Mini-rakiety zamiast armat. Rosja przyznała się do problemów Pancyra?

2025-08-07 14:30

Prezentowana podczas targów IDEX 2025 w Abu Zabi nowa wersję artyleryjsko-rakietowego systemu obrony powietrznej Pancyr, o nazwie Pancyr-SMD-E, jest obecnie wprowadzana do służby w Rosyjskiej armii. Oznacza to też rewolucję w uzbrojeniu, odbierając nazwie człon „artyleryjski”. 30 mm armaty automatycznie zastąpiły małe rakiety antydronowe. Dlaczego tak się stało?

Lekkie rakiety, nowość w arsenale Pancyra

Nową konfigurację systemy Pancyr mogłem osobiście zobaczyć w Abu Zabi, gdy po raz pierwszy była prezentowana poza Rosją. Pierwsze co rzucało się w oczy, to oczywiście brak armat, ale też wprowadzenie na uzbrojenie systemu kontenerów po cztery lekkie pociski ziemia-powietrze typu TKB-1055. W prezentowanej konfiguracji oznaczało to uzbrojenie w sześć rakiet 57E6E (wersja eksportowa) o zasięgu do 18 km i 32 rakiety TKB-1055 o zasięgu zaledwie 7 km. Jest to konfiguracja „wielozadaniowa", do zwalczania szerokiej gamy celów. 

Pancyr w tej konfiguracji nie otrzymał dodatkowych punktów mocowania lekkich rakiet. Są one w dowolnej kombinacji stosowane zamiennie ze „standardowymi” pociskami przeciwlotniczymi na dwunastu dotychczasowych wyrzutniach, po sześć z każdej strony. Po prostu mogą one obecnie mieścić kontener startowy jednego pociski 57E6(E) lub poczwórną wyrzutnię TKB1055. Tak więc możliwe jest skonfigurowanie pod konkretne zadania, czy też zagrożenia. Ekstremalne opcje to 48 lekkich rakiet lub 12 „ciężkich”.

Oznacza to jednocześnie, że wieża zestawu Pancyr-SMD-E została „odchudzona” o dwie dwulufowe armaty 30 mm 2A38M i ich system zasilania oraz zapas 1400 naboi. Sama amunicja to niemal 1200 kg. Łącznie mówimy więc o zmniejszeniu masy o około 2 tony. Z pewnością przekłada się to na mniejsze obciążenie napędów wieży i co za tym idzie, przynajmniej w teorii, mogło skrócić czas obrotu.

Dlaczego zrezygnowano z armat 30 mm?

Jak przyznał producent, dotychczasowe armaty kalibru 30 mm okazały się mało skuteczne w zwalczaniu dronów. Zamiast nich w systemie zastosowano więc nowe, mniejsze pociski przeciwlotnicze. Tańsze, bardziej zwrotne i stosowane w większej liczbie niż standardowe. Z rozmowy z przedstawicielami firmy Rostec, można było wywnioskować, że główne problemy to po prostu zbyt niska celność.

Nie ze względu na charakterystykę armaty 30 mm. Przeciw dronom sprawdzają się przecież na Ukrainie systemy artyleryjskie o niższym kalibrze, ale też bardzo chwalone są niemieckie Gepardy (Flugabwehrkanonenpanzer Gepard) uzbrojone w dwie armaty 35 mm, rozwiązanie z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, choć modyfikowane do końca XX wieku. W warunkach bojowych w Ukrainie wykazują się niezwykle wysoką skutecznością i minimalnym zużyciem amunicji w walce z typowymi dronami.

Średnio do zniszczenia drona Shahed Gepard potrzebuje 7-11 pocisków. I to nie mówimy tu o amunicji programowalnej, ale klasycznych pociskach HEI-T (High Explosive Incendiary with Tracer), czyli odłamkowo-zapalajacych ze smugaczem. Armaty 35 mm są skuteczne mimo zwiększenia pułapu, na którym latają drony Shahed/Geran, gdyż mogą razić cele do wysokości 3000 m. Niemieckie armaty przeciwlotnicze skutecznie zwalczają też pociski manewrujące i mniejsze, manewrujące bezzałogowce stosowane na linii frontu, ale wówczas wymagane jest kilkadziesiąt do nawet 100 pocisków na zestrzelenie.

