Amunicja jest tą częścią produkcji, która musi być realizowana autonomicznie

2025-03-11 10:17

Produkcja amunicji i bycie podmiotem niezależnym, posiadanie własnych źródeł zaopatrzenia i fabryk są dla nas bardzo istotne. Polska Grupa Zbrojeniowa jest organizacją inteligentną: uczy się i rozwija. Wyciągamy wnioski z otaczającej nas sytuacji i wiemy doskonale, że najlepiej, aby produkcja broni i amunicji odbywała się u nas w kraju – podkreśla w rozmowie z PAP MediaRoom Marcin Idzik, członek zarządu PGZ SA.

MArcin Idzik, PGZ SA

i

Autor: PGZ SA

PAP MediaRoom: – Jaki jest ostateczny cel PGZ, jeśli chodzi o produkcję amunicji, chcecie być całkowicie samowystarczalni?

Marcin Idzik: – Zacznijmy od tego, co mamy ustalone: czyli od produkcji amunicji kal. 155 mm. Jakie są priorytety Polskiej Grupy Zbrojeniowej w tym zakresie? PGZ równolegle pozyskuje amunicję poprzez dostawę, która na podstawie umowy zawartej w 2023 roku, pozwala na zapewnienie dostaw do MON-u na poziomie ponad 280 tys. sztuk amunicji 155 mm. Dzięki temu kontraktowi zapełniamy wojskowe magazyny. Niezależnie i równolegle od tego procesu pozyskujemy zdolność do samodzielnej produkcji amunicji. W roku 2027 wyprodukujemy ok. 100 tys. sztuk amunicji 155 mm, a w kolejnych latach chcemy zwiększyć tę liczbę.

– Jakie inwestycje poczyniono, aby zwiększyć produkcję amunicji?

– Niezależnie od przyjętych założeń produkcyjnych, tworzymy potencjał do zbudowania i bycia niezależną firmą amunicyjną. Na czym to polega? Spółka posiada potencjał zlokalizowany w naszym przemyśle obronnym. Mamy największą w Europie fabrykę trotylu. Posiadamy zdolności do produkcji prochu i nitrogliceryny w Mesko w Skarżysku-Kamiennej. Mamy w portfolio także Zakłady Metalowe „Dezamet” w Nowej Dębie i oddział Mesko w Kraśniku, gdzie wytwarzane są korpusy pocisków.

– Czego PGZ brakuje do pełnej samowystarczalności produkcyjnej?

– Tak zwanej zdolności do budowy prochów wielobazowych. I tutaj w kooperacji z Zakładami Azotowymi będziemy pozyskiwali zdolność do zbudowania fabryki nitrocelulozy. Będziemy też starali się wspólnie, ze spółką Skarbu Państwa albo przez konsorcjum PGZ z wybranym dostawcą zagranicznym, pozyskiwać prochy wielobazowe, które pozwolą nam osiągnąć zdolność do produkcji amunicji o dłuższym, 40-kilometrowym zasięgu.

– Dlaczego rozproszenie produkcji amunicji w różnych zakładach jest tak ważne dla bezpieczeństwa Polski?

– Takie rozwiązanie ma przynieść polskim siłom zbrojnym kilka korzyści. Po pierwsze, ustanowienie potencjału do sprzedaży i produkcji amunicji wyprodukowanej w Polsce od A do Z. Po drugie, będziemy mieli nieograniczoną zdolność licencyjną, czyli będziemy mogli oferować nasze produkty na całym świecie. A po trzecie, uzyskamy zdolność do zapełnienia magazynów na poziomie, który Ministerstwo Obrony Narodowej uzna za satysfakcjonujący.

Garda: PGZ inwestuje we wzrost produkcji
Portal Obronny SE Google News
Autor:

– W jakich dziedzinach współpracujecie z zagranicznymi partnerami i jak ta współpraca wpływa na rozwój technologii produkcji amunicji w Polsce?

