również, że blisko połowa respondentów nie bała się wyrazić opinii sprzecznej z oficjalnym stanowiskiem władz, co świadczy o rosnącym niezadowoleniu i poczuciu zagrożenia. „Z uwzględnieniem czynnika strachu można z pewnością stwierdzić, że w rzeczywistości odsetek osób negatywnie nastawionych do "bohaterów" jest znacznie wyższy” – dodaje Gallamow.

Władimir Putin i widmo lat 90.: Dlaczego Kreml podziela obawy?

Obawy społeczeństwa nie są odosobnione. Jak donosiła agencja Reuters, powołując się na źródła bliskie administracji prezydenta, Władimir Putin również obawia się, że powrót armii z wojny na Ukrainie, co może doprowadzić do wzrostu przestępczości i destabilizacji stworzonego przez niego systemu politycznego. Według rosyjskiego portalu Veridica, różne szacunki wskazują, że w wojnie na Ukrainie uczestniczy nawet milion Rosjan, a kolejny milion odniósł poważne obrażenia lub zginął. Według prof. Igora Lipsitsa, 20–25 milionów osób, od pracowników przemysłu zbrojeniowego po logistyków, czerpie korzyści z gospodarki wojennej. To pokazuje, jak głęboko społeczeństwo jest uwikłane w konflikt, co utrudni powrót do normalności po jego zakończeniu.

Według jednego ze źródeł Reutersa, Putin widzi ryzyko powstania sytuacji podobnej do lat 90., kiedy to po zakończeniu wojny w Afganistanie weterani tworzyli gangi i grupy przestępcze. Portal Veridica zwraca uwagę, że wielu weteranów zostało pozostawionych wtedy własnemu losowi w rozpadającym się systemie, co doprowadziło do znacznego wzrostu narkomanii i alienacji społecznej. Brak uznania lub wsparcia ze strony państwa w ich powrocie stworzył pokolenie rozczarowanych i rozgniewanych mężczyzn. Poza tym wielu żołnierzy kontraktowych spodziewa się powrotu do społeczeństwa jako szanowani obrońcy ojczyzny, ale zamiast tego spotykają się z nieufnością, wrogością i brakiem wsparcia.

Dlatego te obawy są uzasadnione, biorąc pod uwagę już odnotowane przypadki przemocy. Według danych sądowych, powracający z Ukrainy żołnierze zabili lub okaleczyli już ponad 750 Rosjan. Według zagranicznych służb wywiadowczych, od 2023 roku sądy wojskowe otrzymały co najmniej 989 spraw o zabójstwo i ciężkie pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Liczba wyroków wydanych w tych sprawach również wzrosła: 38 w 2022 roku, 266 w 2023 roku, 346 w 2024 roku i 377 nowych spraw w ciągu samych pierwszych dziewięciu miesięcy 2025 roku. Według rosyjskiej Służby Więziennej, zmobilizowano od 120 000 do 180 000 więźniów. Znaczna ich liczba powróciła już do rosyjskich miast.

Na początku października Służba Wywiadu Zagranicznego Ukrainy informowała, że władze rosyjskie rzekomo przyznają, że nawet teraz demobilizacja żołnierzy może stanowić „poważne zagrożenie wewnętrzne”.

„Kreml szacuje, że weterani mogą stać się katalizatorem destabilizacji politycznej i przestępczej, zdolnym do podważenia systemu zbudowanego na osobistej lojalności wobec Putina” – podaje SWZ.

Władze rosyjskie reagują na te zdarzenia, wzmacniając mechanizmy represji. W szczególności służba więzienna uzyskała zezwolenie na stosowanie wobec więźniów bardziej zaawansowanych środków od pałek i paralizatorów po psy i armatki wodne. Ma to rzekomo służyć „ochronie personelu”, ale w rzeczywistości ma na celu kontrolę więźniów, którzy stają się coraz bardziej agresywni - jak zwraca uwagę portal Liga.net

„Powrót z frontu ludzi przyzwyczajonych do przemocy i bezkarności może doprowadzić do nowej wojny wewnętrznej na Kremlu. Choć początkowo ci weterani stanowili trzon reżimu, z czasem mogą stać się siłą, która zniszczy Rosję od wewnątrz” – zauważyła Służba Wywiadu Zagranicznego.