Czemu armaty Pancyra nie radzi sobie tak dobrze? Z kilku powodów. Pierwszym jest sama koncepcja. Pancyr, jak jego przodek, zestaw na podwoziu gąsienicowym 2K22 Tunguska z lat osiemdziesiątych, jest przede wszystkim system rakietowym. Dwie, dwulufowe armaty 30 mm stanowią coś w rodzaju ostatniej linii obrony. Radzą sobie z celami takimi jak śmigłowce czy samoloty bojowe, ale jak się okazuje, bezzałogowce, szczególnie szybko poruszające się nie wprost na zestaw Pancyr, ale kątowo, są trudne do trafienia.

Z jednej strony rosyjski system celowniczy i kierowania ogniem nie jest dostatecznie precyzyjny, aby skutecznie porazić bezzałogowce, szczególnie mniejsze i bardziej zwrotne. To kwestia szybkości i precyzji korygowania pomiarów, dlatego m.in. w nowych wersjach Pancyra wymieniono radar i kanał optyczny. Z drugiej strony problemem jest czysta fizyka. Wieża rosyjskiego zestawu jest ciężka i ma sporą bezwładność.

Dane o jej masie nie są publicznie znane, ale znana jest np. masa uzbrojenia, które w całości umieszczone jest po bokach wieży, z dala od jej osi obrotu, co zwiększa problemy z szybkim i precyzyjnym obracaniem taką wieżą. Wystarczy policzyć zgrubnie. Każda rakieta 57E6, to masa startowa około 76 kg. Wraz z kontenerem startowym, dla łatwiejszego liczenia, zaokrąglijmy do 100 kg. Armata 2A38M kalibru 30 mm to masa 195 kg, a wraz z systemem sterowania będzie ważyć co najmniej 250 kg. Z każdej strony wieży Pancyr-S1 ma 6 rakiet i armatę, czyli z grubsza co najmniej 850kg masy. Czyli łącznie 1700 kg zawieszonych na obu bokach wieży. Do tego około 1200 kg amunicji 30 mm. Ze wzoru na moment obrotowy wynika nam wprost, że im masa bardziej oddalona jest od osi obrotu, tym silniej działa jej bezwładność.

Aby precyzyjnie trafić z armaty cel powietrznym, trzeba nie tylko „nadążyć” za nim prędkością obrotową całej wieży, gdyż uzbrojenie obraca się w niej tylko w pionie. Trzeba też bardzo precyzyjnie obracać tą wieżą, żeby pociski trafiały w punkt, w którym w danej chwili ma się znaleźć cel. Rosyjskie rozwiązania, zarówno pod względem precyzyjnych silników elektrycznych o dużej mocy jak i systemów przeliczeniowych i pomiarowych, takich jak dalmierze laserowe, nie są najwyższej jakości. W dużym stopniu korzystano przed wojną z rozwiązań zachodnich, głównie francuskich.

Rozwiązanie – tania rakieta, niepozbawiona wad

Rosjanie nauczeni doświadczeniami nie tylko z Ukrainy, ale też z Syrii oraz użycia systemów Pancyr przez klientów eksportowych, doszli do prostych wniosków – nie są w stanie zapewnić armatom dostatecznej skuteczności, więc należy je zastąpić rakietami. Jak wcześniej wspominałem, pozwala to „odchudzić” wieżę o około 2 tony. W dodatku w rakietach Rosja radzi sobie lepiej znacznie lepiej.

Opracowano więc lekkie, tanie pociski przeciwlotnicze o oznaczeniu TKB-1055 „Goździk”. Co ciekawe, po raz pierwszy był on prezentowany w 2017 roku, jako opcja do zwalczania nie tylko bezzałogowców, ale też rakiet kierowanych i niekierowanych oraz innych niewielkich celów powietrznych. Rakieta oparta na doświadczeniach przede wszystkim z Syrii, miała zwiększyć jednostkę ogniową systemów Pancyr i zwiększyć ich „ekonomię” w zwalczaniu celów, dla których rakieta 57E6 jest nie tylko za droga, ale „za dobra”. Projekt powstał w ścisłej współpracy z rosyjskim ministerstwem obrony. Pociski te nie są przeznaczone jedynie dla rakietowej wersji Pancyr-SMD, ale również dla artyleryjsko-rakietowych, modyfikowanych wariantów Pancyr-M i Pancyr-SM.