– Dzisiaj kooperacja opiera się na łańcuchach dostaw. Już na początku zeszłej dekady zdiagnozowaliśmy potrzebę posiadania zdolności do produkcji amunicji artyleryjskiej jako jednego z najważniejszych komponentów współczesnego pola walki. Tę zdolność pozyskujemy i ona jest oparta na łańcuchach kooperacyjnych z naszymi partnerami z Czech, Słowacji oraz Francji. Każdy kraj na wypadek godziny „W” będzie zamykał się eksportowo i ograniczał do produkcji na rzecz własnych sił zbrojnych. Uważamy, że Polska Grupa Zbrojeniowa oraz podmioty stowarzyszone są w stanie zapewnić naszemu krajowi niezależną produkcję amunicji.

– Czy to łatwy proces?

– Tu nie chodzi tylko o kwestie komponentów, ale przede wszystkim o przeniesienie praw intelektualnych do tego, aby Polska była w stanie sama decydować o budowie, produkcji oraz sprzedaży tego rodzaju amunicji. Wyselekcjonowaliśmy cztery podmioty, z którymi są prowadzone negocjacje. Proszę wybaczyć, ale na tym etapie nie będziemy ujawniali ich nazw. Myślę, że do końca marca okaże się, jakie partnerstwo zostało wybrane. To jest partnerstwo strategiczne, opierające się na zapewnieniu nam dostawy technologii amunicji.

– Posiadanie własnej amunicji, jak widać choćby na przykładzie wojny w Ukrainie, jest bardzo istotne. Czy Polska Grupa Zbrojeniowa z sytuacji kryzysowych, a nawet wojennych, wyciąga wnioski i zabezpiecza potrzeby polskiego wojska?

– Polska Grupa Zbrojeniowa jest organizacją inteligentną: uczy się i rozwija. Wyciągamy wnioski z otaczającej nas sytuacji i wiemy doskonale, że najlepiej, aby produkcja broni i amunicji odbywała się u nas w kraju. Patrzyliśmy na potencjał Polskiej Grupy Zbrojeniowej i określiliśmy trzy filary. Tam, gdzie PGZ jest silna, nie potrzebujemy partnerstwa zewnętrznego, jak w przypadku produkcji trotylu. Są jednak takie obszary, gdzie nasze kompetencje są na poziomie 50 proc. i tu będziemy zastanawiać się, czy lepiej rozwijać to u nas, czy zlecać na zewnątrz.

Są też takie dziedziny, gdzie jesteśmy mniej zaawansowani i tutaj otwieramy się szeroko na kooperację z sektorem prywatnym, bo uważamy, że podzielenie się pewnymi elementami produkcji jest w tym momencie bardziej sensowne. Wolimy dzisiaj zaprosić do współpracy dużą liczbę podmiotów, po to, aby nie budować kompetencji wyłącznie u siebie, ale żeby w procesach produkcji brały udział inne spółki: zarówno skarbu państwa, jak i prywatne, nie tylko z sektora zbrojeniowego.

– Jakie korzyści - zarówno dla konsorcjum, jak i dla polskiej armii - widzi Pan w najbliższym czasie?

– Naczelnym celem PGZ jest zapewnienie takiego ukompletowania amunicji polskim siłom zbrojnym, aby nasz decydent, czyli Ministerstwo Obrony Narodowej, uznał ten poziom za satysfakcjonujący. Drugim elementem są zdolności do bycia niezależnym. Uznaliśmy, na podstawie analiz i doświadczenia, że amunicja jest tą częścią produkcji, która musi być realizowana autonomicznie.

– Czyli możemy powiedzieć, że PGZ elastycznie reaguje na potrzeby i sytuację geopolityczną…

– Zdajemy sobie sprawę, że nie każda sfera działalności wojennej będzie realizowana w pełni, ale jeśli chodzi o amunicję - wyciągamy wnioski z doświadczeń irackich, afgańskich oraz ukraińskich. Uważamy, że produkcja amunicji i bycie podmiotem niezależnym, posiadanie własnych źródeł, własnych fabryk, to dla nas priorytet. Nie skupiałbym się tylko na amunicji 155 mm, ale chciałbym powiedzieć, że amunicja 120 mm - czołgowa - jest dla nas również bardzo istotna. Polska Grupa Zbigniewa już dzisiaj pozyskuje amunicję. Stale zwiększamy naszą zdolność produkcyjną. Chcemy być spółką, która posiada cały wachlarz produktowy; odpowiedzialną za cały łańcuch dostawców. Polska już ma amunicję 155 mm pozyskiwaną od paru lat. I będziemy zwiększali jej zakres.