Mimo wszystko pojawiają się jakieś próby opanowania sytuacji w sposób bardziej cywilizowany. Rząd tworzy ośrodki rehabilitacyjne dla weteranów, oferując wsparcie fizyczne, psychologiczne oraz obietnice pracy w sektorze publicznym. Nie pozwala jednak na formowanie przez nich niezależnej siły politycznej ani realizację własnych interesów. Choć państwo ma środki na krótkoterminowe wsparcie, strategia ta ma ograniczenia - zauważa portal Veridica. Weterani, przyzwyczajeni do wysokich żołnierskich zarobków, mogą mieć problem ze znalezieniem równie dobrze płatnej pracy w cywilu, zwłaszcza że ich umiejętności trudno przełożyć na inne zawody.

Ekonomiczne realia i niezadowolenie: Co czeka "bohaterów" po wojnie?

Duża różnica między wysokimi zarobkami wojskowych a poziomem życia cywilów może działać jako czynnik wyzwalający – pensje i dodatki żołnierzy na froncie znacznie przewyższają średnią krajową. Zakończenie wojny grozi im gwałtownym pogorszeniem sytuacji finansowej i falą niezadowolenia. Ten czynnik może dodatkowo podsycić społeczne niepokoje i stanowić poważne wyzwanie dla stabilności wewnętrznej Rosji.

Zarobki dla kontraktowych żołnierzy walczących w Ukrainie wynoszą zazwyczaj 210 000–250 000 rubli (ok. 9000–10 700 zł). To ponad dwukrotność średniej pensji w Rosji. Dla oficerów lub doświadczonych żołnierzy może wzrosnąć do 300 000–400 000 rubli (13 000–17 200 zł). Do tego dochodzą premie jednorazowe za podpisanie kontraktu. Wzrosły one dramatycznie w 2025 r., i wynoszą od 1 mln rubli (43 000 zł) do 3 mln rubli (129 000 zł) w zależności od regionu. Na przykład w Moskwie do 1,9 mln rubli (82 000 zł) plus roczna pensja ok. 5,2 mln rubli (223 000 zł). Jeśli zaś chodzi o roczne zarobki dla szeregowego żołnierza z Moskwy, to mogą przekroczyć 5 mln rubli (215 000 zł), w tym pensja + premie. W regionach prowincjonalnych – ok. 3–4 mln rubli (129 000–172 000 zł). Mimo tak zachęcających pieniędzy media zwracają uwagę, na opóźnienia lub niepełne wypłaty.

Center for European Policy Analysis (CEPA) zwracało uwagę w analizie z czerwca, że rosyjscy żołnierze, mimo obiecanych wysokich wynagrodzeń tracą większość zarobków na łapówki i „usługi” niezbędne do przetrwania na froncie, co podważa propagandę Kremla o wojnie jako źródle zysku i osłabia motywacje do zaciągania się do służby. Według analizy żołnierze płacą za podstawowe prawa, takie jak urlop, uniknięcie szturmów czy przeniesienie z pierwszej linii. Według niezależnych dziennikarzy z „Ważnych Historii”, dowódcy wprowadzili „cenniki” na te usługi. Przykładem jest Wiktor Swobodczikow z Tiumienia, który od roku skarży dowódców do prokuratury wojskowej i Komitetu Śledczego. Żądał on miliona rubli za urlop, a odmawiający płacenia byli bici lub grożono im wysłaniem za front bez broni – nawet rannym.

Zdarzają się także sytuacje, że rekruterzy zwabiają mężczyzn obietnicami służby z dala od walk np. jako budowlańcy czy strażnicy. Ofiarami padają głównie prowincjusze, których po przyjeździe do Moskwy kieruje się prosto na front. Rekruterzy dostają prowizję za każdego rekruta. Są też przypadki porwań mężczyzn z wiosek np. w obwodzie iwanowskim, którzy płacą wszystko, by uciec, a porywacze kradną ich zarobki z kont bankowych. Są także sytuacje, że żołnierze spędzają miesiące w szpitalach bez rekompensat, bo jednostki odmawiają potwierdzeń służby.

Autorka, Ksenia Kyryłowa, podkreśla, że w rosyjskim społeczeństwie nadzieje na szybki pokój gasną, a ludzie adaptują się do idei „wiecznej specjalnej operacji wojskowej", choć efekt masowego zaciągania się w nadziei na łatwy zarobek bez realnej walki już wygasł.

Portal Obronny SE Google News