Pocisk TKB-1055 jest dwustopniowy. Składa się z odrzucanego w locie członu napędowego z silnikiem rakietowym oraz głowicy kierowanej, która leci do celu po rozdzieleniu bez dodatkowego napędu, osiągając prędkość maksymalną 820 m/s (ok. 2950 km/h). Deklarowane strefy rażenia dla celów aerodynamicznych to dystans 500–7000 m i wysokość 15–5000 m. Maksymalna prędkość atakowanych celów powietrznych wynosić ma 1000 m/s, czyli 3600 km/h. Głowica bojowa to ładunek odłamkowo-burzący z zapalnikiem zbliżeniowym. Masa pakietu 4 rakiet TKB-1055 wynosi 115 kg.

Pancyr-S1

i

Autor: Wojtek Laski/East News

Jak widać, jest to rozwiązanie zwiększające zasięg skuteczny i pułap, co w przypadku dronów kamikaze nie jest tak ważne, ale kosztem np. 500 m „martwej” strefy, w której system Pancyr-SMD nie jest w stanie zwalczać żadnych celów. Oznacza to, że będzie wymagał dodatkowego, lufowego elementu obrony VSHORAD, czyli ochrony przez przeciwlotnicze armaty samobieżne lub ciągnione kalibru 23-30 mm. Kolejną słabość stanowi tu system naprowadzania, taki sam dla wszystkich pocisków rakietowych systemu Pancyr.

Kontrowersyjna decyzja?

Decyzja o zastąpieniu działek minipociskami TKB-1055 budzi wątpliwości. Głównym wymogiem w walce z rojami dronów jest zdolność do jednoczesnego zwalczania wielu celów w jak najkrótszym czasie. A właśnie z tym Pancyr ma od dawna problemy. Zgodnie z deklarowanymi specyfikacjami system jest w stanie zwalczać ograniczoną liczbę celów jednocześnie, w zależności od ich rozmieszczenia w polu widzenia. Mogą to być cztery obiekty latające w sektorze ±45 stopni lub dwa w sektorze ±90 stopni. Wynika to z głównej zalety, ale i wady tego systemu.

Pancyr jest relatywnie tani w użyciu, ponieważ jego rakiety nie mają własnego systemu naprowadzania, ale są sterowane radiokomendowo przez wyrzutnię. Radary, dalmierze itp. zainstalowane na wyrzutni stale przeliczają wzajemne położenie rakiety i celu, podając do systemu naprowadzania rakiety poprawki. Upraszcza i obniża to koszt amunicji, ale powoduje, że cel musi znajdować się cały czas w polu widzenia radaru i anten systemu naprowadzania, podobnie jak pocisk który go zwalcza.

Ilość zwalczanych celów jest ograniczona możliwościami wyrzutni i systemów balistycznych na jej pokładzie i Pancyr nie ma ona zdolności "odpal i zapomnij", która jest kluczowa w walce z rojami dronów lub atakiem z kilku kierunków jednocześnie. W takim przypadku potrzebna jest większa ilość wyrzutni Pancyr-SMD, zwalczających do czterech celów w wyznaczonych sektorach. Pojedynczy pojazd nie ma de facto zdolności dookólnego zwalczania celów. Jest to znacząca słabość, którą jeszcze pogłębia pozbawienie systemu broni lufowej.

W tej perspektywie Pancyr-SMD-E nie jest modernizacją, ale raczej ślepą uliczką w rozwoju rosyjskich systemów przeciwlotniczych, a przede wszystkim, przeciwdronowych. Mimo to, jak podaje dziennik "Krasnaja Zwiezda", rozpoczęły się dostawy tych systemów do jednostek rosyjskiej armii. Czy okażą się skuteczniejsze w walce z dronami niż dotychczas stosowane warianty? Raczej nie.

Przywiązanie do przestarzałego rozwiązania, które nie przystaje do obecnych zagrożeń, prowadzi do tworzenia nowego wariantu, który stanowi realnie krok wstecz. Widać tu wyraźnie ograniczenia technologiczne, z jakimi rosyjski przemysł zbrojeniowy musi się borykać. Zacofanie w pewnych technologiach, takich jak optoelektronika, mikroprocesory czy precyzyjne silniki elektryczne przekłada się na tego typu sytuacje. Można uznać, że Pancyr-SMD jest objawem pewnej „choroby” trawiącej cały rosyjski przemysł zbrojeniowy, który braki w jakości w pewnym sensie nadrabia ilością.

Portal Obronny SE Google News