– Jak własna produkcja amunicji przekłada się na realne zdolności bojowe naszej armii?

– Naszą ambicją jest to, żeby ktokolwiek, kto chciałby kiedyś pomyśleć źle o Polsce w kontekście ewentualnych akcji zbrojnych, miał świadomość, że nasze nasycenie uzbrojeniem i umiejętnościami jest bardzo duże. Taki ktoś powinien się wówczas zastanowić kilkukrotnie, zanim podejmie jakieś działania, bo mogą się dla niego źle skończyć.

– Dlaczego proces produkcji amunicji jest tak skomplikowany i wymaga tylu poddostawców?

– Warto przypomnieć, że linię do produkcji nitrocelulozy pozyskaliśmy sto lat temu od Francuzów i ta linia była eksploatowana w Pionkach. Koniec zimnej wojny spowodował, że zapotrzebowanie na amunicję zmalało. Wszyscy w Europie i na świecie poczuli się bezpieczni i zaczęli budować kompetencje w oparciu o poddostawców. W czasie, kiedy nie było konfliktu w Ukrainie, było to bardzo wygodnym i tańszym rozwiązaniem.

– Wojna w Ukrainie pokazała, jak ważna jest produkcja tu i teraz na naszym terytorium.

– Mimo że to będzie nas kosztowało drożej, tak ustawiamy potencjał produkcji. Jeżeli istnieje szeroka pula zamówień, ciężko jest uzyskać slot produkcyjny. Wszyscy w jednym czasie chcą pozyskać poszczególne komponenty, więc pojawiają się problemy. Żeby być w pełni niezależnym, trzeba mieć zdolność produkcji u siebie w kraju, a nadwyżkę można sprzedawać.

Dzisiaj każdy kraj europejski poszedł na pewnego rodzaju wygodę. Nie budował zdolności u siebie, tylko korzystał z komponentów zewnętrznych. Wojna w Ukrainie przewartościowała to i pokazała, jak bardzo jest to istotne. Drugim istotnym elementem jest logistyka. Wojny wygrywa się logistyką i zapewnienie dostaw na polu walki jest bardzo ważne. Rosjanie mają różne kalibry amunicyjne. W związku z tym, jeżeli mają cztery rodzaje łusek, automatycznie generuje im to problemy logistyczne.

– A jak to wygląda u nas?

– U nas jest inaczej, bo mamy jeden kaliber do armatohaubic Krab oraz do K9. To nasza siła. Ułatwia to naszym zakładom produkcję oraz upraszcza procesy logistyczne.

– Jakie inwestycje planujecie w związku z tymi założeniami?

– Rząd przeznaczył na zbudowanie zdolności amunicyjnej 3 mld złotych. My na tej podstawie budujemy i będziemy rozbudowywali nasze zdolności wytwarzania. Głównie chodzi o rozbudowanie drugich lub trzecich linii produkcyjnych. Na przykład będziemy rozszerzali linie do kucia korpusów w Kraśniku. Będziemy rozbudowywali zdolności produkcyjne w Dezamecie i Mesko. Rozbudowa będzie dotyczyła nie tylko tych części związanych z kuciem czy wytwarzaniem, ale też rozwijania fabryki nitroguanidyny i nitrocelulozy. Pozyskanie tych dwóch składników pozwoli nam być unikalną firmą w skali Europy, posiadającą dużą zdolność w produkcji trotylu, nitroguanidyny i nitrocelulozy. Pozwoli to z PGZ uczynić spółkę, która będzie posiadała bardzo dużą przewagę w produkcji amunicji.

– Czy my, Polacy jesteśmy w stanie być dobrym, mocnym partnerem dla innych krajów Unii Europejskiej?

