Mimo zbieżności nazwy z szeroko stosowanym przez Turcję bezzałogowcem TAI Anka-S, maszyna Anka-3 ma z nim niewiele wspólnego. Anka-S to bardzo klasyczny turbośmigłowy dron ze śmigłem pchającym, prostymi skrzydłami i niewielkim ładunku przenoszonego uzbrojenia. Jest to maszyna zbliżona co do możliwości i zadań amerykańskie MQ-9A Predator.
TAI Anka-3 to bezzałogowiec uderzeniowy o obniżonej sygnaturze radarowej, zbudowany w układzie latającego skrzydła, przypominający bardzo rosyjski S-70 Ochotnik. Napędzany jest silnikiem odrzutowym i dzięki temu może pozostawać w powietrzu do 10 godzin, osiąga prędkość ponad 860 km/h i pułap 12 000 m. Jest to istotne, ponieważ maszyna ma pełnić rolę „lojalnego skrzydłowego”, czyli bezzałogowca towarzyszącego samolotom bojowym, takim jak TAI Kaan, który niebawem ma odbyć pierwszy lot.
Przy masie startowej która oficjalnie wynosi 6,5 tony, samolot ma przenosić niemal 1,5 tony uzbrojenia. Aby zachować niską sygnaturę radarową Anka-3 posiada dwie komory wewnętrzne, mieszczące pon 635 kg uzbrojenia. Dodatkowo posiada też dwa zewnętrzne punkty o udźwigu 100 kg każdy. Dostępne opcje uzbrojenia mają obejmować tureckie bomby kierowane na bazie bomb Mk82, ale te pociski powietrze-ziemia a być może również powietrze-powietrze.
Do komór uzbrojenia mają też mieścić się tureckie pociski manewrujące SOM-J o zasięgu 250 km, ale również naddźwiękowe bezzałogowce bojowe na bazie celów powietrznych. Ich zdaniem ma być nie tylko niszczenie celów z bezpiecznej odległości, ale też zmuszenie do reakcji systemu obrony powietrznej przeciwnika. Stanowią one jeden z priorytetowych celów, jakie mają niszczyć maszyny Anka-3, dzięki wysokiej prędkości i trudnej wykrywalności.
Warto odnotować, że jest to drugi tej klasy bezzałogowiec produkcji tureckiej. Od roku lata już maszyna Bayraktar Kizilelma, produkcji słynnego koncernu Baykar Makina. Ten płatowiec ma stanowić m.in. uzbrojenie tureckiego „mini-lotniskowca” TCG Anadolu, ale równie wsparcie dla samolotów bojowych. „Państwowy” dron jest nieco mniej zaawansowany w rozwoju, gdyż Kizilelma ma trafić w 2024 roku do produkcji seryjnej, ale zważywszy na zapotrzebowanie tureckiego lotnictwa, nie zabraknie dla niego miejsca. Nie jest też tajemnicą, że Ankara będzie walczyć o zamówienia zagraniczne na te płatowce. Szczególnie wśród bogatych krajów Bliskiego Wschodu i Azji południowo-Wschodniej.