– Dotychczasowe postępowania europejskie, czy to w programie ASAP, tudzież EDIRPA, pokazały, że trzeba być połączonym z dużym producentem. Duży w Europie może więcej. Doświadczenia pokazują, że jeśli Polska wybierze dobrego partnera, np. dostawcę technologii, to włączy się w globalny łańcuch dostaw. Z jednej strony będziemy mieli w kraju technologię do produkcji, ale z drugiej strony zyskamy klienta, który pomoże nam zbywać amunicję. To jest ambicją zarządu PGZ i naszych pracowników, żeby być spółką włączoną w łańcuch globalny dostaw. To zmieni nas mentalnie, a także da dużo większy wachlarz możliwości w zakresie sprzedaży.

– Kiedy PGZ zwiążę się umową z takim wielkim partnerem?

– Zgodnie z poleceniem ministra aktywów państwowych Jakuba Jaworowskiego wnioski powinniśmy złożyć do końca marca. Mamy plan, przygotowany przez zespół pod kierunkiem prezesa Arkadiusza Bąka, dotyczący przygotowanych wniosków. Mamy to rozpisane nie w latach, nie w miesiącach, ale w tygodniach. Chcemy, aby początek roku 2028 był tym momentem, kiedy pierwsze pociski amunicyjne w nowej technologii będą wytwarzane w Polsce.

– Jakie jeszcze plany ma PGZ na najbliższe lata?

– Celem spółki jest produkcja nie tylko pocisków 155 mm. Każda linia produkcyjna będzie miała możliwość wytwarzania amunicji 120 mm, która używana jest w różnych rodzajach broni, np. czołgach Leopard, Abrams oraz K2. Będzie to Polskę sytuować jako kraj posiadający bardzo silne wojska lądowe, zdolne do działań na terenie przeciwnika oraz do obrony naszych granic.

– Czy prowadzicie jakieś konkretne rozmowy?

– Jesteśmy obecni w procesie negocjowania kontraktu na dostawę czołgów K2 do polskich sił zbrojnych. Mamy utworzone konsorcjum między Polską Grupą Zbrojeniową a Hyundai Rotem. Celem tego konsorcjum jest przygotowanie umowy, która po pierwsze dostarczy czołgi do Polski, a po drugie da zdolność polskiemu przemysłowi do ich serwisowania, utrzymywania i produkcji. Potrzebne jest bowiem zapewnienie, że zakupione w Korei czołgi będą w Polsce serwisowane. Nie ma nic gorszego, niż zakup czołgów bez pakietu wsparcia. Czołg kupuje się raz, a użytkuje 30-40 lat. W cyklu życia sprzętu cena zakupu stanowi 30 proc., a jego utrzymanie 70 proc. wartości. Dlatego taką wagę przywiązujemy do tego, aby te czołgi miały wsparcie w Polsce.

– Jak produkcja Polskiej Grupy Zbrojeniowej Amunicji przekłada się na realne zdolności bojowe naszej armii?

– Polskie uzbrojenie, od czasu przystąpienia do NATO, sytuuje polskich żołnierzy w pewnej elicie. Rewelacyjne są nasze Rosomaki. Polscy inżynierowie udowodnili, że myśl technologiczna, jaką dali nam Finowie (od nich kupiliśmy licencję), była niewystarczająca i przerobili pojazd. Dzisiaj Rosomaki stanowią dumę polskiej armii i możemy oferować je na rynki zagraniczne.

– Czym jeszcze możemy się pochwalić?

Naszym absolutnym hitem jest armatohaubica Krab. Uzyskaliśmy unikalną zdolność do odstraszania wroga działem o zasięgu 40 km. Pamiętajmy również o zestawie przeciwlotniczym Piorun, zestawach Pilica, Rosomaku w wersji bojowej z wieżą Hitfist, o moździerzach Rak, wyposażeniu w postaci kamizelek kuloodpornych, hełmów, noktowizji, termowizji oraz naszych karabinach Grot. Jak do tego dodamy jeszcze produkty, które są związane z obserwacją satelitarną i radiolokacją, to Polska może w sposób trwały zaistnieć i wpisać się w zdolności obronne Unii Europejskiej. Nasza wschodnia granica jest nie tylko granicą Unii, ale także NATO. Podział 800 mld euro, który będzie dokonywany w ramach polityki obronnej, spowoduje, że Polska trwale wpisze się w europejskie zdolności obronne...

Sonda
Czy polski przemysł zbrojeniowy może konkurować z zachodnim?